Pan chce naszego nawrócenia

KAI |

publikacja 02.06.2013 13:36

Pan chce naszego nawrócenia i abyśmy kierowali się w życiu Jego logiką, a nie naszą - powiedział papież Franciszek przed modlitwą Anioł Pański. Nawiązując do fragmentu Ewangelii św. Łukasza o cudownym rozmnożeniu chleba zwrócił uwagę, że opis ten mówi nam wiele o tym, jak bardzo Bóg chce włączać nas samych w swe zbawcze plany.

Papież Franciszek HENRYK PRZONDZIONO /FOTO GOŚĆ Papież Franciszek

Pan chce naszego nawrócenia i abyśmy kierowali się w życiu Jego logiką, a nie naszą - powiedział papież 2 czerwca w rozważaniach przed modlitwą Anioł Pański. Nawiązując do fragmentu Ewangelii św. Łukasza o cudownym rozmnożeniu chleba, Franciszek zwrócił uwagę, że opis ten mówi nam wiele o tym, jak bardzo Bóg chce włączać nas samych w swe zbawcze plany.

Na zakończenie spotkania z wiernymi wyraził ból i zaniepokojenie z powodu przedłużającego się konfliktu zbrojnego w Syrii i zapewnił jej mieszkańców o stałej modlitwie w ich intencji. Wezwał też do modlitw za żołnierzy poległych i rannych w misjach pokojowych na całych świecie oraz za ich rodziny.

Tekst przemówienia papieskiego:

Drodzy bracia i siostry,

W miniony czwartek obchodziliśmy uroczystość Bożego Ciała, która we Włoszech i innych krajach została przeniesiona na niedzielę. Jest to święto Eucharystii, sakramentu Ciała i Krwi Chrystusa.

Ewangelia przedstawia nam opis cudu rozmnożenia chleba (Łk 9, 11-17). Chciałbym skupić się na jednym aspekcie, który zawsze mnie uderza i pobudza do przemyśleń. Znajdujemy się na brzegu Jeziora Galilejskiego i zbliża się wieczór. Jezus troszczy się o ludzi, którzy są przy Nim od tak wielu godzin: są ich tysiące i odczuwają głód. Co robić? Również uczniowie zastanawiają się nad tym problemem i mówią do Jezusa: "Odpraw tłum; niech idą do okolicznych wsi i zagród, gdzie znajdą schronienie i żywność". Ale Jezus mówi: "Wy dajcie im jeść" (w. 13). Uczniowie są zaskoczeni i odpowiadają: "Mamy tylko pięć chlebów i dwie ryby", jak gdyby chcieli powiedzieć: z trudem wystarczy dla nas.

Jezus dobrze wie, co robić, ale chce włączyć swoich uczniów, chce ich wychować. Zachowanie się uczniów jest podejściem ludzkim, szukającym rozwiązania najbardziej realistycznego, które nie stwarza zbyt wielu problemów: odpraw tłum, niech każdy radzi sobie jak może, zresztą już i tak wiele zrobiłeś: nauczałeś, uzdrawiałeś chorych...

Postawa Jezusa jest wyraźnie inna i dyktuje ją Jego zjednoczenie z Ojcem i współczucie dla ludzi, ale także chęć przekazania uczniom pewnego przesłania. W obliczu tych pięciu chlebów Jezus myśli: oto Opatrzność! Z tej niewielkiej ilości Bóg może wydobyć to, co jest potrzebne wszystkim. Jezus całkowicie ufa Ojcu niebieskiemu, wie, że dla Niego wszystko jest możliwe. Mówi więc uczniom, aby kazali ludziom usiąść w grupach po pięćdziesięciu - nie jest to przypadkowe: oznacza, że nie są już tłumem, ale stają się wspólnotami, karmionymi Bożym chlebem. Następnie bierze te chleby i ryby, wznosi oczy ku niebu, odmawia błogosławieństwo - jest tu wyraźne odniesienie do Eucharystii - a następnie rozdziela je i zaczyna dawać uczniom, a uczniowie je rozdzielają... a chleby i ryby się nie kończą! Oto cud: bardziej niż rozmnożenie oznacza to dzielenie się ożywiane wiarą i modlitwą. Wszyscy się najedli i pozostały ułomki: jest to znak Jezusa - chleba Bożego dla ludzkości.

Uczniowie zobaczyli, ale nie zrozumieli dobrze przesłania. Ogarnął ich, podobnie jak tłum, entuzjazm na widok tego, co się wydarzyło. Po raz kolejny kierowali się logiką ludzką, a nie Bożą, logiką służby, miłości i wiary. Uroczystość Bożego Ciała domaga się od nas nawrócenia na wiarę w Opatrzność, umiejętności dzielenia się tym małym, czym jesteśmy i co posiadamy, oraz do niezamykania się nigdy w sobie. Prośmy naszą Matkę Maryję, aby nam pomogła w tym nawróceniu, byśmy naprawdę podążali coraz bardziej za tym Jezusem, którego wielbimy w Eucharystii.

Po odmówieniu modlitwy maryjnej i udzieleniu wszystkim błogosławieństwa apostolskiego Ojciec Święty powiedział:

Drodzy bracia i siostry,
Nieustannie żywy jest we mnie i naznaczony bólem niepokój z powodu ciągnącego się konfliktu, który od ponad dwóch lat trawi Syrię, i uderza przede wszystkim w bezbronną ludność, dążącą do pokoju, naznaczonego sprawiedliwością i wzajemnym zrozumieniem. Ta wojenna udręka pociąga za sobą tragiczne skutki: śmierć, zniszczenia, ogromne straty gospodarcze i dla środowiska naturalnego, a także plagę porwań ludzi. Ubolewając z powodu tych faktów, pragnę zapewnić o mojej modlitwie i solidarności z porwanymi i ich rodzinami. Odwołuję się do poczucia człowieczeństwa porywaczy, aby uwolnili ofiary.

Na świecie istnieje wiele sytuacji konfliktowych, ale jest też niemało znaków nadziei. Pragnę z całego serca poprzeć kroki podjęte ostatnio w wielu krajach Ameryki Łacińskiej na drodze pojednania i pokoju. Towarzyszmy im naszą modlitwą.

Dziś rano odprawiłem Mszę św. z kilkoma wojskowymi i w obecności rodziców niektórych żołnierzy poległych w czasie misji pokojowych, których celem jest wspieranie pojednania i pokoju w krajach, w których ciągle jeszcze leje się tak wiele krwi w wojnach, będących zawsze szaleństwem. "Wszystko się traci w wyniku wojny. Wszystko się zyskuje dzięki pokojowi". Proszę o modlitwę za poległych, rannych i ich rodziny.

Odmówmy teraz w ciszy, w swych sercach, wszyscy razem, modlitwę za poległych, rannych i ich krewnych; w ciszy.

Pozdrawiam gorąco wszystkich obecnych dzisiaj pielgrzymów: rodziny, wiernych z wielu włoskich parafii i z innych krajów, stowarzyszenia i ruchy. Pozdrawiam wiernych przybyłych z Kanady, z Chorwacji oraz z Bośni i Hercegowiny, jak również grupę Małego Kottolenga z Genui, z Dzieła Księdza Orione.