G. Andreotti: Taka równość to przesada

KAI

publikacja 29.01.2005 16:35

Jestem jak najbardziej za poszanowaniem praw homoseksualistów i cieszę się, że w ciągu 86 lat mego życia mogłem być świadkiem wielkiej ewolucji w tej dziedzinie, ale jeśli mam być szczery, to całkowite zrównanie ich związków z rodziną wydaje mi się przesadą.

Taki pogląd w wywiadzie dla "Corriere della Sera" wyraził Giulio Andreotti, były siedmiokrotny premier Włoch, obecnie dożywotni senator. "Kto wie, może za następne 86 lat wszystko się odmieni" - dodał. W rozmowie poruszono też m.in. sprawę jego stosunku do ewentualnego referendum w sprawie ustawy o sztucznym zapłodnieniu i do apelu przewodniczącego episkopatu Włoch, aby katolicy nie wzięli w nim udziału (jeśli połowa wyborców nie pójdzie do urn, głosowanie będzie nieważne). "Inni biskupi są za głosowaniem przeciw - zauważa Andreotti. - Mam wielki szacunek dla konferencji episkopatu, ale wstrzymanie się od głosu wydaje mi się ryzykowne, i to nie tylko z politycznego punktu widzenia, ale również z punktu widzenia arytmetyki: jeżeli ci, którzy bronią ustawy, podzielą się na głosujących przeciwko i na nie głosujących, przeważyć może mniejszość". Były premier wyjaśnia, dlaczego w czasie dyskusji w parlamencie nad ustawą o sztucznym zapłodnieniu wyraził przekonanie o potrzebie zmiany ustawy aborcyjnej: "Jeżeli ustawa ta uznaje embrion za podmiot prawa, nie bardzo zrozumiałe jest, dlaczego można go zabić w czwartym miesiącu". Chadecki polityk przypomina, jakim dylematem było dla niego - wówczas premiera - podpisanie ustawy legalizującej przerywanie ciąży. "Nigdy nie mówiłem o tym, ale zawsze myślałem już zawczasu tu, na ziemi, znosiłem cierpienia, które mnie czekają na tamtym świecie, aby odpokutować za tę winę" - wyznaje Andreotti. Wspomina też wcześniejsze referendum w sprawie legalizacji rozwodów. "Wtedy również miałem nadzieję, że uda się go uniknąć, rozróżniając między małżeństwem kanonicznym, nierozerwalnym, a małżeństwem cywilnym, które można rozwiązać na drodze rozwodu" - mówi były premier. W swoich dziennikach zapisał on, co na temat tamtego referendum, w r. 1974, mówił Paweł VI: "My nie zabiegaliśmy o referendum. Nie możemy jednak nie zezwolić, aby grupa katolików posłużyła się narzędziem przewidzianym przez konstytucję w celu uchylenia niesprawiedliwej ustawy".