Jedyna chrześcijańska na Bliskim Wschodzie

KAI

publikacja 31.10.2004 05:10

Od 1996 r. działa jedyna w Ziemi Świętej prywatna telewizja chrześcijańska Al- Mahed (Boże Narodzenie).

Jak mówi jej twórca i dyrektor Samir Qumsieh, prawosławny, stała się ona "jedynym głosem chrześcijaństwa z Bliskiego Wschodu" oraz punktem spotkań chrześcijan, żydów i muzułmanów. Według jej kierownictwa, jest to jedyna prywatna telewizja nie tylko w Palestynie, ale także w całym świecie arabskim, która transmituje msze i nabożeństwa chrześcijańskie i nadaje cotygodniowy program religijny "Ewangelia i życie" katolickiego kapłana i biblisty ks. Petera Hanny Madrousa. Ponadto w piątki nadawane są modły muzułmańskie. Stacja ma swoją siedzibę w Betlejem, niedaleko Bazyliki Narodzenia Pańskiego. Zanim niektóre jej nadajniki zostały uszkodzone w wyniku działań zbrojnych, jej program docierał do Jordanii, Cisjordanii oraz do takich miast w Izraelu jak Hebron, Ramallah i Jerycho. Łaciński patriarcha Jerozolimy abp Michel Sabbah powiedział w rozmowie z agencją AsiaNews, że "Al-Mahed oddaje nieocenione usługi Kościołowi, proponując swym odbiorcom chrześcijańską wizję wydarzeń i świata, a jej programy są bardzo wysoko cenione". Z kolei sekretarz prawosławnego patriarchy Jerozolimy o. Arystarch przyznaje, że telewizja ta, "transmitując najważniejsze obrzędy z obchodów świąt chrześcijańskich, stanowi podstawowe narzędzie głoszenia prawdy chrześcijańskiej". Podstawowymi wyzwaniami, przed jakimi staje codziennie telewizja Al-Mahed i na jakie napotyka dyr. Qumsieh, są trudności wynikające z wypadów wojsk izraelskich do Betlejem i stwarzane przez władze Autonomii Palestyńskiej. W czasie wielotygodniowego oblężenia przez wojsko izraelskie Bazyliki Narodzenia w Betlejem, w której na przełomie kwietnia i maja 2003 schroniło się ponad stu uzbrojonych Palestyńczyków, stacja była jedynym miejscowym środkiem przekazu, informującym na bieżąco o tym, co się tam działo. Czterej operatorzy przez całą dobę w ciągu 6 tygodni oblężenia przekazywali materiały z wydarzeń i instruowali mieszkańców, zamkniętych w domach, jak mają się zachować w różnych sytuacjach. Zdarzyło się nawet tak, że jeden z redaktorów nie wziął udziału w pogrzebie swego brata, zabitego w czasie zamieszek w mieście, byle tylko wywiązać się ze swych zadań. W 2000 r. na polecenie szefa Autonomii Jasira Arafata stacja musiała milczeć 20 dni a Qumsieh trafił do więzienia za protestowanie wobec tych decyzji. Chociaż formalnie na terenie Palestyny panuje wolność prasy, w praktyce wydawcy i dziennikarze nie mają pełnej swobody działania. Na przykład w ub.r. Al-Mahed potępiła akty przemocy ze strony Palestyńczyków wobec osadników izraelskich, ale palestyńskie stacje telewizyjne nie powtórzyły tych protestów.

Więcej na następnej stronie

W audycji "Morning Path" (Poranna Droga), nadawanej w pierwszej godzinie programu przez dziennikarza Karima Asakrę, można usłyszeć głosy zarówno Palestyńczyków, jak i Izraelczyków nt. jakiejś wiadomości lub wydarzenia. - Widzowie nie zawsze chcą słuchać argumentów przeciwników, ale nasza telewizja zawsze pragnie przedstawić stanowiska obu stron - wyjaśnia Asakra. Stacja zatrudnia obecnie ok. 30 osób i obejmuje kręgiem zainteresowań 13 chrześcijańskich wspólnot wyznaniowych, istniejących w Ziemi Świętej. Proponuje swym odbiorcom programy muzyczne, społeczne, wychowawczo-oświatowe, religijne i dla dzieci. W piątki transmituje modlitwę dla tych muzułmanów, którzy nie mogą iść do meczetu, ponadto specjalny program w czasie miesiąca postu - ramadanu i filmy popularne ze świata islamu. Samir Qumsieh uważa swą pracę, związaną z utworzeniem i prowadzeniem Al-Mahed za powołanie ewangelizacyjne. - Jesteśmy jedynym głosem chrześcijańskim, dochodzącym z Bliskiego Wschodu - mówi. Trudna sytuacja gospodarcza w tym regionie odbija się również na pracy tej niewielkiej telewizji chrześcijańskiej, dla której wyzwaniem są zmniejszające się wpływy z reklam, będące jedynym źródłem jej finansowania. Z rocznym deficytem w wysokości 63 tys. dolarów S. Qumsieh i jego rodzina zainwestowali już ponad 800 tys. USD w utworzenie i prowadzenie stacji. - Moi bracia powiedzieli mi, abym powstrzymał tę rozrzutność, ale dla mnie znacznie boleśniejsze byłoby zamknięcie stacji, gdyż jest ona czymś, co łączy całą wspólnotę - mówi dyrektor Al-Mahed. - Jeśli znikniemy z anteny, nie będzie już żadnego głosu chrześcijan - dodaje.