Korea: Groźny eksperyment

Gazeta Wyborcza/a.

publikacja 21.05.2005 07:45

Wielki postęp w klonowaniu człowieka. Koreańscy naukowcy podnieśli kilkanaście razy wydajność tej techniki. Po raz pierwszy na świecie wyhodowali też z ludzkich klonów 11 linii komórek macierzystych dokładnie dopasowanych do pacjentów - donosi Gazeta Wyborcza.

Za pomocą tych komórek będzie można próbować w przyszłości leczyć chorych bez najmniejszego ryzyka odrzutu przeszczepu. Ten ważny eksperyment wykonano w Południowej Korei, w tym samym laboratorium, które w lutym 2004 r. ogłosiło, że potrafi uzyskać komórki macierzyste ze sklonowanego ludzkiego zarodka. W całej sprawie nie chodzi o powielanie ludzi, lecz o ich leczenie, a więc tzw. klonowanie terapeutyczne - podkreślają autorzy. O szczegółach eksperymentu donosi najnowsze "Science". 185 jaj, 31 blastocyst, 11 linii komórek Koreańczycy pod wodzą dr Woo Suk Hwanga i dr Shin Yong Moona z Narodowego Uniwersytetu w Seulu pobrali materiał genetyczny od 11 chorych. Było wśród nich ośmioro dorosłych z uszkodzonym rdzeniem kręgowym po urazie i troje dzieci - 10-letni chłopiec z podobnym uszkodzoniem, 6-letnia dziewczynka cierpiąca na cukrzycę i 2-letni chłopiec z rzadką wadą genetyczną upośledzającą działanie układu immunologicznego. Materiał od chorych wszczepiali do ludzkich komórek jajowych pobranych od 18 ochotniczek. Dawczynie komórek nie otrzymywały za to żadnej rekompensaty finansowej (jedna z nich była też potencjalnym biorcą, tj. należała do jedenastki pacjentów). Badania były w całości finansowane przez rząd Południowej Korei. Z komórek jajowych usuwano jądro i na jego miejsce wprowadzano jądro komórkowe pobrane od osoby chorej. Ze 185 utworzonych w ten sposób komórek, udało się wyhodować 31 blastocyst, a aż z 11 spośród nich wyhodować linie komórek macierzystych. Aż - bo taka wydajność do tej pory pozostawała wyłącznie w sferze marzeń. Dość wspomnieć, że rok temu za sukces uznano wyhodowanie jednej, jedynej linii takich komórek z 248 jaj. Wydajność klonowania podniesiono więc kilkunastokrotnie a uzyskiwanie sklonowanych zarodków człowieka stało się łatwiejsze niż w przypadku zwierząt! Kulisy koreańskiego sukcesu W czym tkwi sekret powodzenia Koreańczyków? Po pierwsze w pobieraniu jaj od stosunkowo młodych kobiet (próby wyraźnie szły lepiej gdy dawczynią była kobieta 20-sto niż 30-letnia). Po drugie w bardzo precyzyjnym i delikatnym wprowadzaniu obcego materiału genetycznego do jaj, tak by jak najmniej go uszkodzić. A po trzecie w nieprawdopodobnej wręcz pracowitości wszystkich członków zespołu. - Oni naprwdę pracują 365 dni w roku, z wyjątkiem lat przestępnych, kiedy robią to przez 366 dni - mówi na łamach "The New York Times" dr Gerald Schatten, który pomagał Koreańczykom przygotować angielską wersję publikacji w "Science". - Mało tego, oni mają pierwsze ranne zebranie w laboratorium o 6.30, tylko w niedzielę śpią chwilę dłużej, bo zbierają się o 8.00 - dodaje Schatten.

Więcej na następnej stronie

Czego to one nie potrafią Do czego mają posłużyć wyhodowane z zarodków komórki macierzyste? Naukowcy twierdzą, że są one jedną z największych nadziei współczesnej medycyny. Że za ich pomocą da się naprawiać zniszczone po zawale serca, sprawić by chora trzustka zechciała znów produkować insulinę, leczyć mózgi chorych na parkinsona czy alzheimera, czy wreszcie postawić na nogi ludzi sparaliżowanych po wypadku. Komórki pobrane z zarodka teoretycznie wszystko to potrafią. Teraz chodzi o to, by nauczyć się je dalej hodować tak, by zamieniały się dokładnie w to chcemy - a więc w komórki trzustki, serca czy mózgu. Komórki uzyskane przez Hwanga i Moona mają dodatkową, niezwykle ważną zaletę. Pasują bowiem w 100 procentach do pacjenta - pochodzą wszak z jego własnego materiału genetycznego. A to samo wyklucza jakiekolwiek ryzyko odrzucenia przeszczepu przez organizm. Koreańczykom udało się przygotować lecznicze komórki dla dziewięciu spośród 11 chorych. Wilmut u Hwanga, Hwang u Wilmuta Na razie o przystąpieniu do leczenia nie ma jednak mowy. Linie komórkowe czekają więc spokojnie na swój dzień w laboratorium. Wszczepianie ich dziś pacjentom byłoby zbyt niebezpieczne, gdyż - jako że potrafią one wszystko - potrafią też przeistoczyć się w raka. Zanim dojdzie więc do prób klinicznych musimy nauczyć się nimi sterować. Osiągnięcie koreańskich badaczy pokazuje jednak, że sam pomysł klonowania terapeutycznego ludzi jest jak najbardziej realny. - Do tej pory wielu badaczy nie wierzyło w możliwości tej techniki. Dziś stało się jasne, że to po prostu działa i dlatego znacznie więcej ludzi włączy się teraz do gry - mówi dr John Gearhart z Johns Hopkins University (USA). Sprawą zainteresował się już sam Ian Wilmut, twórca pierwszego ssaka sklonowanego metodą przeszczepiania jąder - słynnej owieczki Dolly. Wybrał się osobiście do Seulu, żeby zaznajomić się z tamtejszą techniką. W tym tygodniu trwa rewizyta dr Hwanga w Roslin Institute pod Edynburgiem, gdzie urzęduje Wilmut. Klony i pieniądze Dokonaniom Koreańczyków bacznie przyglądają się też Amerykanie, którzy decyzją prezydenta Busha z 2002 r. nie mogą produkować nowych linii komórek zarodkowych za pieniądze z federalnego budżetu. Osiągnięcia badaczy z Seulu każą im ponownie zastanowić się nad słusznością tego zakazu. Coraz więcej polityków zaczyna zdawać sobie sprawę, że Amerykanie trwając przy restrykcyjnych przepisach mogą stracić ogromne pieniądze związane z nowymi potencjalnymi metodami leczenia, na który patenty będą mieli nie oni, lecz Koreańczycy. Jak podaje "The New York Times" w przyszłym tygodniu Kongres pochyli się ponownie nad ustawą rozpatrując projekt republikańskiego senatora Orrina G. Hatcha, zezwalający na rządowe finansowanie klonowania terapeutycznego, zakazujący zaś dalej jakiekolwiek próby powielania tą metodą ludzi. Z takim zakazem zgadza się zresztą całkowicie sam Hwang. W Korei klonowanie reprodukcyjne objęte jest surowym zakazem. Hwang proponuje, by cały świat zgodnie zakazał takich prób, jednocześnie zezwalając na leczenie tą metodą ludzi. Nie wszystkim takie stanowisko się podoba. - Doświadczenie Koreańczyków jest moralnie podejrzane. Chodziło w nim o wytworzenie zarodków w celach badawczych, ale jednocześnie ułatwi ono tworzenie dzieci-klonów - ostrzega przewodniczący Komisji ds. etyki przy prezydencie USA dr Leon Kass. - Jedni je pokochają, inni znienawidzą - tak podsumował wyniki seulskiego zespołu dr Rudolf Jeanisch ze słynnego MIT.