Krucjata XXI wieku?

Rzeczpospolita/a.

publikacja 30.12.2004 15:03

Działalność Stowarzyszenia Kultury Chrześcijańskiej im. ks. Piotra Skargi opisuje Rzeczpospolita.

Są młodzi, wykształceni, dynamiczni i ultrakatoliccy. Od pięciu lat prowadzą w Polsce krucjatę. Średniowieczne hasło wojny z niewiernymi w obronie cywilizacji chrześcijańskiej realizują bez aprobaty władz Kościoła. Tworzą Stowarzyszenie Kultury Chrześcijańskiej im. ks. Piotra Skargi. Gdy niedawno w Senacie uchwalano ustawę o związkach partnerskich, do marszałka Sejmu napłynęło ponad 300 protestów od kierowników urzędów stanu cywilnego. Pisali, że rejestracja związków homoseksualnych jest niezgodna z ich sumieniem i "bije w powagę USC". Akcję wysyłania protestów zorganizowało właśnie krakowskie Stowarzyszenie im. ks. Piotra Skargi, które do ponad 2 tys. urzędów rozesłało odpowiednie formularze. Wśród stowarzyszeń katolików w Polsce wyróżniają się aktywnością. Za patrona obrali czołową postać polskiej kontrreformacji. Przeprowadzili m.in. akcję przeciw marszom gejów i lesbijek w Krakowie i Warszawie, wstąpieniu Polski do Unii Europejskiej. Homoseksualizm jako zagrożenie - Nie widzę nic złego w takim działaniu - mówi Franciszek Szlachta, kierownik USC w Zakopanem, który podpisał się pod protestem do marszałka Sejmu. Przyznaje, że stowarzyszenie nieraz zwracało się do niego i służbowo, i prywatnie, inicjując różne akcje, ale nigdy wcześniej nie odpowiadał na ich propozycje. Na swojej stronie internetowej Stowarzyszenie Kultury Chrześcijańskiej napisało: "Legalizacja związków homoseksualnych jest nie tylko złem moralnym, ale stanowi również zagrożenie dla chrześcijańskich fundamentów cywilizacyjnych, na których wyrosła Polska i Europa" . O samym SKCh wiadomo jednak niewiele. Nie tylko dlatego, że nie jest zarejestrowane jako katolickie, ale i dlatego, że jest nieufne wobec mediów. Jego szefowie nie zgodzili się na rozmowę z nami, a na pytania odpowiedzieli pisemnie. Młodzi i gniewni? - Naszym zadaniem jest obrona cywilizacyjnej spuścizny chrześcijańskiej - deklaruje prezes SKCh Sławomir Olejniczak. Za największe zagrożenie dla Polski i Kościoła uważa "postępującą demoralizację i dechrystianizację oraz rozkład więzi społecznych opartych na zdrowych moralnie obyczajach i prawach". Niedawno na konferencji zorganizowanej przez Młodzież Wszechpolską Olejniczak, powołując się na patrona stowarzyszenia, mówił, że odstępstwa od wiary i Kościoła Pan Bóg mieczem pogańskim karze. A jaki to jest miecz, pokazują wydarzenia w Nowym Jorku z 11 września.

Więcej na następnej stronie

Gdy pięć lat temu tworzyli stowarzyszenie, było ich piętnaścioro - młodych, wykształconych, o poglądach wyraźnie konserwatywnych i zachowawczych. Ilu jest teraz - nie ujawniają. Najmłodszy z twórców SKCh ma obecnie 26, a najstarszy 36 lat. Prezes Sławomir Olejniczak, absolwent filozofii, ma 36 lat, wiceprezes Sławomir Skiba - 31. Ten ostatni jest byłym dziennikarzem "Naszego Dziennika". W redakcji tej pracowali przed kilku laty także dwaj inni założyciele stowarzyszenia: Bogusław Bajor i Piotr Döerre - obecnie krakowski radny miejski, działacz Ligi Polskich Rodzin. Część z nich poznała się podczas spotkań Klubu Zachowawczo-Monarchistycznego. - Na jednym z takich spotkań miał wykład przedstawiciel Stowarzyszenia Obrony Tradycji, Rodziny i Własności z Francji (TFP - Tradition, Family, Property) - opowiada radny miejski Piotr Döerre. - On nas zainspirował do stworzenia podobnej organizacji w Polsce. TFP działają w wielu krajach świata, m.in. w Brazylii, Argentynie, we Włoszech, Hiszpanii, Portugalii, Austrii i w USA. W Polsce ukazała się właśnie biografia założyciela ruchu Plinia Correi de Oliveira "Krzyżowiec XX wieku". Z dala od kurii Na swoich stronach internetowych SKCh głosi, że jako stowarzyszenie świeckich katolików opiera się na nauce Kościoła katolickiego, jego katechizmie i współpracuje tylko z takimi stowarzyszeniami, które stoją na jego gruncie. Stowarzyszenie uznało jednak, że do właściwej interpretacji katechizmu i nauczania społecznego Kościoła nie potrzeba mu asystenta kościelnego. Przydzielenie go byłoby jednoznaczne z uznaniem stowarzyszenia za katolickie oraz gwarancją, że takie jest nie tylko z nazwy, ale i ducha. Ale, co trzeba podkreślić, na podobnych zasadach działają inne stowarzyszenia czy wydawnictwa, np. Znak czy "Tygodnik Powszechny". - Katolicy powinni kierować się w życiu osobistym i działalności publicznej swoim sumieniem ukształtowanym przez nauczanie Kościoła. Jednak nie potrzeba do tego asystentów kościelnych. Kościół to nie więzienie sumień. Owszem, władza duchowna ma prawo napomnieć zbłąkane owce, gdy ich działania są niezgodne z doktryną - powiedział nam Sławomir Olejniczak. - Do tej pory jednak nikt nam takiego zarzutu nie postawił. SKCh nie utrzymuje kontaktów z hierarchami krakowskiego Kościoła. W kurii niewiele można się o nim dowiedzieć.

Więcej na następnej stronie

- Wiadomo o nich tylko tyle, że rozsyłają kontrowersyjne listy i apele. Raz tylko zgłosili się do mnie i dali pieniądze na organizację wieczerzy wigilijnej dla ubogich - mówi ks. Jan Kabziński, dyrektor Caritas Archidiecezji Krakowskiej. Władze SKCh same rozstrzygają więc, jakie stowarzyszenia stoją "na gruncie" katechizmu Kościoła katolickiego, a jakie nie, i współpracują tylko z tymi pierwszymi. Stowarzyszenie współpracuje więc np. z Radiem Maryja i związanym z nim Instytutem Edukacji Narodowej. Wspólnie z tymże Instytutem członkowie SKCh zorganizowali np. spotkanie z Carlem Beddermannem, b. unijnym urzędnikiem w Polsce, dobrze znanym słuchaczom Radia Maryja, który zachęcał do głosowania w referendum przeciw wstąpieniu do Unii Europejskiej. Z UPR, LPR, Młodzieżą Wszechpolską organizowali w Krakowie marsz pod hasłem "Tak dla Polski! Tak dla Europy! NIE dla Unii Europejskiej". Wierność czy fanatyzm Prezes Olejniczak mówi, że do tej pory nikt nie postawił im zarzutu działania niezgodnego z doktryną Kościola. Ale kardynał Franciszek Macharski i biskup Kazimierz Nycz dwukrotnie w specjalnych komunikatach tłumaczyli wiernym, że stowarzyszenie "nie posiada aprobaty kurii metropolitalnej w Krakowie", bo o taką nie występowało, chcąc działać na własną rękę. W 2003 r. stowarzyszenie rozesłało do tysięcy księży listy z broszurą pt. "Przystąpienie do Unii Europejskiej: deska ratunku czy pocałunek śmierci dla chrześcijańskiej Polski" i pod takim samym tytułem zamieściło całostronicowe ogłoszenia w gazetach. Po długim wywodzie, rozważając kwestie za i przeciw wstąpieniu do Unii, liderzy stowarzyszenia konkludowali, że przystąpienie Polski do UE jest sprzeczne z wolą Boga. Arcybiskup Józef Życiński powiedział wówczas: "List tego stowarzyszenia jest dla mnie przykładem fanatyzmu". Sprzeciw wobec przystąpienia Polski do Unii był niezgodny z oficjalnym stanowiskiem Kościoła. Podobnie język krucjaty, jakim posługuje się stowarzyszenie, jest od dawna w Kościele nieaktualny. Krucjata to przecież nic innego jak wojna z niewiernymi albo przeciwnikami Kościoła. Dlatego ogłosić krucjatę przeciw komuś lub czemuś można tylko za zgodą władzy kościelnej. Przypomniał o tym w październiku 2002 roku biskup Kazimierz Nycz, gdy stowarzyszenie zaczęło rozpowszechniać pisma zapraszające do udziału w Krucjacie Wynagradzającej Niepokalanemu Sercu Maryi. Przypominał także o tym abp Józef Życiński, gdy stowarzyszenie przed referendum unijnym głosiło "Krucjatę w obronie Polski". Ten język jest obecny także w nazwach instytucji powstałych wokół SKCh: Ruch Krucjata Młodzi w Życiu Publicznym, w którego ramach działa sekcja rycerska Lepanto (w bitwie morskiej pod Lepanto w 1571 roku flota muzułmańska poniosła klęskę w starciu z siłami Ligi Świętej), a nawet w tytułach imprez kulturalnych - jeden z koncertów poświęcony był "Pieśniom wypraw krzyżowych". Mailing i ulotki - W działaniu stowarzyszenia są obecne dwa nurty: pobożnościowy i społeczny - mówi Artur Zawisza, poseł PiS. - Wysyłają medaliki, inicjują akcje modlitewne, a jednocześnie z ogromną pomysłowością prowadzą działalność w sferze świeckiej.

Więcej na następnej stronie

Siłą stowarzyszenia są metody działania. W Polsce nowe, w innych krajach od dawna obecne. SKCh rozsyła w setkach tysięcy egzemplarzy ulotki, broszury i książki. Od amerykańskiej TFP uczyło się wysyłania listów do władz i zasypywania ich protestami, apelami, deklaracjami. W ramach akcji "Orędzie fatimskie nadzieją dla Polski!" stowarzyszenie rozesłało 380 tys. egzemplarzy książki Antonio Borellego "Fatima - orędzie tragedii czy nadziei?". SKCh ma na swoim koncie także kampanię "Prawo do narodzin" przeciw planom liberalizacji prawa aborcyjnego w Polsce. Gdy członkowie stowarzyszenia sprzeciwiali się marszowi homoseksualistów w Krakowie, rozesłali do domów 280 tys. ulotek "Powiedz NIE! promocji homoseksualizmu w Krakowie". W ramach innej akcji rozsyłali medaliki i obrazki Maryi, która "powinna królować w każdym domu". Do listów dołączono prośbę-formularz o wsparcie finansowe SKCh, sugerując sumę: 20, 30, 50, 100 albo więcej złotych. Arcybiskup Życiński tak to skomentował: - Zabrać ostatni grosz ubogim emerytkom, by potem występować w roli ekspertów od Unii Europejskiej, straszyć i grozić - to głęboko niemoralne. Tylko z datków? SKCh ma swoją siedzibę w dobrze utrzymanej kamienicy przy ul. Józefitów w Krakowie. Zajmuje trzy skromne pokoje średniej wielkości. Można tam kupić książki religijne za niewysoką cenę. Gdy anonimowo deklarujemy, że bliska nam osoba chce wspomóc stowarzyszenie dużą kwotą, pracujący tam mężczyźni przekonują, że są poważną, odpowiedzialną organizacją i warto im przekazać pieniądze. Zapewniają, że ich finanse są kontrolowane przez instytucje państwowe, ale dokładnie nie potrafią powiedzieć, jakie. Dowiedzieliśmy się, że kilku pracowników SKCh otrzymuje wynagrodzenia, ale jest też wielu wolontariuszy. - Od ludzi otrzymujemy niewysokie datki. Niektóre osoby deklarują, aby potrącać im z pensji jakąś kwotę, na przykład 30 zł. Duże wpłaty, około 10 tys. zł, mieliśmy dotychczas tylko dwie lub trzy - wyznają. W krakowskim magistracie dowiadujemy się, że SKCh nie korzysta z żadnej pomocy publicznej. W Krakowie słyszeliśmy jednak opinie, że SKCh nie dałoby rady działać na taką skalę, utrzymać etatowych pracowników, a przede wszystkim drukować takiej liczby książek i ulotek, dawać ogłoszeń w ogólnopolskich dziennikach, w tym w "Rzeczpospolitej" (ich koszt wyniósł co najmniej 120 tysięcy złotych), a także wspomagać Kościół na Wschodzie, bez pomocy z zewnątrz. Mówi się o pieniądzach od zagranicznych stowarzyszeń TFP. - Nie wykluczam, że mogą być dofinansowani przez organizację matkę - mówi poseł Zawisza. Ale prezes Olejniczak zaprzecza: - Nie uzyskujemy żadnych funduszy od organizacji zagranicznych czy z działalności gospodarczej. Naszą działalność prowadzimy dzięki regularnemu finansowemu wsparciu wielu sympatyków. Porozmawiaj o tym na FORUM