Przemyślana akcja

Nasz Dziennik/a.

publikacja 24.11.2004 13:34

Homoseksualizm społeczny jest grupą świadomą swego zbiorowego "my", zorganizowaną na różne sposoby i kierującą się w swej działalności właściwą sobie orientacją ideologiczną - twiredzi na łamach Naszego Dziennika ks. prof. Tadeusz Ślipko SJ.

Trzy charakterystyczne znamiona homoseksualizmu społecznego posłużą nam za dyspozycję krytycznej refleksji nad jego społecznym statusem, przede wszystkim zaś nad treściową zawartością głoszonej przez ten ruch ideologii. Homoseksualizm jako grupa społeczna Nie ma sporu odnośnie do historycznego faktu przeobrażenia się homoseksualizmu z czysto indywidualnej i prywatnej postawy w odrębną zbiorową kategorię współczesnego życia społecznego. Inaczej ma się natomiast sprawa z jego liczebnością. W Uzasadnieniu dodanym do Projektu ustawy o rejestrowanych związkach partnerskich senator Szyszkowska określa homoseksualizm społeczny jako "największą grupę mniejszościową", której liczebność ocenia na "około 2 mln osób". Podaje wszakże te dane, nie przytaczając żadnej wiarogodnej dokumentacji. Przytoczyć jej oczywiście nie mogła, gdyż statystycznych obliczeń homoseksualizmu w Polsce nikt, jak dotąd, nie przeprowadził. Przypuszczać raczej należy, że p. Szyszkowskiej chodzi o co innego. Przedstawia homoseksualizm jako "największą grupę mniejszościową", aby stworzyć pozory masowego charakteru tego zjawiska, co w pewnym stopniu usprawiedliwiałoby próby jego legalizacji. Na podstawie dostępnych, aczkolwiek skąpych i nietypowych danych można o tej grupie powiedzieć, że w Polsce jest to populacja raczej nieliczna. Z uwagi jednak na współczesne prądy cywilizacyjne i jej międzynarodowe powiązania zmusza do tego, aby uważnie śledząc jej działalność, odpowiednio się do niej ustosunkować.

Więcej na następnej stronie

Działalność organizacyjnych struktur homoseksualizmu Niezależnie od rzeczywistego stanu liczebnego ruchu homoseksualizmu społecznego, a także działających w jego ramach organizacji zainteresować nas muszą konkretne zadania, jakie współcześnie podejmują te organizacje w naszym kraju. Z tego punktu widzenia nader instruktywne wydają się działania zmierzające do przedstawienia homoseksualistów jako ofiar dyskryminujących zachowań ze strony reszty społeczeństwa bądź instytucji. Za typowy przykład tych akcji posłuży "Raport o dyskryminacji i nietolerancji ze względu na orientację seksualną w Polsce w roku 2001", opracowany i podany do publicznej wiadomości przez Stowarzyszenie Lambda w Warszawie oraz Kampanię przeciw Homofobii. Są to niewątpliwie źródła, których o stronniczość na niekorzyść homoseksualizmu społecznego żadną miarą posądzać nie można. Jest jasne, że populacją badaną w "Raporcie" mogą być tylko osoby o skłonnościach homoseksualnych, które tę swoją psychofizyczną predyspozycję, a tym bardziej przez nią uwarunkowane zachowania akceptują i ujawniają je w formie werbalnych deklaracji bądź w jakiś inny zewnętrznie rozpoznawalny sposób, oczywiście w wyraźnej opozycji do społecznie utrwalonych opinii czy też panującego obyczaju. Najpierw należy się zapoznać z faktograficzną warstwą treści owego "Raportu", innymi słowy z przypadkami uznanymi w "Raporcie" za przejawy dyskryminacji homoseksualistów w Polsce. Przypadki te zostały ujęte w dwóch kategoriach: "przemocy fizycznej" oraz "przemocy psychicznej". Z wyników badań przeprowadzonych na 652-osobowej populacji przytoczmy najpierw dane dotyczące przemocy fizycznej. Otóż w tej znacznej grupie 497 osób nie doświadczyło w ogóle żadnej tego rodzaju przemocy. Z pozostałych 155 osób 45 nie odpowiedziało na pytania, a więc na wyraźnie represyjną reakcję ze strony otoczenia było wystawionych 90 osób. Z kolei wspomniane represyjne działania w 45 przypadkach przybrały formę pobicia, w 54 przypadkach ograniczyły się do potrąceń, uderzeń lub kopniaków, sprawcami zaś w 54 przypadkach były osoby nieznane, w 16 - członkowie rodziny, a w 15 - koledzy i znajomi. Przejdźmy na teren przemocy psychicznej. Tym razem w tej samej 652-osobowej populacji 568 osób nie doznało żadnej tego rodzaju przykrości, doświadczyło jej natomiast 216 osób, przy 48, które nie udzieliły żadnej odpowiedzi. Także w tej sprawie, jak zaświadcza "Raport", sprawcami najczęściej, bo w 496 przypadkach, były osoby nieznane, w 66 przypadkach koledzy i znajomi, a w 51 przypadkach członkowie rodziny.

Więcej na następnej stronie

Z kolei "Raport" zdaje sprawę, w jakiej postaci przejawia się dyskryminacja homoseksualistów w zachowaniach się pracowników różnych instytucji społecznych (policja, miejsce pracy, usługi publiczne, służba zdrowia itp.). Także na tym polu respondenci w ogromnej większości udzielali odpowiedzi negatywnych. Osobne miejsce w "Raporcie" zajmuje paragraf poświęcony "dyskryminacji w Kościele". Za takie działanie zostało uznane wykluczenie z ewangelickiej wspólnoty pastora za homoseksualizm, zaliczenie - już przez księdza katolickiego - lesbijek do "nieużytków społecznych", gejów zaś do "ludzi nienormalnych", odmowa rozgrzeszenia, a wreszcie "wypowiedzi przedstawicieli Kościoła do ogółu społeczeństwa o treści homofobicznej (kazania podczas Mszy św., audycje Radia Maryja)", opinia ks. bp. Pieronka "o homoseksualistach jako ludziach chorych, niebezpiecznych, którzy mogą deprawować nieletnich i dlatego powinno się im zakazać dostępu do profesji nauczyciela". W tym samym kontekście, ale w innym paragrafie cytuje się wypowiedzi kilku biskupów, zresztą wyważone i w pewnym zakresie zawężone, potępiające homoseksualizm jako zło moralne, powodujące ponadto poważne szkody w dziedzinie życia społecznego, przede wszystkim małżeńskiego i rodzinnego. Obsesyjne przewrażliwienie Mamy zatem przed oczyma rejestr dyskryminacji, sporządzony przez samych homoseksualistów i mający służyć za dowód, że w społeczeństwie polskim panoszy się uwłaczająca tej grupie patologia, której na imię "dyskryminacja". Trzeba się zatem do tych danych faktograficznych odpowiednio ustosunkować. Oczywiście poza wszelką dyskusją pozostaje moralne napiętnowanie szeregu przypadków szczególnie w zakresie "przemocy fizycznej. Za kryminalne przestępstwa należy więc uznać wszelkie pobicia, zwłaszcza połączone z poważnym uszkodzeniem ciała, natomiast inne zaliczyć do kategorii chuligańskich wybryków, ale nie brak i takich, które dowodzą tylko braku towarzyskiej kultury i opanowania w wyrażaniu negatywnej reakcji na moralnie dezaprobowane zewnętrzne zachowania homoseksualistów, zwłaszcza kiedy kończą się na czysto werbalnym napiętnowaniu i mają miejsce w zamkniętym kręgu koleżeńskim lub rodzinnym. Poza tym na podstawie samych danych "Raportu" można wyrazić obawy, czy przypadkiem same ofiary antyhomoseksualnych napaści albo też autorzy "Raportu" z przysłowiowej igły nie robią dyskryminacyjnych wideł. A już zgoła obsesyjnym przewrażliwieniem tchną pretensje autorów "Raportu" wysuwane pod adresem księży i biskupów, którzy w kazaniach bądź innych duszpasterskich sytuacjach dają wyraz obowiązującej w doktrynie katolickiej moralnej dezaprobacie działań homoseksualistów w życiu nie tylko prywatnym, ale też publicznym. Wychodzi na to, że homoseksualistom przysługuje przywilej, który stawia ich poza wszelką krytyką i profilaktyką, stanowią swoiste nietykalne tabu.

Więcej na następnej stronie

Istota problemu kryje się wszakże nie w tych szczegółowych uwagach krytycznych, ale w odpowiedzi na pytanie, czy kładąc nacisk przede wszystkim na drastyczne przypadki "przemocy fizycznej i psychicznej", można podtrzymywać zasadniczą tezę "Raportu", że w Polsce ma miejsce tego typu patologia społeczna, którą określa się mianem "dyskryminacji". Każdy nieuprzedzony obserwator tego, co aktualnie dzieje się w naszym społeczeństwie, musi na to pytanie odpowiedzieć przecząco. Zasadniczą racją uzasadniającą to stanowisko jest widoczna w danych "Raportu" wyraźna dysproporcja pomiędzy liczbą osób przyznających, że nie były ofiarami obrażających je działań z racji ich homoseksualnych skłonności, a liczbą osób uskarżających się na tego rodzaju doświadczenia. Tego stanu rzeczy nie da się w żaden sposób zinterpretować jako dyskryminacji. Na przewrażliwioną na tym punkcie mentalność autorów "Raportu", a chyba także reprezentatywnych przedstawicieli tego środowiska, charakterystyczne światło rzuca jeden znamienny szczegół. W 5. paragrafie "Raportu" poświęconym dyskryminacji w życiu publicznym i społecznym, w podtytule "Kościół" we wstępnych uwagach po słowach ubolewania z powodu "niechęci" Kościoła katolickiego "do osób homoseksualnych" autorzy "Raportu" wyrażają nadzieję, że sytuacja się zmieni, ponieważ w kontekście "afery" ks. abp. Paetza ujawniono "tym samym powszechnie znaną tajemnicę o wielu homoseksualnych dostojnikach w hierarchii polskiego Kościoła katolickiego". Otóż ta "powszechnie znana tajemnica" jest zwykłym oszczerstwem, polegającym na przypisaniu słabości jednego, nie do końca wyjaśnionego przypadku, wielu osobistościom bez dodatkowego dowodu na prawdziwość tej operacji. Czynią to zaś ludzie, którzy powiedzonko: "o, przyszedł nasz pedałek", kwalifikują jako jeden "z przypadków dobrze obrazujących" akty dyskryminacji w zakresie "przemocy psychicznej". Sapienti sat! Podsumowując więc całość dostarczonych w "Raporcie" danych na temat dyskryminacji homoseksualnego środowiska w Polsce, można ostatecznie powiedzieć, że przytoczone fakty w tym stopniu, w jakim są prawdziwe, wskazują co najwyżej na potrzebę wychowywania społeczeństwa do obywatelskiej wyrozumiałości dla osób tego środowiska w duchu chrześcijańskiego szacunku dla każdego, również seksualnie odmiennego człowieka. O rzeczywistej, funkcjonującej w społecznych formach dyskryminacji nie może być mowy. W tym stanie rzeczy rodzi się pytanie: dlaczego czołowi homoseksualiści tak często i z takim uporem wygłaszają tyrady o ich rzekomym dyskryminowaniu, o swego rodzaju obywatelskim prześladowaniu? Odpowiedź wydaje się prosta: tak się dzieje, ponieważ slogan o "dyskryminacji", nabrzmiały ujemnymi skojarzeniami, służy za narzędzie przemyślanej akcji. Z jednej strony odwraca uwagę społeczeństwa od rzeczywistej moralno-społecznej wymowy homoseksualizmu, z drugiej zaś przygotowuje społeczny klimat sprzyjający realizacji legislacyjnych gwarancji dla "homoseksualnych związków partnerskich". W świetle takiej perspektywy należy rozpatrywać rozbudowę organizacyjnych struktur homoseksualnego ruchu, jak też ich ożywioną i wszechstronną działalność. Porozmawiaj o tym na FORUM