Katowice: Tu karp jest zawsze ciepły

Gazeta Wyborcza/a.

publikacja 27.12.2004 08:51

Po raz 15. samotni i bezdomni wspólnie zasiedli przy wigilijnym stole w katowickim kościele św. Piotra i Pawła. - Tu karp zawsze jest ciepły - chwalili goście. W tym roku było ich aż 250 - informuje Gazeta Wyborcza.

Kucharze dwa dni przygotowywali wieczerzę. Były zupa grzybowa z groszkiem ptysiowym, kapusta z grochem, makówki i karp, że palce lizać. Jacek Sosnowski, szef kuchni w tyskim hotelu Piramida, niechętnie zdradził nam przepis: - Marynujemy karpia w cebuli i czosnku. Potem trzeba podlać winem i skropić cytryną. Tego karpia nie mógł się doczekać Franciszek Leszczyński (62 lata), który ceni sobie tutejsze wigilie jak żadne inne. - Na stoły podają szybko, estetycznie i każdy dostaje ciepłą rybę. Wiadomo, że zimny karp nie smakuje jak należy - tłumaczy stanowczo Leszczyński. Od 15 lat mieszka samotnie. Choć ma czworo dzieci (najmłodsze 25, najstarsze 41 lat), w święta też będzie sam. Tak jak małżeństwo Andrzej i Barbara Gołąb. Oboje po pięćdziesiątce. Odkąd ona straciła wzrok, on wziął się za gotowanie. Ale kolacja wigilijna to nie przelewki. Lepiej było przyjść jak co roku do Piotra i Pawła. Potem w domu wypiją jeszcze kawę przed telewizorem. Pani Helena ma 66 lat i dziewiąty raz jest na wigilii w kościele. Tu przynajmniej ma się z kim opłatkiem podzielić, porozmawiać. Kiedy mieszkała z konkubentem, było inaczej, weselej. Na wigilię razem tu przychodzili, a i święta były radośniejsze. - Niech pani spojrzy, jaki z niego był piękny chłopak - pani Helena wyciąga zdjęcie z torebki. - Jutro sobie kurkę upiekę, trochę popłaczę. Takie te moje święta - wzdycha. Pan Jan ma 68 lat. Garnitur, czysta koszula i krawat. Odkąd pamięta, jest bezdomny. Kiedyś spał na dworcu. Teraz odwiedza katowickie noclegownie. - Grunt żeby była woda do mycia. Jak jest woda, to człowiek ze wszystkim sobie poradzi - mówi pan Jan, który na wigilii u Piotra i Pawła jest po raz piąty. - Pomodlę się trochę, przełamię się opłatkiem. Nie chcę w tym dniu być sam - mówi wzruszony. Ks. Paweł Buchta, proboszcz parafii św. Piotra i Pawła, mówi, że pamięta wszystkie wigilie dla bezdomnych. Na początku przychodziła setka gości. W tym roku było ich aż 250. - Niestety, co roku jest więcej ludzi samotnych - mówi ks. Buchta. Były wspólna modlitwa, kolędy, łamanie się opłatkiem, trochę łez. Na koniec paczki świąteczne ze słodyczami, kawą, owocami. I dobre słowo na święta i przyszły rok. Współorganizatorem Wigilii była katowicka redakcja "Gazety Wyborczej".