W. Brytania: Lekarze zabijają 3 tys. ludzi rocznie

Gazeta Wyborcza/a.

publikacja 19.01.2006 08:05

W Wielkiej Brytanii dokonuje się prawie 3 tys. eutanazji rocznie. Dzieje się tak, mimo że nie zezwala na to prawo.

W dodatku tylko w ponad 900 przypadków do których doszło w 2004 roku ciężko chorzy pacjenci wyrazili wolę zakończenia życia. W pozostałych zdecydowali lekarze W dodatku tylko w ponad 900 przypadków eutanazji w 2004 roku ciężko chorzy pacjenci sami wyrazili wolę zakończenia życia. W pozostałych ponad 1,9 tys. przypadków lekarze przyznali, że zakończyli czyjeś życie "bez jednoznacznej prośby pacjenta", np. gdy pozostawało mu już tylko kilka godzin życia, cierpiał, lecz nie był w stanie wyrazić własnej woli lub znajdował się w stanie wegetacji. Takie wstrząsające dane opublikował - na podstawie sondaży przeprowadzonych wśród 870 lekarzy - socjolog Clive Seale z uniwersytetu Brunel. Seale pytał medyków o ostatnią śmierć przy której byli obecni, ale w swym raporcie zachowywał ich anonimowość. Reakcje na informacje Seale'a są bardzo różne. Dziennik "The Guardian" twierdzi, że "liczba przypadków eutanazji i samobójstw popełniających z pomocą lekarzy jest w Wielkiej Brytanii znacznie niższa niż gdziekolwiek indziej w Europie, Australii i Nowej Zelandii, gdzie przeprowadzono podobne badania". "Ale to nadal oznacza bezprawne zabicie 2,8 tys. osób!" - ripostuje na łamach tej samej gazety Julia Millington z Sojuszu ProLife. Brytyjskie prawo nie zezwala na przeprowadzanie zabiegów eutanazji ani na to, by lekarze pomagali pacjentom umrzeć np. przepisując im zabójczą dawkę środków przeciwbólowych, które pacjent następnie sam by zażywał. Prawo pozwala natomiast na zaniechanie lub wstrzymanie leczenia osób śmiertelnie chorych. Według danych prof. Seale'a, w 2004 roku w Wielkiej Brytanii było 177 tys. takich przypadków. W ten sposób nastąpiła więc mniej więcej co trzecia śmierć. Debata na temat eutanazji regularnie powraca w Wielkiej Brytanii z powodu konkretnych przypadków osób, które zwracają się do sądów z prośbą o wyrażenie zgody na udział lekarza w popełnieniu samobójstwa. Przez kilka lat pomoc lekarzy w odebraniu sobie życia próbowała wymusić przed brytyjskimi i europejskimi sądami Diane Pretty, która była sparaliżowana i nie była w stanie sama popełnić samobójstwa. Odmawiała wyjazdu np. do Szwajcarii, gdzie można by spełnić jej prośbę zgodnie z prawem, ponieważ chciała ustanowić precedens prawny dla innych Brytyjczyków. W 2001 roku przegrała sprawę sądową. Zmarła kilka miesięcy później. Z kolei rodzice urodzonej w 2003 roku Charlotte Wyatt, która ma uszkodzony mózg i wiele innych narządów, walczyli w sądzie o nakaz, by lekarze nie odłączali dziewczynki od aparatury wspomagającej sztuczne oddychanie w razie, gdyby jej stan się pogorszył. Sąd orzekł, że ostateczna decyzja należy do lekarzy, lecz muszą się oni wcześniej skonsultować się z rodzicami Charlotte i wziąć pod uwagę ich wolę.