Gazety o min. Środzie

Trybuna/Gazeta Wyborcza/Nasz Dziennik/Rzeczpospolita/a.

publikacja 10.12.2004 09:49

Piątkowe gazety komentują wypowiedź Magdaleny Środy, pełnomocnik rządu ds. równego statusu kobiet i mężczyzn i jej konsekwencje. Trybuna i Gazeta Wyborcza z wielkim zaangażowaniem jej bronią, Nasz Dziennik ostro krytykuje. Rzeczpospolita, która wczoraj nagłośniła sprawę, dziś właściwie nie komentuje.

Wielkie działa w obronie Magdaleny Środy wytoczyła Trybuna: Kobieta składając przysięgę małżeńską przyrzekała kiedyś posłuszeństwo wobec mężczyzny. Fragmentu tego od dawna nie ma w przysiędze, co nie oznacza, że Kościół katolicki zrezygnował z promowania patriarchalnego modelu społecznego. Wręcz przeciwnie. Kobieta wciąż jest jednostką podporządkowaną i zdominowaną przez mężczyznę. Magdalena Środa jako pierwsza odważyła się o tym głośno powiedzieć. Polskie państwo wyznaniowe jej się nie podoba. Sztokholmska środa może się okazać dla Środy dniem decydującym o dalszej karierze w rządzie. Jednak usunięcie z funkcji rzecznika bardziej zaszkodzi polskiemu wizerunkowi za granicą niż samej Środzie. Redaktorzy Gazety Wyborczej ironizują: Zbrodnicza działalność Magdaleny Ś. - komentarz Gazety Wyborczej Jak to dobrze, że wszystkie możliwe polskie autorytety partyjne i kościelne zdemaskowały wczoraj zbrodniczą działalność Magdaleny Środy. Jak można widzieć jakikolwiek związek między jakże częstą w Może Magdalena Środa powinna była wyraźniej powiedzieć, że polski Kościół pomaga ofiarom przemocy w rodzinie. Może i nie powinna - za granicą - utwierdzać najgorszych stereotypów o Polsce jako konserwatywnym zaścianku. Ale przecież Środa poruszała realny problem. I chwała jej za to. Bo o czym świadczy wczorajsza kanonada przeciw Środzie, powszechne oburzenie od prawa do lewa na słowo krytyki wobec polskiego Kościoła? Tylko o tym, że Środa dotknęła zakazanego tematu. Ten temat to polityka państwa, w którym wciąż brakuje schronisk dla molestowanych kobiet i ich dzieci, a rycerze walki z antykoncepcją terroryzują Ministerstwo Zdrowia. To hipokryzja wobec problemu seksualnych nadużyć w rodzinie i sytuacji, gdy proboszcz namawia bite i gwałcone żony alkoholików, by z pokorą niosły swój los. To tuszowanie przez biskupa trwającego latami molestowania seksualnego dziewczynek przez proboszcza z Tylawy, który nadal - choć skazany wyrokiem sądu - odprawia msze w parafii. Oczywiście to tylko część polskiej rzeczywistości. Oprócz ludzi pokroju poprzednika Środy Kazimierza Kapery, który ograniczał programy przeciw przemocy w rodzinie w imię świętości rodziny, są na szczęście tacy ludzie Kościoła, jak siostra Małgorzata Chmielewska, dla której świętością jest człowiek pokrzywdzony. I jest ich wielu. Środa zapłaciła za to, że dotknęła tabu. Nasz Dziennik nie szczędzi ostrych słów: Środowa propaganda Jak zdążyliśmy zauważyć, po 1989 roku zapanowała u nas moda na głośne wypowiadanie się przeciwko Kościołowi katolickiemu. Przy każdej okazji oskarża się go niemal o wszystko: fundamentalizm, antysemityzm, nietolerancję, ksenofobię, szowinizm, faszyzm...

Więcej na następnej stronie

Na tle zmieniających się przez lata koniunktur politycznych to chyba jedna z niewielu spraw, którą lewicowo-liberalnym kręgom udało się utrzymać "na fali". Trudno więc dziwić się skłonności minister Środy, zwiedzionej jakąś charakterystyczną dla kręgów feministycznych skomplikowaną teorią "religijną", do wypowiedzi na tematy, o których nie ma pojęcia. Ale u zaciekłych feministek jest to norma. Przykładem może być choćby sprawa kapłaństwa kobiet, która nie cieszy się poparciem ze strony kobiet katolickich, a popierają ją feministki, skądinąd nieinteresujące się religią... Ktoś kiedyś słusznie zauważył, że z głupotą tak się rzeczy mają jak z alkoholem: dostrzega się tylko małe dawki; po dużych zaś istnieje przeświadczenie, że jest się szczególnie trzeźwym, sprytnym i mądrym. Mniej więcej taka sama jest szkodliwość społeczna obu tych rzeczy. Tym bardziej nie ma powodów, by podpisywać pod nimi całe społeczeństwo. Środowa wypowiedź minister Środy potwierdza tylko to, na co kiedyś już zwracałem uwagę: nie należy się lękać feministek myślących, lecz mówiących. O ile bowiem tych pierwszych nie ma, o tyle wyobraźnię tych drugich nieustannie ogranicza pokusa kreowania rzeczywistości na swój obraz i podobieństwo. Ich propagandy nie można bagatelizować. Fakt, że ona istnieje i jest coraz bardziej powszechna, nie usprawiedliwia decyzji, aby przechodzić wobec tego zjawiska obojętnie. Zwłaszcza że - jak widać - to połączenie bezmyślności, pustki i okrucieństwa, jakie sobą reprezentuje, wystawia nas wszystkich na zbyt ciężką próbę... Natomiast Rzeczpospolita wydrukowała tekst Piotra Skwiecińskiego, pracującego w katolickiej telewizji Puls: Mówienie dziś o eliminacji katolików z życia publicznego w Polsce to absurd, ale świat zmienia się bardzo szybko Środa i Buttiglione, czyli kwestia standardów Wypowiedź minister Magdaleny Środy o katolicyzmie i zgłoszenie przez nią gotowości dymisji to dobra okazja, aby podjąć dyskusję na temat standardów dotyczących osób publicznych. W Polsce i w Europie. Są analogie z niedawną sprawą Rocco Buttiglionego, który utracił szanse na zajęcie fotela komisarza Unii Europejskiej ds. wolności obywatelskich ze względu na krótką wypowiedź, której treść da się sprowadzić do stwierdzenia, że uważa homoseksualizm, w zgodzie z nauką Kościoła, za grzech, ale nie chce, aby to przekonanie skutkowało jakimikolwiek działaniami natury politycznej i sam nie zamierza takich działań podjąć. Są też analogie z zapomnianą już sprawą wiceministra Kapery. Gdy w 1991 roku określił on homoseksualizm mianem zboczenia, po fali prasowych ataków premier Bielecki go zdymisjonował. Buttiglione mówił potem o antychrześcijańskiej dyskryminacji, o nowej inkwizycji i o tym, że "przez Europę maszeruje nowy totalitaryzm - i ten marsz podjęła właśnie lewica". Nie jest w tym przekonaniu odosobniony. I na zachodzie, i na wschodzie kontynentu liczne, coraz liczniejsze grupy chrześcijan oraz osób uznających religię za ważny element zagrożonego kształtu społeczeństw dochodzą do przekonania, że agresywny laicyzm zmierza do uczynienia z chrześcijaństwa czegoś w rodzaju wstydliwego przesądu, którego autentyczne wyznawanie powinno eliminować z życia publicznego. Pierwszym etapem jest czyszczenie aparatu państwowego z nieukrywających swych poglądów chrześcijan, a drugim - użycie tego aparatu do stopniowego zepchnięcia chrześcijaństwa do getta.

Więcej na następnej stronie

Zwolennicy laicyzmu odrzucają tę wizję, przynajmniej publicznie. Twierdzą, że chodzi wyłącznie o to, że urzędnicy publiczni, reprezentujący obywateli o różnych światopoglądach, powinni być sterylni, jeśli chodzi o wypowiedzi mogące być uznanymi za obraźliwe wobec wyznawców któregokolwiek światopoglądu. Przyjmijmy na chwilę tę argumentację za dobrą monetę. Czy wypowiedź Magdaleny Środy o katolicyzmie jako pośredniej, kulturowej przyczynie przemocy wobec kobiet nie może być uznana za obraźliwą przez przeżywających swoją wiarę katolików? Jest to pytanie retoryczne. Ale może osobiste sądy minister Środy nie są istotne, ważne są jedynie jej działania, decyzje, jakie podejmuje, będąc urzędnikiem? Można by przyjąć takie założenie. Sęk w tym, że sprawy Buttiglionego i Kapery dowodzą, iż i w Polsce, i w instytucjach unijnych zarówno praktyka, jak teoria jest inna. Żaden z wymienionych polityków nie podjął jakiegokolwiek działania łamiącego prawo ani w ogóle takiego, które można by uznać za zainspirowane ich uznanymi za kontrowersyjne wypowiedziami. Włoski profesor nawet nie mógł takiego działania podjąć, bo został "odsiany", zanim otrzymał stanowisko. Sprawa Środy jest ważna w kontekście dyskusji dotyczącej zasad funkcjonowania oraz kształtu kulturowego Unii Europejskiej, nie wpływa jednak bezpośrednio na rzeczywistość całej Europy. Inaczej w Polsce. W Polsce jest probierzem obowiązujących standardów. Probierzem tego, czy w naszym kraju są one rzeczywiście równe dla wszystkich. Czy też cała poprawność polityczna jest wyłącznie zasłoną dymną, mającą ukryć chęć realnego wyeliminowania katolików z życia publicznego? Można oczywiście powiedzieć, że mówienie o eliminacji katolików z życia publicznego jest, gdy spojrzymy na obecną Polskę, absurdem. I rzeczywiście jest. Dziś, w 2004 roku. Tylko że żyjemy w świecie zmieniającym się bardzo szybko. A przynależność do Unii w oczywisty sposób intensyfikuje pewne procesy i wytycza kierunki zmian, których symbolem jest sprawa Buttiglionego. Gdy trzy, cztery lata temu w Polsce zaczynała się debata na temat małżeństw gejowskich, wielu uważało, że jest to niemal bajka o żelaznym wilku, że ten problem stanie się nad Wisłą aktualny dopiero za wiele, wiele lat. A dziś Senat uchwalił projekt Szyszkowskiej. Dlatego już teraz trzeba jasno postawić kwestię standardów. Jeśli kiedyś w polskim rządzie nie było miejsca dla Kapery, teraz nie ma go również dla Środy. I powinni to uznać, a potem respektować, wszyscy uczestnicy życia publicznego. To jedno rozwiązanie. Jest też rozwiązanie inne. Przyjęcie i respektowanie przez wszystkich uczestników życia publicznego zasady, iż jest w nim miejsce dla nawet bardzo radykalnych i konsekwentnych poglądów, a wysoki urzędnik państwowy może swobodnie dawać im wyraz, o ile próbując je realizować, nie łamie prawa. I jedno, i drugie rozwiązanie ma swoje plusy i minusy. Same minusy miałoby natomiast pozostawienie Magdaleny Środy na stanowisku. Byłoby to bowiem manifestacyjne uznanie podwójnych standardów i otwarte potwierdzenie najgorszych podejrzeń zaniepokojonych tradycjonalistów. Porozmawiaj o tym na FORUM