Kielce: Aukcja na rzecz Wspólnoty "Chleb Zycia"

KAI/J

publikacja 12.12.2005 08:12

Ponad 5 tys. zł uzyskano z aukcji podczas otwarcia wystawy ikon współczesnych w Kielcach na potrzeby Wspólnoty "Chleb Życia" s. Małgorzaty Chmielewskiej.

Na jej prośbę licytowano nie ikony, a symbolicznie pełne zbiorniki benzyny oraz pensje. Wspólnota s. Małgorzaty prowadzi w woj. świętokrzyskim trzy placówki dla bezdomnych i bezrobotnych, w których podopieczni pracują na siebie. W Muzeum Diecezjalnym wieczorem 10 grudnia podczas otwarcia ekspozycji "Świadkowie świętych Ikon" wystawiono do aukcji 12 obrazów w cenach wywoławczych od 100 do 500 zł, ale s. Małgorzata prosiła, by nie licytować ikon. - Świętości się nie sprzedaje - stwierdziła. Ponieważ członkowie Wspólnoty wożą swoje wyroby do sklepów i na handel, a nie zarabiają jeszcze całkowicie na swoje płace, zaproponowała, aby licytować umownie samochodowe zbiorniki pełne paliwa oraz pensje. Do kasy wpłynęło na razie 5 tys. 200 zł, ale jeszcze kilka osób obiecało przynieść pieniądze. Do tego z trwającej przez tydzień licytacji 1 ikony w publicznym Radiu Kielce uzyskano 1 tys. zł. - Jestem wzruszona. Aukcja zachęca do solidarności z tymi, z którymi żyję. Piękno, które nas otacza zobrazowane w ikonach zobowiązuje do przemiany brzydkiego świata - mówiła s. Małgorzata. Apelowała: "Jeśli spotkasz potrzebującego, nie rzucaj mu pieniędzy, podziel się z nim pracą, ponieważ on też chce pracować". Dodała też, że "to, co sprzedajemy z naszej pracy, jeszcze nie wystarcza całkowicie na płace, ale nie chcemy dotacji od państwa. Chcemy zapracować sami, ale szukamy też sponsorów na inwestycje, ponieważ stolarnia mieści się w kontenerach, a szwalnia w mieszkaniu". - S. Małgorzata nazywa się wprawdzie Chmielewska, a nie Chmielowska, ale na pewno jest kuzynką br. Alberta - skomentował żartobliwie kielecki pisarz ikon Michał Płoski, który dał siedem ikon na aukcję. Wszystkie trzy świętokrzyskie domy Wspólnoty "Chleb Życia" znajdują się w powiecie opatowskim, w diecezji sandomierskiej. W Jankowicach jest szwalnia i stolarnia, w Zochcinie przetwórnia owoców, a w Grocholicach dom dla samotnych matek z dziećmi. Niemal wszyscy pracownicy to bardzo młodzi ludzie. Od czterech lat, czyli od założenia przez s. Małgorzatę funduszu stypendialnego, 550 dzieci z tych terenów otrzymuje dzięki indywidualnym sponsorom miesięczne stypendium w wysokości 150-250 zł. Ponad 100 osób przeszło kursy zawodowe. - W szwalni szyjemy rzeczy "z komody prababci", np. piękne nocne koszule - chwaliła się siostra w rozmowie z KAI. - A z przetwórnią owoców to było tak. Trzy lata temu przyszły do mnie trzy kobiety i patrząc na swoje buty prosiły o wsparcie, najlepiej w formie zatrudnienia. Nie miałam pracy dla nich, ale popatrzyłam na stare jabłonki za oknem, pod którymi gniły owoce, bo nikt ich nie chciał, i wpadłam na pomysł przetwórni. SGGW udostępniła za darmo cały cykl technologiczny, a dziś pracują tam nie tylko te trzy kobiety, ale 20 osób. Utrzymują ok. stu osób ze swoich rodzin. Tradycyjne wyroby z owoców i warzyw wstawiamy do sklepów i sprzedajemy na kiermaszach. Od przyszłego roku będziemy sprzedawać nie tylko dawne, polskie gatunki jabłek, ale też sadzonki - zapowiada s. Chmielewska. - Według moich obliczeń bezrobocie na wsi jest ukryte i sięga 40 proc., ponieważ posiadacz ziemi powyżej 1 ha nie ma prawa do zasiłku. Sama znam taki przypadek kobiety z trojgiem dzieci - ubolewała s. Małgorzata.