publikacja 08.10.2005 20:36
Pierwszy tydzień synodu biskupów poświęconego Eucharystii dla portalu Wiara.pl podsumowuje abp Henryk Muszyński.
Dla starszego pokolenia jest to zarazem pozostałość z czasów komunistycznych, kiedy ksiądz załatwiał właściwie wszystko od rozgrzeszenia, Mszy św., poprzez administrację. Dzisiaj musimy nie tylko dzielić się tymi funkcjami, ale w sposób czynny uczestniczyć w Najświętszej Eucharystii. Trzeba włączać jak najwięcej wiernych, bo Eucharystia jest dziełem wspólnotowym całej parafii. Pod tym względem w Polsce jest bardzo dużo do zrobienia. - Synod ma się zająć także nadużyciami w sposobie sprawowania Eucharystii. Czy są one obecne także w Polsce? - Myślę, że nie ma u nas bezpośrednich nadużyć. Nawet jeśli pojawiają jest ich mniej niż gdzie indziej. Dzieje się tak, ponieważ u nas reforma liturgiczna szła bardzo organicznie. W pewnym stopniu było to od nas niezależne, po prostu nie mieliśmy odpowiednich dokumentów. Z drugiej strony trzeba tu podkreślić wielkie dzieło kard. Stefana Wyszyńskiego, który bardzo organicznie wprowadzał reformę liturgiczną. Jest jednak bardzo wiele do zrobienia w zakresie liturgii, zwłaszcza liturgii eucharystycznej. Trzeba starać się, żeby miała ona wymiar wspólnotowy. Aby Słowo Boże mogło przemówić, liturgia musi być dobrze przygotowana, a ludzie wewnętrznie nastawieni na przyjmowanie tego słowa. W tym względzie mamy jeszcze wiele do zrobienia. - Tolerancja, która niejako przyzwala na Boga w prywatnej opinii, lecz odmawia Mu miejsca w życiu społecznym, w rzeczywistości świata i naszego życia, nie jest tolerancją, lecz hipokryzją – są to słowa Benedykta XVI wypowiedziane na początku synodu. W Polsce jest więcej tolerancji, czy hipokryzji? - W Polsce jest bardzo dużo tej hipokryzji. Wszelkiego rodzaju nadużycia usiłuje się usprawiedliwić właśnie tolerancją. Tolerancja polega na czymś zupełnie innym. Często mówię, że jestem przeciw tolerancji, w tym sensie, że bycie tolerancyjnym to jeszcze nie jest chrześcijaństwo. Chrześcijaństwo nakazuje szanować drugiego człowieka, także w jego inności i odmienności. Tolerancja jest wielką zdobyczą Rewolucji Francuskiej, jednak dzisiaj wszyscy się nią zasłaniają.
W przemówieniu Benedykta XVI uderzyło mnie jeszcze coś innego. Powiedział, że tu nie chodzi o dyskusje, tu nie chodzi tylko o wiedzę, tu chodzi o ustawiczne odkrywanie obecności Chrystusa pośród nas, obecności podwójnej: Eucharystycznej i obecności w Słowie Bożym. Ma to być takie odkrywanie, które sprawi, że będziemy tą obecnością żyli. To jest dzisiaj dla nas wszystkich pierwszoplanowy problem. Znamy często formuły, wiemy co to jest Msza św. Pozostaje jednak bardzo dużo do zrobienia by Eucharystia znajdowała swoje przedłużenie w eucharystycznej postawie chrześcijan. - Jest to już czwarty synod Księdza Arcybiskupa… - Dla mnie jest to wspaniale doświadczenie kolegialności Kościoła. Spotykają się biskupi z poszczególnych kontynentów, albo tak jak ma to miejsce tym razem z całego świata. Każdy synod poza oficjalnymi relacjami w auli ma także wymiar bardziej osobisty. Spotykam się z biskupami z całego świata, mogę z nimi wymienić doświadczenia. Ja osobiście bardzo dużo zawdzięczam synodom. Pewne rzeczy traktuje się, jako oczywiste na przykład to, że mamy dużo kapłanów. Cieszymy się ze tego, ale dopiero wtedy, kiedy spotkałem się z biskupami, którzy mówili mi o swoich kłopotach naprawdę szczerze zacząłem dziękować Panu Bogu za powołania, które mamy. I rzecz chyba najważniejsza, synod to jest przepiękne połączenie kolegialności z hierarchicznością. Biskupi obradują, dają propozycje. To następnie zostaje opracowane przez ekspertów, przez radę synodu i ogłoszone najwyższym autorytetem Papieża. To jest wielkie błogosławieństwo i wielki dar, którego nie ma gdzie indziej. Jan Paweł II żeby podkreślić kolegialność nigdy nie zabierał głosu. Myślę, że Benedykt XVI będzie się włączał w formie dyskusji jako pierwszy z biskupów, ale jeden z tego kolegium. Uderzyło mnie też to, że powiedział w czasie inauguracji Synodu „razem z Papieżem”. Formuła katolicka brzmi : cum Petro et sub Petro – z Piotrem i pod przewodnictwem Piotra. Papież jej nie użył. Powiedział, razem z Papieżem – to nie jest przypadek, na ile znamy Benedykta XVI u niego nie ma przypadkowych słów. Myślę, że po prostu chciał podkreślić tę kolegialność. W tej kolegialności, tak jak w organizmie ludzkim każdy ma swoją funkcję, która jest jedyna, niepowtarzalna i dopiero współdziałanie wszystkich członków sprawia, że organizm staje się żywy, dynamiczny, że świadectwo staje się wiarygodnym świadectwem, które dajemy Chrystusowi.
- Mówi się, że jest to synod dwóch papieży: Jana Pawła II i Benedykta XVI. - Widać jak na dłoni pełną jedność. Benedykt XVI zawsze podkreśla, że inicjatywy rozpoczęte przez Jana Pawła II są jego inicjatywami. Ale każdy człowiek ma pewne niepowtarzalne dary i widać bardzo wyraźnie osobowość Papieża Benedykta. Ja w tym dostrzegam znak Opatrzności Bożej. Jan Paweł II był innym człowiekiem, Benedykt XV jest innym człowiekiem, ale obydwaj - z wykorzystaniem wszystkich darów, które otrzymali od Stwórcy - służą temu samemu Kościołowi. Z takim samym zaangażowaniem i z takim samym oddaniem. Kiedy patrzy się na to w perspektywie wiary, widać wyraźnie jak Pan Bóg prowadzi swój Kościół. - Zamknięcie obrad synodalnych zbiegnie się z zakończeniem Roku Eucharystii. Jakie owoce wydał on w Polsce? - Pogłębiła się na pewno świadomość eucharystyczna. Powiem na przykładzie własnej diecezji, którą znam najlepiej. Klerycy wyszli z inicjatywą, by na rozpoczęcie synodu przeprowadzić całonocną adorację, jest to jakiś głęboki wymiar wspólnoty z całym Kościołem. Inny przykład. Pielgrzymujący do Częstochowy mieli zawsze jakiś czas milczenia i jak mi opowiadał jeden z kapłanów, nigdy to milczenie w pełni się nie udawało. W Roku Eucharystii ktoś wpadł na pomysł żeby ksiądz niósł Najświętszy Sakrament, była podobno idealna cisza. Inny moment, który przeżyłem na Polach Lednickich, dziesiątki tysięcy młodzieży, wnoszony jest Najświętszy Sakrament i panuje absolutna cisza. Więc widać, że pogłębiła się świadomość eucharystyczna, pogłębiło się nabożeństwo eucharystyczne, kult eucharystyczny. Można także żywić nadzieję, że pogłębiła się postawa eucharystyczna. To jest jednak proces i nie można tutaj oczekiwać jakichś nagłych, spektakularnych zmian, bo dotyczą one wnętrza człowieka, które nie zawsze jest widoczne. Wszyscy pewnie mamy sobie coś niecoś do wyrzucenia, nie zawsze tak wychodzi jak byśmy chcieli. Ja osobiście widzę jednak owoce tego Roku Eucharystii. Widać, że zarówno Jan Paweł II jak i Benedykt XVI sięgają do samych korzeni chrześcijaństwa.