O. Fallaci: "Nie" dla dialogu z islamem

PAP/a.

publikacja 16.07.2005 17:09

Na łamach dzisiejszego dziennika "Corriere della Sera" w obszernym artykule , zatytułowanym "Wróg, którego traktujemy jak przyjaciela", Oriana Fallaci po raz kolejny zaatakowała wyznawców islamu za próbę zniszczenia cywilizacji Zachodu - podała Polska Agencja Prasowa.

Skrytykowała także bezradność Europy, którą nazywa Eurabią, za to, że nie jest stanie sprzeciwić się naporowi muzułmanów. Wiele gorzkich słów napisała także na temat Jana Pawła II, którego obarcza odpowiedzialnością za uległość wobec islamu. Skrytykowała także Benedykta XVI, nawołującego do dialogu. Następny pełen pasji pamflet słynnej włoskiej pisarki powstał po zamachach w Londynie, tak jak poprzednie po atakach w USA 11 września 2001 roku i w Madrycie 11 marca 2004 roku. "Od czterech lat atakuję Potwora, który postanowił wyeliminować nas fizycznie, a wraz z naszymi ciałami zniszczyć nasze zasady i nasze wartości, naszą cywilizację. Od czterech lat mówię o islamskim nazizmie, o wojnie z Zachodem, kulcie śmierci, samobójstwie Europy. Europy, która nie jest już Europą, ale Eurabią i która z powodu swej miękkości, inercji, ślepoty, uległości wobec wroga, kopie swój własny grób" - napisała Oriana Fallaci. Powołując się na przykład Londynu, w którym mieszka 700 tysięcy muzułmanów, wyraziła opinię, że "w każdym z naszych miast istnieje drugie miasto". "To miasto podziemne, podobne do Bejrutu, opanowanego przez Arafata w latach 70. Obce miasto, które mówi swoim językiem i chodzi w swoich własnych strojach, miasto muzułmańskie, gdzie terroryści bezkarnie się poruszają i bezkarnie przygotowują naszą śmierć" - dodała. Z całą stanowczością pisarka wystąpiła przeciwko idei tak zwanego umiarkowanego islamu, z którym chcą żyć w przyjaznych stosunkach państwa Zachodu: "Opowiada się bujdy o umiarkowanym islamie, trwa komedia tolerancji, bzdury o integracji, farsa wielokulturowości". Wytknęła także władzom swej rodzinnej Florencji, że także tam, w mieście Dantego, Michała Anioła i Leonarda da Vinci chcą zbudować meczet. "Bujdą" nazwała przedstawianie islamu jako religii pokoju i Koranu jako orędzia miłosierdzia i litości. "Tak, jakby Mahomet przyszedł na świat z gałązką oliwną w ustach i może nawet umarł na krzyżu razem z Jezusem" - podkreśliła. Jej zdaniem taką samą bzdurą jest prezentowanie islamu jako ofiary Zachodu. "Tak, jakby - dodała - przez czternaście wieków przez muzułmanów nikomu nie spadł włos z głowy w Hiszpanii, na Sycylii, w północnej Afryce, Grecji, na Bałkanach, w Europie zachodniej aż do Ukrainy i Rosji". "Tak, jakby do Wiednia przybyły i okrążyły to miasto siostry od świętego Ambrożego lub benedyktynki". "Wroga mamy w domu" - stwierdziła Fallaci odnosząc się do obecności muzułmańskich imigrantów w krajach zachodnich. "Na pierwszy rzut oka wcale nie wydaje się on wrogiem. Bez brody, w zachodnim ubraniu i według swoich wspólników w dobrej lub złej wierze doskonale zintegrowany z naszym systemem socjalnym. Co znaczy, że ma prawo pobytu. I samochód. I rodzinę. I nic to, że rodzina składa się często z dwóch lub trzech żon, nic to, że żona albo żony są tłuczone, i nic to, że nierzadko zabija córkę noszącą dżinsy, i nic to, że od czasu do czasu syn gwałci 15-latkę w Bolonii, przechadzającą się z chłopakiem po parku"- tymi słowami autorka skomentowała zanotowane ostatnio we Włoszech przestępstwa, popełnione przez muzułmańskich imigrantów.

Więcej na następnej stronie

"To wróg, którego traktujemy jak przyjaciela. Który nas nienawidzi i który głęboko nami gardzi. I to z taką siłą, że aż spontanicznie chce się krzyczeć: skoro jesteśmy tacy okropni, tacy źli, tacy grzeszni - czemu nie wrócisz do swojego domu? Czemu tu jesteś? Po to, żeby poderżnąć nam gardło albo wysadzić nas w powietrze?" - czytamy w artykule. Fallaci napisała w nim także, że w imię humanitaryzmu Włochy przyjmują tysiące imigrantów, choć ośrodki przejściowe pękają w szwach. Według niej przybysze, którym przyznaje się niesłusznie azyl polityczny, gdyż rzekomo są w potrzebie, wypełniają potem ulice zajmując się obnośnym handlem oraz narkotykami. "To wróg - przypomniała odnosząc się do głośnych incydentów z ostatnich świąt Bożego Narodzenia - który z przedszkoli usuwa szopkę i świętego Mikołaja. Który usuwa krzyże z klas szkolnych, wyrzuca krucyfiks przez okno w szpitalu nazywając go +nagim trupkiem straszącym muzułmańskie dzieci+". Zdaniem pisarki nie ma nic bardziej błędnego od głoszenia idei dialogu dwóch cywilizacji, gdyż "Koran jest nie do pogodzenia z wolnością, demokracją, prawami człowieka i w ogóle z koncepcją cywilizacji". Fallaci w ostrych słowach skrytykowała Kościół katolicki za pełną uległości postawę wobec islamu i to uważa za błąd, popełniony przez Jana Pawła II. Nie może ona wybaczyć polskiemu papieżowi, że po obaleniu komunizmu postanowił podjąć dialog z nie mniej groźnym islamem. Pisarka zarzuciła także Benedyktowi XVI, że zaledwie trzy dni po zamachach w Londynie powrócił do kwestii dialogu z islamem. "Czy Wasza Świątobliwość naprawdę wierzy rzeczywiście, że muzułmanie mogą się zmienić i opamiętać i że przestaną rzucać bomby?" - zapytała papieża. Wyraziła opinię, że jeśli Kościół pójdzie na dalsze ustępstwa, "bazylika świętego Piotra stanie się meczetem, a w Watykanie zadomowią się bin Laden i Zarkawi". "Z muzułmanami nie można prowadzić dialogu" - napisała Fallaci zastrzegając jednocześnie, że nie nawołuje do wojny religijnej czy krucjaty. Pisarka jest przekonana, że do masakry dojdzie także we Włoszech. Według niej w Italii terroryści nie ograniczą się do masakry ludzi, ale także zniszczą jakiś zabytek. Jej zdaniem największe niebezpieczeństwo grozi Krzywej Wieży w Pizie, gdyż jest ona symbolem Włoch w świecie.