publikacja 14.02.2005 08:32
W 1983 roku liczba tajnych współpracowników SB wśród duchownych i świeckich związanych z Kościołem przekroczyła 8300 - donosi Rzeczpospolita. [**Porozmawiaj o tym na FORUM :.**][1] [1]: http://forum.wiara.pl
W obszernym artykule Ewa K. Czaczkowska napisała: "... Lubi spokojne życie - wygody, dobrze zjeść, utrzymuje kontakty z kobietami - towarzyski" - w ten sposób funkcjonariusz SB scharakteryzował kandydata na tajnego współpracownika, księdza z diecezji przemyskiej, który przyjął pseudonim Stanisław. Dał się zwerbować za wyjątkowo niską cenę - zwrot prawa jazdy, które milicja zabrała mu z powodu przekroczenia prędkości podczas jazdy samochodem. Rozmowa werbunkowa księdza została przeprowadzona 4 grudnia 1978 roku. Stenogram z niej jest dotychczas jedynym tego typu dokumentem odnalezionym w archiwum IPN w Rzeszowie. - Rozmowa trwała kilka godzin, ksiądz się łamał, w końcu podpisał zobowiązanie - mówi dr Dariusz Iwaneczko, który przygotowuje dokument do druku w nowej serii wydawniczej rzeszowskiego IPN. Podczas tej rozmowy nie obyło się bez szantażu, przeciwstawiania pozytywnej roli księdza "nieprawomyślnym" działaniom biskupa Ignacego Tokarczuka, wreszcie padły słowa: "nikt się nie dowie, słowni jesteśmy, ludźmi jesteśmy, nic złego dla wiary katolickiej nie robimy (...) jesteśmy Służbą Bezpieczeństwa i my traktujemy sprawy bardzo poważnie i dlatego stawiamy sprawę po męsku przed księdzem (...) jak Polak przed Polakiem". Ów ksiądz współpracował z SB do połowy lat 80., później się z niej wycofał. Im głębiej w przeszłość, tym więcej dokumentów Ten unikalny dokument z rozmowy werbunkowej księdza jest prawdopodobnie jednym z nielicznych tego typu, jakie znajdują się w archiwach IPN. Archiwa Departamentu IV MSW, zajmującego się rozpracowywaniem Kościołów i związków wyznaniowych, inwigilacją duchownych i świeckich, różnych środowisk wewnątrzkościelnych, pozyskiwaniem wśród nich TW i prowadzeniem dezintegracji, zostało zniszczone w ogromnym zakresie. Jakim? Trudno jeszcze oszacować, ale niektórzy historycy mówią nawet o 90 procentach. - Najbardziej zniszczone zostały akta spraw najświeższych, z lat 80. - mówi dr hab. Antoni Dudek, historyk z IPN. - Im głębiej w przeszłość, tym więcej zachowało się dokumentów. Ale i to, co zostało zniszczone, w dużej części można odtworzyć.
- Bardzo często nie zachowały się teczki papierowe TW, ale zachowały się mikrofilmy, które stanowią kompilację teczki pracy agenta i teczki personalnej agenta. Tam znajduje się jego charakterystyka, sprawozdanie z pozyskania osoby, czasem jakieś doniesienie. To są najczęściej kilkunastokartkowe materiały w formie mikrofilmu. Wiele można także ustalić, analizując fundusz operacyjny, czyli wypłaty wynagrodzenia dla TW - uważa dr Adam Dziurok, historyk z katowickiego oddziału IPN, redaktor wydanego właśnie zbioru niepublikowanych dotąd dokumentów ilustrujących metody pracy operacyjnej aparatu bezpieczeństwa wobec Kościołów od 1944 do 1989 roku. Tom stanowi wybór ponad stu z kilkuset dokumentów. - Zachowało się więcej, niż myśleliśmy - mówi dr Dziurok. - Mamy dokumenty, które z punktu widzenia SB nie powinny się zachować, bo są kompromitujące, pokazują, jakimi metodami pracy się posługiwali. Najtrudniej z zakonnicami Gdy w 1978 roku SB w Rzeszowie zwerbowała na tajnego współpracownika księdza, który przyjął imię Stanisław, stał się on jednym z ponad 4300 TW w całym środowisku kościelnym. Z obliczeń dr. hab. Jana Żaryna, historyka IPN, wynika, że w 1977 roku było ich 4332, z tego 350 w innych Kościołach i związkach wyznaniowych niż Kościół rzymskokatolicki. Wśród księży diecezjalnych, zakonnych oraz męskich zgromadzeń zakonnych było 2760 tajnych współpracowników, czyli prawie 15 procent stanu duchownego w Polsce. Najtrudniej było zdobyć TW wśród zakonnic - w 1977 roku było ich 12 w całej Polsce, gdy zakonników 405. Pozostali TW to osoby świeckie związane z radami parafialnymi, organizacjami katolików świeckich (PAX, Chrześcijańskim Stowarzyszeniem Społecznym, klubami inteligencji katolickiej). Ale wspomniany 1977 rok nie był rekordowy, jeśli chodzi o liczbę TW w środowisku kościelnym. Apogeum nastąpiło w latach 80., a konkretnie w 1983 roku, gdy liczba TW w wyniku intensywnych działań SB wzrosła do ponad 8300 osób wśród duchownych i świeckich (był to też okres wzrostu powołań kapłańskich). TW Stanisław z diecezji przemyskiej był w tym czasie nadal aktywny. Urodzony agent czy sfrustrowany intelektualista Jego werbunek w 1978 roku został przeprowadzony, jak się wydaje, dokładnie według instrukcji przygotowywanych w Departamencie IV MSW. Wskazuje na to zachowany stenogram. We wspomnianym tomie dokumentów IPN znajduje się zarówno materiał szkoleniowy z 1962 roku przykładowego werbunku księdza, któremu nadano "mało czytelny" kryptonim Robak, jak i wcześniejszy z 1949 projekt instrukcji takiego werbunku. Najlepszym hakiem były sprawy karne, które umarzano w zamian za podjęcie współpracy, sugerowano, by nie ograniczać się do tzw. materiałów kompromitujących, ale decydować się na werbunek w przypadku ustalenia słabego charakteru, przywiązania do wygód, zatargów z przełożonymi, a nawet poprzez nacisk na rodzinę, jeśli ksiądz wspomagał ją materialnie.
Duchowni decydowali się na współpracę niekoniecznie dla pieniędzy, ale np. dla awansu, jak TW, ksiądz o pseudonimie Wacław, który w 1975 roku skarżył się prowadzącemu go oficerowi, że na Akademii Teologii Katolickiej w Warszawie odrzucana jest jego habilitacja. Według esbeckich instrukcji werbować należało przede wszystkim duchownych zajmujących jakieś funkcje: dziekanów, pracowników biskupich kurii. Wiejscy proboszczowie potrzebni byli do tego, by sabotować zarządzenia biskupów w parafiach, np. nie odczytywać w całości listów biskupów, nie zakładać w parafii masowych organizacji religijnych. Cennymi współpracownikami byli dla SB popularni i wpływowi kanonicy i prałaci, profesorowie seminariów duchownych i wydziałów teologii, proboszczowie dużych robotniczych parafii. Mieli być agentami - inspiratorami działań pozytywnych z punktu widzenia polityki państwa i partii. We wspomnianym 1977 roku SB miała w kuriach diecezjalnych 119 TW, wśród księży - wykładowców na KUL 24 TW, na ATK - 15, a w seminariach duchownych - 39. Dr Andrzej Grajewski, historyk, podzielił TW w środowisku kościelnym na grupy: urodzony agent, czyli taki, który z punktu widzenia SB doskonale pełnił swoją rolę; wiejski pleban, który był pewien swojej bezkarności w środowisku kościelnym; frustrat, czyli aktywny i ambitny duchowny w konflikcie ze swoimi przełożonymi oraz intelektualista, który wikłał się w gry intelektualne z funkcjonariuszami SB. - Nie można jednej miary przykładać do wszystkich tajnych współpracowników, co jednak nie oznacza, że każdy przypadek znajduje usprawiedliwienie. Zwerbowany ksiądz o pseudonimie Stanisław świadomie wpisał się w system inwigilacji Kościoła, mimo że jego współpraca w porównaniu z wieloma innymi agentami mogła nie mieć wielkiego znaczenia - mówi dr Iwaneczko z rzeszowskiego IPN. Niejedna teczka TW Stanisław miał w IV Wydziale MO w Rzeszowie nie tylko teczkę tajnego współpracownika, ale jak każdy duchowny w Polsce albo kleryk seminarium - teczkę ewidencji operacyjnej księdza, czyli słynny TEOK. Słynny dlatego, że duchowieństwo było w Polsce jedyną grupą społeczną, której każdy członek od 1963 roku miał taką teczkę.
O zniszczeniu TEOK, w których wpisywano wszystkie ważniejsze wydarzenia z życia księdza, wiedziano od dawna, ale dopiero teraz we wspomnianym tomie opublikowano tajny dokument z lipca 1989 roku podpisany przez mjr. Dubielsia z IV Departamentu MSW. Napisał on, że celowym będzie "zlikwidować teczki TEOK", których dalsze prowadzenie będzie miało "negatywny wydźwięk społeczny". W innym dokumencie ze stycznia 1990 roku, który był pośrednio odpowiedzią na pytanie komisji sejmowej do zbadania działalności MSW (zwanej od jej przewodniczącego komisją Rokity) zaniepokojonej informacjami o masowym niszczeniu akt operacyjnych księży, Departament Studiów i Analiz MSW napisał, że TEOK "uległy likwidacji". Ale, jak pokazuje praktyka - nie jest to w pełni prawdą. Jakaś część TEOK ocalała. Historykom znana jest np. teczka ks. Jacka Wargockiego. Nie wiadomo też, co stało się z TEOK ks. Jerzego Popiełuszki. Niewykluczone, że została ona przekazana na potrzeby procesu beatyfikacyjnego. Podczas pracy nad książką o ks. Popiełuszce dotarliśmy do kopii jego TEOK, a pieczęć wskazywała wyraźnie, że do grudnia 2000 roku znajdowała się ona w zasobach UOP i dopiero wtedy została odtajniona. W archiwach IPN znajduje się jeszcze inny zbiór teczek duchownych - tych, którymi z uwagi na ich działalność SB w szczególny sposób się interesowała. Były to teczki prowadzonych spraw operacyjnych przeciwko osobom, tzw. figurantom, oraz obiektom. Zakładano teczki na kurie, seminaria, zgromadzenia zakonne, redakcje pism katolickich, stowarzyszenia. Np. w 1981 roku MSW prowadziła sprawy wobec 2679 figurantów. W IPN zachowały się np. dwa tomy teczki rozpracowywania ks. Stanisława Małkowskiego, jednego z najbardziej opozycyjnych duchownych w latach 80. Ile jeszcze dokumentów IV Departamentu kryją archiwa IPN? Dr hab. Jan Żaryn: - Niemal codziennie odkrywamy nowe dokumenty, których lektura poszerza naszą wiedzę o działalności tego pionu w okresie PRL: charakterystyki księży pochodzące z okręgowych komisji przy ZBOWiD, raporty z prac komisji episkopatu z lat 60., raporty z podsłuchów w kurii warszawskiej z końca 1968 r., czy też - rzekomo zniszczoną - teczkę ewidencji operacyjnej biskupa Zygmunta Choromańskiego. Osoby poszkodowane, w tym działacze katoliccy, przekazują nam dokumenty, które otrzymali z IPN. Wynika z nich np., że Zdzisław Szpakowski, żołnierz podziemia niepodległościowego, redaktor "Więzi", znany działacz "Solidarności", internowany w stanie wojennym, pracownik naukowy KUL oraz członek KIK, był inwigilowany z przerwami od 1945 r. do stycznia 1989 r., w tym przez funkcjonariuszy Departamentu IV i III. Porozmawiaj o tym na FORUM :.