Ofiara zbrodniczych planów

Nasz Dziennik/a.

publikacja 13.04.2005 07:34

Śmierć Theresy (zdrobniale Terri) Schindler-Schiavo, którą zarówno w USA, jak i w wielu innych krajach określa się wprost jako morderstwo sądowe, wstrząsnęła ludźmi niemal na całym świecie - stwierdza Nasz Dziennik.

Zagłodzona kobieta zmarła w czwartek, 31 marca. Właśnie w tym dniu gwałtownie pogorszył się stan zdrowia Ojca Świętego. Obecnie sprawa Terri znów staje w centrum zainteresowania w USA, ponieważ wszystko wskazuje na to, że stała się ona ofiarą nie tylko zdeprawowanego męża, ale również sędziów i prawników, którzy chcą wykorzystać morderstwo na niej do zalegalizowania dokonywania kolejnych, pod znaną nazwą... eutanazja. W USA nasila się krytyka sędziego Stanleya F. Bircha Jr. z XI Okręgowego Sądu Apelacyjnego w Atlancie. To właśnie on odrzucił postanowienie prezydenta Georga W. Busha oraz kongresmanów mające na celu ratowanie życia Terri Schiavo - poinformowała niedawno amerykańska gazeta "Daily Report". Napisała ona, że sędziowie coraz głośniej domagają się zastosowania wobec Bircha procedury impeachmentu, czyli usunięcia z zajmowanej funkcji. Oburzenie budzi także decyzja sądu, który pozwolił mężowi Terri na szybkie spalenie w krematorium jej ciała. Michael Schiavo kazał to zrobić już 3 dni po jej zgonie. Przedtem jednak zlecił dokonanie autopsji mózgu kobiety, by ustalić stopień jego uszkodzenia. Chciał w ten sposób udowodnić, że argumenty, których używał, by przekonać sąd do odłączenia jej od odżywiania, miały jakiekolwiek podstawy. Biegli sądowi sprzeciwili się nawet żądaniu jej rodziny, by autopsji dokonali niezależni eksperci. Potęguje to podejrzenia, że sąd uczestniczy w zacieraniu śladów zbrodni na Amerykance. Autopsja dokonana przez niezależnych ekspertów mogłaby bowiem udowodnić, że mózg Terri wcale nie był nieodwracalnie uszkodzony i miała ona szansę na przynajmniej częściowe wyleczenie, na co zresztą zwracała uwagę m.in. pielęgniarka opiekująca się nią. Ponadto rodzice Terri wskazywali, że jej mąż znęcał się nad nią i spowodował obrażenia jej ciała, co również mogliby wykryć niezależni eksperci. Kremacja uniemożliwiła potwierdzenie zarzutów państwa Boba i Mary Schindlerów. Dokonanie w tak okrutny sposób morderstwa usankcjonowanego przez sądy i podejrzenia, że pomagają one w zacieraniu śladów tej zbrodni, każe postawić pytanie o motywy takiego postępowania. W przypadku Michaela są one niemal wyłącznie finansowe. Jako opiekun prawny ubezwłasnowolnionej Terri dysponował funduszami na jej leczenie. Schiavo otrzymał na ten cel 1 mln 434 tys. USD, nie licząc 630 tys. USD na tzw. własne potrzeby. Gdyby Terri umarła od razu, odziedziczyłby wszystko. Jej wieloletnie leczenie zmuszało go jednak do ponoszenia pewnych wydatków. Dlatego nawet przy świadkach wyrywały mu się słowa: "Kiedy ona wreszcie umrze?". Kiedy stawało się coraz bardziej jasne, że Terri ma wyjątkową wolę życia, w 1997 r. mąż wystąpił do sądu o odłączenie żony od sondy, przez którą była karmiona. W trakcie ciągnących się ponad 7 lat procesów rodzice Terri zaproponowali ugodę, zgodnie z którą orzeczono by rozwód, a Michael zatrzymałby dla siebie to, co zostało z funduszy na jej leczenie. Było ich znacznie mniej niż w momencie wypłaty, gdyż Schiavo dużo wydał już na prawników i swoje potrzeby, ale nadal była to znaczna suma. Był on nawet skłonny pójść na tę ugodę, jednak sprzeciwił się temu jeden z jego prawników George Felos, który dąży do legalizacji eutanazji na Florydzie, a potem w innych stanach USA.

Więcej na następnej stronie

Doprowadzając do śmierci Terri, prawnik jej męża George Felos chciał stworzyć precedens polegający na zabiciu pacjenta na wniosek jego prawnego opiekuna. W ten sposób w amerykańskim systemie prawnym, opierającym się w dużej mierze na precedensach, znacznie łatwiej byłoby zalegalizować eutanazję. Motywy - jak widać - nie interesowały go. To właśnie na wynagrodzenia Felosa, inkasującego około 200 USD za godzinę, i innych prawników, a także na inne koszty procesowe Michael Schiavo zużył dużą część pieniędzy swoich i Terri. Część funduszy przeznaczył na luksusowe zakupy. Ocenia się, że obecnie z mniej więcej 2 mln USD pozostało jakieś 300 tys. By przyspieszyć śmierć żony, Schiavo próbował dowodzić, że jej mózg był nieodwracalnie uszkodzony i że znajduje się ona "w stanie wegetatywnym", co skrzętnie potwierdzili opłaceni przez niego lekarze. Podobne informacje przekazywała większość mediów. "Terri była pogrążona w śpiączce od 15 lat, odkąd uległa wypadkowi" - takie informacje pojawiały się niemal w większości artykułów. Tymczasem w świetle wielu niezależnych relacji okazuje się to kłamstwem. Wiadomo, że niemal od początku choroby Terri jej mąż zakazał prowadzenia jakiejkolwiek terapii, a nawet starał się pogorszyć jej stan. Istnieją zeznania pielęgniarki, która była świadkiem tych praktyk. Powiadomiła ona policję i została za to zwolniona przez kierownictwo hospicjum. Dyrektorzy placówki poświęcili w ten sposób zdrowie, a okazuje się, że i życie kobiety, którą powinni się opiekować, dla pieniędzy. W ubiegłą środę setki ludzi zgromadziło się na uroczystościach pogrzebowych Terri, zorganizowanych przez jej rodzinę na Florydzie. W niedzielę, 3 kwietnia, jej prochy pochował na cmentarzu w Pensylwanii mąż kobiety Michael Schiavo. Decyzja amerykańskich sędziów wstrząsnęła opinią światową i wywołała dyskusję na temat eutanazji. Uśmiercenie Terri Schiavo zostało w większości krajów przyjęte jako "sądowe morderstwo". Agencja Associated Press przytoczyła słowa Johanna Grossa, który przeżył zbrodnicze eksperymenty w niemieckim obozie koncentracyjnym. Naziści określali je mianem pozbywania się "bezwartościowych jednostek". - Żadni ludzie na świecie nie mają prawa zabijać kogokolwiek. To zwykłe morderstwo - powiedział były więzień, który ma obecnie 75 lat. - To samo z chorymi robili hitlerowcy - dodał Gross. W reakcji na śmierć Terri rzecznik Stolicy Apostolskiej Joaquin Navarro-Valls oświadczył, że słusznie wstrząsnęła ona sumieniami. - Arbitralnie przyspieszono śmierć, gdyż odżywiania osoby nie można nigdy traktować jako uporczywej terapii - powiedział dyrektor biura prasowego Watykanu. - Nie jest to działanie lekarskie. Jest to pozbawienie wody i pożywienia w celu doprowadzenia do śmierci, która by i tak nadeszła, ale nie w tak okrutny sposób - dodał z kolei przewodniczący Papieskiej Akademii Życia ks. bp Elio Sgreccia.