USA: Wojna o Boże Narodzenie

Życie Warszawy/a.

publikacja 24.12.2005 06:38

Choinka - dla nas niewinny symbol Bożego Narodzenia - w USA stała się przedmiotem wojny.

Zwolennicy poprawności politycznej nie chcą jej widzieć w miejscach publicznych, a organizacje chrześcijańskie wynajmują prawników, by bronić drzewka. W te święta w USA choinka to już nie choinka, ale „drzewko świąteczne”. Zamiast „wesołych świąt Bożego Narodzenia” („Merry Christmas”) Amerykanie życzą sobie po świecku „wesołych świąt” („Happy Holidays”). W sklepach zamiast „bożonarodzeniowych promocji” oferowane są „sezonowe okazje”. A studenci wyjeżdżają w tym tygodniu nie na świąteczną przerwę, a na zimowe wakacje. Ta moda na świąteczną polityczną poprawność w tym roku osiągnęła szczyt. Żeby wyznawcy innych religii nie poczuli się urażeni, większość polityków unika skojarzeń z Bożym Narodzeniem w kartkach, które wysyłają wyborcom. Wolą używać neutralnych słów. Przykłady idą z samej góry. Prezydent USA George Bush, praktykujący metodysta, rozesłał w tym roku aż 1,4 mln kartek bożonarodzeniowych. Zabrakło w nich jednak odniesień do... Bożego Narodzenia. A na samej kartce umieszczono zdjęcie zwierząt pary prezydenckiej – dwóch psów i kota – bawiących się na śniegu przed Białym Domem. Antychoinkowe miasta Również wojna o choinki weszła na najwyższe szczeble. W wielu miastach oficjalne choinki stawiane w budynkach rządowych i przed ratuszami zostały przemianowane na „świąteczne drzewka”. Niektórzy politycy próbują z tym walczyć. Mimo sprzeciwu wielu kongresmenów, na trawniku przed budynkiem Kongresu w Waszyngtonie stanęła w tym roku choinka bożonarodzeniowa. Dużo miast jednak nie poszło za przykładem Kapitolu – m.in. Boston, Chicago, Atlanta i Columbia pozostawiły „świąteczne drzewka”. Nie podoba się to organizacjom katolickim. Jak grzyby po deszczu powstają komitety obrony świąt Bożego Narodzenia. Niektóre – jak Alliance Defense Fund czy The Catholic League for Religious and Civil Rights – dysponują prawnikami, którzy bronią prawa do umieszczania symboli świątecznych w miejscach publicznych. Jedna z ostatnich akcji dotyczyła np. szopek w publicznych szkołach. Inne – jak Committee to Save Merry Christmas – na cel wzięły przedsiębiorców. Komitet walczy o to, by sprzedający życzyli kupującym, zamiast „wesołych świat”, właśnie „szczęśliwego Bożego Narodzenia”. – Przecież to nie są zamienniki. Naszą akcję zaczęliśmy od olbrzymiej sieci sklepów Macy’s. Początkowo na nasze listy nie reagowali. Jednak gdy na nasz apel tysiące ludzi wysłało do kierownictwa firmy zapytania i zaczęło bojkotować sklepy, to bardzo szybko zadziałali. Boże Narodzenie wróciło do Macy’s – opowiada ŻW Manuel Zamorano z komitetu. – W tym roku celem była inna sieć sklepów – Sears. Po naszych listach też przywrócili Boże Narodzenie w reklamach – mówi Zamorano.

Zasada trzech reniferów Sprawa jest na tyle poważna, że w poprzednich latach zajął się nią amerykański Sąd Najwyższy. Wypracowano w nim tzw. zasadę trzech reniferów. Pozwala ona na umieszczenie sceny Bożego Narodzenia w miejscu publicznym pod warunkiem, że towarzyszą jej symbole świeckie, czyli właśnie przysłowiowe trzy renifery, bałwanki lub Św. Mikołaj. Sąd Najwyższy przeanalizował też sprawę choinek. Orzekł, że nie są one symbolem religijnym, a świeckim, więc również mogą być umieszczane w budynkach rządowych. Amerykańscy politycy tłumaczą jednak swoją bożonarodzeniową neutralność tym, że nie chcą nikogo urazić. – Nasze świąteczne kartki trafiają do ludzi różnych wyznań, dlatego unikamy w nich słów „Boże Narodzenie” – wyjaśnia Susan Whitson, rzeczniczka prasowa Laury Bush. Zamorano z Committee to Save Merry Christmas wskazuje, że jednym ze źródeł tych kontrowersji jest też komercjalizacja świąt. – Właściciele sklepów chcą po prostu sprzedać jak najwięcej. Jednak wykazują się przy tym hipokryzją. Gdy chcą zachęcić do robienia zakupów klientów różnych wyznań, to w reklamach unikają słów „Boże Narodzenie”. Gdy jednak chcą jasno pokazać, że wyprzedaże zaczynają się 26 grudnia, to w reklamach mówią o bożonarodzeniowych wyprzedażach. Wtedy według nich to już nikogo nie uraża. Gdzie tu jest konsekwencja? – dziwi się Zamorano. Co pomyśli świat islamu Amerykanista prof. Krzysztof Michałek widzi w tym sporze jednak także głębszy sens. – To nie tylko zwykła poprawność. To widoczna po zamachach z 11 września 2001 roku chęć uniknięcia nawet cienia podejrzeń, że w USA dochodzi do tarć między chrześcijanami a wyznawcami islamu – tłumaczy ŻW prof. Michałek. – To do tego toku myślenia dostosowują się sprzedawcy – podkreśla amerykanista. Dlaczego Amerykanie tak bardzo przejmują się tą świąteczną wojną? USA to jeden z najbardziej religijnych krajów świata – aż 96 procent Amerykanów przyznaje się do wiary w Boga. Ten Bóg jest oczywiście bardzo zróżnicowany – katolicy stanowią 24 procent wierzących, na drugim i trzecim miejscu są dwa wyznania protestanckie – baptyści (16,3 procent) i metodyści (6,8 procent). Cały czas rośnie liczba wyznawców islamu i hinduizmu. Polska choinka jest bezpieczna Mimo że chrześcijanie stanowią tylko około 76 proc. mieszkańców USA, to Boże Narodzenie obchodzi aż 95 proc. Amerykanów. – Stały się one już elementem świeckiej tradycji. Nie świętuje się jednak w Wigilię, a dopiero 25 grudnia – wyjaśnia prof. Michałek. – Rodziny niewierzące często obchodzą Boże Narodzenie ze względu na dzieci. Nie ma co ukrywać, że znaczącą rolę odgrywają tu prezenty – mówi profesor Edward Ciupak, socjolog religii. Podobne do amerykańskich kontrowersje wokół świąt pojawiły się także w Europie – we Włoszech, Wielkiej Brytanii i Francji. Czy Polskę także czeka batalia o choinki? – Nie ma takich obaw. W naszym kraju ciągle przeważają katolicy. Tradycja świąt Bożego Narodzenia jest też mocno zakorzeniona w naszej kulturze. Samo słowo „choinka” jest używane od XVIII wieku – uspokaja prof. Ciupak.