Kościół w Polsce: Przyspieszenie?

KAI

publikacja 15.04.2005 13:54

Po śmierci Ojca Świętego tłumy młodych ludzi wyszło spontanicznie na ulicę. Gromadzili się na modlitwie, organizowali marsze wdzięczności, uczestniczyli w nocnych czuwaniach. Ten spontaniczny odruch zaskoczył wielu, w tym także ludzi Kościoła.

Dziś każdy musi sobie zadać pytanie: Co powinni zrobić duszpasterze, żeby zaspokoić wielki głód, który się ujawnił? Jacy powinni być księża, jakie dzieła inicjować? "Potrzeba ogromnego przyspieszenia ze strony Kościoła i działań duszpasterskich żeby dogonić rzeczywistość" - mówi lubelski duszpasterz ks. Mieczysław Puzewicz. Kościół na ulicy - To był niezwykle silny powiew Ducha Świętego, ujawnił się wielki głód Boga - uważa ks. Jarosław Piłat, proboszcz parafii św. Zygmunta w Warszawie, moderator Ruchu Rodzin Nazaretańskich. - Młodzi ludzie, którzy mówili w tych dniach o Papieżu podkreślali cechy Papieża - jego dobroć, szczerość, autentyczność, ciepło, ojcostwo - mówi ks. Krzysztof Wons, dyrektor Centrum Formacji Duchowej w Krakowie. - On powiedział nam sobą, że dzisiejszy świat potrzebuje obrazu autentycznego człowieczeństwa. To pierwsza Ewangelia, którą głosił. - mówi ks. Wons. - Zobaczyliśmy Kościół na ulicy, który się oddolnie, spontanicznie, zgromadził - stwierdza ks. Mieczysław Puzewicz, duszpasterz młodzieżowy z Lublina. - Modliliśmy się na miejskich placach, a pełen sklepów i reklam deptak, zamienił się w deptak wsłuchany w Ojca Świętego. - Znowu zaczęły współpracować ze sobą rodzina, szkoła i Kościół - wszyscy razem pracowali nad uczczeniem pamięci Ojca Świętego - mówi ks. Piotr Kurzela, dyrektor Wydziału Duszpasterstwa Ogólnego Archidiecezji Katowickiej. - Śmierć Ojca Świętego obaliła kilka stereotypów - uważa ks. prof. Jerzy Szymik z KUL. Po pierwsze: że katecheza w szkole jest do niczego. Okazało się, że ta ciężka harówka tysięcy katechetów, którzy męczą się mrówczo na co dzień w gimnazjach i zawodówkach, w liceach i podstawówkach, przynosi owoc większy niż przypuszczaliśmy. Inny stereotyp, który został obalony to ten, że polskie społeczeństwo jedynie Papieżowi klaszcze, a go nie słucha, nie czyta. Okazało się, że owa "słuchalność" w ciągu tych wszystkich lat pontyfikatu musiała być jednak o wiele głębsza, niż się to powierzchownie wydawało. Śmierć Papieża - wylicza dalej ks. Szymik - dopuściła do głosu młodzież, która do tej pory była prawie nieobecna w mediach - milczała lub z jakichś powodów była słabo słyszalna. Generacja "Nic" miała mikrofon i łamy, więc wydawało się, że tylko z niej składa się młoda Polska. A tu nagle takie bogactwo. - Głównymi aktorami polskiej sceny w dniach żałoby po śmierci Jana Pawła II stali się młodzi: dwudziesto, trzydziestolatkowie - uważa ks. prof. Henryk Seweryniak, wykładowca UKSW i seminarium duchownego w Płocku. Skąd zaskoczenie ich żywą obecnością w świątyniach, podczas czuwań i modlitw? Bo nam, tzw. ludziom Kościoła, zdawało się, że raczej nie są zdolni do takiej tęsknoty za świętością, do takiego współczucia. A oni okazali się do tego zdolni - podkreśla ks. Seweryniak. - Wydarzenia ostatnich dni obnażyły miałkość propozycji fałszywych proroków - uważa ks. Szymik. - Ale przestrzegałbym przed tryumfalizmem, arogancją. Świętość bez domieszek. Trzeba ukazywać pozytywne wartości. Trzeba być pokornym.

Więcej na następnej stronie

- Potrzeba ogromnego przyspieszenia ze strony Kościoła i działań duszpasterskich żeby dogonić rzeczywistość - podsumowuje ks. Puzewicz. Duszpasterze zaspali? Zdaniem części księży, że Kościół nie zareagował należycie na oddolne "pospolite ruszenie" wiernych. - W jakiś sposób straciliśmy już szansę, jaką był oddolny ruch solidarności, tęsknoty za dobrem, za świętością i szukania źródeł tego wszystkiego - ubolewa ks. dr Arkadiusz Wuwer, adiunkt na Wydziale Teologicznym Uniwersytety Śląskiego. - Zauważmy, że większość obchodów, związanych ze śmiercią Ojca Świętego była zupełnie spontaniczna. Duszpasterze zaspali, to jest niepokojące, gdyż oznacza, że nie za bardzo czują pulsy, rytmy, którymi żyją ludzie. Oczywiście, nie zawsze tak było i nie we wszystkich sytuacjach, ale zdarzało się, że to wierni prosili księży o otwarcie kościołów, gdyż były one zamknięte. Zdarzały się przypadki, że ludzie gromadzili się na placach i nikt z księży nie powiedział im ciepłego słowa. To wszystko małe sygnały, że chyba należało być bardziej z ludźmi, współczuć z nimi. Gdyż nawet to, co było emocjonalne i nie pogłębione, było okazją do zaproszenia, by zrobić kolejny krok. Żeby za postacią Papieża dostrzegli prawdziwe źródło jego wielkości - uważa ks. Wuwer. - W tych dniach zmarnowano wiele dobra, księża nic nie zrobili, ludzie zastawali zamknięte drzwi swoich kościołów - ubolewa ks. Kurzela. - Wiele kościołów pozostawało jednak otwartych, było wiele modlitwy. - Tylko ci duszpasterze mieli młodym w tych dniach coś do powiedzenia, którzy razem z nimi byli, klękali na tym samym bruku, nie wstydzili się łez, nie gadali, tylko słuchali razem z nimi słów Papieża - uważa ks. Seweryniak. I nie bali się, że będzie coś nie tak, jeśli zaśpiewają z nimi podczas liturgii piosenkę religijną, którą On lubił, albo świątynia trochę się zakopci z powodu setek zniczy… - Nie da się ogarnąć 100 procent osób, które przychodziły w tych dniach na modlitwę - stwierdza ks. Puzewicz. - Co nie znaczy, że nie należy próbować. Posłuchać ludzi spoza Kościoła Co mają robić dziś duszpasterze? - Wypłynąć na głębię - uważa ks. Szymik. - Być jak najdalej od płytkich wód przybrzeżnych, od zewnętrznego obrzędu, od "święconego", od powierzchowności. Oczywiście, trzeba zachować obrzęd, ale należy go pogłębić, uleczyć z magicznej łatwizny. Jak najgłębiej formować człowieka, gdyż na dłuższą metę tylko to wyda dobre i trwałe owoce. Jeszcze mocniej iść w ruchy odnowy i kształcić wiernych - teologicznie, uczyć chrześcijańskiej kultury. - Jedna z najczęściej powtarzanych w ostatnich latach przez Papieża rad brzmiała: nie wyrywajcie zbyt pochopnie kąkolu, bo uszkodzicie także pszenicę. Od tego zaczyna się jego ostatnia książka "Pamięć i tożsamość". Nie działajcie pochopnie, nerwowo, z ogromną cierpliwością i miłosierdziem wobec poranionych. Trzymajcie papieską równowagę między wiernością tradycji i otwarciem na współczesność - uważa ks. Szymik.

Więcej na następnej stronie

Ks. Puzewicz wylicza inicjatywy, które "ruszą" w najbliższym czasie. Centrum Duszpasterstwa Młodzieży, którym kieruje wydało na CD-ROM zbiór nauczania Papieża, skierowanego do młodzieży. - Młodzież, która jest związana z Kościołem w sposób bezdyskusyjny akceptuje nauczanie Ojca Świętego - stwierdza ks. Puzewicz. - Ale jest bardzo wielu takich, którzy dopiero chcą skonfrontować swoje życiowe wybory z tym, co mówi Ojciec Święty i trzeba mieć wielką otwartość, aby taką dyskusję poprowadzić. Trzeba być przygotowanym na zderzenie przekazu Ojca Świętego z całym przekazem współczesnej kultury. - W najbliższy czwartek, w miejscu "niekościelnym", czyli w Centrum Kongresowym Akademii Rolniczej organizujemy pierwsze spotkanie Papieskiej Akademii Młodzieżowej, której formułą byłaby otwarta dyskusja. Nie chcemy tworzyć getta. Ks. Puzewicz uważa, że trzeba zaprosić "Kościół, który wyszedł na ulicę" aby włączył się w budowanie cywilizacji miłości. Duszpasterstwa młodzieżowe realizują już kilka projektów - pomagają uchodźcom, dzieciom ulicy. - Chcemy posłuchać, co myślą ludzie, którzy nie są w duszpasterstwach, jak widzą problemy miasta, ubogiego wschodu, najbiedniejszej części Polski - mówi ks. Puzewicz. Hospicjum a nie pomnik - Ważna jest praca w stylu ojca Jana Góry, spotkań, które organizuje w Lednicy - uważa ks. Szymik. - Mniej ważne są lednickie fajerwerki, choć one zapewne pociągają młodego człowieka. Najważniejsze w duszpasterstwie "Góropodobnym" jest uczenie młodych aktu decyzyjnego, by iść za Chrystusem, wybierania Go nieodwołalnie. I opierania życia na tej decyzji. - W Katowicach powstała inicjatywa żeby spotykać się co 30 dni, poczynając od śmierci Papieża, żeby rozważać jego słowa i modlić się o rychłą beatyfikację, żeby to wszystko trwało, nie rozmieniło się na drobne - informuje ks. Wuwer. - Warto spotykać się co jakiś czas żeby zastanawiać się, co się z tą energią, która się ujawniła, dzieje. Miłość i szacunek dla Ojca Świętego nie powinna ograniczyć się tylko do budowania pomników - dodaje. - W Katowicach Ojciec Święty mówił, że trzeba, aby bardziej miłowany był człowiek. Sądzę, że nie należy ograniczyć się jedynie do stawiania pomników Ojcu Świętemu. W Roku Jubileuszowym nasza archidiecezja nie wybudowała pomnika, a hospicjum. Sądzę, że trzeba iść w tym kierunku. Duszpasterze przestrzegają przed niebezpieczeństwem aktywizmu. - Trzeba proponować życie na co dzień Eucharystią, prowadzić do sakramentu pokuty i pojednania, otwartość na Boga. Taką otwartość pokazywał Papież przez swoje oddanie Maryi - Totus Tuus. Musimy uczyć zawierzenia, głębokiej modlitwy, budzić pragnienie świętości, o którym pisał w "Novo millennio ineunte" - uważa ks. Piłat. - Wszyscy powinni zacząć realizować testament duchowy Papieża. Tylko to zaspokoi głód Boga, który ujawnił się w młodych. Co do młodych - konieczne jest zwykłe bycia z nimi. Potrzebne są grupy studium, które pogłębią to, co Papież napisał i działania - na forum ekumenicznym, czy charytatywnym. Kontemplować oblicze Chrystusa - pierwszeństwo życia duchowego nad działaniem - to dziś najważniejsze - uważa ks. Piłat.

Więcej na następnej stronie

Skończmy z fasadą, zmieńmy język Ks. Kurzela przytacza wypowiedź młodego internauty: "Papież to był fajny gość, gorzej z moim miejscowym batmanem". - Samo posługiwanie się postacią papieża jako ilustracją niewiele da, trzeba stać się podobnym do niego. - wtóruje ks. Wuwer. Duszpasterze świadomi są, że śmierć Jana Pawła II jest dla nich wezwaniem. - Te wydarzenia są wezwaniem, żeby sami księża przyjęli do końca testament Jana Pawła II i żyli nim. To będzie przekładać się na jakość ich posługiwania. Może to owocować na różne sposoby - służbą ubogim i chorym, potrzebującym. Ale zawsze celem powinny być zbliżenie się do Boga. Zarówno tych, którzy posługują jak i tym, którym się posługuje - uważa ks. Piłat. Duszpasterze powinni uświadomić sobie, jak ważny jest ich autentyzm - uważa ks. Kurzela. Ks. Wuwer twierdzi, że trzeba zastanowić się, jak przekazać papieską spuściznę, żeby jego postać i nauczanie były żywe, żeby nie były suchym wykładem akademickim, nieprzyswajalnym przez ludzi. - Trzeba zmienić język, którym mówimy do ludzi zarówno podczas kazań, jak i katechezy. - Byłoby dobrze, gdyby polskie duszpasterstwo dzięki tym dniom odkryło pragnienie bliskości i autentyczności, kryjące się za głodem religijnym każdego człowieka, zwłaszcza młodego uważa ks. Seweryniak. - Zbyt dużo czasu tracimy na fasadowe stowarzyszenia, zbyt mało dzieje się w rodzinach parafialnych rzeczy, w których okazujemy radość, współczucie, bliskość; rzeczy, które zasługują na miano spotkania, wydarzenia. Liturgia z udziałem młodych zanika albo staje się zimna, odległa; w każdym razie zimniejsza, odleglejsza niż dwadzieścia lat temu. Jak wprowadzić obowiązek spowiedzi godzinę, pół godziny przed Eucharystią? Kiedy zajmiemy się pozamykanymi przez większą część dnia kościołami, które w tych dniach były otwarte i nikt niczego nie ukradł, nikt niczego nie sprofanował? - Katecheci, księża, biskupi powinni być święci, pokorni, kontemplujący Boga. Jak świętość jednego człowieka zmienia świat - widzieliśmy w tych dniach - mówi ks. Szymik. Alina Petrowa-Wasilewicz Nasz adres: wiara@wiara.pl Porozmawiaj też o tym na FORUM :.