publikacja 30.03.2005 13:00
O walce kościelnych frakcji zwolenników i przeciwników Radia Maryja w wywiadzie dla Życia Warszawy mówi bp Tadeusz Pieronek.
Z biskupem Tadeuszem Pieronkiem, byłym sekretarzem Episkopatu Polski, rozmawia Włodzimierz Szczepański - Dlaczego biskupi milczą? Sponsor Radia Maryja Jan Kobylański to prawdopodobnie agent sowieckiego wywiadu, który w czasie okupacji wydawał Żydów gestapo. Czy w obliczu takich zarzutów Episkopat zajmie się wreszcie tym radiem? - Nie wiem. Nie jestem Episkopatem, jestem tylko jednym z jego członków. Ja od dawna mówię, że trzeba się tym zająć. I moje stanowisko się nie zmieniło. Oczywiście pojawiające się informacje trzeba sprawdzić. Ale sprawa Kobylańskiego od dawna krążyła po świecie i nie jest dla mnie nowością. Ani też to, że utrzymywał radio, chociaż nie była to informacja z bezpośredniego źródła. - Ojciec Rydzyk przyznał to chyba pośrednio, twierdząc, że atak na Kobylańskiego jest atakiem na Radio Maryja. - Przyznam, że to mnie bardzo dziwi. Jeśli oskarżenia nawet nie są prawdziwe, to w takiej sytuacji powinno się siedzieć cicho. Zabieranie tak jednoznacznego stanowiska jest po prostu niebezpieczne. - Czasami można odnieść wrażenie, że Episkopat boi się ojca Rydzyka. - Nie jest to obawa, lecz sympatyzowanie. Pewna część Episkopatu sympatyzuje z nim i dlatego go broni. - Coraz wyraźniej teraz widać, że jest to walka nie tyle o radio, ile o kształt polskiego Kościoła. Walka o kształt Kościoła katolickiego stale się toczy. - Stan zdrowia papieża jest coraz gorszy. To dlatego tarcia we władzach Kościoła nabierają na sile? Nie, stan papieża nie ma tu znaczenia. W Kościele stale jest jakaś dyskusja. Tak było od początku, pewnie tak będzie do końca. Natomiast przedziwne jest, że my jesteśmy teraz w tak znakomitej sytuacji, jeśli chodzi o możliwości, a zaczynamy się dziobać. Zamiast wziąć się do roboty i wspólnie czynić pewne wielkie sprawy. Porządkować siebie, robić coś dla wspólnego dobra, a nie tracić czas na niepotrzebne dyskusje, które wynikają, jak w przypadku Radia Maryja, po prostu z uporu. Jeśli przez lata radio nie może przedłożyć pewnych niezbędnych dokumenów finansowych, nie chce się poddać kościelnemu kierownictwu, to o czym my właściwie mówimy? - Czy należy się obawiać, że wraz ze śmiercią papieża siły bliskie Rydzykowi wezmą górę we władzach Kościoła? - Nie, to nam nie grozi. Rydzyk to kometa, która zjawia się i zniknie. - Ksiądz biskup powiedział niedawno, że Radio Maryja jest radiem partyjnym. Teraz nabrało to realnego kształtu, bo poseł Antoni Macierewicz mówi o powołaniu partii pod skrzydłami RM. Wystartuje w najbliższych wyborach. - Teraz Antoni Macierewicz już się odcina. Mówi, że to jego dzieło, a nie księdza Tadeusza Rydzyka. Ale nie zmienia to faktu, że jakieś powiązania są. Samo ogłoszenie o powstaniu partii poszło w eter przez Radio Maryja. Jeśli ono określi się partyjnie, to myślę, że będzie to początek końca tego radia. - Czy Radio Maryja nie zniechęca ludzi do katolicyzmu? - Z pewnością nie. Tych mających własne zdanie i otwarte oczy nie zniechęci. - A młodych?
- Nie ma tu podziału młodzi-starzy. Tu bardziej chodzi o podział ze względu na mentalność. Albo przyjmuje wiarę w sposób pigułkowaty, zamknięty, albo w sposób, który daje radość życia. - W Kościele trwa wewnętrzna walka, a tymczasem z wiarą krucho. Ostatnie badania pokazują, że 59 procent polskich katolików wierzy w życie pozagrobowe. - To rzeczywiście mało. No cóż, pozostali pójdą do piachu i zostaną tam już do końca. - Skąd tak mała liczba ludzi wierzących w jedną z najważniejszych prawd katolickich? - Bo ludzie wolą dbać o to, by mieć w kieszeni, niż zabezpieczać się na to, co po śmierci. - Czyli w Kościele jest wszystko w porządku, tylko ludzie są źli? - Nie, w Kościele nigdy nie było dobrze, bo to jest wspólnota grzeszników. 97 procent deklaruje się jako wierzący, ale to jest często tylko kłapanie gębą. A najważniejsze jest przecież to, by te deklaracje wiary były potwierdzone czynem. - A więc marsz do komunii! Tylko czy na dłonie, czy do ust? Przyznam, że nie rozumiem sporu wokół komunii. - Skończmy wreszcie ten spór, to sprawa załatwiona. Jest możliwość jedna i druga. Niektórzy twierdzą, że to brak szacunku do komunii. Ale przecież mogą być też ludzie, którzy mają dłoń czystą, a plugawy język. - Tak jak ostatnio politycy? - Od pewnego czasu nie czytam żadnych gazet, nie oglądam telewizji, tylko sprawdzam w Internecie potrzebne dla siebie informacje. Ale plugawy język to nie jest niestety tylko i wyłącznie język polityków. Wystarczy wyjść na ulicę, aby tego posłuchać. Kiedyś młode dziewczyny nie mówiły językiem z kloaki, jak się teraz często zdarza. - Może to z powodu upadku autorytetów? - Nie można mówić o upadku autorytetów, bo one są, tylko ich się nie słucha. To jest po prostu upadek ludzi, którzy sami autorytetami nie są, a wzorców z innych ludzi nie chcą czerpać. - Czy prezydent Kwaśniewski powinien jechać do Moskwy na obchody rocznicy zakończenia wojny? - Ja bym nie pojechał. To wystarczy za odpowiedź. - Ksiądz biskup mówił w jednym z wywiadów, że czuł się oszukany przez komunizm. Czy teraz nie czuje się oszukany przez wolną Polskę? Te afery, korupcja, powszechna nędza. - To jest jednak system demokratyczny, za który odpowiadamy. A tamten system był zbrodniczy. Nie ma najmniejszych wątpliwości, że wpędzili nas za kratki i wykorzystywali jak mogli, ograniczali wolność. Obecnie są jakieś sytuacje częściowych zniewoleń. Ludzie nie są na przykład opłacani tak, jak powinni być. Generalnie jednak to od nas zależy ten system, więc ja nie czuję się oszukany. Choć mogę być oszukiwany i pewnie bywam przez różne decyzje różnych instytucji, które nie są słuszne. - Wielu ludzi w Wielkanoc składa rozmaite obietnice, przyrzeczenia. Jakie było wielkopostne postanowienie księdza biskupa? - Takie jak każdego człowieka, który poważnie myśli o sobie: że trzeba się nawrócić. A jest z czego! - Z czego? - Jak pan będzie w konfesjonale mnie pytał, to powiem.