Prawosławie w Polsce: 80 lat autokefalii

KAI

publikacja 13.11.2004 06:06

W tym roku mija 80 lat, od kiedy patriarcha Konstantynopola Grzegorz VII udzielił autokefalii Kościołowi prawosławnemu w Polsce. [**• Wszystko o prawosławiu![][1]**][2] [**• Prawosławie dziękuje![][1]**][3] [1]: zdjecia/zdjecia/wprzod.gif [2]: temat.php?idtematu=1039028927 [3]: wiadomosc.php?idenart=1100404579

Tomos (dekret) w tej sprawie nosi datę 13 listopada 1924 roku i od tamtego czasu prawosławie w naszym kraju jest całkowicie niezależne. Chrześcijaństwo obrządku wschodniego, czyli tradycji metodiańskiej, pojawiło się na Morawach (dzisiejsza Republika Czeska), które w 863 r., za czasów księcia Rościsława, zostały schrystianizowane przez św. Braci Cyryla i Metodego. Oni i ich uczniowie sprawowali liturgię i głosili Ewangelię w zrozumiałym dla ówczesnych Słowian języku (starocerkiewnosłowiańskim). Jak na ówczesne czasy było to tak bardzo nowoczesne, że biskupi niemieccy oskarżali nawet Świętych Braci o herezje. Nie wiadomo dokładnie, jak mocno zakorzeniła się i jaki wpływ tamta chrystianizacja wywarła na terenach Polski. Są jednak ślady, że chrześcijaństwo metodiańskie było obecne na terenach dzisiejszej Małopolski. Na ziemiach polskich zawsze stykały się dwie tradycje chrześcijańskie: wschodnia - bizantyjska i zachodnia - łacińska. Obecnie w naszym kraju jest blisko 600 tys. prawosławnych, którzy stanowią tym samym drugą co do liczebności grupę wyznaniową po katolikach. A Polski Autokefaliczny Kościół Prawosławny (PAKP) świętuje 80. rocznicę swej niezależności. Chrześcijaństwo obrządku wschodniego, czyli tradycji metodiańskiej, pojawiło się na Morawach (dzisiejsza Republika Czeska), które w 863 r., za czasów księcia Rościsława, zostały schrystianizowane przez św. Braci Cyryla i Metodego. Oni i ich uczniowie sprawowali liturgię i głosili Ewangelię w zrozumiałym dla ówczesnych Słowian języku (starocerkiewnosłowiańskim). Jak na ówczesne czasy było to bardzo nowoczesne, tak że biskupi niemieccy oskarżali nawet Świętych Braci o herezje. Nie wiadomo dokładnie, jak mocno zakorzeniła się i jaki wpływ tamta chrystianizacja wywarła na terenach Polski. Są jednak ślady, że chrześcijaństwo metodiańskie było obecne na terenach dzisiejszej Małopolski. Na ziemiach polskich zawsze stykały się dwie tradycje chrześcijańskie: wschodnia - bizantyjska i zachodnia - łacińska. Obecnie w naszym kraju jest blisko 600 tys. prawosławnych, którzy stanowią tym samym drugą co do liczebności grupę wyznaniową po katolikach. A Polski Autokefaliczny Kościół Prawosławny (PAKP) świętuje 80. rocznicę swej niezależności. Zaczęło się od niepodległości W okresie zaborów Polacy postrzegali prawosławie jako wyznanie carskie i rosyjskiego zaborcy. W tym okresie powstało w zaborze rosyjskim wiele cerkwi o charakterystycznej tzw. cebulastej architekturze. Budowano je głównie dla administracji carskiej i stacjonujących tu żołnierzy, a także ludności, która w tym okresie przybywała na nasze ziemie z głębi Rosji. W 1918 roku, po ponad 120 latach niewoli, ponownie na mapach Europy pojawiło się państwo Polskie. Wolność stała się udziałem zarówno naszego kraju, jak i istniejącego tu Kościoła prawosławnego. Jeśli przed rozbiorami wchodziło ono w skład metropolii kijowskiej, która z kolei podlegała Patriarchatowi Konstantynopola, to w wyniku rozbiorów zostało całkowicie podporządkowanie Kościołowi rosyjskiemu. Wraz z przywróceniem niezależności państwowej odradzała się również niezależność kościelna. W II Rzeczpospolitej było blisko 4 mln prawosławnych, przy czym większość z nich stanowili wierni, którzy od pokoleń zamieszkiwali te tereny. W mentalności społeczeństwa polskiego nadal jednak bardzo mocno było zakorzenione przekonanie, że prawosławie jest swego rodzaju "reliktem przeszłości zaborczej". Dla Kościoła prawosławnego w sytuacji polityczno-państwowej niechęci wobec wschodniego sąsiada najrozsądniejsze było odwołać się do starszych korzeni: Patriarchatu w Konstantynopolu. Nic wiec dziwnego, iż w owym czasie polscy hierarchowie podkreślali łączność właśnie z nim, a nie z Moskwą. Nie gwarantowało to jednak pełnej swobody i równouprawnienia. Jedynym wyjściem była autokefalia - pełna niezależność i samodzielność w kierowaniu Kościołem.

Więcej na następnej stronie

Trudna droga do autokefalii Starania o jej nadanie rozpoczęto już w 1920 r. nie bez nacisków ze strony władz państwowych. Dużo trudniej było przekonać duchowieństwo i wiernych do tej idei, która budziła ostre sprzeciwy. Ofiarą ich padł nawet sam metropolita Jerzy (Jaroszewski), zamordowany w 1923 r. przez przeciwnika niezależności archimandrytę Smaragda (Paweł Latyszenko). Nie przerwało to jednak prac nad autokefalią. Kontynuował je nowy metropolita Dionizy (Waledyński). Starano się oczywiście otrzymać błogosławieństwo od Kościoła rosyjskiego, który jednak za każdym razem stanowczo odmawiał. Trzeba pamiętać, że w sowieckiej Rosji ówczesny patriarcha Tichon (podobnie jak większość biskupów i duchowieństwa) przebywał w owym czasie w więzieniu. Postanowiono więc zwrócić się do Konstantynopola z prośbą o autokefalię, nie czekając na zgodę Kościoła rosyjskiego. Patriarcha Konstantynopola Grzegorz VII i Święty Synod Patriarszy wydał 13 listopada 1924 r. tomos (dekret), przyznający Kościołowi prawosławnemu w Polsce autokefalię. Potwierdziły ją wszystkie pozostałe niezależne Kościoły prawosławne, oprócz rosyjskiego. Decyzję o autokefalii ogłoszono, mimo sprzeciwu Moskwy, w warszawskiej katedrze św. Marii Magdaleny 17 września 1925 r. Wydarzenie to odbiło się szerokim echem nie tylko w Polsce, lecz w całej Europie. Wierni uzyskali pełne prawo swobodnego decydowania o losach swego Kościoła. Można było zreformować administrację, kościelną zdynamizować działalność wydawniczą, podnieść poziom świadomości religijnej i zaangażowania wiernych. Lata wojny i po wyzwoleniu Sytuacja PAKP podczas II wojny światowej była bardzo trudna. Obok parafii okręgu białostockiego, włączonych do diecezji berlińskiej, pod zwierzchnictwem metropolity Dionizego działały trzy biskupstwa w Generalnej Guberni. Obrona interesów Kościoła w takich warunkach była niezwykle trudna. Wielu wiernych odciętych było od swych pasterzy. Mimo próby całkowitego podporządkowania sobie Kościoła prawosławnego przez okupanta, nigdy do tego nie doszło, a prawosławie w Polsce nie utraciło autokefalii. Odmienna była sytuacja na terenach przyłączonych w 1939 r. do Związku Radzieckiego. Kościół prawosławny został tu włączony do Patriarchatu Moskiewskiego. Władze sowieckie całkowicie zlikwidowały jego niezależność i unieważniły autokefalię z 1924 r. Po wojnie, gdy w Polsce zaczęli rządzić komuniści, zaistniała zupełnie inna rzeczywistość i stosunek państwa do religii. Władza ludowa oskarżyła metropolitę Dionizego o uległość wobec okupanta. Nalegano, by wbrew prawu kanonicznemu (tzn. kanonom) dobrowolnie zrzekł się swej funkcji. Gdy jednak zwierzchnik polskiego Kościoła nie ustępował, 25 lutego 1948 r. osadzono go w areszcie domowym, oskarżając o zdradę Rzeczypospolitej i o wykorzystywanie zajmowanego stanowiska do utworzenia Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego (władze nie uznawały tomosu z 1924 r.). Cofnięto metropolicie państwowe uznanie a na jego miejsce powołano Tymczasowe Kolegium Rządzące Polskiego Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego, pod przewodnictwem arcybiskupa Tymoteusza. Pierwszym posunięciem nowego zwierzchnika było wystosowanie do patriarchy moskiewskiego Aleksego I prośby o udzielenie audiencji delegacji kościelnej z Polski. W toku rozmów we czerwcu 1948 r. wyrzeczono się autokefalii z 1924 r. jako niekanonicznej (bez zgody Kościoła Matki i pod naciskiem władz świeckich) i przeproszono Patriarchat Moskiewski za "nieposłuszeństwo" polskich hierarchów sprzed prawie ćwierć wieku. Delegacja podpisała akt ponownego złączenia się z Kościołem rosyjskim, który jednocześnie nadał Kościołowi prawosławnemu w Polsce pełną niezależność kanoniczną - oznaczało to nową autokefalię. Wydawać by się mogło, iż ostatecznie uregulowano status polskiego prawosławia. Niestety wydarzenia moskiewskie naturalną koleją rzeczy ostro skrytykował Patriarchat Konstantynopolitański, który na pewien czas zerwał jedność kanoniczną z PAKP.

Więcej na następnej stronie

Trudny rozwój w latach PRL-u Powojenna rzeczywistość, w jakiej znalazło się polskie prawosławie, była bardzo trudna. Kościół prawosławny wyszedł z II wojny światowej niezwykle osłabiony. Liczba wiernych spadła z ok. 4 milionów do ok. 350 tysięcy. Z pięciu przedwojennych diecezji, w obecnych granicach pozostała jedynie warszawska i część grodzieńskiej. Liczba parafii zmniejszyła się z 1979 do 169, cerkwi z 1947 do 223, duchownych z 1725 do 190. Z dziesięciu biskupów w 1946 r. w kraju zostało jedynie dwóch. Straty te spowodowane były głównie przesunięciem się na zachód wschodniej granicy kraju, jak również wysiedlaniem w głąb ZSRR białoruskiej i ukraińskiej ludności wschodnich rubieży Polski. W stosunku do duchowieństwa wysiedlanie to niejednokrotnie było przymusowe. Materialny stan posiadania zmniejszył się o około 90 procent. Dochodził do tego nieprzychylny stosunek władz państwowych, które np. zlikwidowały Sekcję Teologii Prawosławnej na Uniwersytecie Warszawskim i duszpasterstwo wojskowe. W 1947 r. w ramach zwalczania band ukraińskich na wschodzie kraju władze rozpoczęły "Akcję Wisła", w wyniku której przymusowo przesiedlono na ziemie odzyskane mieszkańców południowo-wschodniej Polski. Akcja objęła też m.in. ludność prawosławną. W praktyce wojsko i milicja nieraz stosowały siłę, niszczyły dobytek przesiedleńców. Wysiedlano wsie tak, by na nowych terenach ich mieszkańcy nie spotykali się w jednym miejscu. Nawet rodziny rozrzucano po różnych powiatach. Południowe parafie prawosławne zostały rozbite. Wierni, którzy w małych grupkach trafiali w nowe środowiska, niejednokrotnie mieli bardzo utrudniony dostęp do opieki duchowej. Opuszczone cerkwie i cmentarze bieszczadzkie popadały w ruinę lub przejmował je Kościół katolicki. To rozproszenie ludności prawosławnej i przesiedlenie jej na nowe tereny zmuszało do organizowania tam od podstaw struktur kościelnych. III Rzeczpospolita 4 lipca 1991 r. zakończył się praktycznie okres normalizacji stosunków między PAKP a Rzeczpospolitą - po kilku latach prac komisji państwowo-kościelnej prezydent Lech Wałęsa podpisał ustawę "O stosunku państwa do PAKP". Jednym z następstw tego dokumentu było powołanie w 1994 r. Prawosławnego Ordynariatu Wojska Polskiego. Objął on swym zasięgiem prawosławnych żołnierzy we wszystkich jednostkach wojskowych. Na czele Ordynariatu stanął arcybiskup Sawa w randze generała brygady. Obecnie ordynariatem kieruje bp Miron, któremu podlega ok. 20 księży. Jego organem prasowym jest kwartalnik "Polski Żołnierz Prawosławny". Pojawiają się też inne czasopisma. Od 1995 r. wychodzą "Wiadomości Prawosławnej Diecezji Białostocko-Gdańskiej". W połowie lat osiemdziesiątych na antenie radia coraz częściej pojawiają się audycje o życiu Kościoła. Sporadycznie transmitowane są nabożeństwa świąteczne. Od 1988 r. na falach Radia Białystok nadawana jest cotygodniowa niedzielna audycja "Piered wychodom u cerkwu", a w rok później kolejna audycja - sobotnie "Duchownyje sustreczy". Największym osiągnięciem stało się jednak zorganizowanie stałych audycji telewizyjnych. W 1997 r. w Warszawie w ramach II programu Telewizji Polskiej raz w miesiącu czwartkowy "Program Ekumeniczny" przygotowywany jest przez prawosławnych. Regionalna Telewizja Białystok w tym samym roku rozpoczęła nadawanie cotygodniowej niedzielnej audycji "U źródeł wiary". Retransmisje prawosławnych świąt wielkanocnych i Bożego Narodzenia stają się stałym punktem programów telewizyjnych TVP. Jednak, zdaniem referenta ds. ekumenizmu PAKP, ks. Doroteusza Sawickiego, Kościół nie w pełni wykorzystuje media. "Ale ta szansa jest od nas niezależna, bo nie mamy wystarczającego dostępu do środków przekazu" - dodaje ks. Sawicki. W lutym 1998 r. po ciężkiej chorobie zmarł metropolita Bazyli. Jego następcą 12 maja wybrano dotychczasowego arcybiskupa białostocko-gdańskiego Sawę (Hrycuniaka). Na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych rozwinęło się budownictwo nowych świątyń, m.in. w Częstochowie, Siemiatyczach, Bielsku Podlaskim (obecnie te cerkwie są już ukończone). Rozszerzono działalność charytatywną. Zdynamizowano działalność młodzieży tam, gdzie dotychczas jej nie było. Rozpoczęto doskonalenie zawodowe katechetów.

Więcej na następnej stronie

Stan polskiego prawosławia Polski Autokefaliczny Kościół Prawosławny jest drugim co do wielkości wyznaniem w Polsce. W Polsce, według różnych szacunków, mieszka od 500 tys. do 600 tys. prawosławnych. Kościół dzieli się na 6 diecezji (warszawsko-bielska, białostocka-gdańska, lubelsko-chełmska, wrocławsko-szczecińska, łódzko-poznańska, przemysko-nowosądecka). W skład Świętego Synodu Biskupów wchodzi 1 metropolita (Sawa, metropolita warszawski i całej Polski), który jest zarazem zwierzchnikiem PAKP, 4 arcybiskupów (Szymon - łódzko-poznański, Adam - przemysko-nowosądecki, Jeremiasz - wrocławsko-szczeciński, Abel - lubelsko-chełmski) oraz 3 biskupów (Miron - ordynariusz Wojska Polskiego, Jakub - białostocko-gdański, Grzegorz -bielski). Niższego duchowieństwa żonatego tzw. duchowieństwa białego jest ok. 230 kapłanów. W naszym kraju jest ponad 320 cerkwi i wciąż powstają nowe. Przyszli kapłani kształcą się w Wyższym Prawosławnym Seminarium Duchownym w Warszawie, gdzie po trzyletniej nauce otrzymują stopień licencjata. Absolwenci seminarium kontynuują następnie studia na Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej (uczelnia wielowyznaniowa), którą kończą z tytułem magistra. Na tle duchowieństwa prawosławnego w innych krajach kapłani w Polsce należą do najlepiej wykształconych na świecie. Istnieją także Katedra Teologii Prawosławnej na Uniwersytecie Białostockim, Policealne Studium Ikonograficzne w Bielsku Podlaskim oraz Szkoła Psalmistów i Dyrygentów Cerkiewnych w Hajnówce. W Polsce jest 7 monasterów (klasztorów): 4 męskie w Supraślu, Jabłecznej, Ujkowicach i Sakach oraz 3 żeńskie w Grabarce, Dojlidach i Wojnowie. Największym sanktuarium pielgrzymkowym jest klasztor na Świętej Górze Grabarce, gdzie co roku na przypadające 19 sierpnia święto Przemienienia Pańskiego przybywają tysiące pątników. Dlatego też jest popularnie nazywana "prawosławną Jasną Górą". Na terenie całego kraju istnieje około 20 prawosławnych placówek "miłosierdzia", które zajmują się pomocą charytatywną. Ale, zdaniem ks. Doroteusza Sawickiego, działalność pomocy charytatywnej jest niedostatecznie zorganizowana. Widzi on problem w tym, że nasza chrześcijańska działalność nie potrafi przełamać barier wyznaniowych. W cerkwiach na terenie całego kraju Liturgia i inne nabożeństwa sprawowane są najczęściej w języku cerkiewnosłowiańskim. Natomiast do kazań i czytań z Pisma Świętego powoli wprowadzany jest język polski. Jednak na Podlasiu, gdzie jest najwięcej cerkwi, najczęściej używany w kazaniach jest język rosyjski, białoruski i ukraiński. "W polskim Kościele jest dążenie do języków narodowych. Jednak tradycyjnie zmienia się to w zależności od sytuacji polityczno-narodowościowej na konkretnym terenie - mówi ks. dr Doroteusz Sawicki. Polski Kościół jest wielonarodowościowy. Obok Polaków są w nim Białorusini, Ukraińcy, Rosjanie, a także Bułgarzy, Serbowie, Grecy. "Nie da się więc wprowadzić do cerkwi jednolitego, narodowego języka" - podkreśla ks. Sawicki. Jego zdaniem dla tych narodów najbardziej powszechnym językiem jest cerkiewnosłowiański. We Wrocławiu jest cerkiew, gdzie eksperymentalnie sprawowana jest cała Liturgia po polsku. Ks. Sawicki twierdzi, że ta polskojęzyczna parafia nie cieszy się zbytnią popularnością wśród wiernych. Przy wprowadzaniu języka polskiego nie bez znaczenia jest także problem tłumaczenia. Zdaniem teologów prawosławnych, są słowa, które nie mają swych odpowiedników we współczesnym języku polskim. "Mamy także doświadczenie Kościoła katolickiego, który kilkadziesiąt lat temu wprowadzał zamiast łaciny język polski. Stworzyło to wiele problemów, których my chcemy uniknąć" - podkreśla prawosławny teolog. Prawosławne parafie na zachodzie i południu Polski borykają się z trudnościami finansowymi. "Są parafie, które liczą po kilkadziesiąt, a nawet kilkanaście osób. Sposób, w jaki one się utrzymują, można nazwać cudem Bożym" - komentuje ks. Sawicki. Jego zdaniem mniejsze wspólnoty są o wiele bardziej zorganizowane. Także biskupi często pomagają tym parafiom, które są biedne. Bywa też tak, że księża muszą szukać innych źródeł utrzymania niż ofiara wiernych. Problem ten także zaczyna się pojawiać na Podlasiu, gdzie tradycyjnie prawosławne wsie zaczynają się wyludniać, ludzie migrują do miast. Pozostają tylko starsze osoby, które są biedne i nie można od nich zbyt wiele oczekiwać. "Ale nawet w świątyniach, które są deficytowe, muszą być sprawowane nabożeństwa. Każdy wierny musi mieć dostęp do sacrum" - tłumaczy ks. Sawicki. Artur Stelmasiak • Wszystko o prawosławiu