publikacja 23.09.2005 09:35
O ile prawdą jest, że człowiek jest przeznaczony i powołany do pracy, o tyle jednak nade wszystko „praca jest dla człowieka", a nie „człowiek dla pracy" - powiedział abp Damian Zimoń w wywiadzie dla Gazety Prawnej.
Rozmowa z ks. abp. Damianem Zimoniem, metropolitą górnośląskim – W społeczeństwie polskim obserwujemy tęsknotę za sprawiedliwością społeczną, bezpieczeństwem socjalnym, które rzekomo zapewniał ustrój komunistyczny. Jednak sprawiedliwość w zdrowym systemie polega na tym, że to obywatele powinni wykazywać się przedsiębiorczością i inicjatywą. – Jeśli rzeczywiście istnieje tęsknota za „sprawiedliwością społeczną” rzekomo dawaną przez ustrój komunistyczny, to jest to raczej nostalgia za pozorną beztroską i rzekomym bezpieczeństwem, osiąganym nawet kosztem wolności i trudu życia miłością ewangeliczną. Odwołajmy się do „Centesimus annus” Jana Pawła II, w której czytamy: „Interweniując bezpośrednio i pozbawiając społeczeństwo odpowiedzialności, Państwo opiekuńcze powoduje utratę ludzkich energii i przesadny wzrost publicznych struktur, w których – przy ogromnych kosztach – raczej dominuje logika biurokratyczna, aniżeli troska o to, by służyć korzystającym z nich ludziom”. Kościół nie może milczeć wobec współczwesnych form wyzysku ubogich(...), piętnuje różne niesprawiedliwości(...), uważa opcję preferencyjną na rzecz ubogich za swój obowiązek - Jan Paweł II – Jak odnieść pojęcie sprawiedliwości społecznej do górników i sytuacji na Śląsku… – Problemy całego Śląska pęczniały przez dziesięciolecia, nie tylko przez ostatnie 15 lat transformacji. W okresie gospodarki rynkowej górnictwo nie zostało uwolnione od gorsetu gospodarki planowej. Jest to węzeł gordyjski, który trzeba rozsupływać cierpliwie, w duchu dialogu. Jednak decyzje dotyczące górnictwa są podejmowane szybko i pod wpływem sytuacji politycznej. Mieszkańcy tego regionu oczekują od odpowiedzialnych za kształt życia społecznego jasnej odpowiedzi na pytanie, co będzie dalej? Nie boją się ciężkiej pracy, ale chcą wiedzieć, jakie są perspektywy, szanse i nadzieje rozwoju regionalnego. Jasny cel pomaga w aktywizacji społecznych sił, jego brak – pogłębia inercję i apatię społeczeństwa, rodzi poczucie krzywdy i niesprawiedliwości. Górnicy to twardzi ludzie, ale każdy z nich jest tylko człowiekiem. Pragnąc sprawiedliwości, Kościół prosi o to, żeby spragnieni sprawiedliwości wystrzegali się manipulacji i prowokacji. Tworzących prawo winna cechować wrażliwość i wyobraźnia. Przemoc zawsze stawia pod znakiem zapytania nawet najsłuszniejsze postulaty. – Zdarza się, że dana grupa zawodowa dostaje wysokie odprawy i nie potrafi ich odpowiednio zainwestować, pomyśleć o przyszłości. Gdzie leży problem? – Z jednej strony, jest to wynik trudnej do przezwyciężenia mentalności, jaką kształtował w nas komunizm, z drugiej zaś brak umiejętności radzenia sobie z wolnością. Mówiąc o mentalności „homo sovieticus”, mam na myśli owo poczucie pozornego bezpieczeństwa, jakie dawało państwo totalitarne za cenę wyzbycia się wolności. Powiedzenie „Jakoś to będzie” głęboko wrosło w indywidualne i zbiorowe doświadczenie społeczne. Wolność zaś wymaga umiejętności odpowiedzialnego planowania i kształtowania życia. Takiej odpowiedzialności trzeba się cierpliwie uczyć, nie spada ona z nieba. Niestety, nie mamy dobrych i szeroko dostępnych programów zaadresowanych do ludzi chcących na przykład założyć własną firmę. Przyjęto za naturalne, że m.in.: górnicy będą za otrzymane pieniądze tworzyć nowe miejsca pracy, zakładać rodzinne interesy i się przekwalifikowywać. Niestety, nikt nie sprawdził, czy oni potrafią to zrobić i nie nauczył ich, jak wykorzystać otrzymane odprawy. Zagospodarowanie wolności to ciężka praca i jeszcze większa odpowiedzialność.
– W „Laborem Exercens” Jan Paweł II mówi o nowym znaczeniu pracy ludzkiej, zadaniach, jakie w jej kontekście stoją przed człowiekiem, rodziną, narodami, całą ludzkością w ciągle zmieniającym się świecie. Jakie wyzwania stoją przed Kościołem, biorąc pod uwagę aspekt pracy? – Tematyka pracy zawsze była częścią nauczania Kościoła, jego nauki o człowieku, o życiu społecznym, a w szczególności nauki o moralności społecznej, którą wypracowywał według potrzeb różnych epok. To dziedzictwo tradycji zostało przejęte i rozwinięte przez nauczanie papieży związane ze współczesną „kwestią społeczną”, zwłaszcza w encyklice Leona XIII „Rerum novarum” z 1891 roku. W kontekście tej „kwestii” zgłębianie problemu pracy ludzkiej było ciągle dostosowywane do danej epoki, zachowując jednak odwieczny i niezmienny element prawdy chrześcijańskiej. Jan Paweł II w encyklice „Laborem exercens” pragnął przede wszystkim uwydatnić, że praca ludzka stanowi najistotniejszy klucz do całej kwestii społecznej, jeżeli staramy się ją widzieć naprawdę pod kątem dobra człowieka. Jeśli chodzi o wyzwania, jakie w tym zakresie stoją przed Kościołem, to zostały one zdefiniowane przez samego Jana Pawła II. Kościół uważa za swą powinność „wypowiadanie się w sprawach pracy z punktu widzenia jej ludzkiej wartości oraz związanego z nią społecznego porządku moralnego”. Jest to wypełnianie orędzia ewangelicznego, a przede wszystkim pomoc ludziom w zbliżeniu się do Boga – Stwórcy i Odkupiciela. – Jak odczytywać ewangelię pracy, o której mówił Jan Paweł II w słowach skierowanych do pielgrzymów w Piekarach Śląskich w 1983 r.? Czy jej treść pozostaje nadal aktualna? – Jan Paweł II dostrzegał, że modlitwa i praca – najważniejsze bieguny życia ludzi ciężkiej pracy – są obecne w codzienności Ślązaków. Fascynowało go, że chcą żyć modlitwą, która prowadzi do służby i że poszukują sposobów, by swoją służbę odnosić do Boga. „Ślązacy niełatwo się męczą modlitwą” – mówił. „Odchodzą (ze swoich kościołów) – może strudzeni – ale nie przemęczeni. Zabierają ze sobą świeże siły ducha do ciężkiej codziennej pracy”. Dla Papieża-Polaka praca ludzka stała pośrodku całego życia społecznego. „Poprzez nią kształtuje się sprawiedliwość i miłość społeczna, jeżeli całą dziedziną pracy rządzi właściwy ład moralny. Jeśli jednakże tego ładu brak, na miejsce sprawiedliwości wkrada się krzywda, a na miejsce miłości nienawiść”. – Mamy jednak przypadki instrumentalizacji człowieka… – O ile prawdą jest, że człowiek jest przeznaczony i powołany do pracy, o tyle jednak nade wszystko „praca jest dla człowieka”, a nie „człowiek dla pracy”. Praca nie może być używana przeciwko człowiekowi. Dzisiaj często człowiek jest traktowany jako „zasób ludzki”, którym dysponuje się niemal tak samo, jak narzędziem produkcji, podczas gdy powinien on – bez względu na to, jaką pracę wykonuje – być traktowany jako jej sprawczy podmiot i twórca. Praca jest i pozostaje dobrem człowieka. Przez nią człowiek nie tylko przekształca przyrodę, dostosowując ją do swoich potrzeb, ale także urzeczywistnia siebie jako człowiek. Jak mówił Jan Paweł II – dzięki pracy człowiek „bardziej staje się człowiekiem”.
– Czy możemy mówić o uprawnieniach, które wynikają z obowiązku pracy? – Tak. Należy je ujmować w szerokim kontekście praw człowieka. Jan Paweł II wymienił m.in.: prawo do sprawiedliwej zapłaty – czyli takiej, która wystarczy również na utrzymanie rodziny, prawo do zabezpieczenia w razie wypadków związanych z pracą, prawo do wypoczynku oraz do związków zawodowych. Prawa te są narzędziem, za pomocą których człowiek pracy domaga się respektowania swojej wartości. Ważna jest nieustanna świadomość, że to człowiek przez swoją pracę jest właściwym gospodarzem warsztatu pracy, procesu pracy, wytworów pracy i podziału zysku. Gotów jest na wyrzeczenia, gdy tylko czuje się prawdziwym współgospodarzem i ma wpływ na sprawiedliwy podział tego, co zdołano razem wytworzyć. – „Grzechem wołającym o pomstę do nieba jest niewypłacanie należności za pracę” – wołał Jan Paweł II. W Polsce to problem powszechny. Dotyka m.in.: ludzi nieposiadających wyższego wykształcenia, absolwentów… – Wstrzymywanie należnej zapłaty jest ciężką winą moralną i „grzechem wołającym o pomstę do nieba”. Przyczyną może być trudna do pohamowania chęć zysku, dorobienia się jak najszybciej i za wszelką cenę. To cena, jaką płaci się za fałszywą wizję postępu. – Duszpasterze Śląska z Księdzem Arcybiskupem na czele w sposób szczególny angażują się w przywracanie nadziei ubogim, bezrobotnym, o którą postulował Jana Pawła II. Jak to wezwanie jest realizowane przez Kościół w regionie dotkniętym tym problemem w sposób szczególny? Czy są to akcje stymulujące aktywność społeczną? Kościół na Śląsku stara się postępować według zasady: „widzieć – oceniać – działać”. To znaczy: pragnie dostrzec najważniejsze kwestie społeczne, ocenia je z moralnego punktu widzenia i podejmuje konkretne zadania. Jak sądzę dzisiaj, z punktu widzenia działań duszpasterskich, najważniejszymi cechami życia społecznego wymagającymi interwencji Kościoła są m.in.: zatracenie idei dobra wspólnego, które jest wynikiem przeakcentowania sprawiedliwości społecznej kosztem społecznej miłości. Pasywność społeczna. Opublikowane niedawno badania wskazują, że połowa studentów ma zamiar po ukończeniu nauki wyjechać z kraju, ponieważ nie widzi możliwości ułożenia sobie życia w naszej rzeczywistości, a ponad 80% nie dostrzega możliwości stabilizacji materialnej w Polsce. Kolejnym problemem jest oddzielenie etyki od sfery działalności publicznej, odpowiedzialności od wolności, dobra indywidualnego od dobra wspólnego, co w konsekwencji prowadzi do zaniku wzajemnego zaufania. Brakuje równowagi między tym, co prywatne a tym, co publiczne; między wartościami materialnymi a duchowymi. Dramatycznie szybko powiększa się przestrzeń wykluczenia społecznego, marginalizacji całych rodzin, dzielnic, miast i regionów. Zjawisko to w obecnym czasie jest najbardziej niebezpieczne i generuje najwięcej patologii. – Posłannictwem Kościoła jest tzw. preferencyjna opcja na rzecz ubogich…
- „Jest to rodzaj opcji, czyli specjalna forma pierwszeństwa w praktykowaniu miłości chrześcijańskiej, poświadczona przez całą Tradycję Kościoła. Odnosi się ona do życia każdego chrześcijanina, które ma być naśladowaniem życia Chrystusa, ale stosuje się również do naszej społecznej odpowiedzialności, a zatem do stylu naszego życia, do decyzji, które trzeba stosownie podejmować w odniesieniu do własności i użytkowania dóbr” – tłumaczy Jan Paweł II. Dotyczy ona nie tylko ubóstwa materialnego, ale także solidarności, roztropności i umiarkowania w innych dziedzinach życia. Jako duszpasterze jesteśmy świadomi problemu. Staramy się, by przepowiadanie Słowa, do którego jesteśmy wezwani, znajdowało dopełnienie w dziełach miłości służebnej. To znaczy, aby ze wsłuchania się w pełne nadziei Słowo Boże i rozważenia jego treści rodziła się praktyczna realizacja tego, o czym mówiło głoszone Słowo i w porządku odwrotnym: aby działanie pomocowe na rzecz opuszczonych i zmarginalizowanych miało za zadanie doprowadzenie ich do spotkania ze Słowem Bożym. – W takim razie jak to przekłada się na praktykę… - Prawie w każdej parafii archidiecezji katowickiej istnieje Parafialny Zespół Charytatywny, który opiera się wyłącznie na wolontariuszach. Zespół pod kierownictwem proboszcza prowadzi pracę charytatywną w parafii przez cały rok. Organizuje Dni Seniora, Dni Chorych, przygotowuje paczki świąteczne dla najbardziej potrzebujących, wydaje odzież, wspomaga rodziny wielodzietne, koordynuje pomoc charytatywną na terenie parafii, prowadząc monitoring osób najbardziej potrzebujących i utrzymując z nimi stały kontakt. Wiele parafii organizuje kolonie i zimowiska dla dzieci i młodzieży. Parafialny Zespół Charytatywny gromadzi się na spotkaniu z proboszczem raz na kwartał, zaś w większych parafiach raz w miesiącu. Omawiane są wtedy problemy i potrzeby charytatywne parafii. Część spotkania poświęcona jest formacji religijnej, moralnej i menadżerskiej wolontariuszy. W archidiecezji katowickiej jest 313 parafii. W 304 istnieją Zespoły Parafialne „Caritas”, w których pracuje kilka tysięcy wolontariuszy. W wielu parafiach przez cały rok dożywiano dzieci w szkole. Przez parafie prowadzone są świetlice dla dzieci i młodzieży, Kluby Seniora, jadłodajnie i Kluby dla niepełnosprawnych. W 23 parafiach istnieją parafialne fundusze stypendialne. Niezależnie od Parafialnych Zespołów Charytatywnych istnieje sieć placówek „Caritas”, która w archidiecezji katowickiej zatrudnia ponad 800 pracowników obejmując stałą opieką ponad 8,5 tysiąca potrzebujących. Szereg przedsięwzięć charytatywnych podjęły też zgromadzenia zakonne, prowadząc m.in. domy pomocy społecznej, ośrodki opiekuńczo-wychowawcze, ośrodki opiekuńczo-lecznicze, szkoły, przedszkola, punkty opieki pielęgniarskiej oraz jadłodajnie. Specyficzną formą pomocy pozbawionym pracy są przyparafialne Kluby Pomocy Koleżeńskiej „Praca”. W miastach najmocniej dotkniętych bezrobociem organizowany jest - wraz z instytucjami samorządowymi - program „Powrót na rynek pracy”. Działa poradnictwo prawne i psychologiczne, grupy wsparcia dla rodzin. To mobilizuje bezrobotnych i jest próbą niesienia im wsparcia psychicznego i duchowego. – Kościół na Śląsku ogromnie silny nacisk kładzie na edukację. - Rozwijamy Centra Edukacji Młodzieży „Kana”, które za darmo kształcą młodych ludzi w niezbędnych dzisiaj umiejętności obsługi komputera i znajomości języków obcych. Powstał i rozwija się kościelny Fundusz Stypendialny im. bł. ks. Emila Szramka, z którego korzysta młodzież szkół gimnazjalnych i słuchacze pierwszych lat studiów. Wielki nacisk kładziemy na rozwój Wydziału Teologicznego Uniwersytetu Śląskiego, na którym kandydaci do kapłaństwa studiują razem ze świeckimi. Ubogacają się w ten sposób i nawzajem lepiej poznają, aby w przyszłości lepiej sobie służyć i lepiej współpracować ze sobą. Nieustannie zapraszam wszystkich, którym leży na sercu przyszłość regionu do włączenia się do takich form pomocy. Wielu ludzi dorobiło się ciężką pracą jakiegoś majątku, a przekazywanie środków na edukację zdolnej młodzieży jest piękną i doskonałą inwestycją w przyszłość. Napisałem kiedyś: „Chrześcijanie są ludźmi nadziei. Nadzieja jest to stan przeciwny bierności, apatii. Przytłacza nas tyle trudności i bolączek, wiele spraw nie jesteśmy w stanie rozwiązać dziś ani jutro. Mamy jednak obowiązek troszczyć się o przygotowanie jutra. Tę pracę należy zacząć od siebie. Tyle narzekania zewsząd na złe struktury społeczne, uwarunkowania społeczne, powodujące wiele naszych grzechów. Lecz to nie struktury grzeszą, ale człowiek. I nie struktury wyzwalają go z grzechu. Lecz jego pokuta i nawrócenie (...). Chrześcijańska droga naprawy złych struktur społecznych wiedzie poprzez naprawę wnętrza człowieka. A w tej pracy nie jesteśmy niczym skrępowani”. Te słowa – mimo upływu lat - nie straciły aktualności.