Maria K. Kominek OPs: Mącenie w umysłach ludzkich

Nasz Dziennik/a.

publikacja 25.07.2005 13:45

W "Gazecie Wyborczej" (9-10 lipca 2005) ukazał się artykuł o. Marcina Lisaka OP na temat stanu polskiej myśli teologicznej. Warto zwrócić na ten artykuł uwagę. Przyślij swoją opinię o sprawie **wiara@wiara.pl**

  • O. Lisak: Polska bierność doktrynalna :.
  • Najpierw znamienne jest to, że ukazuje się w codziennej gazecie, a nie w piśmie fachowym. Gdyby autorowi zależało na podjęciu rzetelnej dyskusji na trudne tematy teologiczne, szukałby drogi do rozmów z teologami (chociażby we własnym zakonie), a nie pisałby do codziennej gazety. Ojciec M. Lisak pisze jednak do gazety nie tylko poczytnej, ale i niechętnej Kościołowi. Nasuwa się prosty wniosek: ten artykuł ma na celu wprowadzenie zamętu w umysłach ludzkich. Sprawy ważne naświetlone są w nim w sposób wyjątkowo zagmatwany i niejasny. Wiedząc, że czytelnicy nie muszą być obeznani z tematyką teologiczną, o. M. Lisak korzysta ze swego autorytetu, należnego mu jako księdzu, i przedstawia swoje tezy, nie podając w ogóle, jaka jest nauka Kościoła na ten temat. Mało tego - neguje potrzebę odwoływania się do nauki Kościoła. Zatrzymajmy się jednak na konkretnych tezach głoszonych przez o. Lisaka. Stwierdza on, że największym problemem Kościoła w Polsce jest brak debaty teologicznej. Wyraźnie chodzi mu o brak debaty na tematy przez niego wybrane i - co ciekawe - na takie, które z zasady nie podlegają debatom. Ojciec Lisak życzyłby sobie "typowej dla świata zachodniego dyskusji o celibacie, kapłaństwie kobiet czy wreszcie o etyce seksualnej głoszonej przez Kościół". Widzi on taką potrzebę, ponieważ uważa, że te tematy należą do "zagadnień wielce symptomatycznych dla dialogu Kościoła ze współczesnym człowiekiem". Dziwne to stwierdzenie w ustach dominikanina! Chciałoby się zapytać o. Lisaka: dlaczego Kościół miałby prowadzić dialog ze współczesnym człowiekiem? Czy św. Dominik prowadził dialog ze swymi współczesnymi, czy po prostu głosił im Ewangelię i nawracał heretyków? A jeśli dochodziło do "dialogu", to przekonywał do nauki Kościoła, nie starał się przypodobać komukolwiek, tylko nauczał! A gdy doszło do dysputy teologicznej i żadna ze stron nie mogła przekonać drugiej, św. Dominik poddał wynik pod Sąd Boży, wrzucając kartki z napisanymi na nich tezami do ognia. Kartka heretyków spłonęła, Dominika zaś została nietknięta przez ogień. Ojciec Lisak jako dominikanin powinien wiedzieć o tym zdarzeniu i nawet jeśli braknie mu wiary w cudowne działania św. Dominika, wyciągnąć z tego wnioski, jaki powinien być dominikański sposób działania.
    Więcej na następnej stronie

    Nie podlega bowiem żadnej dyskusji sprawa "kapłaństwa" kobiet, chociażby z tego powodu, że Rzym już na ten temat się wypowiedział. "Roma locuta, causa finita!". Wystarczy przeczytać dokument "Ordinatio Sacerdotalis" Jana Pawła II z 1994 roku. Cytuję nr 4: "Aby zatem usunąć wszelką wątpliwość w sprawie tak wielkiej wagi, która dotyczy samego Boskiego ustanowienia Kościoła, mocą mojego urzędu utwierdzania braci (por. Łk 22,32) oświadczam, że Kościół nie ma żadnej władzy udzielania święceń kapłańskich kobietom oraz że orzeczenie to powinno być przez wszystkich wiernych Kościoła uznane za ostateczne". Członek zakonu powołanego do strzeżenia prawdy powinien znać naukę Kościoła i nie kusić maluczkich debatą w sprawach, które od dawna są już rozstrzygnięte. Przyjrzyjmy się, co mówi o. Lisak na temat celibatu: "Jest on duchowym i ludzkim wyzwaniem dla rzymskokatolickiego kapłana, w którego życiu miłość małżeńska czy rodzinna wcale nie musi kłócić się z głoszeniem Ewangelii". Pisze to zakonnik! Z powołania celibatariusz, który powinien znać wartość celibatu, co najmniej teologicznie. Jednak o. Lisak w mętny sposób dowodzi, że przyszedł czas na zniesienie celibatu. Wywód, powtarzam, jest mętny, ponieważ zaczyna się od powołania się na Konstytucję Soboru Watykańskiego II "Gaudium et Spes". Cytuje on następujący fragment: "Ponieważ Kościół posiada widzialną strukturę społeczną, która jest znakiem jego jedności w Chrystusie, może on też wzbogacać się i faktycznie się wzbogaca dzięki ewolucji ludzkiego życia społecznego nie w tym znaczeniu, jakoby brakowało czegoś w ustroju nadanym mu przez Chrystusa, lecz że ustrój ten głębiej można poznać, lepiej określić i szczęśliwiej dostosować do naszych czasów". Jak się to ma do postulatu zniesienia celibatu? Ojciec Lisak wyjaśnia: "Jeśli współczesny pierwiastek demokratyczny uznamy za znak czasu, to wzmocnienie demokratycznych elementów w strukturach Kościoła zmierzać będzie także ku zniesieniu obowiązku celibatu". I znowu odwołam się do faktu, że pisze to dominikanin - członek zakonu o prawdziwie demokratycznej strukturze. Nie ma ta struktura nic wspólnego z tym, co obecnie zwykło się nazywać demokracją. Ta dominikańska nie przestała być aktualna, mimo prawie 800 lat istnienia zakonu. I nigdy nie polegała na rozluźnieniu dyscypliny. Ojciec Lisak jednak zachwyca się pierwiastkiem demokratycznym, a pytanie o celibat widzi jako "nabrzmiały problem ludzki", który w "polskiej codzienności wywołuje potępienie". Chciałoby się zapytać o. Lisaka: czy młodzi mężczyźni, którzy wstępują do seminariów i w pełni świadomie wybierają celibat, słyszeli coś o tym, że ich wybór wiąże się z "nabrzmiałym problemem ludzkim" i za kilka lat może okazać się nietrafny?

    Więcej na następnej stronie

    Ciekawa jest też opinia o. Lisaka na temat etyki seksualnej. Otóż powołując się na badania statystyczne, które mówią o wyjątkowo niskim poziomie akceptacji nauki Kościoła wśród młodzieży, zastanawia się on, czy "brak akceptacji płynie z niezrozumienia wysublimowanej, opartej na prawie naturalnym argumentacji Kościoła, a może z nietrafności tego nauczania". Stwierdza on, że "zadanie stojące w tej dziedzinie przed teologami nie jest łatwe, bo atmosfera kościelna nie jest przychylna takim tematom". Po raz drugi o. Lisak nie zgadza się z nauką Kościoła, która nie podlega dyskusji i została w sposób jasny i prosty określona. Na dodatek sugeruje, że nauka ta powinna być zmieniona, chociażby w sprawie antykoncepcji, ponieważ nie jest akceptowana przez gros społeczeństwa. Sugeruje, że wyniki statystyk, inaczej rzecz biorąc - opinia współczesnego człowieka, z którym o. Lisak chce "prowadzić dialog" - mogłaby mieć jakikolwiek wpływ na naukę Kościoła. Kościół jest jednak niezmiennie strażnikiem i gwarantem zachowania pełni prawdy i nie zmienia swej nauki w zależności od statystyk. Ojciec Lisak jednak nie jest w pełni przekonany co do tego, że Kościół posiada Prawdę. Mówi z niechęcią o takich teologach, którzy "zastępują własne myśli wyimkami z nauczania Kościoła powszechnego. Nie podoba mu się to, że "papież, szczególnie zaś Jan Paweł II, uchodzić może w Polsce nie tylko za czołowego, ale i jedynego teologa". Zacytujmy dalej jeszcze jedno zdanie o. Lisaka na temat teologii: "Teologia nie ogranicza się jednak do oczekiwania na to, co powie Rzym. Nie może posługiwać się w co drugim zdaniu wytrychem w postaci wypowiedzi, nawet najbardziej świątobliwego, biskupa tego miasta. Zamiast poszukiwać prawdy, łatwiej być doktrynerem, zasłaniającym się najwyższym autorytetem. W praktyce prowadzi to do powielania 'jedynie słusznych' racji". Otóż, tak się składa, że właśnie Kościół posiada jedynie "słuszne racje". A Papież, jako Zastępca Chrystusa na ziemi i zarazem Biskup Rzymu, ma zapewnioną nieomylność, gdy mówi ex cathedra. A gdy nie przemawia ex cathedra, jako "Biskup Rzymu pełni jedyną w swoim rodzaju i niezastąpioną posługę Kościołowi powszechnemu. Jest stałą i widzialną zasadą oraz podstawą jedności biskupów i wszystkich wiernych", tak jak przypomniał Benedykt XVI w przemówieniu na dzień Świętych Apostołów Piotra i Pawła. Dzięki temu katolicy posiadają prawdę i powinni głosić ją innym. Nie potrzebują, wbrew temu co głosi o. Lisak, "wypracowywać teologicznej drogi dla ekumenizmu, który jest także dla katolików szansą powrotu do Ewangelii". Katolicy bowiem nie potrzebują wracać do Ewangelii, bo katolicyzm nigdy od niej nie odszedł. Odeszły od niej inne wyznania chrześcijańskie. I choć o. Lisak uważa, że "Kościół, także ten istniejący w Polsce, nie jest monopolistą w posiadaniu prawdy", Kościół takim monopolistą jest i nie potrzebuje, by mu ktokolwiek wskazywał prawdę. Kościół tę prawdę posiada i chce dawać ją innym. Ojciec Lisak jednak dostrzegł jakieś oznaki debaty teologicznej w Polsce. Co prawda uważa on, że jest to dyskusja sztuczna i trzeciorzędnej wagi, ale zawsze zauważa, że jakiś problem zaistniał. Chodzi o podawanie Komunii Świętej na rękę. Nie wchodząc w meritum sprawy i określając program telewizyjny Jana Pospieszalskiego jako tendencyjny, o. Lisak stwierdza jednoznacznie, że decyzja Episkopatu zastopowała "działania o charakterze rozłamowym". Ciekawe, że o. Lisak przyjmuje decyzję Episkopatu w tej sprawie bez żadnego sprzeciwu, jednocześnie uważając dokument Jana Pawła II "Ordinatio Sacerdotalis" za nieistotny. Czy dominikaninowi należy przypominać, który dokument jest wyższej rangi?

    Więcej na następnej stronie

    Według o. Lisaka "inną dyskusją zastępczą jest kontrowersja wokół Radia Maryja. Choć [jego zdaniem] z duszpasterskiego punktu widzenia ocena tej rozgłośni wydaje się coraz bardziej paląca". Należy zwrócić szczególną uwagę na cytowane zdania. Przypomnijmy, że o. Lisak cały czas ubolewa nad brakiem dyskusji teologicznej. I nagle do tematu dyskusji teologicznej miesza sprawy katolickiej rozgłośni. Czyżby nie rozróżniał teologii od sprawy mediów? Czyżby uważał, że działanie rozgłośni (tej czy innej) jest przedmiotem badań teologii? A może świadomie miesza dwa tematy, by przy okazji móc zaatakować Radio Maryja i środowisko z nim związane? Przedstawione dotychczas poglądy doktrynalne o. Lisaka chyba wystarczą do zorientowania się, jakiej teologii on hołduje. Na ostatek jednak zostawiłam najciekawszą jego wypowiedź. Pisze on o temacie problemu kobiety w Kościele: "Prawda o macierzyństwie samego Boga wymaga odpowiedzi, jakie zadania ma w Kościele piastować kobieta". To zupełnie nowa teologia, nie mająca nic wspólnego z doktryną Kościoła. Macierzyństwo Boga! Dotychczas wiedzieliśmy, że Bóg jest Ojcem, teraz możemy się dowiedzieć, że jest matką. Być może sam Chrystus się pomylił, gdy nauczał modlitwy "Ojcze nasz"! Zresztą, zdaniem o. Lisaka "Syn Boży nie tyle stał się mężczyzną, ile stał się człowiekiem". Jest to zdanie całkowicie pozbawione sensu - z każdego punktu widzenia. Biologicznie można być albo mężczyzną, albo kobietą, semantycznie słowo "człowiek" jest określeniem zbiorczym dla gatunku i odnosi się zarówno do mężczyzny, jak i kobiety. To jak jest, zdaniem o. Lisaka, z Chrystusem? Stał się jednocześnie mężczyzną i kobietą? Człowiekiem bezpłciowym? Jest Synem czy może córką? Prawda o Chrystusie jest taka, że On stał się człowiekiem, i to mężczyzną. Nic nie da się w tym zmienić, bo taka jest prawda historyczna, taka jest też niekwestionowana nauka Kościoła. I nic nie pomogą próby zachodnich feministek do wprowadzenia innej teologii. Ta nowa teologia została już potępiona przez Kościół i nazywa się New Age. Przykre i bolesne, gdy głosi ją kapłan Kościoła, dominikanin. I na koniec - pewien dominikanin po przeczytaniu artykułu o. Lisaka zwrócił uwagę na to, że dyskusja teologiczna owszem jest potrzebna, ale nie na tematy, które podaje świat i w których świat chce uwikłać Kościół. Kościół ma swoje tematy, które może przedstawić światu i które są istotne dla "współczesnego człowieka". Proponuje on zastanowić się nad tym, co oznaczają słowa Chrystusa powiedziane do św. Faustyny Kowalskiej: "Polskę zaś umiłowałem szczególnie", jak również nad teologią przekazu Rozalii Celakówny odnośnie do potrzeb intronizacji Chrystusa Króla. Co oznaczają słowa: "Polska nie zginie, o ile przyjmie Chrystusa za Króla w całym tego słowa znaczeniu" i "tylko te państwa nie zginą, które będą oddane Jezusowemu Sercu przez Intronizację" Taka właśnie dyskusja potrzebna jest w Polsce i w imieniu jego współbrata zapraszam do niej również o. Lisaka. Przyślij swoją opinię o sprawie wiara@wiara.pl