Świadkowie Tajemnicy Eucharystii

Nasz Dziennik

publikacja 02.10.2004 08:13

Pięcioro sług Bożych - dwie siostry zakonne, dwaj kapłani oraz jeden świecki - cesarz Austrii i król Węgier, w niedzielę, 3 października br., w Watykanie Ojciec Święty wyniesie do chwały ołtarzy - przypomina Nasz Dziennik.

Nowymi błogosławionymi Kościoła zostaną: Niemka, s. Anna Katarzyna Emmerich (1774-1824), kanoniczka regularna św. Augustyna, i Włoszka, s. Maria Ludwika de Angelis (1880-1962) ze Zgromadzenia Córek Matki Bożej Miłosierdzia z Sawony; dwaj Francuzi - ks. Piotr Vigne (1670-1740), założyciel Zgromadzenia Sióstr Najświętszego Sakramentu, i o. Józef Maria Cassant (1878-1903), cysters; oraz Karol I Habsburg (1887-1922), ostatni cesarz Austrii i król Węgier. Jak podkreśliła Stolica Apostolska, potwierdzając datę beatyfikacji, "w życiu pięciorga nowych błogosławionych centralne miejsce Tajemnicy Eucharystycznej ukazuje się jako źródło miłości i misji Kościoła. Świadectwo ich jest dla wszystkich wiernych zachętą, aby z radością i zaangażowaniem rozpocząć Rok Eucharystii". SJ

Siostra Anna Katarzyna Emmerich (1774-1824), kanoniczka regularna św. Augustyna

Zaproszenie na drogi Miłości Żyjąc pół wieku, dojrzewała do chwały nieba wierna sługa Boża Anna Katarzyna Emmerich (Emmerick). Blisko dwa i pół wieku wzmacniało się w Kościele przekonanie o wyjątkowości jej misji i świadectwie miłości, wiodące do chwały ołtarzy. Wokół niej narosło wiele nieporozumień, zwłaszcza dotyczących doświadczeń mistycznych, ponadnormalnych zdolności, ekstaz czy stygmatów. One zdawały się przysłaniać istotę sprawy - życie pełne heroicznej i wiernej do końca miłości oraz zdolność umacniania innych, budzenia nadziei, pocieszania, ukierunkowywania na Boga. W powierzonej jej przez Boga misji mają też znaczenie (choć nie najważniejsze) zanotowane przez Klemensa Brentano (1778-1842) duchowe wizje będące ważkim fenomenem jej życia, jednak istotne jest właśnie samo życie. Prawdziwa wielkość Niemal dokładnie w 230. rocznicę przyjścia na świat Anny Katarzyny jesteśmy świadkami jej jakby nowych narodzin. Beatyfikacja 3 października br. ofiarowuje w niej współczesnemu światu jeszcze jednego świadka wielkich spraw Bożych i przewodniczkę po drogach miłości Boga i człowieka. Urodziła się 8 września 1774 r. w westfalijskiej wsi Flamschen k. Coesfeld (Kösfeld) w ubogiej rodzinie wiejskiej, jako piąte spośród dziewięciorga dzieci. Pierwszą prostą, praktyczną i niezłomną katechezą było dla niej prawdziwie chrześcijańskie życie jej rodziców. Od najmłodszych lat przyzwyczajona do ciężkiej pracy i oswojona z niedostatkiem, z natury wrażliwa, kształtowała w sobie tę szczególną cechę, którą Jan Paweł II podczas pielgrzymki do Polski w 2002 r. nazwał "wyobraźnią miłosierdzia". Miłość do ludzi, wyrażająca się w ofiarnej, pokornej i radosnej służbie - ze względu na Boga, który samego siebie ofiarował człowiekowi - była uderzającym znamieniem jej życia, jak podkreślono w życiorysie przygotowanym przez Stolicę Apostolską. Od dzieciństwa miewała wizje i wewnętrzne doświadczenia, które można nazwać mistycznymi. Posiadała także niezwykłe dary, rozeznawania tego, co święte, a nawet stanu duchowego ludzi. Wyrazem jej autentycznej pobożności były znajomość Pisma Świętego, modlitwa, intensywne życie sakramentalne, a także heroicznie znoszone cierpienie, którego źródłem były m.in. liczne choroby (w końcu całkowity paraliż od 1813 r.) - przyjmowane w intencji zbawienia grzeszników i zadośćuczynienia Bogu.
Więcej na następnej stronie

W wieku 24 lat otrzymała pierwszy nadzwyczajny znak, tj. rany głowy podobne do ran Jezusa, pozostałe po mistycznym przeżyciu koronowania cierniem. Ukrywała je pod noszoną stale opaską, widoczną na portretach. Do klasztoru Sióstr Augustianek w Dülmen wstąpiła w 1802 r. Rok później złożyła śluby wieczyste. Od tej chwili zintensyfikowały się jej przeżycia mistyczne, a zarazem wzmogły cierpienia. 9 lat później spadł na nią dodatkowy bolesny cios - sekularyzacja zakonu i likwidacja klasztoru. Musiała więc tułać się po obcych domach, wiodąc życie trudne, m.in. wydane na łup przybywających tłumnie ciekawskich, i bardzo ubogie. Pomimo niedostatków, a nawet unieruchomienia na skutek wypadku i choroby potrafiła rozwijać posługę charytatywną. Stygmatyzacja Pełna stygmatyzacja nastąpiła 29 grudnia 1812 r. W tym czasie pozostawała pod duchową opieką ks. J.M. Lamberta, byłego spowiednika dülmeńskich augustianek, oraz towarzyszącego jej w duchowej drodze aż do śmierci dominikanina o. Limberga. Stygmaty udało się ukrywać przez ponad pół roku. Ich ujawnienie wiązało się z licznymi dodatkowymi cierpieniami i upokorzeniami na skutek badań, które miały wykazać rzekome oszustwo. Później źródłem katuszy była też niemożność przyjmowania pokarmów i życie jedynie codzienną Eucharystią, co przez długi czas było uważane za szalbierstwo i poddane poniżającym dochodzeniom. W tym wszystkim Anna Katarzyna wykazała heroiczną cierpliwość, pokorę i posłuszeństwo. Wyniki różnych badań, obserwacji i eksperymentów graniczących niekiedy z torturą (1813-1819) potwierdziły autentyczność darów. To z kolei było przyczyną wielu nawróceń, choćby pierwszego badającego ją lekarza - dr. F. Wesenera. Ogromne znaczenie, zresztą dla obu stron, miało jej spotkanie ze znanym wówczas pisarzem i poetą Klemensem Brentano. Ten człowiek, zwany przez Annę Katarzynę "pielgrzymem", który odbył długą i trudną drogę powrotu do Boga i którego znała już z wcześniejszego proroczego widzenia, został jej osobistym sekretarzem. Wizje i doświadczenia duchowe spisywane przez niego w latach 1818-1824 ukazały się w formie książkowej jako: "Bolesna Męka naszego Pana Jezusa Chrystusa według widzeń [lub kontemplacyjnych rozmyślań - przyp. K.S.] świątobliwej Anny Katarzyny Emmerich, augustianki z klasztoru Agnetenberg w Dülmen", Sulzbach 1833 oraz "Życie Świętej Dziewicy Maryi według...", Monachium 1852. Ów "pisarz" błogosławionej, jakkolwiek swe notatki dawał jej do akceptacji, ostatecznie wystylizował je po swojemu w celach apologetyczno-budujących, uzupełnił własnymi przemyśleniami i interpretował jako objawienia prywatne. W opinii niektórych badaczy raczej on powinien być uważany za autora wspomnianych książek. Znane współcześnie dzieło "Życie i bolesna męka Pana naszego Jezusa Chrystusa..." zostało wydane po niemiecku na podstawie książek i manuskryptów K. Brentano dopiero 40 lat po jego śmierci. Do tej edycji wielce się przyczynił redemptorysta o. K. Schmöger.

Więcej na następnej stronie

Najkrócej można powiedzieć, że osobowość bł. s. Emmerich była kształtowana, aktywizowana i ukierunkowywana przez Pismo Święte, głębokie życie duchowe połączone z cierpieniem, przez miłość do Chrystusa i Kościoła - z gorącym pragnieniem pozyskania dla Boga zwłaszcza ludzi wrogich sprawom religii, a także przez wpływ spowiedników i K. Brentano. Zmarła w Dülmen 9 lutego 1824 r. Proces beatyfikacyjny, rozpoczęty w 1892 roku, toczył się z przerwami do lipca 2003 r., kiedy to po stwierdzeniu autentyczności cudu za przyczyną sługi Bożej A.K. Emmerich został uroczyście zamknięty. Jej życie ilustruje to, co Jan Paweł II tak mocno zaakcentował w swej pierwszej encyklice "Odkupiciel człowieka" - człowieka nie można zrozumieć ani on siebie nie może zrozumieć bez Chrystusa. Człowiekiem nie da się być, życia nie da się przeżyć autentycznie po ludzku bez Chrystusa. A On - Miłość Wcielona - przez swych wybranych wzywa na drogi miłości i świętości. Błogosławiona Anna Katarzyna - życiem i słowem - jest szczególną przewodniczką na tych drogach. Znaczenie słowa Wyniesienie do chwały ołtarzy nie oznacza całkowitego i dosłownego uznania wszystkich wizji błogosławionej. Wielkość przypisywanych jej dzieł mistycznych polega przede wszystkim na towarzyszącej im łasce Bożej, inspirującej do przemyśleń, własnych poszukiwań, sięgania po Pismo Święte, zapoznawania się z historią zbawienia czy wreszcie do refleksji nad życiem, a niekiedy radykalnej jego przemiany. Ich istotną wartość stanowi to, iż są zaproszeniem do szukania odpowiedzi na najtrudniejsze pytanie - o miłość, będące pośrednio także pytaniem o Boga, "bo Bóg jest miłością" (1 J 4, 8). Swoimi mistycznymi, kontemplacyjnymi wizjami błogosławiona, a może raczej miłosierdzie Boże za jej pośrednictwem, chce nam przybliżyć prawdę o miłości, która w obecnym pomieszaniu pojęć staje się niezrozumiała. Następstwem tego jest ucieczka od wierności, stanowiącej jej "pieczęć", od odpowiedzialności i od ofiary. O Jezusie napisał Jego umiłowany uczeń Jan: "Umiłowawszy swoich na świecie, do końca ich umiłował" (J 13, 1). "Do końca" znaczy nie tylko "aż do śmierci", ale że "już bardziej nie było można" - ukochał po ostateczną ofiarę z siebie, po całkowite wydanie siebie dla innych i za innych. Całe ziemskie życie i nauczanie Jezusa Chrystusa, a zwłaszcza Jego niewysłowiona, niewyobrażalna duchowa i fizyczna męka mają zogniskować uwagę wszystkich ludzi wszystkich czasów nie na swojej okropności, ale właśnie na doskonałej Miłości, która mówi: Kocham! - aż do wyczerpania możliwości ofiary z siebie! Rozważanie życia i męki Jezusa Chrystusa prowadzi do wstrząsającego odkrycia, że "komuś aż do tego stopnia zależy na mnie", uczy bł. Anna Katarzyna. Ukochanie Jezusowej Ofiary Jej wielkość polega właśnie na ukochaniu Jezusowej ofiary miłości; ona - jak mało kto - starała się wniknąć w tajemnicę: jak kocha nas Bóg. Poznając zaś, chciała przekazać to odkrycie wszystkim ludziom, zwłaszcza tym, którzy umierają z głodu miłości, giną w poczuciu bezsensu życia, bo - jak sądzą - nie są kochani. Papież Jan Paweł II na spotkaniu z mieszkańcami Münster w Niemczech (1 maja 1987 r.) podkreślił: "Sługa Boża Anna Katarzyna Emmerich poprzez szczególne powołanie mistyczne ukazywała światu ogromną wartość ofiary i współcierpienia z ukrzyżowanym Panem Jezusem" ("L'Osservatore Romano", nr 7/1987). I to posłannictwo jest ważniejsze niż wszystkie inne wyjątkowe cechy jej życia, niż wszelkie dane jej prywatne objawienia, niż ekstazy i stygmaty. Tym poniekąd przygotowywała drogę orędziu miłosierdzia Bożego, które współczesnemu światu zostało na nowo przypomniane i ogłoszone przez św. Faustynę. Stąd też chyba renesans zainteresowania jej postacią. Do październikowej beatyfikacji Opatrzność Boża przygotowała społeczność światową także przez znamienny fakt. Podstawą scenariusza superprodukcji pt. "Pasja" (2003 r.), wyreżyserowanej przez Mela Gibsona, którą obejrzały miliony ludzi, obok Ewangelii jest "Bolesna Męka Pana naszego Jezusa Chrystusa...". Pojawienie się filmu zainspirowało wiele osób do sięgnięcia po tę książkę, a zarazem do poznania sługi Bożej.

Więcej na następnej stronie

Świadectw "zaufania Miłości", czyli pozostawionych nam przez s. Annę Katarzynę rozważań, spisanych przez Klemensa Brentano, nie można czytać jak relacji "gazetowych". Kto szukałby tylko "nowinek" czy dreszczu emocji, goniąc za sensacją - zawiedzie się. Istotą nie są tu bowiem szczegóły życia Chrystusa i Jego Matki (nawet te, które zdają się ubogacać relacje Ewangelistów), ale miłość Zbawiciela ku wszystkim ludziom. Kontemplacyjne, więc momentami trudne do wysłowienia widzenie życia Pana Jezusa przez augustiankę z Dülmen opiera się na Słowie Bożym i jest przede wszystkim wizją biblijną. Wprost szokuje, jak ta niewiasta - prosta przecież i niewykształcona - potrafiła w swych opowiadaniach dotyczących dziejów zbawienia zawrzeć oryginalną syntezę Starego i Nowego Testamentu, jak w mistyczny sposób dane jej było poznać treść obu Testamentów i przełożyć ją na język życiowego konkretu. Sekret tego tkwi zapewne w jej otwarciu na Słowo Boże i w szczerej tęsknocie za Prawdą. Jakkolwiek bibliści i historycy wykazali wiele niezgodności z topografią czy historią biblijną, jednak analiza teologiczna (m.in. G. Wiggermanna) nie wykazała błędów doktrynalnych, zaś przesłanie dotyczące troski Boga o człowieka pozostaje czytelne. Tu należy zwrócić uwagę na konieczność dokonania nowego polskiego przekładu i krytycznego opracowania tekstu. Fragmentaryczną próbą tego była np. "Pasja opowiedziana przez Annę Katarzynę Emmerich" (wyd. 2004). Rozważanie życia i męki Jezusa Chrystusa - czy to w oparciu o Pismo Święte, czy z pomocą mistycznych doświadczeń Anny Katarzyny - zawsze należy traktować jako kontakt z misterium, tajemnicą, bynajmniej niezastrzeżoną dla wybranych. Tajemnice wiary są dostępne dla wszystkich, ale stopień ich pojmowania zależy od pragnienia wniknięcia w nie, od otwartości serca i współpracy z łaską Bożą. Jeśli coś pozostaje nieznane, niepojęte do końca - jest to jedynie skutek ograniczoności naszych ludzkich zdolności poznania i niedoskonałego umiłowania Prawdy. W wierze często najważniejsze jest, "że" coś zaistniało, nie zaś to - "jak?". Stąd w rozważaniach-wizjach błogosławionej - jak sama podkreślała - istotą nie jest ilustracja i wielość szczegółów - "książka z obrazkami", ale miłość Boga ku człowiekowi, Jego niewypowiedziane miłosierdzie i odpowiedź człowieka na owo "ukochanie do końca". Wszystko inne ma być tylko pomocą w swoistej przygodzie życia i wiary. ks. Krzysztof Stola

Siostra Maria Ludwika de Angelis (1880-1962) ze Zgromadzenia Córek Matki Bożej Miłosierdzia z Sawony

Urodziła się 24 października w miejscowości San Gregorio k. Akwili, położonym we włoskim regionie Abruzji, jako pierwsza z ośmiorga dzieci w rodzinie. Na chrzcie świętym otrzymała imię Antonina. Od najmłodszych lat wzrastała w kontakcie z naturą pośród okolicznych pól. W połączeniu z wyniesioną z domu rodzinnego głęboką wiarą, między innymi ta okoliczność ukształtowała ją jako osobę wrażliwą i prawą. Była pełna temperamentu, a zarazem pokornie powściągliwa. Już w młodym wieku myślała o wstąpieniu do założonego w 1837 roku przez s. Marię Rossello w Savonie Zgromadzenia Córek Matki Bożej Miłosierdzia. Wstąpiła w ich szeregi 14 listopada 1904 roku, przyjmując imię zakonne Maria Ludwika. Dokładnie 3 lata później udała się do Argentyny, gdzie przypłynęła 4 grudnia. Podjęła pracę w szpitalu dziecięcym w Buenos Aires. Pełniła swoją służbę z pokorą i pełnym oddaniem, najpierw jako kucharka, potem przełożona całej wspólnoty szpitalnej. Tę ostatnią - zarówno chorych, jak i personel - traktowała jak własną rodzinę. Najważniejsze w jej służbie było dobro dzieci.
Więcej na następnej stronie

Zasłynęła jako osoba niezwykle pogodna, aktywna, zdecydowana i odważna w inicjatywach, mocna w chwilach próby i choroby. Jej twardy charakter kształtowała modlitwa. Niemal nie rozstawała się z różańcem. Jej serce było rozmiłowane w Bogu. Jako prawdziwa apostołka miłosierdzia stała się jasnym świadkiem dobroci i miłości Boga. Swój program zawarła w zdaniu: "Być dobrym dla wszystkich, nie ważne dla kogo". Posługę w szpitalu s. Maria Ludwika de Angelis pełniła przez 54 lata. Przez cały ten czas dla swoich podopiecznych była prawdziwą przyjaciółką i powierniczką, doradczynią i matką, przewodniczką i pocieszycielką. W takiej opinii zmarła 25 lutego 1962 roku.

Ksiądz Piotr Vigne (1670-1740), założyciel Zgromadzenia Sióstr Najświętszego Sakramentu

Urodził się w rodzinie kupieckiej 20 sierpnia 1670 roku w miejscowości Privas we Francji, która w owym czasie naznaczona była jeszcze skutkami wojen religijnych między katolikami i protestantami. Piotr był najmłodszym dzieckiem z trojga rodzeństwa tej rodziny. Od najmłodszych lat wyniesioną z domu rodzinnego pobożność ugruntowywał wielką miłością do Jezusa obecnego w Eucharystii. W 1690 roku wstąpił do seminarium duchownego Ojców Sulpicjonistów w Viviers. Święcenia kapłańskie przyjął 18 września 1694 roku w Bourg Saint Andeol. Jego pierwszą placówką duszpasterską była parafia w Saint-Agreve. Jako młody kapłan doskonale odczytywał wolę Bożą w swoim życiu. Najważniejszym jego elementem była służba najuboższym. Szczera postawa miłosierdzia sprawiła, że w 1700 roku postanowił wstąpić do Zakonu Ojców Lazarystów w Lyonie, by móc w ten sposób być bliżej cierpiących i najbardziej potrzebujących. Służył najbiedniejszym, między innymi przemierzając miasta i wioski, ewangelizując lud chrześcijański. W 1706 roku dobrowolnie opuścił zakon lazarystów. Od tego czasu działał jako "misjonarz wędrowny", jednakże związany był ze swoimi dotychczasowymi przełożonymi. Przez ponad 30 lat pieszo i konno jako pokorny sługa Chrystusa przemierzał drogi, przepowiadając Ewangelię, odwiedzając chorych, katechizując dzieci, udzielając sakramentów, a przede wszystkim szerząc kult Eucharystii. Uprzywilejowane miejsce w jego pobożności zajmowała Matka Boża. W 1712 roku przybył do miejscowości Boucieu-le-Roi, która odtąd stanie się jego miejscem zamieszkania. To tutaj z pomocą parafian stworzył biegnącą przez całą okolicę Drogę Krzyżową, składającą się z 39 stacji. W tym miejscu również założył Zgromadzenie Sióstr Najświętszego Sakramentu, którego charyzmat oparty był na kulcie Eucharystii. 30 listopada 1715 roku w kościele w Boucieu-le-Roi przywdział habit zakonny jako ojciec nowego zgromadzenia. Ale wkrótce, zafascynowany duchowością eucharystyczną Zgromadzenia Księży Najświętszego Sakramentu, założonego przez biskupa d'Authier de Sisgaud, 25 stycznia 1724 roku wstąpił do niego w miejscowości Valence. Również tutaj dał o sobie znać jego charyzmat "Bożego wędrowca". Niemal do końca życia przemierzał okoliczne miasta i wioski, nie tylko głosząc Ewangelię, ale również szerząc kult Eucharystii. Zmarł 8 lipca 1740 roku. Jego doczesne szczątki powróciły do Boucieu, gdzie spoczęły w kościele parafialnym.
Więcej na następnej stronie

Ojciec Józef Maria Cassant (1878-1903), cysters

Przyszedł na świat 6 marca 1878 roku w Casseneuil (diecezja Agen) we Francji, w rodzinie sadowników. Pierwszą naukę pobierał w szkole prowadzonej przez Braci Szkolnych św. Jana de la Salle w tej samej miejscowości. Zarówno tutaj, jak i w rodzinie otrzymał solidną formację chrześcijańską. Za radą opiekuna studiów, po okresie próbnym spędzonym przy parafii, 5 grudnia 1894 roku wstąpił do opactwa cystersów Santa Maria del Deserto w diecezji Tuluza. Mimo ogromnych wymagań twardego życia w nowicjacie Józef nigdy nie narzekał. Był zawsze zadowolony, a uśmiech niemal nie znikał z jego twarzy. Pomagało mu w tym nabożeństwo Drogi Krzyżowej, którą jako młody zakonnik praktykował bardzo często. Nadto ascetyczne praktyki "drogi Serca Jezusowego", zaszczepione mu przez mistrza nowicjatu o. Andre Maleta, przeżywał zawsze z niezwykłym spokojem, nadzieją i miłością. Był świadomy swoich braków i słabości, dlatego zawsze liczył na pomoc Jezusa, który - ukryty w Najświętszym Sakramencie - stał się jego prawdziwą siłą. Z wdzięczności postanowił całkowicie oddać się Chrystusowi. Jego hasło brzmiało: "Wszystko dla Jezusa, wszystko dla Maryi". 12 października 1902 roku przyjął święcenia kapłańskie. Niemal w tym samym czasie lekarz stwierdził u niego zaawansowaną gruźlicę. Młody kapłan przyjął tę wiadomość ze spokojem i postanowił swoje cierpienie złączyć z Męką Chrystusa. Za radą przełożonych wyjechał na siedem tygodni na odpoczynek do domu rodzinnego. Po powrocie do klasztoru od razu trafił do szpitala. Choroba postępowała coraz szybciej. Wtedy to o. Józef Cassant prosił w modlitwie: "Gdy nie będę już mógł sprawować Mszy Świętej, Panie Jezu, zabierz mnie z tego świata...". Zmarł 17 lipca 1903 roku.

Karol I Habsburg (1877-1922), ostatni cesarz Austrii i król Węgier

Urodził się 17 sierpnia 1887 roku na zamku w Persenbeug nad Dunajem w Dolnej Austrii. Jego rodzicami byli: arcyksiążę Otto i księżniczka Maria Józefa z Saksonii, córka ostatniego króla Saksonii. Karola wychowywano świadomie w duchu katolickim. Pewna grupa ludzi od dzieciństwa modliła się za niego, ponieważ jedna zakonnica stygmatyczka przepowiedziała, że będzie wiele cierpiał i napotka w życiu wiele trudności. Od młodości cechowała Karola wielka miłość do Eucharystii i nabożeństwo do Serca Jezusowego. Wszystkie ważne decyzje podejmował na modlitwie. 21 października 1911 roku ożenił się z księżniczką Zittą z rodu Burbonów z Parmy. W ciągu 10 lat ich szczęśliwego i przykładnego pożycia małżeńskiego urodziło się im ośmioro dzieci. 28 czerwca 1914 roku, po śmiertelnym zamachu dokonanym w Sarajewie na arcyksięcia Franciszka Ferdynanda, Karol został następcą tronu Austro-Węgier, zaś 21 listopada 1916 roku, po śmierci cesarza Franciszka Józefa, cesarzem Austrii. 30 listopada 1916 roku został koronowany na króla Węgier. Obejmując tron w czasie I wojny światowej, jako główny cel postawił sobie troskę o pokój, dlatego jako jedyny z odpowiedzialnych osób poparł pokojowe starania Papieża Benedykta XV. Wszystkie jego działania oparte były na katolickiej nauce społecznej. Choć to właśnie jego postawa umożliwiła przejście do powojennego porządku bez wojny domowej, został ze swojej ojczyzny wypędzony i zesłany na Maderę. Ponieważ swoją koronę traktował jako znak woli Bożej, nie abdykował. Na Maderze mieszkał z rodziną w wilgotnym domu, skutkiem czego nabawił się choroby. Przyjął ją jednak jako ofiarę za pokój i jedność swoich narodów. Znosił swoją dolę bez skarg, przed śmiercią przebaczając wszystkim, którzy mu zawinili. Zmarł 1 kwietnia 1922 roku z oczyma utkwionymi w Najświętszy Sakrament. Motto jego życia - jak wyznał na łożu śmierci - brzmiało: "Wszystkimi siłami starać się jasno poznać wolę Bożą i ją wypełnić, i to w sposób jak najdoskonalszy". Ostatni cesarz Austrii pochowany został w kościele Nossa Senhora do Monte w Funchal. Wniosek o rozpoczęcie procesu beatyfikacyjnego Karola Habsburga wniósł już w 1923 roku późniejszy prezydent Austrii Wilhelm Miklas.