publikacja 22.10.2005 07:12
To będzie pierwsze w Polsce oficjalne spotkanie żonatych księży. Do tej pory jedynie wspierali się wzajemnie, teraz chcą aktywniej włączyć się w życie Kościoła.
Zbierają się za tydzień w jednym z kościołów w Krakowie. - Szukamy swojego miejsca w Kościele - mówi Józef Streżyński, 54 lata, od 13 lat w stanie świeckim, ojciec dwojga dzieci. Jest jednym z inicjatorów powstania Stowarzyszenia Żonatych Księży i Ich Rodzin, które organizuje spotkanie w Krakowie. Ale nawet on nie wie, ile osób przyjedzie. Stowarzyszenie nie jest jeszcze zarejestrowane, choć jego sympatycy spotykają się w domach od kilku lat. Są nimi byli księża oraz osoby zakonne, które przeszły do stanu świeckiego, oraz ich rodziny. Żonaci księża to ci, którzy wystąpili ze stanu duchownego i założyli rodziny. Nie pełnią funkcji kapłańskich, ale nadal nazywają siebie księżmi, gdyż święcenia obowiązują do końca życia. - Kościół nam mówi, że nasze miejsce jest poza Kościołem, jego drzwi są dla nas zamknięte. Uważam, że jest inaczej, że mamy w nim swoje miejsce i zadanie -mówi Tomasz Jaeschke, 46 lat, w kapłaństwie 6 lat; od 13 lat mieszka z żoną i synem w Wiedniu. - Jakie zadanie? - Chcemy się nad tym wspólnie zastanowić - Jaeschke współpracuje z podobnym stowarzyszeniem żonatych księży w Austrii. I to on był głównym inspiratorem spotkania w Krakowie. "Czy wykluczone jest już w moim życiu bycie katechetą? Czy nie mógłbym pracować na przykład jako doradca chrześcijański, rodzinny?" - takie pytania-postulaty postawił na stronie internetowej stowarzyszenia Jacek Konarski. Dopuszczenie do uczenia religii to główny postulat byłych księży. Generalnie nie jest to możliwe. Jaeschke, na zasadzie wyjątku, otrzymał na to zgodę od biskupa Wiednia. Wspólnie z innym katechetą uczy religii dzieci autystyczne oraz niedostosowane społecznie. Kapłani w związkach małżeńskich To nie jest dobry pomysł, by byli księża uczyli katechezy albo w poradni rodzinnej mówili innym, jak żyć - mówią duchowni Spotkanie Stowarzyszenia Żonatych Księży i Ich Rodzin w Krakowie odbędzie się w kościele św. Krzyża. Jej proboszcz ks. Jan Abrahamowicz jest duszpasterzem osób żyjących w niesakramentalnych związkach małżeńskich. - Jeśli byli księża chcą się spotykać, nikt nie może im tego zabronić. Przeciwnie: to może być pożyteczne - mówi biskup Kazimierz Nycz. - Większość tych księży stara się w Watykanie o dyspensę od celibatu, by móc funkcjonować w Kościele w sensie sakramentalnym, czyli zawrzeć ślub kościelny, jak i angażować się w życie Kościoła. Oczywiście przy zachowaniu delikatności. Spotkanie nazwano "dniem skupienia". W jego programie jest adoracja Najświętszego Sakramentu, odmówienie brewiarza, rozważanie Pisma Świętego, wreszcie msza, a potem kolacja. Będzie także czas na dyskusję i wymianę poglądów. Za i przeciw - Naszym celem nie jest walka z celibatem - podkreśla Józef Streżyński, współzałożyciel stowarzyszenia. - Celibat dobrze spełniał swoją funkcję i nadal spełnia, przynajmniej w Polsce - dodaje. - Jesteśmy za dobrowolnością celibatu i za tym, by wyświęcano także żonatych diakonów. To zmieniłoby też naszą sytuację - mówi Tomasz Jaeschke, zwolennik także kapłaństwa kobiet. Księża ze stowarzyszenia chcieliby uczyć katechezy, udzielać porad duchowych rodzinom, pomagać w czynnościach liturgicznych.
- To nie jest dobry pomysł - uważa ks. Piotr Prieto z Opus Dei w Warszawie. - Są dokumenty kościelne mówiące, że byłoby niestosowne, by żonaci księża, którzy złamali przysięgę, prowadzili katechezę. Szczególnie w swojej byłej parafii. Skoro wybrali inną drogę życia, niech uświęcają się w innym miejscu, niech apostołują w rodzinie, w swoim najbliższym środowisku. Ksiądz Andrzej Luter, wykładowca seminarium w Łowiczu mówi: - Wszyscy mają swoje miejsce w Kościele. Ale trudno sobie wyobrazić, by ktoś bez uregulowanego życia sakramentalnego prowadził pogadanki na temat życia w rodzinie czy katechezę. Jaeschke utrzymuje, że Kościół, mówiąc "nie" żonatym księżom, traci. - Traci, bo mamy inne podejście do wielu spraw, które wypracowało w nas życie - mam dziecko, rodzinę, boję się utraty pracy, mam konflikty w małżeństwie. Dzisiaj głosiłbym kazanie zupełnie inaczej, niż gdy byłem w zakonie. Nie potępia i nie akceptuje Działalność stowarzyszenia do tej pory polegała głównie na niesieniu wzajemnej pomocy. - Kiedy kończy się duszpasterzowanie i zakłada rodzinę, najważniejszą sprawą jest poukładanie wszystkiego w swoim wnętrzu - mówi Streżyński. - Dlatego ważna jest pomoc psychologiczna. Także pomoc w znalezieniu pracy. Od roku stowarzyszenie ma stronę internetową, na której m.in. byli księża prowadzą dyskusje, opisują swoje historie życiowe, zamieszczają kazania. Nie wiadomo, ilu księży w Polsce co roku opuszcza stan duchowny. Ich decyzji Kościół nie potępia, ale też nie akceptuje. - Jeżeli kapłan odchodzi z Kościoła, to nie dla kobiety. Nawet wtedy, kiedy odchodzi, trzymając ją za rękę, jest to z reguły decyzja, na którą składa się wiele przyczyn - mówi Jaeschke. - Bezpośrednim powodem mojego odejścia była miłość do kobiety, ale były też inne powody. Nie mogłem się odnaleźć w strukturach Kościoła, czułem wewnętrzny konflikt. Powodem odejść bywają także konflikty z przełożonymi, wypalenie pracą. W życiu świeckim różnie się im układa. Nie wszyscy zakładają rodziny. Niektórym małżeństwa się rozpadają. - Bycie mężem, ojcem to o wiele trudniejszy kawałek chleba niż życie samemu - mówi Streżyński, z którego roku w seminarium na 40 wyświęconych księży odeszło pięciu.