USA: Aptekarze kontra pigułki

Rzeczpospolita/a.

publikacja 09.06.2005 10:46

W 40. rocznicę zagwarantowania Amerykanom prawa do antykoncepcji w mediach, sądach i aptekach trwa zaciekły spór o pigułkę, a właściwie o aptekarzy. Czy mogą odmówić realizacji recepty? - relacjonuje Rzeczpospolita.

"Pan Pigułka" przyjechał we wtorek rano do stolicy USA, by na ruchliwym rondzie w pobliżu Kapitolu świętować 40. urodziny antykoncepcji, czyli rocznicę orzeczenia w słynnej sprawie Griswold kontra Connecticut. "Pana Pigułki", który jest sympatycznym młodym Murzynem przebranym za charakterystyczne opakowanie środków antykoncepcyjnych, nie było na świecie, gdy Sąd Najwyższy unieważnił ustawę stanu Connecticut ograniczającą dostęp do antykoncepcji nawet małżeństwom. To nie koniec walki Ale ani "Pan Pigułka", ani jego koleżanki i koledzy z Amerykańskiej Federacji Planowanego Rodzicielstwa, którzy wraz z nim stoją na rondzie, wykrzykując poparcie dla antykoncepcji, nie mogą mówić o ostatecznym zwycięstwie ich sprawy. Świadczy o tym choćby obecność osób z czarnymi tablicami z napisem "Pigułka zabija", które wmieszały się w tłumek zwolenników antykoncepcji. - Choć dziś świętujemy, to wiemy, że walka o dostęp do środków kontroli urodzeń nie jest zakończona - mówi Karen Pearl, szefowa federacji wyrosłej z ruchu zapoczątkowanego przed niemal wiekiem przez Margaret Sanger. - Nadal walczymy z ustawami i przepisami, których celem jest ograniczenie dostępu kobiet do antykoncepcji. Federacja alarmuje: jak Stany długie i szerokie, coraz częściej zdarza się, że kobiety przychodzące do apteki z receptą na środek antykoncepcyjny wychodzą z niej z kwitkiem. Coraz więcej farmaceutów odmawia realizacji takich recept, powołując się na swe przekonania religijne. Tendencja jest bardzo wyraźna. - Jestem żarliwym katolikiem, uważam, że nie należy stosować antykoncepcji - powiedział przed paroma dniami telewizji PBS Quin Hostetler, aptekarz z Illinois. - Ja nie narzucam nikomu moich przekonań, więc nie chcę, by ktokolwiek narzucał mi swoje - stwierdził, dodając, że klient zawsze może pójść do innej apteki. Demonstranci z Planowanego Rodzicielstwa odpowiadają na takie argumenty opowieściami o kobietach z głębokiej amerykańskiej prowincji, dla których odmowa realizacji recepty w lokalnej aptece oznacza nie tylko poniżenie, ale i wielogodzinną jazdę do odległego miasta. Spór o prawa farmaceutów i kobiet stał się ostatnio obok takich kwestii, jak małżeństwa homoseksualistów, aborcja i użycie ludzkich embrionów w badaniach nad komórkami macierzystymi, jednym z frontów narastającego od lat konfliktu między liberałami i konserwatystami. Pierwsi uważają antykoncepcję za podstawowy element opieki medycznej, do którego każda kobieta musi mieć dostęp. Drudzy - za środek niszczenia ludzkiego życia.

Więcej na następnej stronie

Szczególne kontrowersje budzą tak zwane pigułki dnia następnego, które uniemożliwiają rozwinięcie się zapłodnionego jaja w macicy. Pigułek tych nie sprzedaje na przykład Wal-Mart, największa sieć supermarketów w świecie. Planowane Rodzicielstwo, które jest ogromną organizacją prowadzącą edukację seksualną oraz usługi medyczne, w tym aborcję, uważa, że każdy aptekarz ma obowiązek realizacji recept. Prawo do sumienia - Farmaceuta nie jest automatem wydającym lekarstwa, lecz myślącym pośrednikiem między lekarzem i pacjentem - argumentuje Karen Brauer, była aptekarka, która przed paroma laty została zwolniona z pracy za odmowę realizacji recepty na środek antykoncepcyjny, a dziś jest przewodniczącą organizacji Farmaceuci za Życiem, wspierającej podobnie myślących pracowników aptek. Sprawą zajął się Kongres. Grupa demokratów złożyła niedawno projekt ustawy, która, co prawda, nie nakłada na aptekarza obowiązku realizacji recept, ale w razie odmowy środek antykoncepcyjny musiałby sprzedać inny pracownik tej samej apteki. Apteki miałyby też obowiązek zapewnić "ciągłość zaopatrzenia" w środki antykoncepcyjne. Z kolei w połowie stanów lokalne organy ustawodawcze rozważają zapewnienie aptekarzom prawa do odmowy realizacji takich recept. Cztery stany już mają takie przepisy, trzy z nich - Arkansas, Dakota Południowa i Georgia - zamierzają je zmodyfikować, aby umożliwić aptekarzom odmowę przekazania recepty komu innemu. Cztery inne, w tym Kalifornia, chcą natomiast pójść w przeciwnym kierunku: rozpatrują ustawy nakazujące aptekarzom wydawanie wszystkich przepisanych lekarstw bez względu na przekonania. Najbardziej zaciekła walka rozgrywa się w Illinois. Gubernator Rod Blagojevich wprowadził w kwietniu specjalne rozporządzenie bezwzględnie nakazujące aptekarzom realizację recept. Dwóch farmaceutów: chrześcijanin i buddysta, zaskarżyło tę decyzję do sądu.