Holandia: Eutanazja chorych noworodków

Gazeta Wyborcza/a.

publikacja 25.01.2005 15:23

Litość czy przekroczenie prawa boskiego? Holenderscy lekarze przyznali się, że od 1997 r. pomogli umrzeć 22 nieuleczalnie chorym noworodkom - poinformowała Gazeta Wyborcza. [**Porozmawiaj o tym na FORUM![][1]**][2] [1]: zdjecia/zdjecia/wprzod.gif [2]: http://forum.wiara.pl

Prokuratura nie dopatrzyła się jednak przestępstwa. Papież ostro potępia taką praktykę Z sobotniej publikacji w piśmie medycznym "Nederlands Tijdschrift voor Geneeskunde" wynika, że eutanazji dokonywano na noworodkach, które miały rozszczepienie kręgosłupa, braki w mózgu oraz niefunkcjonujące nerki, przewód pokarmowy i pęcherz. Zdaniem lekarzy nie było żadnej nadziei, że dzieci przeżyją. Co więcej, nieludzko cierpiały. Wszystko odbywało się zgodnie z procedurą wypracowaną przez samych lekarzy, zwaną Protokołem z Groningen (od miasta, gdzie znajduje się klinika). Prokuratura: prawa nie złamano Właściwie nie była to eutanazja, ale "niedobrowolne zakończenie życia pacjenta po konsultacji między lekarzami i jego rodziną". Tak nazwała w rozmowie z "Gazetą" praktykę holenderskich pediatrów Walburg de Jong z holenderskiej organizacji Prawo do Śmierci NL, wspierającej eutanazję. O wszystkich przypadkach informowano prokuraturę, która po wnikliwej analizie uznała, że choć eutanazja dzieci poniżej 12. roku życia jest w Holandii karalna, lekarze nie popełnili przestępstwa, wstrzykując noworodkom niebezpieczną dawkę środków przeciwbólowych lub odłączając je od aparatury podtrzymującej życie. Prokuratura tym samym zaakceptowała wewnętrzne wytyczne szpitala. Autorem raportu o dziecięcej eutanazji w "Nederlands Tijdschrift voor Geneeskunde" jest Eduard Verhagen, dyrektor akademickiej kliniki pediatrycznej w Groningen. To on doprowadził rok temu do ustalenia i wprowadzenia w życie kontrowersyjnego protokołu. - Uważaliśmy, że w bardzo rzadkich przypadkach nieuleczalnych chorób noworodków bardziej humanitarnie jest pozwolić im umrzeć lub im w tym pomóc, niż utrzymywać je przy życiu - mówił Verhagen w jednym z serwisów internetowych. Zdaniem lekarza chodzi o to, by ujawnić i ująć w ramy prawne proceder, który i tak ma miejsce. Szpitale w innych krajach, również w USA, robią to samo, ale nie mówią tego głośno - argumentuje lekarz. Z raportu wynika że w samej Holandii co roku uśmierca się "poza protokołem" 15-20 dzieci. Holenderskie środowiska medyczne chcą pójść jeszcze dalej i rozszerzyć protokół z Groningen na całą Holandię. Stowarzyszenie lekarzy KNMB zwróciło się z taką prośbą do rządu premiera Jana Petera-Balkenendego. Decyzja miała zapaść już w grudniu, ale tworzony przez koalicję chadeków, liberałów i demokratów rząd zwleka, najwyraźniej obawiając się międzynarodowych reperkusji. Kościół i etycy: opamiętajcie się Sobotnia publikacja potwierdziła to, o czym holenderskie i światowe media, w tym "Gazeta", pisały kilka tygodni temu. W debacie na temat uśmiercania noworodków w Holandii jej najostrzejsi przeciwnicy porównywali Protokół z Groningen do nazistowskich praktyk zabijania niepełnosprawnych dzieci czy rzezi niewiniątek króla Heroda. Inni przestrzegali przed przekraczaniem niebezpiecznej granicy. - Jeśli dopuścimy eutanazję wobec tych, za których to my decydujemy, wchodzimy na bardzo niebezpieczne terytorium - mówił holenderskim mediom Henk Jochemsen ze zrzeszającego lekarzy i etyków medycyny Lindeboom Instituut. Zdaniem Jochemsena "z rozwiązywania ciężkich przypadków nie ma co robić prawa". - Jeśli zostanie uchwalone prawo w sprawie decydowania o uśmiercaniu dzieci nierokujących, natychmiast okaże się, że przypadków jest więcej, niż się spodziewamy. W sobotę przeciw eutanazji ostro zaprotestował papież Jan Paweł II. Przyjmując listy uwierzytelniające od nowej ambasador Holandii przy Watykanie, potępił legalizację eutanazji. Papież zwrócił się do władz holenderskich, do tamtejszej służby zdrowia i wszystkich zajmujących się wychowaniem i edukacją, aby "zastanowić się nad powagą tego tematu".

Więcej na następnej stronie

Kilka miesięcy temu holenderski eksperyment potępił biskup Elio Sgreccia z Papieskiej Akademii Życia. W artykule dla "L'Osservatore Romano" biskup napisał: "Nikt nie może brać odpowiedzialności za zabójstwo czy to siebie, czy innej osoby. Żadna władza nie może prawnie pozwolić na zabijanie niewinnej istoty ludzkiej niezależnie od tego, czy to zarodek, embrion, dziecko, dorosły, osoba starsza - chora czy pozostająca w agonii". Zdaniem biskupa "jest to pogwałcenie prawa boskiego, przestępstwo wobec godności ludzkiej, zbrodnia przeciw życiu i atak na człowieczeństwo". Co mówi Protokół z Groningen Eutanazja noworodków jest dopuszczalna wówczas, gdy: • zgadzają się na nią lekarze prowadzący i zapytani o dodatkową opinię niezależni lekarze, • nie ma nadziei na wyleczenie i złagodzenie bólu; • wyrażają na to zgodę rodzice; • życie powinno być zakończone w odpowiedni sposób, zgodnie z medycznymi standardami. Komentarz Sławomira Zagórskiego: Eutanazja niemogących decydować o własnym losie dzieci to jedno z najsilniejszych tabu naszej cywilizacji. Dla osób wierzących takie postępowanie jest nie do przyjęcia i nie podlega dyskusji. Ale także dla wielu agnostyków zabijanie śmiertelnie chorych dzieci jest niewyobrażalnym dramatem, którego nie sposób uzasadnić. Jestem pewien, że holenderscy lekarze nie podjęli swojej decyzji ot tak - że dla nich to też był dramat. Bo każdy lekarz powołany jest po to, by za wszelką cenę leczyć, a nie uśmiercać. Zatrzymajmy się jednak nad sformułowaniem "za wszelką cenę". Otóż nie za wszelką. Bywają takie sytuacje - i dotyczy to również nowo narodzonych dzieci - kiedy od leczenia należy odstąpić. Bo - jak tłumaczy mi znana polska lekarka pediatra - znacznie łatwiej podjąć decyzję o niepodłączaniu do respiratora śmiertelnie chorego dziecka, niż potem decydować o odłączeniu go od życiodajnej maszyny. Dzisiejsza medycyna jest w stanie wykryć wiele groźnych wad w trakcie ciąży. Ponadto niektóre wady, w tym przypadki rozszczepienia kręgosłupa, leczy się już z sukcesem w łonie matki. Lekarze potrafią także rozpoznać, czy noworodek ma szanse żyć i rozwijać się, czy też urodził się z tzw. wadą letalną - na przykład nie ma mózgu albo obie nerki nie pracują. I takich dzieci nie powinno się ratować. W Polsce teoretycznie ta zasada obowiązuje, ale często wpajany przez lata obowiązek ratowania życia bądź zwykły lęk przed kolegami, rodzicami, prokuratorem sprawia, że dzieje się inaczej. A potem nikt nie chce wziąć na siebie odpowiedzialności za odłączenie dziecka od respiratora, choć może to odebrać szanse uratowania za pomocą tego przyrządu zdrowszego malucha oraz zwiększa cierpienie śmiertelnie chorego noworodka i jego rodziców. Z tego punktu widzenia uważam działanie Holendrów za akt miłosierdzia. Gdybyśmy więc potrafili nie leczyć za wszelką cenę, zmniejszyłoby to liczbę podobnych dramatów, choć prawdopodobnie nie da się ich wyeliminować całkowicie. Jeżeli już do tak skrajnej sytuacji dojdzie - dziecko jest chore śmiertelnie, bez żadnych szans wyleczenia mimo podjętych prób - wtedy postępowanie lekarzy z Groningen wydaje mi się słuszne. Słuszne są też przyjęte przez nich zasady: wszystko dokonuje się za zgodą rodziców, po konsultacjach z niezależnymi lekarzami i z powiadomieniem prokuratury. Dla takich - oby jak najrzadszych - przypadków warto stworzyć prawo, które zapobiegnie cierpieniu i zarazem nie pozostawi pola do nadużyć. Porozmawiaj o tym na FORUM