Kilka trudnych spraw

Joanna M. Kociszewska

Dziś w przeglądzie prasy o sprawach trudnych, bulwersujących i smutnych. Ale i tak czasem bywa.

Kilka trudnych spraw

O słowach pani poseł Krystyny Pawłowicz pisze dziś tylko Monika Olejnik w "Gazecie Wyborczej". Mimo to może warto do sprawy na chwilę wrócić. Marsz Szmat został w ten sposób nazwany celowo. Problem wcale nie jest jednostkowy. Nie na darmo wiele kobiet nie zgłasza gwałtu lub wycofuje się z oskarżeń. Osoby pomagające ofiarom mówią wprost: zgwałcone kobiety są bardzo często mieszane z błotem i oskarżane o sprowokowanie gwałtu. Trzeba jasno powiedzieć: jeśli nawet kobieta była łatwym łupem, to co z tego?

Gwałt nie wynika z pożądania, to akt przemocy. Próba zawładnięcia człowiekiem w jeden z najbardziej intymnych sposobów. Taka jest rzeczywistość. Za gwałt odpowiada zawsze gwałciciel.

Zgadzam się, że ulica to nie jest miejsce dla obnoszenia się z gołym biustem, wulgarnych gestów i chodzenia w strojach a’la burdello (komentarz Franciszka Kucharczaka dla gosc.pl). Ale co najmniej tak samo, jeśli nie bardziej oburzają mnie słowa pani poseł. Nie zgadzam się, że jeśli ktoś idzie pod szyldem „szmata”, to znaczy że się na własne życzenie szmaci. I nawet nie chodzi o to, że był to gest solidarności z tymi, które są tym mianem obrażane, ale o to, że każdy człowiek ma prawo do szacunku. Nawet wtedy, jeśli sam się nie szanuje. Innymi słowy: nie jest ważne czy ktoś nazywa się szmatą. Ważne jest to, że mnie nie wolno o nim jako o szmacie nawet myśleć. Nie tylko mówić.

Kolejny temat to drążona w "Gazecie Wyborczej" sprawa rasistowskich zachowań w Białymstoku. Trudno jej nie zauważyć, nie ma sensu wałkować. Człowiek innej wiary czy innego koloru skóry ma być dla mnie umiłowanym bratem. To jedyna optyka, która jest chrześcijańska.

Kolejna sprawa i znów "Gazeta Wyborcza". Papież egzorcyzmował czy nie? Przy okazji dowiedziałam się, że aspekt nauczania Franciszka związany ze Złym rozumianym osobowo, nie metaforycznie, jest drażliwy. Być może. Nauczanie Kościoła bywa drażliwe, nikt nie mówi że nie. Ale wracając do tematu. Każdy biskup, także może egzorcyzmować. Czasem to robi, kiedy indziej nie. Egzorcyzm jest modlitwą, niczym więcej. Szczególną, ale tylko modlitwą.

Papież modlił się nad jedną ze zgromadzonych osób. Treść tej modlitwy pozostaje dla nas tajemnicą. I tak powinno być. To bardzo intymna kwestia, między chorym człowiekiem, kapłanem przychodzącym w Imieniu Chrystusa, którym jest papież i Bogiem samym. Nie ma w niej ani odrobiny miejsca na media i ludzką ciekawość.

W "Rzeczpospolitej" powraca temat ubóstwa. Wydajemy na pomoc bardzo dużo, ale bez głowy.  Wskaźnik dochodu na osobę w rodzinie, który uprawnia do pomocy społecznej, to minimum egzystencjalne. Jeśli ktoś go nie osiąga, ma problem z biologicznym przeżyciem. Najbiedniejsze są dzieci.

Nie ma sensu licytacja na poziom ubóstwa. Jedno jest faktem: pomoc jest konieczna. I warto, by była rozsądna. Problem w tym, że sensowna pomoc wymaga dobrej znajomości sytuacji pomaganych. Tego nie załatwi się ustawą, choćby najmądrzejszą. Co nie zmienia faktu, że prawo jest od tego, by łatwiej i sprawniej można było pomagać.