Nie miał na myśli katolików?

Gazeta Wyborcza/a.

publikacja 04.08.2005 09:38

W środę (3 sierpnia) media (w tym także nasz portal i Gazeta Wyborcza) podawały suchą informację o skazaniu działacza Kampanii przeciw Homofobii za obrazę katolików. W czwartek (4 sierpnia) GW dowodzi, że skazany w ogóle nie wiedział, że jest oskarżony. Skomentuj tę wiadomość **wiara@wiara.pl**

Szef organizacji broniącej praw homoseksualistów Robert Biedroń został skazany za obrazę katolików. podaliśmy wczoraj za Radiem Olsztyn (

  • przeczytaj całą informację :.
  • ). W podobnym spokojnym tonie informowała o sprawie Gazeta Wyborcza. Dzisiaj zmieniła front: Działacz Kampanii przeciw Homofobii Robert Biedroń został bez rozprawy skazany za znieważenie katolików. A o tym, że będzie oskarżony, dowiedział się z telewizji Czuję się jak Józef K. z "Procesu" Kafki - mówi Robert Biedroń. Oskarżyła go Prokuratura Rejonowa w Elblągu na wniosek działacza stowarzyszenia Rodzina Polska. Ta sama prokuratura wcześniej odrzuciła doniesienie Biedronia przeciwko działaczce tego stowarzyszenia Dorocie Ekes za pomówienie osób homoseksualnych. Chodziło o wypowiedź dla "Naszego Dziennika", w której nazwała homoseksualizm "chorobą" i postulowała odsunięcie homoseksualistów od zawodu nauczyciela. Prokuratura w Elblągu nie chciała się zająć tą sprawą. Uznała natomiast, że Robert Biedroń znieważył katolików, mówiąc, że wypowiedź Doroty Ekes "oddaje w pełni faszystowsko-nacjonalistyczno-katolicki charakter nagonki na środowisko homoseksualistów". - Powiedziałem tak do dziennikarzy na sądowym korytarzu, w przerwie rozprawy z oskarżenia prywatnego przeciwko pani Ekes [przegranej przez Biedronia - red.]. Nie miałem na myśli katolików, ale osoby powołujące się na nauczanie Kościoła, a w istocie głoszące poglądy kojarzące się z faszyzmem, bo postulują izolację i przymusowe leczenie osób homoseksualnych - tłumaczy Biedroń. Dlaczego prokuratura potraktowała te sprawy różnie? - Sprawy mogą wyglądać podobnie, ale różnią się niuansami - powiedziała nam p.o. szefa Prokuratury Rejonowej Anita Kniga-Węzik. Biedroń: - O tym, że zajęła się mną prokuratura, dowiedziałem się z telewizji. Zobaczyłem w TVN wypowiedź rzeczniczki prokuratury w Elblągu. Mówiła, że to, co powiedziałem, jest przestępstwem i że skierują do sądu akt oskarżenia. A mnie jeszcze nawet nie przesłuchano! Miesiąc później dostałem wezwanie na przesłuchanie w charakterze podejrzanego. Nie przyznałem się do winy i powiedziałem, że źle zostałem zrozumiany. Potem nikt mnie nie zawiadomił o skierowaniu do sądu aktu oskarżenia - opowiada Biedroń. Czy to normalne, że prokuratura wie, że kogoś oskarży, zanim go przesłucha? - Być może nasza rzeczniczka nieszczęśliwie się wyraziła. Mogło chodzić o postawienie zarzutów - mówi prokurator Kniga-Węzik. - Nie wiem, dlaczego pan Biedroń nie dostał zawiadomienia o akcie oskarżenia. Z naszych akt wynika, że zostało wysłane - dodaje. Sąd skazał Biedronia na 600 zł grzywny za znieważenie katolików. Biedroń dowiedział się o tym z przesłanego mu we wtorek wyroku wydanego w trybie nakazowym, a więc zaocznie. Sąd rozpatrzył sprawę bez rozprawy i zawiadamiania stron, wyłącznie na podstawie materiału przesłanego przez prokuraturę. O tym, czy sprawa kwalifikuje się do takiego trybu, decyduje prezes sądu. Może to być tylko taka sprawa, w której "okoliczności czynu i wina oskarżonego nie budzą wątpliwości" (art. 500 par. 3 kpk). Czy rzeczywiście okoliczności i wina sprawcy nie budziły wątpliwości? - Ja tej sprawy nie znam. W sądzie przyjęliśmy praktykę, że to przewodniczący wydziałów decydują, którą sprawę kierować do postępowania uproszczonego. Skoro tę sędzia przewodniczący uznał - zgodnie z wnioskiem prokuratury - za niebudzącą wątpliwości, to ja nie mam prawa tego oceniać - powiedziała nam prezes Sądu Rejonowego w Elblągu Lidia Kryszewska-Watkowska. Przewodniczący Wydziału Grodzkiego sędzia Marek Nawrocki, który zadecydował o trybie sprawy i wydał wyrok, jest na urlopie. - Gdybym był na rozprawie, chętnie przeprosiłbym tych katolików, którzy poczuli się znieważeni. I wyjaśnił, że moja wypowiedź w żadnym razie nie dotyczyła osób tego wyznania. Ale sąd nie dał mi szansy - mówi Biedroń i zapowiada złożenie sprzeciwu od wyroku. Sprzeciw spowoduje anulowanie wyroku i rozpoczęcie sprawy w zwykłym trybie. Skomentuj tę wiadomość wiara@wiara.pl