Abp Życiński: Ostatecznie zwyciężyła prawda historii

KAI

publikacja 28.01.2005 05:37

"Bóg, honor, ojczyzna", to wartości, które cechowały życie Jana Nowaka- Jeziorańskiego - powiedział abp Józef Życiński podczas mszy pogrzebowej zmarłego 20 stycznia br. legendarnego "kuriera z Warszawy".

Publikujemy autoryzowany tekst homilii. Świadek nowej ziemi Ja, Jan, ujrzałem niebo nowe i ziemię nową (Obj 21, 1) Odchodził od nas w poczuciu wielkiego życiowego spełnienia, jako ten, który mógł oglądać nową ziemię swych zrealizowanych marzeń. Dla tej właśnie ziemi pisał Ewangelię nowych błogosławieństw codzienną wiernością Bogu. Możemy w niej przeczytać: Błogosławieni cisi, bowiem ich wołania z głębi milczenia nie są w stanie zagłuszyć najsilniejsze zagłuszarki. Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie, bowiem krzyżowany Chrystus zmartwychwstaje w nich do nowego życia. Błogosławieni czystego serca, bo w ich krystalicznej czystości znajdujemy spełnienie najpiękniejszych ludzkich tęsknot za życiem wiernym, wielkim i pięknym. Zaledwie siedem miesięcy temu, na zebraniu kapituły przyznającej papieską nagrodę "Totus" w dziedzinie kultury, wystosowaliśmy do niego list, pod którym sąsiadują podpisy biskupa, ministra, dziennikarzy, wybitnych twórców kultury. W liście tym wyrażaliśmy "najgłębsze uznanie i szacunek za wszystko, co uczynił [...] dla Polski budując całym życiem ewangeliczną kulturę nadziei, wolności i prawdy. Dziękujemy za harmonię refleksji i czynu, w której dopełniały się wzajemnie miłość do Ojczyzny i wielkoduszny dar z siebie. Dziękujemy za duchowe piękno tej wielkiej harmonii, w której odkrywamy zarówno wierność ideałom, jak i skuteczność niestrudzonego działania, rozległość wizji i optymistyczne zawierzenie Bogu w obliczu najtrudniejszych polskich spraw." W jego miłości Boga i Ojczyzny odnajdywaliśmy konkretną realizację papieskich słów o budowie kultury życia, w której solidarność, miłość i wolność wyznaczają horyzont sensu niezbędnego dla pełnego rozwoju osoby ludzkiej. Dziś przy jego trumnie chcemy uczyć się postawy świadka "nowej ziemi", żyjącego konsekwentnie ideałami Ewangelii Jezusa Chrystusa. Szkoła wierności On sam uczył się tej postawy w rodzinie, gdzie żyła pamięć bohaterów, którzy oddali życie marząc o wolnej ojczyźnie. Jako dziecko słuchał opowieści o ich życiu, nucił pieśni o powstańcach w Cytadeli warszawskiej, powtarzał melodyjny refren: "Może padnę ciężko ranny/ I dostanę krzyż drewniany". W Cytadeli także uczył się czytać, chłonąc wzrokiem tablice z nazwiskami straconych tam razem z Trauguttem. Pierwszym napisem, jaki sam rozszyfrował, było nazwisko pochodzącego z Lublina Jana Jeziorańskiego, kuzyna powieszonego za udział w powstaniu styczniowym. Z lektury Sienkiewicza i z opowieści matki uczył się wielkich wyborów życiowych, gdy powtarzał: "Służąc innym, najlepiej służysz sobie".

Więcej na następnej stronie

Swą służbę Ojczyźnie wyrażał w kampanii wrześniowej walcząc w 2. Dywizjonie Artylerii Konnej. Wzięty do niewoli uciekł z transportu, by wpisać się w historię ruchu oporu jako legendarny kurier z Warszawy. Po latach w swoim wystąpieniu na Kongresie Kultury Chrześcijańskiej w Lublinie podkreśli, że jego ważnym zadaniem jako kuriera było m.in. przełamywanie angielskich fałszywych wyobrażeń o Polsce. Zwłaszcza tych, w których usiłowano Polskę utożsamiać z antysemickimi bojówkami ONR czy z gettem ławkowym wobec studentów żydowskich. Kiedy Powstanie Warszawskie chyliło się ku upadkowi, poprosił kapelana, by pobłogosławił jego małżeństwo z łączniczką Jadwigą - "Gretą". Obrączki przygotowano im z blachy po puszce; ukochanej wręczył płomienny bukiet ściętych pelargonii, które ocalały jeszcze w jakiejś doniczce na balkonie płonącego domu. Powstańcze małżeństwo przetrwało próbę czasu; byli dla siebie wzajemnym umocnieniem przez 55 lat. Pan Jan był już na emeryturze, gdy zmarli rodzice "Grety". Pragnęła przyjechać na ich pogrzeb i żywiła nadzieję, że pod wieczór życia ujrzy znowu rodzinne polskie strony; ówczesne polskie władze odrzuciły jej prośby o wizę. Bogu i Ojczyźnie Zarówno jego troska o prawdę, jak i zaangażowanie polityczne inspirowane były wiarą w Boga, który działa w historii. W ostatnim ćwierćwieczu łączył szczególne nadzieje z pontyfikatem papieża Polaka i z papieskim realizmem w ocenie przemian na kontynencie europejskim. Podsumowując swą misję w Wolnej Europie pisał mi 15 maja 2001, że starał się realizować w Radiu dwa główne cele: wspierać dążenia niepodległościowe i bronić Kościoła. Pisał wtedy: "Broniliśmy Prymasa, Kardynała Wojtyłę, biskupów i duchowieństwo przed codzienną lawiną fałszów i kłamstw. Zwalczaliśmy skutecznie próby rozbijania Kościoła od wewnątrz przez PAX patronujący księżom-patriotom. Broniliśmy zaciekle autorytetu Prymasa i biskupów w czasach, gdy Kościół był poza kazalnicą pozbawiony dostępu do środków masowego przekazu. [...] Odpieraliśmy nieustanne ataki na Stolicę Apostolską i podtrzymywaliśmy jej łączność z duchowieństwem i wiernymi w Polsce." Niektóre z owoców jego działania mogli oglądać pielgrzymi śpieszący do Częstochowy. Pan Jan mieszkał już w Annadale, gdy polskie władze zdecydowały zbudować obwodnicę obok Jasnej Góry, aby utrudnić ruch pielgrzymkowy. W przyjętym projekcie umęczeni pielgrzymi jako ostatni etap pielgrzymki mieliby długą wędrówkę po schodach i w podziemnym tunelu. Interwencje Kościoła na najwyższym szczeblu nie przynosiły żadnych wyników. Pan Jan, przy współudziale senatora Klemensa Zabłockiego, postanowił więc skorzystać z pomocy prezydenta Stanów Zjednoczonych. Amerykański prezydent okazał znacznie więcej zrozumienia niż polscy przywódcy partyjni. Ostatecznie więc polska delegacja rządowa podczas wizyty w Waszyngtonie została poinformowana, że kredyty zostaną przyznane, jeśli kierownictwo partyjne zrezygnuje z planu budowy tunelu utrudniającego dostęp na Jasną Górę. Władze wycofały się z rozpoczętej już budowy. Pielgrzymi spieszący maryjnym szlakiem nie uświadamiają sobie, że łagodne przejście z Alei NMP do parku pod klasztorem udało się ocalić dzięki interwencji żegnanego dziś kuriera z Warszawy.

Więcej na następnej stronie

Świadectwo cierpienia Żyjąc ewangelią błogosławieństw, nieuchronnie dzielił los tych, którzy dla Królestwa Niebieskiego znosili urągania, prześladowania i kłamliwe mowy (Mt 5, 11). Bolały one szczególnie, gdy przychodziły ze środowisk, od których należało oczekiwać zrozumienia i wsparcia. Dopiero w ubiegłym roku pracownikom IPN udało się odnaleźć źródła spreparowanych w 1971 r. dokumentów, w których kuriera z Warszawy oskarżono o kolaborację z nazistowskim okupantem. Dokumenty sporządzone niechlujnie przez ówczesne służby specjalne rozpowszechniano także w środowiskach emigracyjnych. Z entuzjazmem pisały o nich najpierw Izwiestia i Prawda, potem zaś część prasy polskiej przemawiająca tym samym językiem. Ostatecznie zwyciężyła prawda historii. Wymagała jednak przyjęcia cierpienia, które włączało go znowu w krąg błogosławionych z dzisiejszej Ewangelii. Z perspektywy przemian patrzymy na tamtą czasowo bliską epokę, kiedy Polacy Polakom gotowali ten los, przedstawiając bohaterów jako zdrajców. W majestacie prawa i z aprobatą kolejnych ekip rządzących stosowano barbarzyńskie prowokacje wobec człowieka, który kierował się zawsze poczuciem honoru i miłością do ojczyzny. Urągano mu przy akompaniamencie patetycznych haseł o drugiej Polsce i zapewnień, że Partia jest spadkobiercą 1000-letniej tradycji narodu. Mówię o tym z bólem, aby przy trumnie bohatera narodowego przypomnieć tę gorzką prawdę, którą usiłowano zagłuszać w jego audycjach. Wspominamy ją także po to, aby się uczyć, że nie wolno zagłuszać dziś narodowych dramatów sugerując, iż tej samej Ojczyźnie służyli na różne sposoby zarówno bohaterzy, jak i zdrajcy czy zwyczajni koniunkturaliści. Ci, którzy płacili cenę życia, i ci, którym płacono za paszkwile, donosy, fałszowane dokumenty. Historia spisuje "czyny i rozmowy". W jej zapiskach odkrywamy zarówno duchowe piękno bohaterów, jak i małość barbarzyńców. Ci ostatni będą, niestety, powracać w każdym pokoleniu, aby realizować własne sny o skróconej drodze do kariery. Nie wolno nam więc zagłuszać pamięci ani retuszować sumień; nie wolno narodowych dramatów przekształcać w sielankę. Wierność czytanej dziś Ewangelii błogosławieństw wymaga wyraźnego rozróżnienia między prześladowanym a prześladowcą. Królestwo Boże należy do tych pierwszych, nie do tych, którzy wierzą w siłę kłamstwa czy intrygi. Do tych ostatnich starajmy się natomiast odnieść Chrystusową ewangelię miłosierdzia. Polecajmy nieskończonemu miłosierdziu Boga tych, którzy usiłowali budować zniewoloną Europę i nie potrafią się ciągle zdobyć na proste "przepraszam". Drogi Panie Janie! W Twoim życiu otrzymały pełną barw, żywą postać te wielkie wartości, o których mówią spłowiałe napisy na sztandarach: Bóg, honor, Ojczyzna. Przez długie lata odnajdywaliśmy umocnienie i pociechę słysząc Twój krystaliczny głos: "Mówi radio Wolna Europa, głos Wolnej Polski!" Dzisiaj wyrazisty głos wolnej Polski jednoczy się w modlitwie, dziękując Bogu za wszelkie dobro, przyniesione przez Twoje świadectwo prawdy i wolności; świadectwo pisane także cierpieniem ewangelicznych błogosławionych. Chcemy zachować w sercu Twoją tęsknotę za nowym niebem i nową ziemią budowaną na fundamencie ewangelii Jezusa Chrystusa. Wierni tym samym ideałom pragniemy budować nową wolną Europę, w której horyzont wolności będzie ukazywany przez Chrystusowe kazanie na Górze. Ty zaś wspieraj nas także obecnie swym wstawiennictwem, aby ponad tym, co małe, skłócone i bolesne, mogły dominować wartości Królestwa Bożego. Aby wśród nich mógł wyraźnie rozbrzmiewać polifoniczny i czytelny głos Wolnej Polski. Amen.