Cały świat na głowie

Agata Puścikowska

GN 19/2013 |

publikacja 09.05.2013 00:15

Gdy są zdolności i pasja, i Pan Bóg na pierwszym miejscu, to można góry przenosić. A już z pewnością kręcić układy na najwyższym poziomie i dzieciom pomagać.

Mateusz Godlewski kocha breakdance. A jeszcze bardziej Pana Boga. Ucząc tańca,  pomaga dzieciakom Mateusz Godlewski kocha breakdance. A jeszcze bardziej Pana Boga. Ucząc tańca, pomaga dzieciakom
Jakub Szymczuk

Mateusz Godlewski, w breakdansowym światku zwany Mefo. Ze 13 lat temu, w 13. wiośnie życia, na jakiejś dyskotece w rodzimych Policach zobaczył układy. – Chłopacy tańczyli, ja wiedziałem, że to umiem. Choć przecież… nie spróbowałem nawet – opowiada. – I się zaczęło. Czas wolny, kółko sportowe – zamiast grać w piłę, to się turlaliśmy z kumplami. Teraz jak dzieciaki chcą tańczyć breaka, wchodzą w kompa, a w internecie jest wszystko. Potem idą na kursy. Wtedy byliśmy samoukami. 5 lat to właściwie tylko na rękach staliśmy i kręciliśmy, kręciliśmy, kręciliśmy akrobatykę.

Światowe życie

Grupa Mefa robiła postępy. Na tyle postępowe, żeby na ulicach kurortów i większych miast tańczyć i zarabiać na życie. Wcale nie takie proste, bo prócz skomplikowanego tańca na głowie, barkach, plecach, trzeba było z ludźmi gadać, kontakt nawiązywać. Żeby po parę złotych im zostawili. Kiedyś byli w Gdańsku. Na ulicy zobaczył ich wygibasy znany tancerz breakdance. Zaprosił Mefa na warsztaty. Za friko. Tancerz genialny był! Jakie ruchy, jaka precyzja i płynność. Mefo niby to samo potrafił, ale tysiąc razy słabiej. Mistrz pocieszył go: „Ja to kręcę już z milion razy. A ty tylko kilkadziesiąt. Trenuj!”. Więc rozpoczęła się prawdziwa praca. Prócz akrobatyki grupa Mefa i on sam zaczęli poruszać się do muzyki. A jak się tańczy na głowie? Normalnie! Kwestia żmudnych ćwiczeń i wprawy. – Bo nawet ja, jak przez miesiąc na głowie nie stanę, to się błędnik odzwyczaja. Ale przecież nie każdy tancerz musi robić to samo. Chodzi o oryginalność i kreatywność. Każdy kreuje swój płynny ruch do muzyki. Zwykłe kroki, standardowe, wymienia się na własne. Tak powstają całe „szoły”. Każdy z nas, tancerzy, ma mocne strony. Trzeba je odpowiednio pokazać. Każdy ma też słabe strony, które trzeba… przekuć na dobro. Ja na przykład podobno jestem za wysoki, żeby dobrze tańczyć. Ale ten wzrost pozwala mi występ udramatycznić i zdynamizować. I jest dobrze. Gdy Mefo miał 19 lat, robił już warsztaty w samej Warszawie. A co zarobił, to inwestował: wyjazdy do Nowego Jorku, San Francisco, Belgii, Holandii. Żeby uczyć się od najlepszych na świecie. I żeby zostać mistrzem. – Może w tamtych czasach to i niepoważne było. Rodzice się załamywali, bo zdałem na studia, na matematykę, ale… szybko zrezygnowałem.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.