Bp Tadeusz Pieronek o procesie beatyfikacyjnym Jana Pawła II

Dziennik Zachodni/J

publikacja 19.10.2005 11:28

Biskup Tadeusz Pieronek pełni funkcję sędziego delegata kierującego krakowskim trybunałem do przesłuchań świadków w procesie beatyfikacyjnym Jana Pawła II. Wczoraj rozmawialiśmy z nim o świętości niedawno zmarłego papieża.

Są tacy święci, którzy się nawrócili z bardzo niedobrego postępowania, a są tacy, którzy szli jak burza prostą drogą od początku życia. Jak Jan Paweł II - swierdził ks. biskup. Jeżeli mamy do czynienia z człowiekiem, o którym cały świat chrześcijański mówi, że jest on święty, to nie bawmy się w wielkie formalności. Stąd sądzę, że będzie ograniczona liczba świadków. Bo gdybyśmy chcieli przesłuchać wszystkich, którzy znali Jana Pawła II, to musielibyśmy to robić przez długie długie lata. (...). Jeżeli jest kwestia ewidentna, jeżeli pierwszy, drugi dziesiąty świadek potwierdza to samo, nie ma sensu przesłuchań przewlekać wiele miesięcy. Dlatego ja wierzę w szybkie zakończenie tego procesu beatyfikacyjnego. Dziennik Zachodni: Księże biskupie, z jednej strony słyszymy apele, by nie traktować procesu beatyfikacyjnego jak wyścigu. Z drugiej strony hierarchowie wzywają nas do modlitwy o rychłą beatyfikację Jana Pawła II. Widzę tutaj jakąś sprzeczność... Bp Tadeusz Pieronek: Beatyfikacja czy kanonizacja to uroczysty akt, który jest aktem papieskim stwierdzającym, że według wszelkich danych ten czy ów człowiek jest zbawiony. To jest pewnośc teologiczna, ale w istocie dochodzi się do niej różnymi drogami. Pierwsi męczennicy, pierwsi święci, wcale nie byli kanonizowani. Nie przeprowadzano żadnych specjalnych procesów. To jest sprawa, która właściwie zrodziła się dopiero w X-XI wieku. Wcześniej odpowiedzialni za wynoszenie na ołtarze byli biskupi, a właściwie robił to Kosciół poprzez rodzaj aklamacji, uznając, że jest to człowiek, którego warto pokazać innym. Dziennik Zachodni: Czyli nie ma się co pasjonować datą beatyfikacji, bo to właściwie jest tylko decyzja administracyjna? TP: To jest wymóg pewnego postępowania, które ma charakter sądowy, ale tak naprawdę jest prostym przyjrzeniem się życiu człowieka, stwierdzeniem, że rzeczywiście było ono piękne. Dlatego modlitwa jest na miejscu. Jeżeli nawet były jakieś ludzkie sprawy w życiu kandydata na ołtarze – bo przecież każdy z nas jest grzeszny – to po prostu trzeba je poznać i wyjaśnić. Są tacy święci, którzy się nawrócili z bardzo niedobrego postępowania, a są tacy, którzy szli jak burza prostą drogą od początku życia. Jak Jan Paweł II. Jeżeli mamy do czynienia z człowiekiem, o którym cały świat chrześcijański mówi, że jest on święty, to nie bawmy się w wielkie formalności. Stąd sądzę, że będzie ograniczona liczba świadków. Bo gdybyśmy chcieli przesłuchać wszystkich, którzy znali Jana Pawła II, to musielibyśmy to robić przez długie długie lata. Dziennik Zachodni: A nie sądzi ksiądz, że sprawa dla Polaków jest tak ważna, bo chodzi też o naszą dumę narodową? TP: Może tak, ale myślę, że w tym nie ma niczego złego. Dlatego, że to postać rzeczywiście piękna. Ja ją znałem od dziesiątków lat i chciałbym wśród takich ludzi żyć. Wtedy byłoby to życie wspaniałe. Dziennik Zachodni: Co nie jest tajemnicą w procesie przesłuchań świadków? TP: Tajemnicą nie jest cała procedura przesłuchania. Tajemnicą są natomiast objęte nazwiska świadków i to, co oni zeznają. Dziennik Zachodni: A gdzie zeznają też jest tajemnicą? TP: Będą zapraszani tutaj, do Krakowa. Procedura jest taka, jak w każdym sądzie. Jest sędzia i notariusz. Jest przesłuchanie, są pytania.

Dziennik Zachodni: Kto przygotowuje pytania? TP: Pytania są przygotowana w Rzymie, prawdopodobnie stamtąd zostaną dosłane. Pamiętajmy bowiem, że cały proces prowadzi Rzym. Ale sędzia, który przesłuchuje, ma zawsze pewną swobodę zadania innych pytań. Dziennik Zachodni: Jaki jest pełny skład Trybunału? TP: Parę osób. Sędzia delegat (to właśnie biskup Pieronek – przyp. aut.), sędzia pomocniczy, promotor sprawiedliwości i trzech notariuszy. Dziennik Zachodni: Rozumiem, że mogą być przesłuchiwani zarówno postacie z pierwszego szeregu, jak na przykład arcybiskup Stanisław Dziwisz, jak i ludzie zupełnie nieznani? TP: Mówiąc szczerze, to mogę tylko stwierdzić: tak sądzę. Bo w rzeczywistości nie znam jeszcze listy świadków, ona dopiero się pojawi. Dziennik Zachodni: Kiedy przesłuchania mogą się zacząć? TP: Sądzę, że około połowy listopada. Dziennik Zachodni: Postulator w procesie beatyfikacyjnym ks. Stanisław Oder powiedział, że jedna trzecia świadków będzie przesłuchiwana w Krakowie. Czy oprócz Rzymu i Krakowa są jeszcze inne miejsca, gdzie takie przesłuchania będą się toczyć? TP: Jedna trzecia świadków zostanie przesłuchania w Krakowie, to prawda, reszta natomiast – w Rzymie. I to koniec. Nie słyszałem, by gdziekolwiek indziej powoływano jeszcze jakiś trybunał. Ten krakowski trybunał dotyczyć będzie jednak tylko – i aż – Polski. Zatem nie ograniczy się tylko do diecezji krakowskiej. Dziennik Zachodni: Słucha ksiądz biskup spekulacji medialnych na temat ewentualnej daty zakończenia procesu beatyfikacyjnego? TP: W zasadzie nie powinienem się na ten temat wypowiadać... Dziennik Zachodni: Bo zmierzam do pytania o czerwcową wizytę w Polsce Benedykta XVI. Już pojawiły się głosy, że może wtedy Jan Paweł II zostanie beatyfikowany. TP: No cóż, jeżeli jest kwestia ewidentna, jeżeli pierwszy, drugi dziesiąty świadek potwierdza to samo, nie ma sensu przesłuchań przewlekać wiele miesięcy. Dlatego ja wierzę w szybkie zakończenie procesu. Dziennik Zachodni: I beatyfikacja mogłaby się odbyć w Polsce? TP: Nie ma żadnych przeszkód. Papież Benedykt XVI jest tutaj pełen dobrej woli i może postanowić, że beatyfikacja odbędzie się w Polsce. Dziennik Zachodni: Co z formalnego punktu widzenia da wiernym beatyfikacja Jana Pawła II? TP: Będzie istniał kult. Myśle jednak, że w istocie niewiele się zmieni. Przy tej liczbie publikacji na temat jego życia i dokumentów, jakie dzisiaj mamy... Zapewne pokażą się jednak jakieś biografie bardziej ascetyczne, pokazujące mechanizmy jego wewnętrznego życia.