Hiszpania: Rozczarowani dziennikarze

Gazeta Wyborcza/a.

publikacja 21.01.2005 15:30

Opinia publiczna w Hiszpanii rozczarowana stanowiskiem Kościoła w sprawie AIDS i prezerwatyw - lamentuje Gazeta Wyborcza.

Chór żalu i rozczarowania przetoczył się po wczorajszej prasie hiszpańskiej po piruecie, jaki wykonali hiszpańscy biskupi w środę w sprawie używania prezerwatyw do ochrony przed AIDS. Wątpliwości co do stanowiska Kościoła katolickiego rozstrzygnęła zaś Stolica Apostolska: kondom jest zbędny, bo nie należy cudzołożyć Wczoraj Rzym przemówił i rozstrzygnął sprawę. Watykański kardynał Javier Lozano Barragan wyłożył "niezmienną i zasadniczą" doktrynę Kościoła katolickiego, która jako ochronę przed chorobą zaleca wyłącznie wstrzemięźliwość i wierność. - Stosowanie profilaktyki [tj. prezerwatywy - red.] jest nie do przyjęcia nawet jako rozwiązanie problemu AIDS, ponieważ naszym celem jest walka z cudzołóstwem. Szóste przykazanie mówi jasno: Nie cudzołóż. To nie jest stanowisko negatywne. Zajmujemy je, bo bronimy życia - powiedział kardynał dziennikowi "La Repubblica". Jedyny wyjątek, jaki kardynał dopuścił, to obrona przed zakażeniem w pożyciu małżeńskim: - Owszem, utrzymuję, że jeśli żona boi się zarażenia, ma prawo prosić męża o założenie prezerwatywy. Czy mąż może żonie odmówić i co wówczas ma zrobić żona, kardynał nie wyjaśnił. Kiedy w środę wieczorem hiszpański episkopat odwołał wcześniejszą, przełomową w doktrynie katolickiej zapowiedź, że obok wstrzemięźliwości i wierności dopuszcza użycie prezerwatywy jako środka do obrony przed zakażeniem AIDS, radość rządu, świeckich, lekarzy i mediów ustąpiła rozczarowaniu. Pierwsza odezwała się rządząca w Hiszpanii partia socjalistyczna, mocno zaangażowana w propagowanie prezerwatyw. - To powrót Kościoła do skostnienia. Zdaje się, że [hiszpańscy biskupi - red.] musieli dostać instrukcje, żeby odwołać to, co podpowiedział im zdrowy rozsądek" - oświadczyła posłanka Isabel Pozuelo. Inni byli jeszcze bardziej stanowczy. - Biskupi doznali najpierw przypływu bystrości, a potem się wycofali. Przecież AIDS stawia przed obliczem śmierci miliony ludzi. Doktryna Kościoła jest nieludzka - mówiła wczoraj Elena Gimenom, szefowa federacji gejów i lesbijek. Również większość dzienników hiszpańskich zaatakowała Kościół. Socjalistyczny "El Pais" napisał, że "sprzeciw biskupów wbrew organizacjom międzynarodowym oraz naukowym dowodom naraża na niebezpieczeństwo życie bardzo wielu ludzi", a "kwestionowanie stosowania przed Państwo środków zapobiegawczych to wtrącanie się do nieswoich spraw" oraz "groźba dla zdrowia publicznego". Kataloński "El Periodico" orzekł, że to "niemoralne, żeby Kościół odrzucał metody, które ratują ludzkie życie". Także prawicowy "El Mundo" żałował, że wolta Kościoła "rozwiała nadzieje świeckich członków społeczeństwa, naukowców, lewicowych polityków i postępowych chrześcijan". Nawet teolog Enrique Miret Magdalena ze Stowarzyszenia Teologów im. Jana XXIII kwitował ze smutkiem: - Znowu się cofamy w konserwatyzm. Jak w tańcu - krok w przód, krok w tył i w końcu już nie wiemy, gdzie jesteśmy.

Więcej na następnej stronie

Konserwatywny dziennik "ABC" opinii na temat wolty biskupów nie przedstawił, ale za to ujawnił, że zaraz po pierwszym oświadczeniu rzecznika hiszpańskich biskupów o dopuszczalności prezerwatywy do Madrytu zadzwonił sekretarz Papieskiej Rady ds. Duszpasterstwa Zdrowia José Luis Redrado i upomniał rodaków biskupów, że "nie wszystko, co produkują laboratoria, można stosować. Katolik musi słuchać sumienia i wiary. Żeby być z sobą w zgodzie, musi odrzucić prezerwatywę, bo potępia ją chrześcijańska moralność". "ABC" potwierdził, że interwencja z Watykanu spowodowała, iż biskupi zamknęli się na obradach na wiele godzin. Zanim w środę ok. 20 opublikowali oświadczenie, w którym ostatecznie potępili prezerwatywę, tekst został wysłany do Watykanu po akceptację. Tylko 82-letni Manuel Fraga Iribarne, prawicowy weteran hiszpańskiej polityki, były minister dyktatury generała Franco, potem lider demokratycznej prawicy, a dziś honorowy prezydent autonomicznej Galicji, nie posiadał się wczoraj z dumy i satysfakcji: - Ja, jako katolik apostolski, rzymski, chociaż grzeszny, zawsze będę posłuszny temu, co powie Jego Świątobliwość Papież oraz jego prawomocni reprezentanci. Jak wiadomo, całe życie mówiłem prawdę, nie oblekając w kondom. I mam zamiar umrzeć, nie założywszy go sobie". Od redakcji: Informacja o rzekomym poparciu Kościoła katolickiego w Hiszpanii dla prezerwatyw, jako środka zapobiegającego AIDS była typowym "faktem prasowym". Dziennikarze wyrwali z kontekstu wypowiedzi rzecznika hiszpańskiego episkopatu jedno zdanie i dorobili do niego sprzeczną z nauczaniem Kościoła interpretację. To obrzdliwy sposób wywierania presji - wmawianie komuś, że powiedział coś, czego nie powiedział. To sposób niegodny dziennikarza. Biskupi hiszpańscy nie dali się zastraszyć pismakom. Szybko przypomnieli, jakie jest naprawdę stanowisko Kościoła. I tyle. A biadolenie w mediach świadczy jaki najgorzej o biadolących. Biadolić powinni nad sobą, a nie nad tym, że Kościół nie pozwala sobą manipulować. Jednego tylko nie rozumiemy. Po co w to biadolenie włączają się niektóre media w Polsce? redakcja portalu Wiara.pl Porozmawiaj o tym na FORUM