Rosja: Biblią i kałaszem

Gazeta Wyborcza/a.

publikacja 15.12.2005 09:31

Biblia, modlitwa i obsługa kałasznikowa to żelazne punkty szkoleń młodzieży w prawosławnym sanktuarium w Ławrze Troicko-Siergijewskiej pod Moskwą.

- Uczniowie muszą umieć bronić ojczyzny i prawosławia - tłumaczą mnisi Ławra Troicko-Siergijewska to jedno z najważniejszych sanktuariów rosyjskiego prawosławia, o randze porównywalnej do Jasnej Góry w Polsce. Czci się tam św. Sergiusza z Radoneża - mnicha, który błogosławił ruskie wojska przed zwycięskimi bitwami z Tatarami w 1380 r. Warowny klasztor zyskał miano "bastionu ojczyzny", kiedy przetrzymał półtoraroczne oblężenie polskich najeźdźców w XVI w. - Przy takiej tradycji nie powinny więc dziwić dzieci w mundurach, które przechadzają się po ławrze - mówi jeden z okolicznych mieszkańców. Ośrodek Pierieswiet, który od kilku miesięcy prowadzą mnisi z Ławry Troicko-Siergijewskiej, szkoli chłopców i dziewczęta w wieku od 10 do 18 lat. Na pierwszych zajęciach uczniowie sami szyją sobie mundury, potem uczą się topografii wojskowej, boksu oraz walki wręcz. Mnisi planują też wprowadzenie wkrótce kursu spadochronowego i nauki elementów zwiadu (czyli m.in. kamuflażu podczas biegów na orientację w pobliskich lasach). Wszyscy uczniowie przechodzą kurs obsługi kałasznikowa na 30 atrapach, które zakupił klasztor. - Proszę nie zapominać o modlitwie. Uczymy też Biblii i prawosławnej wiary! - niedawno zastrzegał w rozmowie z rosyjskimi mediami ojciec Dmitrij Bałtrukiewicz, szef ośrodka Pierieswiet. Jednak spotkani w bramie ławry umundurowani chłopcy z entuzjazmem opowiadają głównie o tym, że podczas wakacji będą mogli "postrzelać z prawdziwego kałasznikowa, a więc ćwiczenia na atrapie nie pójdą na marne". Jak twierdzą reporterzy "Nowych Izwiestii", wśród wynajętych przez Cerkiew instruktorów są kombatanci wojen w Afganistanie i Czeczenii. Największym autorytetem jednak cieszy się 84-letni płk Georgij Korniew, który walczył w II wojnie światowej. Czy przysposobienie wojskowe nie kłóci się jednakże z powołaniem klasztoru nazywanego "sercem rosyjskiego prawosławia"? - Te dzieci marzą o byciu komandosami. A Rosja wciąż musi się bronić. Dlaczego im nie pomóc? - mówi jeden z mnichów. Uczniowie ośrodka Pierieswiet uchodzą w szkołach Siergijew Posadu (miasta, gdzie leży ławra) za uczniowskie elity, a kałasznikowy w klasztorze nie budzą tu większego zdziwienia. - Widać tak musi być. Mnisi przecież lepiej wiedzą, jak wychowywać prawosławne dzieci - mówi kobieta stojąca w kolejce do relikwii św. Sergiusza z Radoneża. Hierarchowie rosyjskiej Cerkwi prawosławnej od lat nie kryją życzliwości wobec wojska, milicji i nawet służb specjalnych, które - jak mówią biskupi - są "oparciem dla Rosji i jej świętej wiary - prawosławia". Latem tego roku patriarcha Moskwy i Wszechrusi Aleksij II uroczyście udekorował cerkiewnym odznaczeniem szefa FSB Nikołaja Patruszewa za "rozwijanie bliskiej współpracy z Cerkwią".