Iraccy chrześcijanie muszą uciekać z Bagdadu

Gazeta Wyborcza/a.

publikacja 18.10.2004 12:12

Muzułmańscy radykałowie przepędzają chrześcijan z Iraku - informuje Gazeta Wyborcza.

W sobotę bomby wybuchły pod pięcioma kościołami w Bagdadzie. - Nikt nas nie chroni - mówi Emanuel Delli, biskup z Bagdadu W 26-milionowym Iraku mieszka blisko 800 tys. chrześcijan. Należą w większości do Kościoła chaldejskiego, który od dwóch wieków uznaje zwierzchność papieża z Rzymu. Drugim co do wielkości jest Kościół asyryjski. Wierni obu wyznań uważają się za jeden naród Asyryjczyków, a ponad połowa z nich do dziś posługuje się aramejskim - codziennym językiem Chrystusa. Reszta mówi "chrześcijańskim dialektem" arabskiego. Choć w sobotnich, niemal równoczesnych eksplozjach nikt nie ucierpiał, to zgromadzeni pod zniszczonymi kościołami chrześcijanie nawoływali się do jak najszybszej ucieczki ze stolicy Iraku. - Przyszedł na nas czas. Po dwóch tysiącach lat Arabowie w końcu nas stąd przepędzą - lamentował Dżordż, urzędnik z ministerstwa ropy. W ciągu ostatniego pół roku z Iraku uciekło już ok. 45 tys. chrześcijan. Emigrują przede wszystkim do Syrii i Jordanii, a stamtąd do USA. Pierwszy wielki atak na Asyryjczyków przeprowadzono w Bagdadzie na początku sierpnia - w kilku wybuchach zginęło wtedy dziesięciu ludzi. Od tego czasu w małych - niedostrzeganych przez media - zamachach na chrześcijańskie sklepy, domy i samochody zabito 110 osób. - Moja żona dostała już kilka listów w pogróżkami od muzułmańskich fanatyków. Nie czekając na moją zgodę, zaczęła nas pakować i wyprzedawać majątek - opowiada Dżordż. Czym Asyryjczycy narazili się islamistom? Ich dzielnice w Bagdadzie najłatwiej rozpoznać po kobietach, które - w przeciwieństwie do muzułmanek - chodzą z odkrytymi włosami, w spodniach czy nawet krótkich spódnicach. Co gorsza w powojennym Iraku wyłącznie chrześcijanie handlują alkoholem zakazanym przez Koran. To właśnie sklepy z trunkami w pierwszej kolejności wylatują w powietrze. "Chrześcijanie mogą żyć w Iraku, jeśli przestaną obrażać Koran. Muszą zmienić bezbożny tryb życia. W przeciwnym razie ich przepędzimy" - tak terroryści tłumaczą zamachy w ulotkach rozrzucanych po Bagdadzie. Przez pierwszy rok po upadku Saddama Husajna irackim chrześcijanom żyło się nieźle. Ciężkie czasy nastały dopiero w kwietniu tego roku, kiedy zaczęły się starcia wojsk USA z rebeliantami z al Falludży. Od tego czasu walka z obcymi wojskami coraz częściej przedstawiana jest w Iraku jako wojna religijna, w której Asyryjczykom przypisuje się rolę piątej kolumny chrześcijańskiego Zachodu. Zamachy przeciw Asyryjczykom ostro potępiają wszyscy przywódcy irackich szyitów, łącznie z radykalnym Muktadą as Sadrem. Na publiczną obronę chrześcijan nie zdobyli się natomiast sunniccy duchowni. - Czemu się dziwić? Oni są powiązani z al Falludżą, Ramadi, Bakubą. To gniazda terroryzmu - mówił w al Dżazirze jeden z bagdadzkich chrześcijan. • Amerykanie od piątku prowadzą ofensywę w al Falludży, której celem jest podporządkowanie rebelianckiego miasta irackiemu rządowi przed styczniowymi wyborami w Iraku. Al Falludża jest bombardowana, a na wschodnich przedmieściach trwają też walki lądowe. Ameryka poprosiła Londyn o przemieszczenie 650 brytyjskich żołnierzy z południa Iraku do Bagdadu.