publikacja 26.07.2005 11:35
"Bezpieczne zabiegi", "Wywoływanie miesiączki", "Ginekolog - pełen zakres usług" - codziennie możemy czytać w liberalnej prasie ogłoszenia podobnej treści, zamieszczane przez ginekologów, którzy oficjalnie reklamują swe nielegalne usługi.
Zdaniem przedstawicieli opozycji i ruchów obrony życia, organy ścigania powinny w większym stopniu prowadzić działalność prewencyjną w zakresie zwalczania nielegalnego podziemia aborcyjnego. Zgodnie z niedoskonałą ustawą z 1997 roku o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży dokonanie tzw. aborcji jest w Polsce możliwe w kilku przypadkach: gdy ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety, gdy badania prenatalne lub inne przesłanki medyczne wskazują na duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia dziecka poczętego albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu, gdy zachodzi uzasadnione podejrzenie, że do poczęcia doszło w wyniku czynu zabronionego. Natomiast za nielegalne dokonanie tzw. aborcji za zgodą kobiety odpowiada tylko lekarz, który podlega karze pozbawienia wolności do dwóch lat. Tymczasem, biorąc pod uwagę ilość ogłoszeń w prasie, które niemal wprost informują, że w danym gabinecie można zabić poczęte dziecko, ginekolodzy czują się bezkarni. - Mamy tu do czynienia z przestępczym podziemiem, które trudno nawet nazywać podziemiem, ponieważ ten proceder jest uprawiany nieomal oficjalnie. Jeśli prokuratura i policja mogą skutecznie rozpracowywać podziemie daleko bardziej zakamuflowane, np. mafii narkotycznej, a w tym przypadku są bezczynne, to świadczy to o złej woli - komentuje poseł Mariusz Grabowski (KP Porozumienia Polskiego). - Problem polega na tym, że treści tych ogłoszeń nie mówią wprost, że chodzi o dokonanie "aborcji". Problem jest złożony. Prawo prasowe mówi, że redakcja musi odmówić umieszczenia reklamy, która jest sprzeczna z prawem lub zasadami współżycia społecznego, ale wykazanie tego jest bardzo trudne, wręcz niemożliwe - twierdzi Barbara Mąkosa-Stępkowska, dyrektor Biura Informacji Ministerstwa Sprawiedliwości. - Mamy ogłoszenie o treści "pełny zakres usług" i dla jednych jest jasne, że chodzi o dokonywanie "aborcji", lecz to wcale nie jest jasne - dodaje. Według prokuratury, możliwość podjęcia działań operacyjnych w tym zakresie, np. prowokacji policyjnej, jest bardzo problematyczna. - Policja nie podejmuje działań w przypadku takich ogłoszeń - poinformowano nas w biurze prasowym Komendy Stołecznej Policji. - Bezczynność wymiaru sprawiedliwości i organów ścigania w tej sprawie to niewykonywanie obowiązków ustawowych. To jest świadome przymknięcie oczu na łamanie prawa. Argument o niejasności ogłoszeń jest nie do obronienia. Gdyby ktoś dał w prasie ogłoszenie, że szuka wspólników do dokonania transferu pieniędzy z banku w godzinach jego zamknięcia, to byłoby jasne, że chodzi o kradzież, mimo że nie użył słów "napad na bank" - zauważa poseł Grabowski.
Według przedstawicieli Polskiej Federacji Ruchów Obrony Życia (PFROŻ), ważne jest, aby wszyscy, którzy posiadają informacje dotyczące osób dokonujących nielegalnie tzw. aborcji, zgłaszali oficjalne doniesienia o popełnieniu przestępstwa policji i prokuraturze. Nie bez znaczenia dla obojętnej postawy wielu osób, które bez emocji czytają w prasie coraz to nowe ogłoszenia oferujące zabicie dziecka poczętego, jest feministyczna propaganda wmawiająca nam, że o człowieku możemy mówić dopiero po narodzeniu, a tzw. aborcja to nieszkodliwy zabieg. - Z problemem ogłoszeń ginekologów oferujących dokonanie tzw. aborcji wiąże się przykry fakt, że spotykają się oni z jakimś popytem, który jest generowany przez promocję nieodpowiedzialnych zachowań przez media, środowiska liberalne - zauważa dr Paweł Wosicki, prezes PFROŻ. Jednym z przykładów podsycania społecznej znieczulicy na problem zabijania dzieci poczętych jest akcja wspierana m.in. przez "Gazetę Wyborczą" pod nazwą "Tiszert dla Wolności", która polega na rozprowadzaniu i prezentowaniu koszulek z kontrowersyjnymi napisami, naruszającymi ogólnie przyjęte normy etyczne i prawne. Jeden z napisów brzmi "Usunęłam ciążę". Na łamach "Wyborczej" kobiety, które przyznały się do zabicia swego poczętego dziecka, są traktowane jak "współczesne męczennice". - Biorąc pod uwagę propagandę proaborcyjną, która podtrzymuje trwanie podziemia aborcyjnego, obok działań prewencyjnych związanych z funkcjonowaniem w prasie ogłoszeń aborcyjnych, nieustannie trzeba podejmować działania długofalowe, wspierające rodzinę, i akcje uświadamiające, czym jest tzw. aborcja, takie jak choćby wystawa "Wybierz życie" prezentowana w Łodzi i Lublinie - podsumowuje dr Wosicki. Jak zareagowaliby czytelnicy "Wyborczej", gdyby w ramach "Tiszertów dla wolności" ktoś paradował w koszulce z napisem "Zabiłem człowieka", bo przecież taki jest prawdziwy sens zdania "Usunęłam ciążę"?