publikacja 18.07.2005 06:05
O potrzebie współpracy z łaską Ducha Świętego i działań na rzecz najbardziej potrzebujących mówił w Lublinie do działaczy „Solidarności" abp Józef Życiński.
Przestrzegał też przed fałszowaniem historii tamtych dni i przed zastępowaniem walki klas walką na teczki. „Naszej historii nie tworzyli ani spiskowcy, ani tajni agenci” – podkreślił. Metropolita odprawił Mszę św. w 25. rocznicę lubelskiego Lipca. Specjalny list dla uczestników uroczystości przesłał papież Benedykt XVI. - Dziękujemy za świadectwo odwagi tych, którzy potrafili podjąć apel Jana Pawła II z Placu Zwycięstwa i odważnie współpracować z łaską Ducha Świętego w przemianie oblicza polskiej ziemi. Modlimy się, aby „Solidarność” była „Solidarnością”, wierną swej pierwotnej misji, pochyloną nad człowiekiem i jego bólem – mówił abp Życiński. Metropolita stwierdził, że zaprzeczeniem dziedzictwa „Solidarności” byłby przede wszystkim „styl podejrzeń, konfliktów i podziałów, bezpodstawnych oskarżeń i intryg, odejście od solidarnej troski o dobro wspólne w imię interesów swoich najbliższych albo swojej partii”. - Skończmy z licytacjami, które rozbijają i tworzą klimat podejrzeń. Skończmy z pretensjami i celebrowaniem rozczarowań. Nie sugerujmy, że istnieje jedna partia, która ma monopol na patriotyzm i ratowanie ojczyzny, bo to niesprawiedliwe i nieuczciwe – mówił. Przestrzegał też przed sugerowaniem, że polskie przemiany są wynikiem współdziałania spiskowych powiązań – tajnych współpracowników, trockistów i agentów wywiadu, i przed straszeniem kolejnym rozbiorem Polski. - Tego typu sugestie ubliżają godności tych, którzy w tamte lipcowe dni podejmowali wielkie ryzyko. Ich mądrość i ich poświęcenie były wynikiem odważnej współpracy z łaską Ducha Świętego, były wynikiem głoszenia wartości, które ukazywał Papież Polak, nie fałszujmy więc dziś najnowszej historii, przypisując zasługi bliżej nieznanych spiskowców – mówił. Dodał, że taka wizja sfałszowanej historii „pociąga tych, którzy nie mieli odwagi wpisać się w polskie dzieje, bo chronili się pod opiekuńcze skrzydła PZPR aż do jej upadku, a teraz próbują Orwellowskich retuszów w historii, aby zaistnieć przez swoje pięć minut”. Abp Życiński zauważył, że tamte dni zjednoczyły robotników, rolników, profesorów, księży, twórców kultury. - Tę solidarność trzeba nam dziś umacniać, obejmując troską najbiedniejszych, bezrobotnych, zepchniętych na margines społeczny – podkreślił. Dodał, że potrzeba wyobraźni i odwagi, by przeciwstawiać się wzorcom przedstawianym przez nowobogackich, i tym, „którzy traktują politykę jako źródło plemiennej troski”. - Kierując się solidarną troską o dobro wspólne, umiejmy otaczać opieką bezsilnych, by nie czuli się samotni. Umiejmy dzięki modlitwie wypracowywać ten styl polityki, w której uczciwość osobista idzie w parze z troską o dobro wspólne – mówił.
Metropolita zauważył, że nie wszyscy potrafili pojąć istotę robotniczych protestów sprzed 25 lat. - Nie rozumieli jej duchowych źródeł zagraniczni dziennikarze, gdy patrzyli na robotników stoczni czekających w kolejkach do spowiedzi i uczestniczących we Mszy św., nie rozumieli, że robotniczy protest rodził się z tradycji, w której ceniono przede wszystkim wierność Bogu i wrażliwość sumień, i z ukazanej przez Papieża Polaka wizji człowieka, który jest dzieckiem Boga i dlatego nie może żyć jako niewolnik w ramach narzuconych mu przez jakąś partię – przypominał abp Życiński. - Rodził się z modlitwy, zaufania Bogu, przytomności umysłu i ofiary. Przemieniał oblicze ziemi nie głosząc pogardy i nie usiłując niszczyć człowieka, uczył szacunku i wrażliwości na ludzką godność – dodał. Abp Życiński, mówiąc o wolności i demokracji, poczuciu godności, „której nie będzie dekretował żaden sekretarz partii” jako spuściźnie tamtych lat podkreślił, że w demokratycznym państwie głównej roli nie mogą już odgrywać ani strajki, ani populistyczne przemówienia, ale instytucje. Apelował też, by nie zastępować walki klas walką na teczki. - Naszej historii nie tworzyli ani spiskowcy, ani tajni agenci – mówił. - 25 lat po robotniczych strajkach doczekaliśmy się bezprecedensowej nobilitacji Służby Bezpieczeństwa. Nigdy wcześniej ubeckim zapiskom nie przypisywano tak wielkiej wagi. To jest chore i tę chorobę musimy nazywać po imieniu dokąd nie przekształci się w epidemię – mówił. – Tu jest miejsce na naszą solidarność ci, którzy czują się samotni w świadectwie prawdy czekają na nasze odważne świadectwo w ich obronie – dodał. Metropolita poświęcił również sztandar Komisji Zakładowej NSZZ „Solidarność” Kolejarzy. Podczas Mszy św. odczytano list papieża Benedykta XVI, który napisał, że lubelski protest pozostał ważnym świadectwem godności polskiego robotnika i pragnienia budowy świata, w którym respektowane będą prawa człowieka. W uroczystej Eucharystii, będącej punktem obchodów centralnych rocznicy Lubelskiego Lipca, uczestniczyli m.in. Jerzy Buzek i Marian Krzaklewski. Po Eucharystii działacze „Solidarności” przemaszerowali do Lokomotywowni PKP, która 25 lat temu była miejscem protestów kolejarzy. Strajki na Lubelszczyźnie w 80 roku rozpoczęły się 8 lipca w Świdniku, do robotników z Wytwórni Sprzętu Komunikacyjnego dołączyli wkrótce inni, w Lublinie i na Lubelszczyźnie, 16 lipca stanął cały Lubelski Węzeł Kolejowy. W efekcie działań strajkowych po raz pierwszy w historii PRL władza komunistyczna została zmuszona do popisania porozumienia.