Holandia: Cicha procesja ku czci cudu

KAI

publikacja 17.03.2005 10:42

"Cicha Procesja", upamiętniająca rocznicę "Cudu Amsterdamskiego" z 1345 roku, zgromadziła w tym roku ponad 8 tys. osób.

Każdego roku w nocy z soboty na niedzielę przed 15 marca, bez symboli religijnych głośnych modlitw i śpiewów, holenderscy katolicy obchodzą w milczeniu tradycyjną trasę, zatrzymując się przed domem, w którym miał miejsce Cud Najświętszego Sakramentu. 15 marca 1345 r. pewien chory mężczyzna po przyjęciu ostatniego namaszczenia i komunii św. zwymiotował hostię. Służąca wrzuciła wymiociny do ognia, lecz spostrzegła, iż hostia nie płonie; schowała ją więc do pudełka i wezwała księdza, który odniósł Najświętszy Sakrament do kościoła. Jednak następnego ranka hostia znów leżała w pudełku. Gdy sytuacja powtórzyła się trzeci raz, zadecydowano, że Bóg najwyraźniej życzy sobie nagłośnienia owego zdarzenia. Hostię przeniesiono do kościoła, tym razem w asyście licznych duchownych i wiernych. Rok później Kościół oficjalnie uznał Cud Amsterdamski, a miasto stało się popularnym miejscem pielgrzymek. W domu przy głównej ulicy Kalverstraat powstała kaplica, odwiedzana przez wiernych w okazałej marcowej procesji. W 1578 r. protestancka Rada Miasta zakazała ceremonii, a działalność katolików została zepchnięta do podziemia. Przez dwa wieki procesję zstępował przemarsz małych grupek wiernych, w całkowitym milczeniu. Gdy w 1881 r. oficjalnie reaktywowano dawny zwyczaj, procesja zachowała swój "cichy" charakter i nazwę - "Stille Omgang". W tym roku "Cicha Procesja" przeszła ulicami Amsterdamu w nocy z 12 na 13 marca. Każdego roku jest ona nie tylko jednym z najważniejszych wydarzeń w życiu holenderskiego Kościoła katolickiego, ale także dużym zadaniem logistycznym. Grupy zjeżdżające autokarami z całej Holandii biorą udział w kolejnych nocnych mszach św. w kościołach położonych w centrum miasta. Po mszy spotykają się na placu obok kościoła Begijnhof, gdzie po zburzeniu w 1908 roku kaplicy przy Kalverstraat przeniesiono centrum obchodów. Między godz. 23 a 4 rano sznur pielgrzymów maszeruje w milczeniu handlowymi ulicami miasta, przechodząc również przez osławioną "ulicę czerwonych latarni". Na całej trasie ustawieni są wolontariusze i policjanci kierujący ruchem. Zdarza się, że pielgrzymom towarzyszą śmiechy i krzyki pijanych wyrostków, celowo ustawiających się na trasie czy żarty i pokpiwania turystów spacerujący w dzielnicy czerwonych latarni. Przemarsz trwa około godziny i według relacji osób biorących w nim udział "ma posmak czasów pierwszych chrześcijan, którzy wyszli z katakumb". Prócz katolików w procesji bierze też udział coraz więcej protestantów.