Balcerowicz z Lasek

Rzeczpospolita/a.

publikacja 11.10.2004 12:38

Za miesiąc skończy sto lat. Od 1930 roku związana jest z zakładem dla dzieci niewidomych w Laskach - laureatkę TOTUSa 2004 Zofię Morawską przybliża Rzeczpospolita.

Gazeta napisała: Mówią o niej "nasz Balcerowicz" albo minister finansów, bo od 57 lat jako skarbniczka zarządu Towarzystwa Opieki nad Ociemniałymi w Laskach zajmuje się finansami ośrodka. W sobotę otrzymała nagrodę Totus Fundacji Episkopatu Dzieło Nowego Tysiąclecia w dziedzinie: "promocja człowieka, praca charytatywna i edukacyjno-wychowawcza". - Nie zasłużyłam na tę nagrodę, bo wszystko, co w życiu otrzymałam, było wielką łaską darmo daną. Najbardziej to, że mogłam pracować w tak pięknym miejscu pod przewodnictwem Matki Czackiej i ks. Korniłowicza - powiedziała na Zamku po odebraniu nagrody. Matka Elżbieta Czacka, założycielka zgromadzenia franciszkanek służebniczek Krzyża do pracy z niewidomymi na ciele i duszy, ks. Władysław Korniłowicz i Antoni Marylski to twórcy ośrodka w Laskach. To z nimi pracowała Zofia Morawska. Laski przez dziesiątki lat były ważnym miejscem w życiu Kościoła, otwartym dla ludzi poszukujących i niewierzących, dla inteligencji sytuującej się na pograniczu Kościoła. Zofia Morawska pochodzi z ziemiańskiej rodziny w Poznańskiem. Dobrze wykształcona, z wrodzoną wadą wzroku. Specjalistka w dziedzinie nauczania pisania i czytania ludzi niewidomych. W latach 70. jeździła do środowisk polonijnych, szukając pieniędzy dla ośrodka, w którym uczy się kilkaset dzieci. Silna osobowość, niektórzy mówią, że wręcz despotyczna. Mimo wieku nadal ogromnie zaangażowana w życie Lasek. Codziennie spędza w pracy dwie - trzy godziny. Nie widzi. Faktury, podobnie jak gazety i książki czytają jej lektorzy. Poranek zaczyna o piątej rano śniadaniem w łóżku, potem kawa i msza. Dobrą kondycję przypisuje działaniu mieszanki miodu z cytryną.