Ks. Seweryniak: Trzy paradoksy

KAI

publikacja 21.11.2004 05:03

Trzy paradoksy: "rozlanego sacrum", korzeni europejskich i polskiej religijności - wymienił ks. prof. Henryk Seweryniak w referacie, który zakończył XXVII Sympozjum Wyższego Seminarium Duchownego w Płocku.

Duszpasterzom zaproponował nowe podejście do problemów sekt i tzw. nowych ruchów religijnych. Zachęcał księży, aby ich nastawienie do współczesnej kultury nie było wyłącznie polemiczne, lecz aby odkrywali również to, co jest w niej wartościowe. Pierwszy z tytułowych trzech paradoksów, o których mówił w referacie ks. prof. Seweryniak to "paradoks rozlanego sacrum", dotyczący całego świata zachodniego. Nie sprawdziły się prognozy "liniowej sekularyzacji", tym niemniej nie znaczy to, że zwiększa się liczba ortodoksyjnych wyznawców. Ateizm ginie, ale mamy do czynienia z "majstrowaniem" przy religii, przeformułowywaniem pogaństwa, wchodzeniem symboliki świątyni do architektury banków i centrów handlowych, symboliki obiecanego raju do biur podróży. Religia - jak podkreślił prelegent - staje się wielkim trendem, ale im bardziej nowoczesny świat, tym bardziej jest produktywny pod względem religii. Produktywność ta przejawia się w dekonfesjonalizacji. Widać to na przykładzie Stanów Zjednoczonych: tylko 1 proc. Amerykanów wyznaje, że się nigdy nie modli, ale 15 proc. nie czuje się związanych z żadnym kościołem, zaś ilość denominacji i religii jest nieskończona. Następuje też funkcjonalizacja religii: religia traktowana jest jako środek do załatwienia pewnych spraw. Ma to też postać szlachetną: w opiniotwórczych światowych mediach (np. w "Le Monde" czy "Newsweeku"), pojawiają się opracowania na temat terapeutycznej roli religii wskazujące np. że osoby, które medytują, są zdrowsze, ale rodzi to też niebezpieczeństwo, że na religię spogląda się tylko pod kątem terapeutycznym i przestaje się w niej widzieć odpowiedź na objawienie, które mnie do czegoś zobowiązuje. Drugi paradoks wymieniony przez ks. prof. Seweryniaka to "paradoks korzeni europejskich". Unia Europejska, zakładana przez katolików, dziś wyraźnie odcina się od tych korzeni. Europa przeżywa dwa kryzysy tożsamości: kryzys tożsamości chrześcijańskiej w spotkaniu z islamem oraz w przestrzeni publicznej. Z jednej strony dumni ze swojej wiary muzułmanie widzą Zachód jako chrześcijański, z drugiej strony chrześcijanie wstydzą się swojej wiary, przyjmując bezkrytycznie wszystkie inne kultury. Zamach na tożsamość chrześcijańską w przestrzeni publicznej rodzi zaś pytanie, jaką cenę zaczynają płacić chrześcijanie w Europie za to, że przynależą do Kościoła. Trzeci paradoks to - według prelegenta - paradoks polskiej religijności. 15 lat temu socjologowie prorokowali, że za 10 lat seminaria i kościoły w Polsce będą puste. Teraz konstatują, że jest zasadnicza ciągłość praktyk religijnych, a nawet wzrost liczby osób głęboko wierzących i praktykujących częściej niż raz w tygodniu (80 proc. Polaków deklaruje, że modli się codziennie lub prawie codziennie, 82 proc. mówi, że spowiada się raz do roku. Powołania kapłańskie i zakonne nadal są (choć widać wyraźny kryzys powołań kobiecych). Na korzyść zmienia się też podejście do akceptacji aborcji z przyczyn społecznych (zmiana z 53,6 proc. w 1992 r. na 43 proc. w ostatnich latach) Paradoks jednak polega na tym, że ciągle istnieje dysonans między zewnętrznym praktykowaniem, a permisywizmem moralnym i wybiórczym podejściem do prawd wiary (np. wiara w reinkarnację, konsumpcjonizm). Prelegent podał cztery recepty na pracę duszpasterską, która może zahamować przechodzenie do sekt. Po pierwsze, należy odnowić duchowość parafii, aby była ona nie tyle ośrodkiem administracyjnym z głównym punktem ciężkości w kancelarii parafialnej, ale ośrodkiem duchowości, dbającym o duchowy wzrost człowieka. Kolejny postulat to odświeżenie wizerunku kapłaństwa: model kapłana jako ojca duchownego. W trzecim postulacie prelegent zwrócił uwagę na bardzo duży problem przejrzystości modelu ekonomicznego Kościoła w Polsce, wskazując, iż należałoby zmierzać w stronę włoskiego modelu funkcjonowania ekonomicznego Kościoła. Po czwarte wreszcie, za dużo jest w Kościele postaw potępiających, wrogich wobec tego, co jest w szeroko rozumianej kulturze. "Czy dla wielu środowisk katolickich kultura polska nie kończy się na Asnyku i Konopnickiej?" - pytał ks. prof. Seweryniak, postulując, aby nie tyle nastawiać się do kultury jedynie polemicznie, ale odkrywać to, co jest w niej wartościowe - również w tzw. popkulturze.