Rozwiązłość nie daje satysfakcji

PAP |

publikacja 06.06.2013 16:20

Nie ma wątpliwości, że seksoholizm jest pewną formą uzależnienia, podobnie jak alkoholizm czy narkomania. U niektórych osób staje się jednak stylem życia, który może ukrywać np. niskie poczucie własnej wartości - powiedział PAP dr Andrzej Depko.

Rozwiązłość nie daje satysfakcji Jakub Szymczuk /GN

Współżycie seksualne zwykle zaspokaja potrzebę bliskości z drugą osobą, miłości i szczęścia, daje poczucie odprężenia. "U seksoholików poczucie satysfakcji jest jednak krótkotrwałe. Odczuwają oni silną potrzebę powtórzenia kontaktu seksualnego, co przeradza się w przymus" - podkreśla dr Andrzej Depko, prezes Polskiego Towarzystwa Medycyny Seksualnej.

Mechanizm seksoholizmu jest taki sam jak w przypadku innych uzależnień. Podobnie jak alkoholicy coraz częściej sięgają po alkohol, erotomani zaczynają tracić kontrolę nad swoimi zachowaniami seksualnymi. Coraz częściej pragną współżycia, najlepiej z kolejnymi partnerami, żeby osiągnąć większe pobudzenie, które znowu nie daje im ukojenia i pełnej satysfakcji.

Dr Depko twierdzi, że seksoholicy dążą do tego, by ponownie osiągnąć stan błogostanu, który dla nich jest jednak zawsze ulotny. W ich przypadku złudne jest również odczuwanie bliskości, bo na ogół nie potrafią nawiązać bliższych kontaktów i trwałych związków.

Seks działa w mózgu na ten sam układ nagrody co alkohol, narkotyk czy pornografia. Niektórzy specjaliści twierdzą nawet, że seks w większym stopniu podnosi poziom neuroprzekaźników aniżeli alkohol. Badania na myszach wykazały, że po każdym orgazmie gwałtownie podnosi się poziom endorfin, nazywanych hormonami szczęścia, gdyż poprawiają samopoczucie i zwiększają poziom zadowolenia. Mogą też działać euforycznie.

Dr Depko zwraca uwagę na uwarunkowania psychologiczne osób uzależnionych od seksu. Jego zdaniem, dla niektórych z nich rozwiązłość staje się stylem życia, którym się chwalą. Takie zachowanie z czasem też może jednak doprowadzić do uzależnienia od seksu.

"Seksoholizm może również ukrywać defekty osobowościowe, np. niskie poczucie własnej wartości" - dodaje prezes PTMS. Może on ujawniać się nawet u tych osób, które wiele osiągnęły w życiu, dorobiły się majątku i mają wysoki prestiż społeczny, ale nie daje im to satysfakcji. Aby się dowartościować niektórzy odgrywają rolę podrywacza lub playboya. Zaczynają obsesyjnie myśleć o swoich podbojach. Stale szukają okazji, by kogoś uwieść, snują intrygi miłosne. Ale nawet częste kontakty seksualne z pięknymi i budzącymi powszechny podziw kobietami nie dają ukojenia.

Dr Depko twierdzi, że seksoholicy zwykle próbują się leczyć dopiero wtedy, gdy ponoszą jakieś życiowe straty - rozpada się im związek, zarażą się jakąś chorobą przenoszoną drogą płciową, czy gdy ich uzależnienie zostanie upublicznione. Dochodzą wtedy do wniosku, że może powinni coś zrobić ze swoją słabością.

Celebryci czasami przyznają się do uzależnienia i obiecują, że będą się leczyć. Tak zrobił Tiger Woods, który zaczął się leczyć po tym jak ujawniono jego romans z Mindy Lawton, 33-letnią wtedy kelnerką jednej z restauracji pod Orlando, znajdującej się w pobliżu jego posiadłości na Florydzie. Po tym wydarzeniu rozpadł się jego związek z Elin Nordegren, pochodzącą ze Szwecji modelką, z która ma córkę i syna.

Patrick J. Carnes, amerykański lekarz specjalizujący się leczeniu uzależnień, zwłaszcza uzależnień seksualnych, autor książki "Don't Call It Love: Recovery From Sexual Addition" (Nie nazywaj tego miłością. Jak wyleczyć się z seksoholizmu), twierdzi, że seksoholicy odczuwają coraz większą potrzebę poddawania się kolejnym, bardziej ryzykownym i niebezpiecznym, a zarazem bardziej intensywnym zachowaniom seksualnym. Inaczej nie są w stanie osiągnąć tego samego poziom euforii i zadowolenia seksualnego.

Jego zdaniem istnieje zasadnicza różnica pomiędzy wysokim popędem seksualnym a seksoholizmem. Carnes uważa, że zachowanie seksoholika jest bardziej kompulsywne, dlatego lepszym określeniem jest zaburzenie obsesyjno-kompulsywne niż uzależnienie od seksu.

Z jego badań wynika, że objawy seksoholizmu zdradza 6 proc. ludzi obojga płci. Błędne jest bowiem przekonanie, że w seksoholizm wpadają niemal wyłącznie mężczyźni, gdyż mają większy popęd seksualny niż kobiety. Według jego oceny, panie stanowią 40 proc. wszystkich osób uzależnionych od seksu.