Kim jest ten świadek?

Rzeczpospolita/a.

publikacja 16.10.2004 06:26

Wiarygodny czy niewiarygodny? Były ministrant Piotr J. zeznał, że był wykorzystywany seksualnie przez księdza Henryka Jankowskiego. Elbląska prokuratura sprawdza wiarygodność świadka - dowiedziała się Rzeczpospolita.

Kim jest ten świadek? To mieszkaniec jednej z miejscowości koło Trójmiasta, który zgłosił się do kilku regionalnych gazet, twierdząc, że ma dowody obciążające ks. Jankowskiego. Piotr J. przez telefon poinformował dziennikarzy, że przebywa w jednym z warszawskich szpitali psychiatrycznych, lecząc się z depresji. Twierdzi, że próbował targnąć się na własne życie, po tym jak w Warszawie spotkał człowieka z parafii św. Brygidy, który przekonywał go, by nie ujawniał niczego, co mogłoby obciążyć ks. Jankowskiego. Piotr J. wciąż leczy się w szpitalu. Elbląscy prokuratorzy przyjechali do niego w czwartek. Jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie, mężczyzna opowiedział im, że kilka lat temu, gdy miał 14 lat, przyjechał wraz z innymi ministrantami ze swojej miejscowości na uroczystości do parafii św. Brygidy. Tam, według jego zeznań, miał zostać wykorzystany seksualnie przez prałata. Według naszych źródeł Piotr J. opowiadał konkretnie i ze szczegółami o wydarzeniach sprzed lat. - Potwierdzam, że przesłuchaliśmy Piotra J. - powiedział nam Zbigniew Więckiewicz, szef Prokuratury Okręgowej w Elblągu. - Weryfikujemy jego zeznania. Do tej pory prokuratorzy nie uzyskali żadnych zeznań potwierdzających, że ksiądz Jankowski mógł molestować seksualnie nieletnich. Jedynymi świadkami, którzy tak twierdzili, byli rodzice szesnastoletniego Sławomira R., byłego ministranta z parafii św. Brygidy. Jednak chłopak dwukrotnie przesłuchiwany nie potwierdził tego. Natomiast przyznał, co potwierdzili też inni świadkowie, że Jankowski miał w zwyczaju całować chłopców w usta w geście pożegnania lub podziękowania. Powołany przez prokuraturę biegły seksuolog prof. Zbigniew Lew Starowicz orzekł, że ksiądz nie wykorzystywał swoich ministrantów. Seksuolog skomentował obraz życia, jaki toczył się na plebanii: - Według tego, czego dowiedziałem się, zapoznając się z materiałami śledztwa, był to po prostu nieład moralny. Chłopcy mieli, użyję eufemizmu, daleko posuniętą swobodę. Pieniądze, alkohol, narkotyki. Moim zdaniem żaden z rodziców nie chciałby, by jego dziecko znalazło się w takich warunkach - powiedział "Rz" prof. Lew Starowicz. O nowym, składającym inne niż pozostali zeznania, świadku w sprawie rzekomego molestowania ministrantów wielokrotnie pisał Dziennik Bałtycki. Już 5 października ta gazeta znalazła odpowiedź na pytanie "Kim jest ten świadek?", której Rzeczpospolita wciąż szuka. Odpowiedź jest TUTAJ