Świadomość określająca byt

Andrzej Macura

Dziś w subiektywnym przeglądzie prasy o tym, że przekonania to często rzecz mocniejsza niż fakty.

Świadomość określająca byt

Dawniejsi klasycy mawiali, że byt kształtuje świadomość. Myślę, że w dzisiejszych czasach należałoby zauważyć, że coraz częściej świadomość próbuje kształtować rzeczywistość. Nawet jeśli jest to świadomość, która nie dopuszcza do siebie niewygodnych faktów.

W „Rzeczpospolitej” … Aż się nie chce komentować, ale zauważyć trzeba. O skandalu szkołach w artykule Wiktora Ferfeckiego „Szkolna walka z homofobią”. Minister ds. równości Agnieszka Kozłowska-Rajewicz patronuje podręcznikowi, który za przejaw wrogości wobec gejów uznaje poloneza na studniówce i zabawy walentynkowe.  Zdaniem jego autorów nauczyciele powinni przedstawiać uczniom postacie homoseksualistów, z którymi mogliby się identyfikować. A Katechizm Kościoła katolickiego podchodzi do homoseksualistów protekcjonalnie. Gazeta przytacza wypowiedź posła Jacka Żalka z PO: „Jeśli uczniowie maja problemy ze swoją seksualnością, powinni udać się po prostu do specjalistów, a minister nie powinna angażować się swoim autorytetem w lansowanie ideologii, która uderza w powszechne normy kulturowe i prawne” Słusznie prawi. A poseł PiS, prof. Ryszard Legutko kwituje: „Myślę, że nawet za komuny dzieci nie były narażone na taką indoktrynację”. No nie wiem, nie wiem. Ale jeśli to przesada, to niewielka. Mam tylko nadzieję, że jak w czasach komunizmu znajda się nauczyciele na tyle mądrzy, by nie dać się takiej indoktrynacji.

W tej samej gazecie rozmowa z Kazimierzem Ujazdowskim o zablokowaniu w sejmie uchwały w 30 rocznice śmierci Grzegorza Przemyka. „Do końca istnienia PRL miały miejsce zabójstwa polityczne” – przypomina, a „Rzeczpospolita” wybija to na początku tekstu. O dziwo, w podobnych duchu wypowiada się Adam Michnik w „Gazecie Wyborczej”. No właśnie. Dziś lewica próbuje manipulować historią przedstawiając PRL jako czasy całkiem sympatyczne. Bo dla części społeczeństwa pewnie faktycznie takie były. Zwłaszcza tych co mieli znajomości, specjalne sklepy i których nie trzeba było zmuszać do peanów na cześć przyjaźni polsko-radzieckiej. Szkoda tylko, że nie chcą widzieć jak była traktowana ta druga, większa część społeczeństwa.

W tej samej „Rzeczpospolitej”  także tekst Agaty Kaźmierskiej „Kanibal kompromituje syryjską opozycję”. To o Chaledzie al.-Hamadzie, dzielnym dowódcy z Homs, który przed kamerą rozpruł zwłoki zabitego żołnierza syryjskiego i zjadł kawałek jego serca. Tłumaczył się, że to oni zaczęli; że w telefonie zabitego znalazł filmik przedstawiający brutalny gwałt na kobietach. Prawda to? Prawdą na pewno jest, że zbezcześcił zwłoki wroga, co jest uważane za zbrodnię wojenną.

Od samego początku tej brudnej wojny wiadomo było, że rebelianci nie są nieskazitelnymi bohaterami. Mimo to Zachód ciągle ich popiera. Może z jakiegoś względu dla Zachodu jest lepiej, żeby w Syrii nie rządził Asad, ale w końcu powinno do polityków dotrzeć, że powstańcy – jak to wyjaśnia syryjski dysydent Tajsir Masalama  – dawno mocno się zradykalizowali i bynajmniej nie demokracji dla Syrii pragną. Ale w tej sprawie – podobnie jak u nas w sprawie homoseksualistów i pamięci historycznej – to świadomość próbuje dopasować rzeczywistość do myślowych szablonów.

W „Naszym Dzienniku” tekst Marty Ziarnik „Tu nie umrze już żadne dziecko” . To zamknięciu centrum aborcyjnego w amerykańskim Charlotte. Powód? Skandaliczne warunki sanitarne, pielęgniarki aplikujące na własną rękę różne niebezpieczne środki, brak należytej opieki nad kobietami po aborcji. To tak oględnie, żeby nie wchodzić zbytnio w szczegóły. Właściwie nie ma się co dziwić. Gdy jest się seryjnym mordercą nienarodzonych dzieci życie kobiety, która przyszła zabić swoje dziecko  też ma nie większej wartości. Jeśli sprawę warto zauważyć, to przede wszystkim z powodu tego, że odbiera ona zwolennikom aborcji jeden argument z ręki. Straszeni byliśmy aborcyjnym podziemiem, w którym kobiety przeżywają gehennę. Jak widać w legalnie działających ośrodkach też bywa różnie.

Nie sądzę jednak by te „wpadki” cokolwiek zmieniły. Ludzie wierzą w co chcą wierzyć, nie wierzą, w co wierzyć nie chcą. Z racjonalnością nie ma to nic wspólnego.