Powrót min. Środy

Rzeczpospolita/a.

publikacja 27.04.2005 08:43

Stare schematy myślowe o tym, że Jan Paweł II przez Polaków był raczej podziwiany, niż słuchany, adorowany, niż analizowany - przywołuje w artykule opublikowanym na łamach Rzeczpospolitej pełnomocnik rządu do spraw równego statusu kobiet i mężczyzn Magdalena Środa. <a href=http://forum.wiara.pl><b><font color=red>Porozmawiaj o tym na FORUM :.</b></font></a

Przytaczamy artykuł w całości, aby każdy mógł sobie wyrobić na jego temat własne zdanie: Teza o sekularyzacji społeczeństw nowoczesnych z pewnością nie sprawdza się w Polsce

Postać mistyczna

Wielu katolikom wystarczają bowiem deklaracje i rytuały. Głoszą miłość bliźniego, nienawidząc myślących i wierzących inaczej. Kiedy na początku XX wieku francuski filozof Henryk Bergson poszukiwał źródeł moralności, natknął się na dwa. Jedno związane było z instynktem posłuszeństwa, z obowiązkiem rozumianym jako wypełnianie społecznych nakazów; drugie związane było z "porywem miłości", otwierającym dusze i wspólnoty. Dwa źródła ma również według niego religia; z jednej strony mamy rytuały i instytucje, które stanowią przestrzeń trwania i umacniania się każdej wiary, z drugiej mamy mistykę, głębokie indywidualne przeżycia duchowe, które wnoszą w owe instytucje ożywcze treści. Ta dwoistość charakteryzuje również etykę chrześcijańską. Z jednej strony ma ona postać deontologiczną, nakazową, autorytarną i rygorystyczną, z drugiej jest emocjonalna, otwarta, perspektywiczna. Bergson twierdził, że żadna kultura nie przetrwałaby, gdyby nie czynniki stabilizujące ją, "zamykające", żadna zaś nie byłaby warta przetrwania, gdyby nie miłość otwierająca ją i przepełniająca duchowością. Kiedy zadawał sobie pytanie, co "otwiera" moralność i kto jest owym posłańcem duchowym nowych horyzontów moralnych, odpowiadał: "bohaterowie moralni". Zaliczał do nich Sokratesa, Chrystusa, Buddę, mistyków. Zapewne teraz dołączyłby do nich Jana Pawła II. I to nie tylko z powodu wielkiej osobowości, ale przede wszystkim z powodu niespotykanego połączenia w Jego działalności i biografii, owych dwóch - zdawać by się mogło - antynomicznych elementów: siły dążącej do zamknięciawspólnoty w rygorach surowych norm oraz indywidualnego, znoszącego wszelkie granice duchowego otwarcia. Takim był zapewne Jan Paweł II. Był postacią mistyczną w sensie bergsonowskim. Ale jeśli tak, to z pewnością jego śmierć niczego nie zamyka. Jego życie było impulsem danym kulturze chrześcijańskiej, którego konsekwencje instytucjonalne i duchowe przyjdzie obserwować dopiero następnym pokoleniom. Wzmocnił Kościół jako instytucję i uczynił wyraźniejszymi jego nakazy (nie opcja fundamentalna i czcze deklaracje - jak pisał Jan Paweł II w encyklice "Veritatis splendor" - lecz "przykazania wskazują człowiekowi drogę życia (...) przykazania stanowią podstawowy warunek miłości bliźniego, a jednocześnie jej sprawdzian. Są pierwszym, niezbędnym etapem drogi ku wolności, jej początkiem". W świecie pełnym chaosu był niczym mocno wbity w ziemię drogowskaz; wskazywał drogi trudne, ale pewnie prowadzące do celu. Był bezkompromisowym, wymagającym, rygorystycznym sędzią moralnym.
Więcej na następnej stronie

Czy jego głos nawołujący katolików do skrupulatnego wypełniania przykazań będzie nadal słyszalny? Trudno powiedzieć. Jeszcze kiedy żył, był raczej podziwiany, niż słuchany, adorowany, niż analizowany. Wielu katolikom wystarczają bowiem deklaracje i rytuały. Głoszą miłość bliźniego, nienawidząc myślących i wierzących inaczej. Po śmierci papieża owa rytualizacja religii i deklaratywna postać moralności bez zwracania uwagi na "szczegóły", bez zachowywania postawy pokory - zapewne się powiększy. Z drugiej strony, wzrośnie również atrakcyjność katolicyzmu jako wiary, która zawiera w sobie nowe, ożywcze pokłady duchowości. Jest to widoczne już teraz: teza o sekularyzacji społeczeństw nowoczesnych z pewnością nie sprawdza się w Polsce. Katolicyzm jest przedmiotem wyboru (wyboru, nie tradycyjnej asymilacji) wielu młodych ludzi. Działalność i osoba papieża zmieniły samą instytucję Watykanu. Nie będzie ona mogła się już cofnąć z drogi otwarcia, dialogu, a jednocześnie ekumenizacji rozumianej jako duchowa ekspansja. Aż trudno mi sobie wyobrazić ilość wyzwań, które staną przed następcą Jana Pawła II, i ilość rozterek, które będzie posiadał. Wziąć na siebie obowiązek kontynuowania pracy Jana Pawła II czy dać odpocząć Watykanowi, przyjmując opcję na stabilizację i zamknięcie? Można naśladować przywódców, ale z pewnością nie osobowości mistyczne czy "bohaterów moralnych", do których papież należał. Kościół w Polsce stracił coś więcej niż wielki autorytet moralny, stracił ogromne źródło duchowego wzrostu, wewnętrzną siłę porządkującą, jednoczącą. Brak tej siły może spowodować rozproszenie Kościoła (już teraz widać wyraźnie autonomizujące się obszary, jak np. księstwo ojca Rydzyka czy parafię św. Brygidy). Z drugiej strony, brak autorytetu papieża pozwoli - byćmoże - znormalizować sytuację w obrębie sfery publicznej, która zgodnie z konstytucją powinna być neutralna, a znajduje się pod silnym wpływem obyczajowości religijnej. Drogami, które tak wyraźnie wskazywał katolikom Jan Paweł II, chodzić musieli (pod eskortą polityków) również i ci, których przekonania moralne nie zawsze zgadzały się z treścią wszystkich praw naturalnych zawartych w "Katechizmie Kościoła katolickiego" czy w nauczaniu Jana Pawła II. Ta normalizacja jest z wielu względów pożądana. I ze względu na jednostki i ich prawa, jak i ze względu na przejrzystość instytucji życia publicznego. Z drugiej strony jednak, w czasach nadchodzących zmian cywilizacyjnych, zwłaszcza zaś nowych wyzwań naukowych, brak mi będzie w debatach etycznych jasnego, silnego głosu wskazującego niezmiennie na trwałe normy i wartości absolutne. Będzie brak kogoś, kto z taką siłą i tak konsekwentnie twierdził, że "nie można wydawać ocen moralnych, jeśli nie bierze się pod uwagę zgodności lub niezgodności wyboru określonego czynu z godnością i integralnym powołaniem osoby ludzkiej". A jednocześnie wiedział, co mówił, i wiedzy tej dowiódł całym swoim życiem. Autorka jest pracownikiem Instytutu Filozofii UW. Pełni również funkcję pełnomocnika rządu do spraw równego statusu kobiet i mężczyzn Porozmawiaj o tym na FORUM :.