publikacja 29.05.2013 00:15
Upał i deszcz. I kilkanaście godzin pracy na dobę kilkudziesięciu osób. By ponumerowani bohaterowie odzyskali imię, nazwisko i godność.
Jakub Szymczuk
Kwatera „Ł” na warszawskich Powązkach. Prace ekshumacyjne polskich bohaterów pomordowanych w więzieniu mokotowskim po 1944 r. Na stronie sąsiedniej:
Najpierw zerwano asfaltową alejkę, po której przez kilkadziesiąt lat dreptali ludzie i jeździły cmentarne melexy. Pod asfaltem była niewielka warstwa ziemi, a pod nią – spora warstwa gruzu, przywiezionego z odbudowywanej po wojnie Warszawy pod koniec lat 50. Miał dokładnie ukryć to, czego przez lata ukryć się nie dało: bohaterów. Gdy więc niewielka koparka usunęła śmieci, rozpoczęto rozgrzebywanie ubitej, zbrylonej brązowopomarańczowej ziemi. Najpierw szpadlem. Pół metra do prawdy. A potem, na kolejne pół metra kopania, pozostały już tylko ręce uzbrojone w niewielkie łopatki, pędzle i szpachelki. Żeby niczego nie przeoczyć, nie zniszczyć. Wydobyć bohaterów z gliniastej ziemi i śmietnika historii.
Kwatera „Ł”
Koniec maja 2013 r., warszawskie wojskowe Powązki. Na tyłach cmentarza, od prawie dwóch tygodni, trwają prace ekshumacyjne. Grupa naukowców z IPN przyjeżdża na cmentarz wczesnym rankiem, by skończyć pracę dopiero po godzinie 17. I w upały, i w deszcz. Dwa stanowiska pracy: pierwsze to miejsce ekshumacji szczątków ofiar stalinowskiego reżimu, polskich bohaterów mordowanych w więzieniu mokotowskim, po roku 1944. Obszar szczelnie otoczony specjalną taśmą, na którym niemal codziennie odkrywane są nowe groby. Do jam grobowych schodzą archeolodzy i pieczołowicie wyłuskują szczątki z ubitej, gliniastej ziemi. Drugie miejsce prac, nieopodal wykopalisk, to przenośne labo- ratorium.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.