Uzdrowiony przez Papieża

Życie Warszawy/a.

publikacja 07.04.2005 10:07

Rafał Rogowski był bliski śmierci. Lekarze nie mogli sobie poradzić z rakiem węzłów chłonnych. Chłopiec pojechał do papieża. Ozdrowiał - napisało dzisiaj Życie Warszawy.

Rafał Rogowski ma 17 lat. Mieszka w Szczutkowie, małej wiosce tuż pod granicą z Ukrainą. W styczniu 2004 roku na szyi chłopca pojawił się guz wielkości fasolki. Lekarze ze szpitala w Przemyślu wycieli narośl, ale po kilku tygodniach rana zaczęła pęcznieć, szyja puchnąć. – Rafał w ciężkim stanie trafił do szpitala im. Jana Pawła II w Krakowie – opowiada Maria Rogowska, matka chłopca. – To był złośliwy chłoniak, zaawansowane stadium – mówi ordynator Walentyna Balwierz. Śmiertelnie choremu chłopcu pomógł Piotr Piwowarczyk, prezes krakowskiej fundacji „Mam marzenie”, pomagającej nieuleczalnie chorym. – Rafał powiedział mi, że jego największym marzeniem jest spotkanie z papieżem – mówi Piwowarczyk. Prywatną audiencję u papieża załatwił ks. Adam Boniecki, redaktor naczelny Tygodnika Powszechnego, który wyprosił spotkanie u abp Stanisława Dziwisza. Rodzina Rogowskich 29 czerwca 2004 roku wyjechała do Watykanu. – Gdy zobaczyłem Ojca Świętego klęknąłem przed nim. On dotknął mojej głowy i spytał, na co choruję. Potem powiedział coś, co zapamiętam do końca życia: „Wszystko, co spotyka człowieka, i to dobre i to złe, pochodzi od Boga. Więc za wszytko należy dziękować. Nawet ciężką chorobę trzeba przyjmować z pokorą i ufnością, bo wtedy cierpienie zostanie wynagrodzone” – mówi ze wzruszeniem Rafał. Potem papież został jeszcze z Rafałem na kilka minut sam na sam. O czym rozmawiali? – Tego nikomu nie mogę powiedzieć – tłumaczy chłopak. Mama Rafała wielokrotnie prosiła chłopca, aby powierzył jej swój sekret. Ten jest jednak niewzruszony. Po powrocie z Rzymu życie Rafala zmieniło się. – Zacząłem znowu widzeć jego sens, gdy lekarze powiedzieli mi, że muszę przyjąć jeszcze trzy chemioterapie. Bez wahania zgodziłem się. Aby mieć więcej siły zacząłem jeść – dodaje nastolatek. Choroba ustąpiła. – Rzeczywiście po powrocie od Ojca Świętego Rafał był inny, stał się silny psychicznie, a to pomaga każdemu choremu wyzdrowieć – zauważa ordynator Balwierz.