Biznes za pozwoleniem biskupa

Rzeczpospolita/a.

publikacja 24.01.2006 10:42

Księża niezwykle rzadko dostają zgodę na prywatną działalność - informuje Rzeczpospolita przypominając zasady, na jakich księża mogą prowadzić działalność gospodarczą.

Co może ksiądz w biznesie? Wszystko, a zarazem nic bez zgody swojego przełożonego Ten problem pojawi się za tydzień na zebraniu episkopatu, kiedy biskupi będą rozmawiać na temat Radia Maryja i telewizji Trwam. Nuncjatura apostolska w niedawnym komunikacie przypomniała, że wszyscy duchowni muszą przestrzegać prawa kanonicznego i innych norm przyjętych przez episkopat. Szczególnie w kwestiach dotyczących działalności gospodarczej. Niby wszystko jest jasne, ale nie w praktyce. Szczególnie, jeśli sprawa dotyczy działalności na styku podległości biskupom diecezjalnym i prowincjałom zakonnym. Gdy zaś w grę wchodzą media - rzecz zdaje się komplikować jeszcze bardziej. - Sformułowania prawne są na tyle ogólne, że prowadzą do różnych interpretacji, a nawet sporów, także wśród biskupów - mówi o. Dariusz Kowalczyk, przełożony warszawskiej prowincji jezuitów. - Normy prawne muszą być ogólne, bo nie da się przewidzieć każdego przypadku. A te, które obecnie obowiązują, są wystarczające - odpowiada ks. prof. Remigiusz Sobański, ekspert prawa kanonicznego. Od telewizora do spółki medialnej Czy ktoś jeszcze pamięta, że kiedyś ksiądz, aby kupić samochód albo telewizor, musiał mieć pozwolenie biskupa? Czasy się zmieniły, nieżyciowe prawa odeszły do lamusa, a dzisiejsze opierają się na dość nowym, bo z 1983 roku, prawie kanonicznym. Według tegoż prawa duchowny jako osoba fizyczna nie może prowadzić działalności gospodarczej, zarządzać majątkiem należącym do innych podmiotów, składać poręczeń majątkowych - nawet własnym majątkiem - bez zgody przełożonego: biskupa lub prowincjała zakonu. Natomiast, jeśli taką zgodę otrzyma, może jako osoba fizyczna założyć spółkę, fundację, zasiąść w zarządzie firmy. Tak jak Tadeusz Rydzyk, który jako zwykły obywatel założył spółkę Lux Veritatis - właściciela telewizji Trwam. Problem w tym, że działalność spółki wykracza poza domy zakonne, a tym samym kompetencje prowincjała. - Jeżeli fundacja uruchamia medium działające na skalę ogólnopolską, to znaczy, że ono wchodzi na teren objęty jurysdykcją Konferencji Episkopatu i wymaga jej zgody. W opinii wiernych jest to telewizja katolicka, telewizja ojca Rydzyka, kapłana, a nie Rydzyka. Angażuje autorytet całego Kościoła i na to musi mieć jego zgodę - wyjaśnia ks. prof. Sobański.

Zdaniem o. Kowalczyka u podłoża wielu konfliktów leży brak precyzyjnego prawa. - Czy jeśli radio diecezjalne słychać w innej diecezji, musi mieć ono zgodę tamtejszego biskupa? - Ale zaraz dodaje: - Nie wyobrażam sobie działalności medialnej na dłuższą metę wbrew episkopatowi czy grupie biskupów. To, co mogło wydawać się niejasne, ostatecznie wyjaśniły normy episkopatu przyjęte w marcu 2005 roku. "Emitowania programów kościelnych lub katolickich w mediach prywatnych dokonuje się w oparciu o odrębne umowy" zawarte między władzą kościelną a tymi mediami. Dom, wino, muzyka Pozwolenie na prywatny biznes, nawet jeśli to nie koliduje z obowiązkami duszpasterskimi, księża otrzymują wyjątkowo rzadko. Dlaczego? - Taka działalność pociąga za sobą zobowiązania natury finansowej. Rzecz w tym, by w razie niepowodzenia biznesowego, jego skutkami nie obciążać parafii, diecezji czy zakonu. Nie wciągać w to autorytetu Kościoła - mówi ks. prof. Sobański. Jakie skutki dla Kościoła - nie tylko finansowe - mogą nieść prywatne biznesy księży, pokazuje sprawa o. Konrada Hejmo. Nie miał on zgody ani przełożonych zakonnych, ani biskupów na założenie Stowarzyszenia Sursum Corda. Powołał je jako osoba fizyczna z sześcioma zakonnicami. Stowarzyszenie jest najemcą Domu Polskiego Pielgrzyma przy via Monti w Rzymie. Efekt jest taki, że chociaż o. Hejmo został odwołany z funkcji duszpasterza polskich pielgrzymów w Rzymie, nadal jest dyrektorem domu i prowadzi w nim działalność gospodarczą (nie został też do tej pory ukarany przez generała zakonu). Czyni to w majestacie prawa włoskiego, ale nie kościelnego. Podobnie ks. Henryk Jankowski, który czerpie zyski ze sprzedaży wina z jego wizerunkiem. Handlem zajmuje się firma, która do niego nie należy, on zaś otrzymuje od niej darowizny za bezpłatne udostępnienie wizerunku. Wbrew zaleceniom biskupa nie wycofał się z tego. Wycofał się natomiast z prywatnego biznesu ks. Kazimierz Sowa, który jako osoba prywatna założył wspólnie z Ad. Point, należącą do grupy CR Media, spółkę Radio Plus Polska. Nie otrzymał bowiem zgody na to przedsięwzięcie kardynała Franciszka Macharskiego.