Wakacje, młodzież, narkotyki

Nasz Dziennik/a.

publikacja 27.07.2005 10:44

Niekaranie za posiadanie niewielkiej ilości narkotyków to już jest rodzaj przyzwolenia - mówi w wywiadzie dla Naszego Dziennika ks. Józef Walusiak, dyrektor Katolickiego Ośrodka Wychowania i Resocjalizacji Młodzieży Uzależnionej w Bielsku-Białej.

- W okresie letnim młodzież ma dużo wolnego czasu. Wzrasta też zagrożenie sięgnięciem po narkotyki... - Kiedy przyjmuję do ośrodka w Bielsku młodych ludzi, zawsze pytam się na początku: dlaczego zacząłeś brać narkotyki, i wielu z nich podaje dwa powody. Pierwszy z nich to namowa kolegów, koleżanek, towarzystwa. Młody człowiek tłumaczy, że spróbował narkotyku gdzieś u znajomych, na imprezie, na dyskotece. Wakacje zwiększają to zagrożenie, gdyż więcej jest wolnego czasu, więcej wyjść. Nie ma szkoły, nie ma zajęć pozaszkolnych, a ze strony rodziców często nie ma kontroli, więc wpływ towarzystwa jest bardziej niebezpieczny. Druga częsta odpowiedź młodzieży na pytanie: dlaczego sięgnąłeś po narkotyk, to: nudziłem się, nie miałem co robić i z tych nudów pojawiły się pierwsze próby narkotykowe. Okres wakacji jest czasem szczególnych zagrożeń i niebezpieczeństw, gdyż często dla młodych osób jest to czas zupełnie niezorganizowany. Za mało jest ofert wypoczynkowych dla młodzieży. Tu wielkie zadanie do wykonania ma Kościół. Wspaniałym sposobem na wakacje są pielgrzymki piesze, rekolekcje oazowe. - Wspomniał Ksiądz o braku zainter esowania dziećmi ze strony rodziców. Jak można rozwinąć tezę, że narkomania to problem tkwiący swymi korzeniami w osłabionych więziach rodzinnych? Jak wyglądają relacje rodzinne w przypadku wychowanków ośrodka w Bielsku? - Często ludzie starsi myślą, że narkoman to jest bezdomny, który leży gdzieś na dworcu, brudny, chory, obdarty. Tymczasem współczesny młody człowiek, który sięga po narkotyki, może wyglądać bardzo elegancko, być czysto, schludnie ubrany i nie widać po jego zewnętrznym wyglądzie, że jest uzależniony. To bardzo często gubi rodziców, którzy myślą, że to niemożliwe, aby ich dziecko brało narkotyki. Kiedy zaczynałem pracę w ośrodku, większość naszych wychowanków pochodziła z rodzin patologicznych. Nadal połowa pochodzi z rodzin biednych, natomiast pozostali pochodzą z rodzin na pozór normalnych. Podkreślam: na pozór, ponieważ w tych rodzinach także są pęknięcia, których nie widać z zewnątrz. Najczęściej jest to brak czasu dla dziecka, zagonienie rodziców, zapracowanie. By utrzymać dom, rodzice często podejmują dodatkowe prace. Czasem jednak nie ma aż takiej potrzeby dorabiania się, ale rodzice wolą poświęcać czas na gromadzenie pieniędzy, zamiast ofiarować go dziecku. Problem, który nasila się w ostatnich latach, to brak ojca w domu. Często pracuje on za granicą, przesyła pieniądze na utrzymanie domu i myśli: jak dam pieniądze, to będzie wszystko dobrze.

Więcej na następnej stronie

To wielki błąd, gdyż dziecko potrzebuje obecności rodziców, a zwłaszcza ojca. Apeluję więc do wszystkich rodziców: bądźcie bliżej siebie i bądźcie bliżej swoich dzieci. Nie wystarczy zdawkowe pytanie od czasu do czasu: jak ci idzie w szkole. Wyraźnie widać ten problem braku bycia razem w rodzinie na przykładzie niedzieli, gdy aż się prosi, aby pobyć razem. Tymczasem niedziela jest spędzana w marketach i na jałowych imprezach. - Liberalne czasopisma lansują tezę, że tzw. narkotyki miękkie: haszysz czy marihuana, są nieszkodliwe... - Bardzo często, gdy jestem na prelekcjach w szkołach, ze strony młodzieży pada pytanie: co ksiądz sądzi o narkotykach miękkich, o marihuanie, gdyż wszyscy mówią, że są to narkotyki miękkie, czyli w domyśle nieszkodliwe, coś w rodzaju tytoniu. Prowadząc ośrodek, mogę powiedzieć, że ta argumentacja jest zupełnie bezpodstawna, gdyż pod naszą opieką są osoby, które nieustannie paliły właśnie te tzw. narkotyki miękkie, niektórzy nawet nie sięgnęli w ogóle po narkotyki twarde, a mimo to doszli do takiego wyniszczenia organizmu i degeneracji, że musieli podjąć leczenie. Poza tym dla wielu młodych ludzi tzw. narkotyki miękkie są wstępem do narkotyków mocniejszych. To także potwierdza wielu moich pacjentów. Młodzież ma przeświadczenie, że tzw. narkotyki miękkie są nieszkodliwe, gdyż taka teza i przyzwolenie społeczne na używanie miękkich narkotyków płynie do nas z wielu państw Europy, przede wszystkim z Holandii. - Czy na przestrzeni ostatnich lat zmienia się wiek młodych ludzi, którzy trafiają do ośrodka? - Obserwujemy stałe obniżanie się wieku inicjacji narkotykowej. Jeśli do ośrodka przyjeżdża 13-letnie dziecko i mówi, że od dwóch lat już próbuje narkotyków, to oznacza, że sięga po nie już od 11. roku życia. Staje się to powszechne. Oczywiście, nie od razu jest to ostre branie, ale początki, które będą prowadzić do głębokiego uzależnienia. Trzeba powiedzieć, że narkomania nigdy nie zaczyna się ostro, nagle, jednego dnia. Proces uzależnienia postępuje stopniowo. Najczęściej młody człowiek najpierw sięga po narkotyk raz w miesiącu, potem dwa, potem co tydzień, dwa razy w tygodniu, aż dochodzi się do kilku razy w ciągu dnia. A potem zostaje już tylko leczenie albo śmierć. Niestety, rodzice często nie zauważają tych pierwszych etapów. - Jak Ksiądz ocenia propozycje lewicy, aby nie karać za posiadanie niewielkiej ilości narkotyków? - Uważamy, że ta propozycja nie jest dobra. Niekaranie za posiadanie niewielkiej ilości narkotyków to już jest rodzaj przyzwolenia. Gdyby wszedł w życie taki przepis, nikt nie nosiłby ze sobą większej ilości narkotyków - nawet dilerzy. Jeszcze jedną rzecz należy podkreślić. Na temat narkomanii dużo się ostatnio mówi. Jest poruszany temat profilaktyki, zapobiegania, tworzy się różne projekty edukacyjne kierowane do nauczycieli, ale nie szuka się korzeni problemu. Ogromne pieniądze idą na programy, na kursy, ale nie słyszę, aby ktoś chciał uzdrawiać sytuację w rodzinach. To jest tak, jak gdyby dom się walił, a ludzie próbowali ratować komin, gdy pęka podłoże, pęka fundament. To ten fundament należy ratować, a nie to, co jest na zewnątrz. A przyczyna narkomanii tkwi naprawdę w osłabieniu rodziny, a także w całej atmosferze współczesnego świata, która lekceważy życie, świętość, wartości.