Niemcy: Gdy kościół jest za duży...

Gazeta Wyborcza/a.

publikacja 15.07.2005 07:41

Niemiecki episkopat zastanawia się, jak zagospodarować pustoszejące kościoły - twierdzi Gazeta Wyborcza.

Co zrobić, gdy kościół jest za duży, a wiernych za mało? Poprzestawiać ławki i ołtarz, w nawach bocznych wydzielić pomieszczenia na kancelarię parafii lub świetlicę, a w ostateczności wyburzyć część gmachu? Te i inne rozwiązania proponuje niemiecki episkopat w obliczu pustoszejących świątyń. Pomysły wiernych są bardziej fantastyczne - od huśtawki pod sklepieniem po zielone centrum relaksu. Działki pod stacje benzynowe Już tylko 15 proc. katolików i 3 proc. protestantów w Niemczech chodzi regularnie w niedzielę do kościoła. Jedynie w Wigilię kościoły pękają jeszcze w szwach - w inne święta na msze i nabożeństwa schodzi się garstka wiernych. Przyczyny tego zjawiska są różne - to nie tylko zeświecczenie społeczeństwa, ale także zmiany społeczne i gospodarcze w regionach, np. zamykanie wielkich zakładów pracy i wyjazdy rodzin w poszukiwaniu pracy do innych regionów Niemiec, co powoduje kurczenie się niektórych parafii. W 82-milionowych Niemczech żyje 26,1 mln katolików i 25,8 mln protestantów. Regularnie do kościoła chodzi 4 mln katolików i niecały 1 mln protestantów. Według danych episkopatu Niemiec jeszcze w 1990 r. na niedzielną msze chodziło o 2,2 mln wiernych więcej niż dziś. Coraz więcej parafii i diecezji popada też w finansowe tarapaty, bo drastycznie spadają wpływy z podatku kościelnego. W minionej dekadzie dochody te spadły o ponad jedną trzecią. Ostre cięcia dotknęły w ostatnich latach zwłaszcza katolicką archidiecezję berlińską i luterański Kościół w Dolnej Saksonii. Dwa lata temu Kościół katolicki wydał zalecenia, jak postępować ze świątyniami, dla których zabrakło wiernych. W poradniku mowa o tym, pod jakimi warunkami i komu wolno sprzedać gmach kościoła, co może się mieścić w zeświecczonej świątyni i jak postępować, jeśli kościół trzeba zburzyć. W Berlinie Kościół katolicki sprzedał już kilka kościołów, większość w celu wyburzenia, bo nowym właścicielom chodzi o parcele, na których stoją świątynie, a nie o mury. Na atrakcyjnie położonych działkach mają powstać supermarkety lub stacje benzynowe. Sprzedano już m.in. gmach kościoła używanego latami przez Polską Misję Katolicką, a trwają negocjacje z kupcami kilku kolejnych. A może mniej krzeseł? Sprzedaż lub wyburzenie kościoła to jednak ostateczność. Jednak pustoszejące kościoły to i obciążenie dla kościelnej kasy, i - co gorsza - zjawisko deprymujące dla wiernych. Dlatego komisja ds. liturgii niemieckiego episkopatu opublikowała na początku lipca wskazówki, co zrobić z za dużym kościołem. "Pierwszym krokiem może być zmniejszenie liczby ławek lub krzeseł, tak by pasowała do liczby uczestników niedzielnej mszy, oraz sensowne ich ustawienie na nowo" - zaleca komisja. Lepiej żeby kilka osób stało podczas mszy, niż żeby garstka wiernych czuła się zagubiona w ogromnym gmachu pełnym pustych ławek - sugerują autorzy. "Mała grupa stojących ludzi może wypełnić dużą przestrzeń, podczas gdy puste ławki zawsze sprawiają wrażenie słabej frekwencji" - stwierdza komisja bez ogródek. A dodatkowe krzesła można przecież na wszelki wypadek przechowywać w magazynie i wyjmować w razie tłoku.

Więcej na następnej stronie

Dzięki usunięciu nadliczbowych ławek powstanie wolna przestrzeń dla urozmaicenia liturgii, np. poprzez procesje, taniec liturgiczny czy sceny teatralne. Można też przesunąć ołtarz do środka kościoła, a w nawach bocznych czy na dawnym miejscu ołtarza urządzić pomieszczenia do nabożeństw, lekcji religii, medytacji i wspominania zmarłych. "Najbardziej skrajną drogą rozwiązania problemu za dużego kościoła jest wyburzenie starej i budowa nowej, mniejszej świątyni" - stwierdza komisja, ale odradza to wiernym i parafiom. Lepiej stary gmach podzielić na nowo ściankami z pleksiglasu lub kotarami, a w ostateczności przebudować i częściowo wyburzyć - proponują biskupi. Dzięki temu w kościele znajdą miejsce biura parafii i świetlica dla dzieci, kawiarnia, salka internetowa, pomieszczenia na zebrania wiernych i sale wystawowe, sale do katechezy i spowiedzi, magazyny dla Caritasu i rezerwowych mebli itd. W czasach kryzysu finansowego pozwoli to zrezygnować z innych nieruchomości parafialnych i uratować kościół jako główny gmach wspólnoty - radzi komisja ds. liturgii. Dzięki temu "kościół znowu stanie w centrum duchowego życia parafii". Kościół pełen marzeń? Są też inne pomysły na zagospodarowanie nadmiernej powierzchni w kościołach: "Wypełnijcie szacowny gmach swymi marzeniami! Nie bójcie się utopii!" - z takim apelem do czytelników zwróciło się niedawno chrześcijańskie czasopismo "Chrismon" wraz z proboszczem luterańskiego kościoła św. Afry w Miśni. Także i ten 800-letni kościół jest za duży dla parafian. Pomysły nadesłane na konkurs daleko przeszły oczekiwania organizatorów: ktoś zapragnął zamontowania huśtawki, aby zbliżyć się do gotyckiego sklepienia i medytować w tym łagodnym ruchu, ktoś inny na środku nawy głównej umieściłby cztery 4-metrowe sześciany symbolizujące cztery żywioły. Także w nich można by się modlić i medytować. Kilka projektów miało charakter ekumeniczny, pozwalający na poznawanie innych religii. I wreszcie wiele osób chciałoby przerobić kościół na centrum relaksu - w jednym z projektów na różnych poziomach gmachu znalazłoby się miejsce dla brodzika i solarium, sale do medytacji i terapii światłem, porad żywieniowych i palmiarnia. Z kolei nastolatki proponowały ulokowanie w kościele dyskoteki, kina i ogrodu. - Większość pragnień zmierza do jak najściślejszego powiązania kościoła z życiem codziennym - ocenia pastor Uwe Haubold z Miśni. - Ludzie chcieliby móc korzystać z kościoła przez całą dobę, czuć się w nim mile widziani, także odpoczywać od codzienności. Ale jednocześnie wielu ostrzegało, aby nie mieszać duchowości z codziennością. Nie sprzedawać świątyń! Mimo pustek na nabożeństwach każdy zamiar sprzedaży lub wyburzenia kościoła budzi gromkie sprzeciwy wiernych. Niekiedy udaje się im obalić plany diecezji, np. 300 angielskojęzycznym katolikom udało się obronić dawny kościół wojskowy pw. Wszystkich Świętych w Berlinie Dahlem. Polscy katolicy musieli się przenieść do nowej siedziby - bazyliki św. Jana, notabene największego kościoła katolickiego Berlina. Jak mówią mieszkańcy, od tej pory ospała dotąd uliczka Lilienthalstrasse na Kreuzbergu co niedziela tętni życiem.