O. Zięba: Konrad Hejmo ma świadomość zła

Rzeczpospolita/a.

publikacja 12.05.2005 09:47

Wydaje mi się, że ma świadomość zła. Sam przyznaje, że plotkowanie to jego wielka słabość - wywiadzie do Rzeczpospolitej o o. Hejmo mówi prowincjał polskich dominikanów o. Maciej Zięba.

Rz: W chwili ogłoszenia przez prof. Kieresa, że ojciec Konrad Hejmo był współpracownikiem służb specjalnych, powiedział ojciec, że materiały zgromadzone w IPN są porażające. Później ojca opinia złagodniała. Co się stało? Materiały przecież się nie zmieniły. Ojciec Maciej Zięba: To jest tylko kwestia interpretacji. Dla mnie, człowieka, który był w opozycji, zawartość teczek o. Konrada jest porażająca, chociaż nie jestem w stanie ocenić merytorycznie pełnej wiarygodności tych materiałów. Ich zawartość jest niedobra, bo nagle okazało się, że w pobliżu nas jest ktoś, kto rozmawiał z oficerami SB, kto przekazywał informacje. Ta wiedza boli i poraża, zwłaszcza że jako zakon mamy strukturę bardzo rodzinną. - Jakie było znaczenie tych informacji? Okazuje się, że nie dotyczyły właściwie Jana Pawła II. - Bez wątpienia te informacje miały swoje znaczenie dla służb specjalnych. Dla służb państwa, które bardzo bało się Jana Pawła II, bało się wpływu Kościoła, jakiekolwiek wiadomości z bliskiego otoczenia papieża miały znaczenie. Chociaż trzeba wyraźnie powiedzieć, że nie były to jakieś supertajemnice. No bo cóż mógł powiedzieć: jaką Ojciec Święty jadł zupę albo jaką pisze encyklikę? Donoszenie na Jana Pawła II, co było głównym punktem oskarżenia, jest więc bardzo wątpliwe. - Ale nie dotyczy to innych osób? Dominikanów, pielgrzymów, polityków i biskupów, którzy odwiedzali papieża... - Na początku miało to charakter swoistego rodzaju gry: ja wam opowiem szczerze, a wy wesprzecie działalność dominikańskiego wydawnictwa W drodze. Takie odnoszę wrażenie po lekturze materiałów, na których przestudiowanie miałem kilka godzin. Najpierw była gra, potem zaczynało się przekraczanie pewnej cienkiej granicy... - Zaszkodzić mogła każda, nawet drobna informacja. - Jeżeli o kimś się powie, że lubi taką, a nie inną brandy, a potem SB wzywa tę osobę i mówi: to jestksiędza ulubiona brandy, to on myśli, że oni o nim wszystko wiedzą. Więc każde gadanie jest gadaniem niedobrym i może być użyte przeciwko ludziom. - O. Hejmo miał świadomość, że rozmawia z oficerami służb specjalnych? - Myślę, że tak. - A czy ma świadomość, że to było zło? - Wydaje mi się, że ma świadomość zła. Sam przyznaje, że plotkowanie to jego wielka słabość. - Co wynika z ojca rozmowy z o. Hejmą w Rzymie?

Więcej na następnej stronie

- Powiedzieliśmy sobie, że musi być jakaś forma ekspiacji, po to by stanąć w prawdzie i uczciwości. Zarazem jestem ostatni, który chciałby kogoś rozstrzelać. Moim zadaniem jest przekraczać miłosierdziem sprawiedliwość. Poczekajmy na ustalenia kompetentnej instytucji. - Zapowiedział ojciec powołanie dwóch komisji: złożonej z dominikanów i IPN oraz wewnętrznej dominikanów. Kiedy powstaną? - W piątek spotkam się z profesorem Kieresem. Tego też dnia mamy radę naszej prowincji dominikańskiej. Chcę na niej powołać komisje, żeby zacząć aktywnie działać w tej kwestii. - Dominikanie dołączą do grona historyków badających teczki o. Hejmy? - Szczegóły ustalimy na spotkaniu z prof. Kieresem. Komisja będzie miała charakter naukowy. Przygotuje program badawczy, który będzie podstawą do rozpoczęcia wspólnych badań. Chciałbym, by komisja przebadała wszystkie materiały dotyczące dominikanów. Zadaniem drugiej komisji, dyscyplinarnej, będzie ocena, co wynika ze sprawy ojca Hejmy i ewentualnie innych dla nas jako zakonu. Jak dalece jakiś zakonnik sprzeniewierzył się ślubom, w jakim stopniu sprzeniewierzył się swoim braciom, bo to jest coś innego. Ta komisja przedstawi też sugestie w sprawie ewentualnych kar ekspiacyjnych. - Sprawa o. Hejmy podzieliła dominikanów. Jedni oburzeni są ujawnieniem tej jednej teczki przez IPN, inni tym, że o. Hejmo donosił na współbraci. - Każda taka sprawa budzi emocje, dzieli ludzi, wspólnoty. To też jest sukces diabla. Jest bardzo cienka linia, również dla mnie: z jednej strony być po stronie prawdy, nie fałszować jej, nie manipulować, z drugiej pamiętać o ludzkich uwikłaniach, o miłosierdziu, o braterstwie, o poszanowaniu ludzkiej godności. To jest cienka linia, po której staram się iść najuczciwiej. Prawdą jest też, że bardzo koncentrujemy się na tych, którzy byli ofiarami gry służb specjalnych, często ich szantażu, a nie na funkcjonariuszach tych służb. Współpracownicy SB cieszą się, że ten etap w ich życiu się skończył. Oni kariery nie zrobili. Karierę zrobili ich oficerowie prowadzący, co widać po przykładach uczestników afer gospodarczych. - Nie wszyscy jednak w Kościele uważają, że należy zbadać przeszłość, teczki... - Ewangelia mówi, że światło jest wrogiem ciemności. Jeśli Kościół nie oczyści się, to nie przerwie fali pomówień i plotek. W opinii jednego z księży, od dwóch lat badających teczki duchownych, jest w nich ogromnie dużo pięknych świadectw, heroicznych postaw. Kościół wychodzi z nich obronną ręką. Nie doceniliśmy jako społeczeństwo rozwiązań przyjętych w Niemczech, komisji Gaucka. Nam się wydawało, że możemy uciec od problemu, że samo się załatwi. Nie załatwi się i jeszcze bardziej skrzywdzi ludzi. Wierzę w siłę prawdy. Wierzę, że dzięki niej Kościół wyjdzie z tej sytuacji jeszcze bardziej oczyszczony i umocniony. Rozmawiała Ewa K. Czaczkowska