Wszyscy o Radiu Maryja

media/a.

publikacja 02.05.2006 11:12

W dniu, w którym zgormadzeni na Jasnej Górze polscy biskupi zapowiedzieli obrady nad kwestią Radia Maryja, niemal wszystkie gazety poświęciły bardzo dużo miejsca tej rozgłośni.

Radio, które buduje przestrzeń wolności - takim tytułem inauguruje na pierwszej stronie cały blok materiałów o Radiu Maryja Nasz Dziennik. Dalej czytamy: Liberalne media atakujące Radio Maryja są wrogami wolności, a co za tym idzie - demokracji. Te same osoby, które szermują hasłami swobody wypowiedzi, chcą ją jednocześnie reglamentować na antenie rozgłośni, będącej fenomenem społecznym, jakiego nie było nie tylko w Polsce, ale i na świecie od 1939 roku. Te odważne słowa prawdy wypowiedziane w niedzielę przez prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego na konferencji prasowej w Gdyni, demaskujące prawdziwe intencje autorów oszczerczej kampanii prowadzonej wszelkimi dostępnymi metodami, wywołały prawdziwą histerię wśród części mediów. Kaczyński przypomniał oczywisty dla wielu milionów słuchaczy Radia Maryja fakt, że z dziełem tym nierozerwalnie łączy się osoba jego dyrektora o. Tadeusza Rydzyka. Tworząc od podstaw toruńską rozgłośnię, przyjmując na siebie wymierzone w Radio kolejne fale ataków, niezłomny redemptorysta stał się rzecznikiem rzesz Polaków niebędących beneficjentami zmian po 1989 r. i doprowadził do aktywizacji politycznej bardzo poważnej części środowisk, dla których w oficjalnym nurcie życia społeczno-politycznego nie było miejsca. Radio Maryja i zaangażowanie o. Tadeusza Rydzyka stało się dziś dobrem i własnością tych ludzi. - Wolność mediów jest dzisiaj bardzo wyraźnie zagrożona. Bo wolność mediów nie polega na tym, że jest jakaś grupa, która wyznacza, co wolno, a czego nie wolno powiedzieć, i prowadzi kampanię zmierzającą do tego, żeby te ośrodki, które mówią co innego, były likwidowane i żeby ci ludzie, którzy mówią co innego, byli eliminowani z mediów - stwierdził Jarosław Kaczyński odnosząc się do licznych publikacji jawnie wrogich toruńskiej rozgłośni oraz jej założycielowi. Prezes PiS podkreślił, że zmasowane ataki, łącznie z absurdalnymi i niemającymi nic wspólnego z wolnością słowa żądaniami likwidacji stacji, nasiliły się w sytuacji, gdy szansa budowy IV RP stała się realna.

- Twierdzenie, że to jest medium, które nie ma prawa istnieć w demokratycznym kraju, może paść tylko z ust osób, które są po prostu wrogami wolności i co za tym idzie - wrogami demokracji, bo bez wolności demokracji być nie może - zaznaczył prezes PiS. Dodał, że przecież nie trzeba zgadzać się ze wszystkim, co pada na antenie Radia. Jarosław Kaczyński podkreślił, że zaciekłą kampanię przeciwko Radiu Maryja i ojcu Tadeuszowi Rydzykowi prowadzą te same osoby, które przy innych okazjach nieustannie powołują się na zasadę wolności mediów, m.in. wtedy, kiedy obrażają ludzi, w tym głowę państwa. Pytany, czy jego wypowiedź w sprawie Radia Maryja ma związek z zaplanowanymi na dziś na Jasnej Górze obradami Rady Stałej Konferencji Episkopatu Polski i biskupów diecezjalnych oraz Zespołu Troski Duszpasterskiej o Radio Maryja, Jarosław Kaczyński odparł, że nie jest osobą, która ma zamiar podejmować akcje wewnątrz Kościoła instytucjonalnego, natomiast jako katolik, osoba należąca do Kościoła, ma prawo zabierać głos w sprawach, które są z Kościołem związane. - Skorzystałem z tego prawa, ale biskupi podejmują decyzję na zasadach, które są określone i w naszym obyczaju, i w naszym prawie, czyli rozdziału Kościoła od państwa - podkreślił. Wypowiedź szefa Prawa i Sprawiedliwości została opatrzona licznymi negatywnymi komentarzami w mediach elektronicznych. Polska Agencja Prasowa, łamiąc zasady rzetelnego przekazu, przytoczyła wyłącznie wypowiedzi osób nieprzychylnych Radiu. PAP, zawsze cytowana przez szereg mediów, w tym m. in. rozgłośnie i gazety, napisała o wypowiedzi Kaczyńskiego: "Komentarze publicystów brzmią jednoznacznie: była niewłaściwa". Dziennikarze Agencji nie zadali sobie nawet trudu, by wysłuchać opinii osób, które mają inne zdanie na ten temat. A takich przecież nie brakuje. Artur Kowalski Również Nasz Dziennik zamieszcza komentarz: Wielkie dzieła tworzą konkretni ludzie Wielkie dzieła tworzą konkretni ludzie - nadając im kształt swego ducha, wiary i żaru miłości. Tak jak nie zaistniałyby "Rycerz Niepokalanej" i Niepokalanów bez ojca Maksymiliana Kolbego, Jasnogórskie Śluby Narodu - bez Prymasa Stefana Wyszyńskiego, Msze św. za Ojczyznę w żoliborskim sanktuarium - bez ks. Jerzego Popiełuszki, tak samo trudno wyobrazić sobie Radio Maryja bez ojca Tadeusza Rydzyka. Jest twórcą, założycielem i dyrektorem tego dzieła. Więcej - jego pokornym sługą, bezgranicznie oddanym sprawie Chrystusa, Kościoła i człowieka. To naturalne więc, że dla milionów słuchaczy osoba Ojca Dyrektora jest gwarantem wiarygodności i niezależności Radia Maryja, co tak zdecydowanie odróżnia rozgłośnię Ojców Redemptorystów od mediów lewicowo-liberalnych, zalewanych przez fale politycznej poprawności. Owszem, ojciec Tadeusz Rydzyk nigdy nie został "maskotką" modnych gazet i stacji, nie poszedł na kompromis, nie schlebiał "arystokracji III RP". Jak prawdziwi szaleńcy Boży, często wyprzedzający swą epokę, odczytał wielki znak naszych czasów: głód prawdy i wolnego słowa. Dlatego założył Radio Maryja i inne dzieła związane z przekazem informacji i myśli. Dla central antyewangelizacyjnych przestrzeń wolności i demokracji, jaką zapewnia Radio, to śmiertelne zagrożenie. Stąd ta rozpisana na głosy, szeroko zakrojona kampania kłamstw, oszczerstw, pomówień i manipulacji przeciwko ojcu Tadeuszowi Rydzykowi. Wrogowie prawdy wymyślili już nie tylko "problem Radia Maryja", ale i "problem ojca Rydzyka". Strojąc się w piórka "zatroskanych" o Kościół, chcą wymusić na władzach kościelnych odejście Ojca Dyrektora, tak jakby chodziło o rutynową zmianę personalną. To obłuda i fałsz. Tym wilkom chodzi o likwidację Radia Maryja w dotychczasowym kształcie, odebranie mu zaufania milionów ludzi. Każdy, kto domaga się Radia Maryja bez ojca Tadeusza Rydzyka - co już cztery lata temu towarzysze z "Gazety Wyborczej" sformułowali jako dyrektywę dla całego "układu" w Polsce - jest wrogiem wolności i wolnego słowa. Małgorzata Rutkowska

Atak na Radio Maryja to atak przeciwko wolności - to tytuł zamieszczonej przez Nasz Dziennik relacji z konferencji prasowej Jarosława Kaczyńskiego w Gdyni (niedziela, 30 kwietnia 2006 r.): Wypowiedź (...) Jest także inna kwestia; inna sprawa, o której słów kilka chciałem powiedzieć. To jest sprawa bardzo ważna, też związana z mediami. Otóż to jest sprawa wolności mediów w Polsce. Ta wolność mediów jest dzisiaj bardzo wyraźnie zagrożona. Bo wolność mediów nie polega na tym, że jest jakaś grupa, która wyznacza, co wolno, a czego nie wolno powiedzieć, i prowadzi kampanię zmierzającą do tego, żeby te ośrodki, które mówią co innego, były likwidowane i żeby ci ludzie, którzy mówią co innego, byli eliminowani z mediów. Mówię tutaj o sprawie Radia Maryja i sprawie ojca Rydzyka. Dzieją się tutaj rzeczy zadziwiające. Ci sami, którzy nieustannie powołują się na zasadę wolności mediów, np. wtedy, kiedy ludzi obrażają, w tym nieustannie obrażają głowę państwa, jednocześnie prowadzą zaciekłą kampanię przeciwko Radiu Maryja, przeciwko ojcu Rydzykowi. Chcą go wyeliminować, chcą w istocie wyeliminować Radio Maryja, bo osoba ojca Rydzyka i Radio Maryja są ze sobą ściśle związane. Można się z tymi czy innymi tezami, które poprzez Radio Maryja są przekazywane, zgadzać albo nie zgadzać. Ale twierdzenie, że to jest medium, które nie ma prawa istnieć w demokratycznym kraju, może paść tylko z ust osób, które są po prostu wrogami wolności i co za tym idzie - wrogami demokracji, bo bez wolności demokracji być nie może. Chciałbym, żeby ta sprawa była jasna i żeby było jasne nasze stanowisko w tej sprawie. My w ogóle jesteśmy tutaj wieloma sprawami niesłychanie wręcz zdziwieni. Radio Maryja było zawsze radiem zaangażowanym. Doprowadziło do aktywizacji politycznej bardzo poważnej części środowisk tradycjonalistycznych, środowisk szczególnie ściśle związanych z Kościołem. Można powiedzieć, że zbudowało tutaj coś co przynajmniej od okresu przedwojennego przed 1939 rokiem w Polsce na szerszą skalę nie funkcjonowało. To oczywiście może się komuś podobać, może się nie podobać, ale jest to element demokracji, element pewnej oczywistości w państwie demokratycznym. To zaangażowanie zawsze oczywiście było związane z jakimiś opcjami ściśle już politycznymi, związanymi z jakimiś partiami. Przypominamy: poparcie dla Lecha Wałęsy, poparcie dla AWS-u, poparcie dla Ligi Polskich Rodzin, krytyka różnych partii, w tym, nie ma co ukrywać, również krytyka naszej partii w pewnym okresie jej istnienia. I jakoś nikomu to nie przeszkadzało. Jakoś nikt z tego powodu nie wyciągał wniosków, by dokonywać jakichś aktów likwidatorskich, czy to w sensie instytucjonalnym, czy personalnym. A kiedy na falach Radia Maryja i w Telewizji Trwam zaczęli pojawiać się politycy umiarkowanej prawicy - bo PiS jest partią umiarkowanej prawicy - pojawił się problem. Problem zaczął się w momencie, kiedy Radio Maryja stało się częścią frontu, który ma szansę Polskę zmienić, zmienić w interesie ogromnej większości obywateli, w interesie perspektyw rozwojowych Polski, bo w obecnym kształcie Polska rozwijać się w odpowiednim tempie nie może, ale jednocześnie zmienić przeciwko interesowi czegoś, co we wczorajszej "Rzeczpospolitej" pan Karłowicz bardzo celnie określił jako swoista "arystokracja III Rzeczypospolitej".

Otóż tak, my jesteśmy przeciwko "arystokracji III Rzeczypospolitej" i uważam ją za grupę skrajnie szkodliwą. Jeżeli Radio Maryja też jest przeciwko niej, to bardzo, bardzo dobrze. I powtarzam: ten atak jest atakiem przeciwko wolności i przeciwko naprawie Rzeczypospolitej. Chcę to bardzo mocno podkreślić, niezależnie od tego, że wszyscy o tym wiedzą. Możemy się, czy ja osobiście mogę się z takim czy innym sądem wyrażanym w tym radiu nie zgadzać, tak jak nie zgadzam się z sądami wyrażanymi także w innych mediach. Ale to jest jedna sprawa, a to jest druga sprawa. I warto, żebyście Państwo to wiedzieli i przekazali tę wiedzę także opinii publicznej. Dziękuję bardzo. Pytania od dziennikarzy (...) Kto chce zamknięcia Radia Maryja? Czy to oświadczenie w sprawie radia ma związek z zaplanowanymi na wtorek obradami biskupów? - Na pewno nie jestem kimś, kto ma zamiar podejmować akcje wewnątrz Kościoła instytucjonalnego. Jestem przedstawicielem katolików w tym sensie, że sam jestem katolikiem, a więc należę do Kościoła i mam prawo zabierać głos w sprawach, które są z Kościołem związane. W tym sensie skorzystałem z tego prawa, ale biskupi podejmują decyzje na zasadach, które są określone i w naszym obyczaju, i w naszym prawie, czyli rozdziału Kościoła i państwa. Ja tylko stwierdzam - bardzo mocno to chcę podkreślać - że Radio Maryja po pierwsze funkcjonuje w ramach świętej zasady wolności słowa i kto chce je likwidować czy jakoś ograniczać czy eliminować ludzi, w tym wypadku eliminować ojca Rydzyka, w tę zasadę godzi. Po drugie, jest dzisiaj ważną częścią frontu, który walczy o bardzo potrzebną, niezbędną zmianę wewnętrzną w Rzeczypospolitej. No i wreszcie dziwi to, że kiedy zaangażowania [radia - dop. red.] były inne, to wtedy takich pretensji nie było, chociaż zdarzało się, że występowali tam politycy nieporównanie bardziej radykalni niż np. ja. I dlatego też to wszystko budzi wielkie zdziwienie. Jeżeli ludzie podejmujący decyzję wezmą mój głos pod uwagę, to będę bardzo rad. Zrozumiałam, że Pan uważa, że odejście ojca Rydzyka z Radia Maryja jest równoznaczne z likwidacją Radia Maryja? - Proszę sobie wyobrazić, że ja bym prowadził kampanię w celu zlikwidowania "Gazety Wyborczej", ale mówiłbym: "No nie, ja przeciw gazecie nic nie mam, ale Adam Michnik - do widzenia". I to nawet nie teraz, bo wiadomo, sytuacja Adama Michnika jest niejasna, ale dajmy na to 10 lat temu. Mówiłbym, że wcale nie jestem przeciwko "Gazecie Wyborczej", tylko nie powinno tam być Adama Michnika. No przecież to są żarty! Ja spieram się z "Gazetą Wyborczą" i uważam jej działalność za szkodliwą, ale nigdy mi do głowy nie przyjdzie, żeby żądać, aby ta gazeta przestała istnieć. Albo żeby żądać, abym ja miał decydować o tym, kto tam jest redaktorem naczelnym czy w ogóle ktokolwiek poza samą redakcją czy innymi osobami, które z jakichś powodów mają tego rodzaju uprawnienia. To jest po prostu nie moja sprawa, wiem, że Radio Maryja i ojciec Rydzyk to jest w istocie to samo. Radio zostało stworzone przez ojca Rydzyka. Ja nie chcę tu wymieniać innych nazwisk, bo są też radia stworzone przez ludzi. Pan Woyciechowski - niestety już nie żyje od lat, ale to była osoba tak bardzo związana z Radiem Zet, że trudno było mówić, że jest się za Radiem Zet, ale przeciwko panu Woyciechowskiemu. To jest tego rodzaju sytuacja. Ale "Gazeta Wyborcza" bez Adama Michnika daje sobie radę, Panie Prezesie... - Naczelnym redaktorem "Gazety Wyborczej" jest Adam Michnik i chociaż, jak pewnie wszyscy wiemy, może nie do końca wykonuje tę funkcję, to jednak jest zachowywany jako szef. I to wskazuje na to, jak bardzo ta gazeta

Wypowiedź J. Kaczyńskiego dla Naszego Dziennika komentuje Stanisław Krajski, wykładowca UKSW: Pan Jarosław Kaczyński stwierdził coś, co wydawałoby się oczywiste dla wszystkich tych, którzy mają jakikolwiek pozytywny stosunek do demokracji i wolności. Natomiast problem polega na tym, że demokracja i wolność są oparte na wolnych mediach, natomiast tych wolnych mediów, czyli niezależnych od nikogo, najwyżej od społeczeństwa, jest bardzo mało i do nich należą Radio Maryja, Telewizja Trwam i "Nasz Dziennik". Pozostałe media, jak to ktoś zwrócił uwagę, reprezentują tylko poszczególne osoby i pewne grupy nacisku. Jeżeli zabrania się funkcjonować tym naprawdę wolnym mediom, takim jak Radio Maryja, to wszystko wskazuje na to, że te osoby zmierzają do zupełnie innego ustroju, który się nazywa oligarchią, czyli rządów wąskiej elity.

Gazeta zamieszcza też wywiad z Tadeuszem Cymańskim, wiceprzewodniczącym klubu parlamentarnego PiS, rozmawia Artur Kowalski Czym Pana zdaniem są spowodowane - ostatnio szczególnie ostre - ataki na Radio Maryja? - Myślę, że prezes Jarosław Kaczyński postawił tutaj dobrą diagnozę. Wszystko ma swoją historię i swoją dynamikę. Te ostatnie ataki trzeba dokładnie kojarzyć w czasie. W momencie dość nieoczekiwanym dla wielu ludzi wyłania się możliwość tej koalicji, która teraz powstaje - jeszcze nie większościowa, ale myślę, że już niebawem - i tworzy się realna szansa i nadzieja, ale również śmiertelne zagrożenie. Dla kogo nadzieja to nadzieja, dla kogo zagrożenie to zagrożenie. Ta koalicja, jeżeli wykaże się determinacją, jeżeli wady i przywary, które też są udziałem jej uczestników, nie będą na tyle mocne, żeby ją zniszczyć, może być dla Polski bardzo cenna i pożyteczna. Ale dla układów, powiązań, interesów klik, dla tych układów, które się ogólnie nazywa dla uproszczenia III Rzeczypospolitą, jest to zagrożenie. Radio Maryja od zawsze piętnowało te układy, które nazwał Pan III Rzecząpospolitą. Skąd w takim razie teraz ten frontalny atak? - Sympatia Radia Maryja, to, jak sądzę, nie jest sympatia dla partii Prawo i Sprawiedliwość, lecz dla pewnych elementów programu Prawa i Sprawiedliwości. Jeżeli Radio Maryja popierało wcześniej ugrupowania bardziej radykalne, ultrakatolickie, kojarzone z Ligą Polskich Rodzin, to nie było tak groźne jak w momencie, kiedy popiera pewne wartości, które niesie PiS, a więc umiarkowane. A umiarkowanie jest szersze, czyli mogące zmienić Polskę, a to jest groźne dla tych układów. Pod adresem Radia Maryja padają jednak bardzo poważne zarzuty - że jest zagrożeniem dla demokracji... - To można włożyć między bajki. Jest to jakimś szaleństwem. Nikt nigdy nie twierdził, że to Radio jest ideałem, że nie zdarza się usłyszeć tam zdania, które może nie powinno paść, ale nie ulega wątpliwości, że jeżeli patrzymy na demokrację szeroko, to Radio Maryja pięknie się w nią wpisuje i jest trwałym elementem tej demokracji, a myślę, że wszystkie próby radykalnych działań wobec Radia byłyby zaprzeczeniem wolności słowa. Czyżby więc te media, w których pojawiają się głosy nawet o zamknięciu Radia Maryja, same występowały przeciw demokracji? - Sądzę, że paradoksalnie tak. Krzyk, że wolność słowa w Polsce jest zagrożona, bo prokuratura zareagowała na doniesienie o bardzo ostrym dowcipie rysunkowym w internecie, a konferencję w tej sprawie zwołał nawet Donald Tusk, a z drugiej strony nawoływanie, że należy uciszyć czy zlikwidować Radio Maryja, jest przykładem, moim zdaniem, pewnej schizofrenii czy hipokryzji. Ponieważ chce się ratować małą wolność, a likwidować wielką, bo Radio jest medium publicznym mającym dużą siłę oddziaływania, niezależnie kto jak je ocenia. By koalicja mogła coś zmienić i rozbić, jak Pan stwierdził, interesy klik, przydałaby się jednak koalicja większościowa. Prezes Jarosław Kaczyński powiedział, że taka powstanie w niedługim czasie. Jak długo może to potrwać? - Myślę, że jest to kwestia tygodnia czy dwóch i mamy tutaj nadzieję wynikającą z różnych racjonalnych działań, a więc z prowadzonych rozmów. Chcemy również wierzyć, że będzie nam sprzyjać Opatrzność - trzeba się też modlić i nie zapominać, że przesłanie, które towarzyszy naszym działaniom, mocno się wpisuje w walkę o wartości, w realizację celów wyższych niż tylko ekonomiczne. Gdzie szukacie poparcia - wśród posłów PSL i kolejnych z LPR? - Poparcie może pochodzić z tych stron, z których teoretycznie jest możliwe. Nie sądzę, aby wzmocnił nas - nie wiem, jakbyśmy nawet w takiej sytuacji zareagowali - jakiś poseł z SLD. Najbliżej są nam właśnie PSL i LPR. Żałuję bardzo, że historia z przewodniczącym LPR sprawiła, że sytuacja się tak bardzo skomplikowała. Wiem, że wielu naszych, zwłaszcza prawicowych, wyborców czy ludzi Kościoła bardzo boleje nad tym, iż poszło nam łatwiej z Samoobroną czy że lepiej rozmawia się nam z PSL niż LPR - z którą wydawałoby się powinno się rozmawiać najłatwiej. Na pewno żadna ze stron nie jest tu bez winy, ale przecież łączą nas pewne wartości. Nie mówmy nawet o polityce - ludzie wierzący powinni wspierać te siły, tych ludzi, te partie czy ugrupowania, wszystko to, co sprzyja realizacji celu wiecznego, i jeżeli jakaś partia chroni wartości rodziny, chroni życie, jest silna, to aż się narzuca, że trzeba ją wspierać. Dotychczas jednak PiS rządziło bez formalnej koalicji... - Wśród wielu osób powstaje pewne fałszywe wrażenie i rodzi się pytanie oraz konkluzja - czego chcecie? Macie prezydenta, macie premiera, marszałka Sejmu. Jeżeli nie potraficie rządzić, to zostawcie to wszystko. To jest fałsz, bo wymienia się wszystkie klejnoty i zalety, a nie mówi się, że zwornikiem, który trzyma konstrukcję, tym elementem kluczowym i decydującym jest większość w parlamencie. Weźcie sobie wszystko, a dajcie nam tylko 2-3-1 [231 posłów - przyp. red.]. Bez tego w Sejmie nie przejdzie żadna inicjatywa. Bez większości, mając wszystko, tak naprawdę nie ma się nic.

Radio Maryja - szansą ewangelizacji - to tytuł artukułu w Naszym dzeinniku, napisanego przez ks. prał. dr Waldemara Kulbata, duszpasterza dziennikarzy archidiecezji łódzkiej: Jest oczywiste, że prawie od momentu powstania Radio Maryja jest przedmiotem medialnej, nieprzebierającej w środkach agresji. W ostatnich miesiącach, zwłaszcza po odejściu z tego świata Ojca Świętego Jana Pawła II, ataki na Radio przybrały postać niemal histerycznej manii prześladowczej, wywołującej zjawisko stadnych reakcji nienawiści niektórych bezkrytycznych i bezmyślnych jednostek i grup. Skala tych ataków ujawnia rolę i znaczenie działalności Radia Maryja w służbie ewangelizacji. Zadziwiające, że Radio Maryja spotyka się z zajadłą krytyką nie tylko z zewnątrz, co byłoby zrozumiałe, ale nawet ze strony niewielkich, choć dokuczliwych środowisk wewnątrzkościelnych. Znamienne, że krytyka ta nie dosięga ludzi i instytucji głoszących poglądy jaskrawo sprzeczne z wiarą. Toleruje się jawną opozycję przeciw nauce moralnej i dogmatom Kościoła. Krytyka ignoruje działalność ludzi, środowisk i wydawnictw zaangażowanych w niszczenie katolickiej wizji rodziny i Narodu oraz propagowanie dewiacji; skierowana jest wyłącznie przeciw Radiu Maryja. Jest to bolesne dla ludzi wierzących i oddanych Kościołowi, którym trudno jest to zrozumieć. Zapewne, jak każda ludzka instytucja, Radio nie jest wolne od niedoskonałości i potknięć. Jednak dokonując jego oceny, należy zachować właściwe proporcje. Przede wszystkim to Radio służy milionom ludzi w Polsce i poza jej granicami. Obejmuje prawie wszystkich: od dziecięcych kółek różańcowych po chorych przebywających w szpitalach i domach opieki. Słuchają tego Radia ludzie niewykształceni i profesorskie elity. Założyciel Radia o. Tadeusz i jego pomocnicy zbudowali autentyczną wspólnotę, jakiej nie ma nigdzie, nie tylko w Europie, ale na świecie. Od samego początku Radio Maryja bardzo zdecydowanie i bezkompromisowo broniło wiary i moralności Kościoła przed dezintegracją. Jest to Radio modlitwy i formacji duchowej. Radio Maryja oraz Telewizja Trwam stworzyły dla ludzi świeckich przestrzeń wolności, aby mogli realizować zasady nauki społecznej Kościoła w celu budowania sprawiedliwego ładu społecznego. Radio Maryja prowadzi autentyczny dialog i formuje środowiska otwarte na współpracę. Dla milionów ludzi w Polsce i poza jej granicami jest to Radio nadziei. To wszystko dokonuje się w czasie, kiedy tyle różnorodnych inicjatyw medialnych rozbłysło i zagasło. Jakie konsekwencje przyniosłaby likwidacja czy nawet jakiekolwiek zmiany personalne, które musiałyby zaowocować osłabieniem oddziaływania Radia Maryja w Polsce? Przekonująco na ten temat pisał niedawno Paweł Lisicki: "W wielu krajach Europy Zachodniej problem [odpolitycznienia - przyp. W.K.] został już dawno rozwiązany, bo środowiska podobne Radiu Maryja zostały skutecznie wykluczone z życia publicznego.

Można się z tego cieszyć. Można też jednak zauważyć, że ideał odpartyjnienia Kościoła prowadzi ostatecznie do jego całkowitej marginalizacji. Ściśle rozumiany - czyli tak jak we Francji, Belgii, Hiszpanii, Holandii - pozbawia Kościół jakiegokolwiek realnego wpływu na prawodawstwo i sferę polityczną [...]. Nie potrafi mobilizować opinii katolickiej do oporu przeciw radykalnym zmianom obyczajowym, choć może cieszyć się pewną przychylnością większości liberalnych mediów. W efekcie owo odpolitycznienie Kościoła - tak radykalne odebranie mu miejsca w sferze publicznej - uderza w samo jego wewnętrzne życie. Nie potrafiąc przeciwstawić się zmianom, Kościół traci oparcie w całym naturalnym systemie obyczajów, tradycji, przesądów, z którego wyrasta cywilizacyjna siła chrześcijaństwa, i powoli obumiera wewnętrznie. Wydaje mi się to znacznie większą groźbą dla katolicyzmu niż polski problem upolitycznienia" (Paweł Lisicki, Kościół ma prawo do różnorodności, "Dziennik", 28 IV 2006). W jakim kontekście i klimacie kulturowym dokonuje się ten atak na Radio Maryja, ukazuje wypowiedź niedawno zmarłego byłego prezydenta Niemiec Johannesa Rau: "W Europie już prawie żaden kraj nie jest zwolennikiem chrześcijańskiego modelu człowieka. Dlatego potrzebujemy własnej, nowej Europy, nad którą nie ma już żadnego kościelnego parasola". Rau podkreślił też, że trzeba wytworzyć "nowe wartości europejskie" oraz "nowe prawa człowieka". A przecież katolik - jak pisał obecny Papież - pozostając w mniejszości w zlaicyzowanym świecie, wobec agnostycznych mediów i subkultury musi być czytelnym świadkiem wiary i "powinien być w opozycji do tego, co 'duchowi świata' - jak go nazywa Nowy Testament - wydaje się oczywiste, dobre, logiczne. Jednym z najpilniejszych zadań chrześcijanina jest odzyskanie zdolności do stawiania oporu temu, co niesie obiegowa kultura" (Joseph Ratzinger, Europa, jej podwaliny dzisiaj i jutro, Kielce 2005, s. 74). Taką właśnie rolę pełni Radio Maryja. Wydaje się, że ataki na Radio są odbiciem dominującej dzisiaj tendencji do eliminacji lub marginalizacji chrześcijaństwa. Jeżeli w tej akcji biorą udział ludzie określający się jako chrześcijanie, to jedynie ujawniają, że kierują nimi siły duchowe wrogie Bogu, Kościołowi i Ewangelii. Stąd zrozumiały staje się apel o gorliwą modlitwę w intencji Radia i jego założyciela.

Dla kogo wolność słowa? - zastanawia się na łamach Naszego Dziennika dr hab. Krystyna Czuba: Ataki na Radio Maryja trwają od kilku lat. Ale to, co dzieje się w ostatnich tygodniach wokół Radia Maryja i przeciwko Ojcu Dyrektorowi, należy do technik terroryzmu medialnego. Takich doświadczeń nie brakowało też Kościołowi w latach PRL. Aktami kłamstw i oszczerstw przez całe życie był uderzany ksiądz Prymas Wyszyński. Działo się to przed jego internowaniem, ale także i później, gdy wspierał Sobór Watykański II. Tak o tym mówił: "Były to przejawy trudnej do zrozumienia nienawiści posługującej się kłamstwem, oszczerstwem, plotką i różnymi zarzutami, które padały szczególnie na moją głowę" (Gniezno, 9.12.1964 r.). Podobne doświadczenia miał też ksiądz Jerzy Popiełuszko. Te działania ze strony mediów przeciwko Radiu Maryja wynikają przede wszystkim z tego, że przedstawia ono siłę oddziaływania na miliony słuchaczy w Polsce i wśród Polonii. Radio jest zaangażowane w głoszenie prawdy, czasem trudnej i bolesnej, ale prawda należy do fundamentów życia człowieka i chrześcijanina. Należy także do fundamentów etyki dziennikarskiej. Tymczasem ludzie mediów, którzy często posługują się kłamstwem, nie tylko zatracają zmysł prawdy i sprawiedliwości, ale własne kłamstwo, wciąż powtarzane, uznają w końcu za prawdę. W ten sposób niszczą siebie i innych. Kościół jest zobowiązany do głoszenia prawdy, a wobec nieprawdy do bycia znakiem sprzeciwu. Ataki na Radio Maryja są atakami na Kościół w Polsce. W Radiu Maryja Kościół mówi głosem tych, którym nie dano głosu i szansy wypowiedzenia się w mediach publicznych. Zaszczuwanie ludzi Kościoła, którzy głośno mówią o zaistniałych faktach, w każdym kraju i w każdym społeczeństwie przynosi złe owoce. Przykładów możemy szukać w niedawnej historii. Było ich bardzo wiele. Nie brak ich także obecnie. Milczenie Kościoła wobec złej polityki czy demoralizacji społeczeństwa jest złym świadectwem o ludziach Kościoła. Żadnemu kapłanowi, który jest duszpasterzem, nie może być obojętne, w jakim kierunku jest sterowane społeczeństwo, jakie otrzymuje prawa i obowiązki. Ten, kto lęka się problematyki związanej z polityką jako wspólnym dobrem, rozmija się nie tylko ze swoim powołaniem, ale i ze swoim chrześcijaństwem. Lęk jest złym doradcą człowieka i duszpasterza - mówił ksiądz Prymas Wyszyński. Przypomnijmy też, że kiedyś większość niemieckiego Kościoła milczała wobec hitleryzmu. Milczał też francuski Kościół wobec antysemityzmu. Milczała prawosławna Cerkiew wobec zbrodni komunizmu. Ci z przedstawicieli tych Kościołów, którzy nie milczeli - oddali życie za prawdę. Dziś Kościół w Niemczech, we Francji składa przepraszające deklaracje. Ale chyba i na Cerkiew przyjdzie czas. Tylko czy wystarczy przeprosić, gdy dokonały się zbrodnie i nieprawości?

Są ludzie Kościoła w Polsce, a wśród nich - w sposób szczególny - Ojciec Dyrektor Tadeusz Rydzyk, którzy często głośno ośmielają się mówić to, o czym inni publicznie milczą. Milczenie krzywdzi Naród, niszczy sumienie milczącego ze strachu. Wystąpienia kapłanów, które nie docierają do sumień, nie wołają o przemianę i o nawrócenie, dalekie są od Ewangelii. Jeśli milczymy wobec kłamstwa, narasta potęga królestwa kłamstwa. Jest to jakiś dziedziczny owoc grzechu pierworodnego, do którego szatan namówił i wciąż namawia człowieka. Dlatego tyle krzyku o wolność w mediach, w sztuce i często w różnych sytuacjach mniejszości ludzi zagubionych. Dlatego cenzura dla Radia Maryja. To, co nam się proponuje wobec Radia Maryja, jest to orwellowska wizja ubezwłasnowolniania mózgów, polityczna poprawność, w której białe nazwano czarnym, a czarne białym. Ojca Dyrektora Tadeusza Rydzyka chce się zniszczyć, używając wszelkich niegodziwych środków, bo ukazuje on podział na to, co złe i dobre, a taki podział nie jest akceptowany przez tzw. intelektualistów świeckiej religii. Ktoś powiedział: "Dla triumfu zła potrzeba tylko, żeby przyzwoici ludzie nic nie robili". I dlatego chyba jest wołanie o odsunięcie ojca Tadeusza Rydzyka. Ci, którym zależy na zniszczeniu Radia Maryja, chcą zmienić Kościół według własnego projektu. Chcą dyktować Kościołowi, co powinien i czego nie powinien. Zajrzyjmy do św. Pawła, który napisał w liście do Tymoteusza: "Gdy ludzie zdrowej nauki nie ścierpią, ale według własnych pożądań będą sobie mnożyli nauczycieli, bo ich uszy świerzbią, będą się odwracali od słuchania prawdy, a obrócą się ku zmyślonym opowiadaniom" (2 Tm 4, 3-4). Chcą oni - jak mówił Prymas Tysiąclecia - "zmienić Kościół będący społecznością widzialną w nieuchwytną mgławicę, zgruzować wszystkie komórki życia z małżeństwem i rodziną na czele, pozbawiając Naród jego więzi kulturalnej i dziejowej. A potem na gruzowisku zastanawiać się, co dalej" (8.09.1970 r.). Atak na Radio Maryja jest akcją polityczną, która jest próbą zniszczenia jedności Kościoła w Polsce. Czyż nie powinno to być oczywiste dla ludzi Kościoła? Jest to jednocześnie atak na IV Rzeczpospolitą, i to nie dlatego, że Prawo i Sprawiedliwość ma w Radiu Maryja jedyną możliwość rzetelnego informowania społeczeństwa o tym, co się dzieje, ale przede wszystkim - atak przeciwko budowaniu demokracji opartej na fundamencie wolności, przeciwko podstawowym prawom człowieka do wolnej informacji, o czym jest zapis w Konstytucji w art. 14. Jest to atak przeciwko prawu do wolności człowieka zapisanemu także w Konstytucji, w art. 31. Na koniec chciałabym przytoczyć słowa księdza Prymasa, który apelował do duchowieństwa w 1970 r. w liście wielkanocnym. Powiedział: "Musicie mieć odwagę mówienia o prawdzie, świadczenia prawdy uczynkiem i słowem". Szczęść Boże!

Nasz Dziennik zamieszcza też fragment wykładu Petera A. Redpatha, profesora zwyczajnego St. John's University, Staten Island, NY, USA, wygłoszonego 28 kwietnia br. na Międzynarodowym Sympozjum "Polityka a religia", które odbyło się na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. W Polsce trwa walka o dusze Zachodu Biorąc pod uwagę arbitralną redukcję języka politycznego do języka zsekularyzowanego i oświeconego, czy tego, co nazywa się "językiem tolerancyjnym", przez co rozumie się język, który pozostaje w zgodzie z ich świeckimi poglądami, współcześni zsekularyzowani fundamentaliści mają tendencję do popadania w histerię na samą myśl o istnieniu silnego katolickiego medium na arenie publicznej. Z samej swej natury zsekularyzowani fundamentaliści uznają taką religijną obecność za istotowo irracjonalną, moralnie i społecznie zacofaną, nieoświeconą, nietolerancyjną - i nietolerowalną. Konsekwentnie, tak jak ich "niewidzialne ręce" skłonne są wykorzystać polityczną poprawność czy tolerancyjny język, by regulować czy "rozcieńczyć" treści kształcenia na poziomie wyższym, tak i mają tendencję do umieszczenia nalepki "nietolerancyjny" na mowie publicznej jakiegokolwiek rodzaju, który zagraża ich monopolistycznej kontroli nad kształtowaniem opinii publicznej. I stojąc za sceną próbują - ukrywając to jak tylko możliwe - pociągać za polityczne sznurki, aby odmówić mediom katolickim prawa do obecności na arenie publicznej. Moim zdaniem, jesteśmy obecnie świadkami tego właśnie rodzaju histerycznej reakcji, jaką są podejmowane próby uciszenia Radia Maryja i TV Trwam. Cywilizacja Zachodu stoi na centralnym skrzyżowaniu. Główna walka o duszę Zachodu opiera się na metafizycznych dyskusjach, obecnie toczących się przede wszystkim w Polsce. Od czasu wyboru Karola Wojtyły na Papieża Polska bardziej niż jakiekolwiek inne miejsce stała się głównym łącznikiem Zachodu z jego metafizyczną przeszłością i moralnym dziedzictwem jako kulturą życia. Sądzę, że Papież Jan Paweł II jasno widział, że jeśli w tej metafizycznej i moralnej bitwie stracimy Polskę, to stracimy także Zachód. Z tego powodu nigdy nie wycofał swego poparcia dla Radia Maryja. Widział bowiem, że Radio Maryja odgrywa zasadniczą i niezastąpioną rolę w rozpowszechnianiu wśród Polaków metafizycznego przesłania i moralnego dziedzictwa Kościoła. Słusznie też uznawał, że Polska jest ostatnią wielką nadzieją duchowego odrodzenia Zachodu i że to duchowe odrodzenie nie może mieć miejsca bez obecności silnych mediów katolickich w Polsce. W bardzo realny sposób Radio Maryja i TV Trwam kontynuują metafizyczne przesłanie Papieża Jana Pawła II. Podtrzymują one żywą obecność tego ducha w Polsce, a poprzez Polskę - na całym Zachodzie. Obecne próby uciszenia Radia Maryja są więc w pewien sposób próbami zawłaszczenia i uczynienia politycznie poprawną spuścizny Papieża Jana Pawła II. Będąc dzieckiem Brooklynu w Nowym Jorku, gdzie Ojcowie Redemptoryści mają głęboki i wieloletni wpływ, wiem, że metafizyczna głębia ich duchowości łączy się z niespotykaną praktyczną mądrością rozpoznawania działania "niewidzialnych rąk". Nie mam więc wątpliwości, iż nie pozwolą oni, by zamilkł wiodący duchowy głos Zakonu Redemptorystów w Polsce. Nie pozwolą, jeśli wciąż przypominają redemptorystów, których znałem, gdy dorastałem na Brooklynie. Peter A. Redpath profesor zwyczajny St. John's University Staten Island, NY, USA Tłumaczenie Agnieszka Lekka Fragment wykładu wygłoszonego 28 kwietnia br. na Międzynarodowym Sympozjum "Polityka a religia", które odbyło się na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim.

Potrzeba odważnych mediów na tym samym sympozjum apelował Thomas A. Michaud, PhD, Wheeling Jesuit University, USA: Polityczna władza postmodernistów rozprzestrzenia się globalnie. Kwitnie dzięki utrwaleniu absolutnej tolerancji jako jedynego moralnego środka pozwalającego uszanować pluralizm. Jednakże (...) absolutna tolerancja postmodernistów jest niczym innym jak politycznym narzędziem do poszerzania ich władzy. Pluralizm i absolutna tolerancja są używane jako techniki do podważania tego, co polityczna władza postmodernistów uważa za zagrożenia: tradycyjnej metafizyki i realizmu epistemologicznego oraz moralnego. Co więc może być, czy powinno być - odpowiedzią na taktykę postmodernistów? Arystoteles niegdyś wypowiedział słowa, z których wynika, że odwaga jest tą cnotą, która umożliwia istnienie wszystkich innych cnót. Można się przeciwstawić politykom postmodernizmu za pomocą odwagi odkrywania i docenienia tego, co jest prawdziwie rzeczywiste. Wymaga odwagi, aby roztropnie osądzić, co powinno być realnymi i prawdziwymi własnościami moralnego życia osoby. Wymaga odwagi, by w pluralistycznym społeczeństwie i świecie działać z prawdziwą tolerancją pokornego umiaru. Wymaga odwagi, by stworzyć alternatywne do mediów postmodernistów media, takie jak Radio Maryja i TV Trwam, które oferują milionom odbiorców szansę na rozwój ich wiary, wtedy gdy tak wiele innych mediów stawia sobie za cel tę wiarę osłabić lub zniekształcić. To właśnie odwaga może pokrzepić tych, którzy są głodni i spragnieni prawdziwej sprawiedliwości, a nie narzucają ludziom poniżenia płynącego z egalitaryzmu ideologicznego. I wreszcie, z błogosławieństwem Ducha Świętego, odwaga może nam pomóc rozwinąć cnotę wiary, nadziei i miłości. One są prawdziwą podstawą solidarności, która może rzucić wyzwanie i oprzeć się politycznej władzy postmodernistów. Thomas A. Michaud, PhD Wheeling Jesuit University, USA Tłumaczenie Agnieszka Lekka Fragment wykładu wygłoszonego 28 kwietnia br. na Międzynarodowym Sympozjum "Polityka a religia", które odbyło się na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim.

W obronie Radia Maryja wystąpił tez w Naszym Dzienniku Jan Maria Jackowski: Cywilizacja prawdy czy mediokracja Paradoksem jest, że dziś - 16 lat po zlikwidowaniu na fali przemian po 1989 roku urzędowej komunistycznej cenzury - próbuje się ograniczać wolność słowa. Choć nie ma już urzędu kontroli prasy, radia, telewizji i widowisk, to podejmowane są działania, które w inny sposób spełniają rolę mniej lub bardziej ukrytej cenzury. Wystarczy przeanalizować ataki na te media i środowiska, które nie wpisują się w jednobrzmiący chór "jedynie słusznej" wizji rzeczywistości upowszechnianej przez inżynierów dusz projektujących świat bez prawdy. W bezpardonowej walce, której jesteśmy świadkami, wszystkie chwyty są dozwolone. Trwa wojna psychologiczna, w której stosowane są brutalne ataki i medialne lincze, kłamstwa i manipulacje, prowokacje i posługiwanie się technikami dezinformacyjnymi służb specjalnych. Nowa cenzura jest ubrana w kostium "politycznej poprawności", która ma służyć "uwiarygodnieniu" bezprecedensowej kampanii nienawiści, pomówień i oszczerstw przeciwko Radiu Maryja. Celem tych wszystkich działań jest wyeliminowanie z przestrzeni społecznej Radia, które skutecznie stanęło w obronie wiary i godności Polaków. Dziś, po wielu doświadczeniach, jakich byliśmy świadkami w Polsce po 1989 roku, nie sposób niedoceniać roli Radia Maryja. To jego słuchacze, którzy jak w zżytej rodzinie czują się Rodziną Radia Maryja, przemieniają naszą polską ziemię, solidarnie uczestnicząc i współdziałając w dziele ewangelizacji, ocalania zbudowanej na fundamencie chrześcijaństwa tradycji kultury polskiej oraz w pobudzaniu do odpowiedzialnej obecności ludzi wierzących w świecie. Dzięki Radiu Maryja szerokie rzesze katolików odnalazły się wobec radykalnej laicyzacji oraz agresywnych procesów dechrystianizacyjnych, zostały zintegrowane i poczuły, że we wspólnocie nie tylko lepiej pogłębiają swoją wiarę, lecz także mogą osiągnąć o wiele więcej dobra w wymiarze społecznym. Radio Maryja jest najsilniejszym medium katolickim w Polsce i sam fakt jego istnienia spowodował, że bezkarnie nie można już dezinformować i manipulować oraz traktować ludzi ochrzczonych - stanowiących przecież większość społeczeństwa - jak "wstydliwą i mało ważną mniejszość". Nowa cenzura "Polityczna poprawność" (political correctness) powstała w lewicujących środowiskach uniwersyteckich w Stanach Zjednoczonych i początkowo oznaczała zjawisko zastępowania w języku określeń uznawanych za negatywne na rzecz określeń bardziej neutralnych. Szybko jednak stała się rodzajem bezwzględnej, totalnej cenzury publicznej bądź autocenzury, która albo zakazuje zajmować się pewnymi tematami, albo też nakazuje je przedstawiać w - nazwijmy to - odpowiednim świetle, czyli zgodnie z wymogami obowiązującego świata antywartości. W ten sposób "polityczna poprawność" stała się instrumentem szantażu, bo ma uświadamiać, że ci, którzy nie podporządkują się jej wyrokom, są na marginesie "oficjalnego" życia społecznego. Przy czym "polityczna poprawność" ma pacyfikować nie tylko zwykłych ludzi, lecz przede wszystkim elity. W Polsce na przykład w ten sposób próbuje się wpływać na Kościół. Słowa nadają sens i określają otaczający nas świat. "Polityczna poprawność" prowadzi do zubożenia słownictwa, które traci swój sens. Kwestionuje prawdę i propaguje relatywizm. Jest instrumentem fałszowania rzeczywistości i świadomości społecznej, cechują ją koniunkturalizm i niekonsekwencja. Jej siła rażenia jest ogromna. Jednych wynosi na piedestał, innych publicznie pogrąża. Piewcy "politycznej poprawności", sami się tolerancji domagając, są wyjątkowo nietolerancyjni i agresywni dla myślących inaczej. Język narzucony przez "polityczną poprawność" eliminuje wszystkie słowa wartościujące z wyjątkiem tych, które sama wartościuje. Założenie jest takie, że nie istnieje prawda obiektywna, że wszystko jest zbiorem równoprawnych odmienności. Stawka to zmiana pojęć oraz eksperyment społeczny, który jest dokonywany pod hasłem globalnego cywilizacyjnego postępu. To wymaga radykalnej zmiany mentalności, czyli metanoi, co w języku greckim oznacza zmianę usposobienia. W Piśmie Świętym to pojęcie jest wyjaśniane jako nawrócenie się do Boga. Natomiast metanoia dziś oznacza przede wszystkim "zmianę świadomości", a zajmują się nią najwyższej klasy specjaliści oddani idei nowego paradygmatu. Posługują się spreparowanym przez "polityczną poprawność" przekazem fałszującym rzeczywistość.

Metanoia polega na zatarciu różnicy między prawdą a kłamstwem i akceptowaniu sprzeczności jako reguły poprawnego myślenia. Nowy człowiek zło będzie uznawał za dobro, kłamstwo za prawdę i będzie mówił "tak, ale nie". Konstruktorzy nowego paradygmatu mają wizję nowego, postmodernistycznego społeczeństwa, uzyskującego nową świadomość, u której podstaw leży odwrócenie się od transcendencji. "Wyzwalanie" człowieka od jego Stwórcy jest nie tylko przejawem dążenia do przekreślenia perspektywy zbawienia, lecz także działaniem powodującym "rozbrojenie" człowieka. Wykorzystując rozwój socjotechniki i ideologii, łatwiej jest go bowiem wtedy poddać totalnej kontroli w imię interesów "możnych tego świata". Cywilizacja prawdy Znany oświeceniowy filozof Monteskiusz określił klasyczny dziś trójpodział władzy na ustawodawczą, wykonawczą i sądowniczą. Tym samym został zdefiniowany kanon ustroju republikańskiego, stanowiący istotę współczesnych demokracji. Na początku XIX wieku Thomas Maculay, amerykański myśliciel, ukuł robiące dziś ogromną karierę pojęcie "IV władza". W ten sposób określił rolę wolnej prasy, której przypisał trzy podstawowe funkcje: rzetelną informację, tworzenie otwartego forum debaty publicznej oraz - co szczególnie uwydatniał w swych wypowiedziach - funkcję kontrolną. Dla Maculaya wolne media, czyli IV władza, pełniły rolę kluczową, gdyż miały strzec władzę ustawodawczą, wykonawczą i sądowniczą przed wypaczeniami, by nie koncentrowały kosztem obywateli zbyt dużej potęgi w swych rękach i nie sprzeniewierzały się swemu powołaniu. Współczesne demokracje przynajmniej w teorii opierają się na równowadze czterech władz. Jednakże doświadczenie polskie unaocznia, że nastąpiła dekompozycja harmonii władz. Znaczna część IV władzy uległa pokusie chwili i zaczęła zajmować miejsce władzy ustawodawczej, wykonawczej i sądowniczej. Te media chcą sprawować rząd dusz i decydować o otaczającej nas rzeczywistości, wyręczając parlament, rząd, wymiar sprawiedliwości. Chcą decydować, co można, a czego nie można, jakie ma być oblicze Kościoła, który polityk jest "słuszny", a który "niesłuszny", co mamy myśleć o rzeczywistości i w jaki sposób się zachowywać i żyć. Thomas Maculay, pisząc o IV władzy, nie przewidział terroru tych, którzy zabraniają zabraniać, czyli szaleństw "politycznej poprawności". Nie przewidział, że media, które sprzeniewierzają się swojemu powołaniu, mogą stanowić zagrożenie dla demokracji i wolności słowa. A wtedy rodzi się mediokracja, czyli rządy sprawowane przez media i ich pozostające w ukryciu polityczne, ideologiczne i gospodarcze zaplecza. Obrona Radia Maryja, obrona wolności słowa, obrona mediów odważnie idących pod prąd jest obroną cywilizacji opartej na prawdzie. Radio Maryja jest niezwykle ważną instytucją życia religijnego i społecznego w Polsce, która żywo i szybko reaguje na to, czym żyje społeczność ludzi wierzących. Każdy telefonujący do rozgłośni może wyrazić na antenie swoje zdanie, zaproponować działanie, zwrócić uwagę na jakiś problem, uzupełnić wcześniej poruszaną kwestię. Dzięki formule Radia - modlitwa, katecheza, telefon - poprzez ten środek przekazu dokonuje się dzielenie, czym kto może, jedni sercem i duchem, inni doświadczeniem, wiedzą, informacjami czy przemyśleniami. W ten sposób słuchacze uczą się dostrzegać i definiować problemy, odnieść je do szerszego kontekstu, dostrzegają wzajemne powiązania mechanizmów społecznych i gospodarczych, potrafią podjąć konkretne działania. Wzajemnie się ubogacają i uczestniczą w wielkich narodowych rekolekcjach. Radio Maryja stanowi przykład, jak na falach eteru, z wykorzystaniem najnowszej technologii i techniki oraz przy ogromnej sprawności realizacyjnej odbywa się wielka praca formacyjna i nawiązuje komunikacja międzyludzka na forum międzykontynentalnym. Bo przecież to Radio, które jednoczy i umacnia, jest też radiem globalnym, bo i Ewangelia jest globalna, i może być poprzez satelitę oraz internet odbierane na całym świecie. Fenomen Radia Maryja polega również na tym, że przez swoją autentyczność i służbę Prawdzie potrafi ono nie tylko łączyć ludzi i ich formować, lecz także mobilizować do wielkich przedsięwzięć. Radio Maryja odgrywa olbrzymią rolę w aktywizacji laikatu. Tam, gdzie dociera, jego słuchacze bardzo często stanowią najbardziej aktywną grupę wiernych w parafiach. Podejmują wyzwania czasów, w których żyjemy, próbując realizować wskazanie św. Jakuba Apostoła: "Wiara, jeśli nie byłaby połączona z uczynkami, martwa jest sama w sobie" (Jk 2, 17). Starają się przepajać światłem nauki Chrystusa polską rzeczywistość i z obywatelską troską uczestniczą w życiu Ojczyzny. Radio Maryja jest najlepszym dowodem na to, że dzięki wytrwałej modlitwie, solidarności i ofiarności ludzi dobrej woli, którzy rozumieją potrzebę wsparcia cennej inicjatywy, można urzeczywistnić nawet w niesprzyjających okolicznościach śmiałe, nowoczesne i dalekosiężne przedsięwzięcie - pokonać przeciwieństwa w postaci trudności z uzyskaniem koncesji i braku środków materialnych. Może dlatego tak irytuje różnych minimalistów, którzy uważają, że bardzo niewiele można - jest dla nich wyrzutem sumienia. Może też wielowymiarowość posługi i oddziaływań, jakie spełnia Radio Maryja, powoduje, że jego krytycy nie są w stanie ogarnąć całokształtu dobra związanego ze służbą Kościołowi i Narodowi dokonywanego za pośrednictwem tego środka społecznego przekazu. Jan Maria Jackowski

Radio musi trwać - napisała w głównym materiale poświęconym Radiu Maryja Rzeczpospolita. Czy biskupi podpiszą dziś umowę z redemptorystami i powołają radę programową Radia Maryja? - Raczej będzie to dyskusja niż konkretne decyzje - uważa rzecznik episkopatu Zdaniem komentatorów wypowiedź Jarosława Kaczyńskiego w obronie Radia Maryja tuż przed spotkaniem biskupów nie była przypadkowa. Według Magdaleny Bajer, przewodniczącej Rady Etyki Mediów, jej celem "mogła być chęć nacisku" na biskupów, którzy - ma nadzieję - jej nie ulegną. - Mówienie zaś o atakach na Radio Maryja i o. Rydzyka jest nieuzasadnione - podkreśla Bajer. Kaczyński natomiast, pytany o zbieżność swojej wypowiedzi z zebraniem na Jasnej Górze, powiedział, że skorzystał jedynie z prawa, które przysługuje katolikom. - Biskupi podejmą decyzję na zasadach, które są określone w naszym obyczaju i prawie, czyli rozdziału Kościoła od państwa. Tymczasem wciąż nie wiadomo, jakie decyzje dotyczące radia podejmą dzisiaj biskupi. Czy podpiszą z redemptorystami umowę i powołają radę programową Radia Maryja? - Trudno spodziewać się decyzji. Takie zwykle podejmuje zebranie plenarne episkopatu - mówi ks. Józef Kloch, rzecznik episkopatu. W Częstochowie spotyka się dzisiaj tylko Rada Stała i biskupi diecezjalni. To ich pierwsze zebranie po liście nuncjusza abp. Józefa Kowalczyka do biskupów, w którym przekazał uwagi Sekretariatu Stanu Stolicy Apostolskiej do politycznej działalności Radia Maryja.Wzywał też biskupów do podjęcia zgodnych i zdecydowanych kroków w celu skłonienia radia redemptorystów do przestrzegania "słusznej autonomii sfery politycznej". Ta kwestia ma być pierwszym i najważniejszym punktem dzisiejszego spotkania na Jasnej Górze. - Zespół Duszpasterskiej Troski o Radio Maryja przedstawi wnioski ze swoich prac i odbędzie się dyskusja w duchu wskazań listu Sekretariatu Stanu i nuncjusza - przewiduje ks. Kloch. Niektórzy biskupi uważają jednak, że jeżeli dzisiaj treść nowego projektu statutu Radia Maryja i nowej umowy zostałaby zaakceptowana, to mogłoby dojść do podpisania dokumentów. Tym bardziej że na Jasnej Górze mieli się dzisiaj stawić członkowie rady prowincji redemptorystów. W tym duchu wypowiadał się także kilka dni temu w rozmowie z "Rz" abp Sławoj Leszek Głódź. - Ustalony jest skład rady programowej radia. Będzie liczyła osiem osób, cztery ze strony episkopatu i cztery reprezentujące redemptorystów - mówił. Ks. prof. Remigiusz Sobański, ekspert prawa kanonicznego, podkreśla, że to, czy rada będzie miała wpływ na program radia, zależećbędzie od jej składu i kompetencji. Biskupi nie mogą podejmować żadnych decyzji personalnych w sprawach zakonu. Niemniej z naszych informacji wynika, że na spotkaniu zostanie postawione pytanie: Czy radio jest zdolne zmienić się z tym samym ojcem dyrektorem? Nikt natomiast nie myśli o likwidacji rozgłośni. Przeciwnie. Abp Kowalczyk podkreślał, że Radio Maryja w kwestiach religijnych, modlitwy "przynosi ludziom wiele dobrego". Nie może być jednak "radiem jednej grupy politycznej". - Bo grupy umierają, a radio musi trwać. EWA K. CZACZKOWSKA, pap

A Krzysztof Gottesman swój komentarz na temat Radia Maryja zatytułował "Szkodliwe podziały" Radio Maryja dzieli Polaków i polski Kościół. Z jednej strony skutecznie wypełnia rolę duszpasterską. Do wielu ludzi chorych i opuszczonych tylko toruńska rozgłośnia dociera z pocieszeniem i modlitwą. Odgrywa też pozytywną rolę samopomocową. W Rodzinach Radia Maryja działa kilkaset tysięcy ludzi. Ojcom redemptorystom i ojcu Rydzykowi udało się stworzyć jedno z najsilniejszych i najbardziej zwartych środowisk nie tylko w polskim Kościele. I tu się zaczyna problem. Nie dlatego, że to środowisko powstało, ale dlatego, że jego sposób widzenia świata i Polski opiera się przede wszystkim na konfliktach i podziałach. Gromadząc wokół siebie ludzi biednych, często skrzywdzonych i odrzuconych, Radio Maryja ma dla nich proste wytłumaczenie ich porażek. Winni są nie tylko - co oczywiste i niepodlegające dyskusji - aferzyści, złodzieje, również związani z władzą i polityką, ale także wszyscy myślący inaczej, często wyglądający inaczej, ubierający się inaczej, mówiący innym językiem. Często w opisywaniu tego czarno-białego świata pojawiają się słowa pełne jadu i nienawiści. Toruńskie radio odgrywa też rolę polityczną. Promuje radnych, posłów i senatorów. Również koalicje i gabinety. Według tych samych, niestety, czarno-białych kryteriów widzenia rzeczywistości. W kampanii wyborczej i w ostatnich tygodniach te kryteria są bliskie programowi Prawa i Sprawiedliwości. I PiS stało się głównym obrońcą Radia Maryja. Niestety, stosując te same metody. Jarosław Kaczyński w niedzielę nie tylko bronił Radia Maryja, ale tych, którzy nie zgadzają się z działalnością toruńskiej rozgłośni nazwał przeciwnikami naprawy Rzeczypospolitej. Kościół ostatnio coraz częściej zajmuje się Radiem Maryja. We wtorek na Jasnej Górze będą o tym po raz kolejny rozmawiać biskupi. Na pewno wezmą pod uwagę słowa upomnienia, jakie kilka tygodni temu przyszły z Watykanu. Radio Maryja powinno mieć w Polsce swoje miejsce. Powinno mieć również prawo do wypowiadania się w kwestiach nie tylko duszpasterskich. Tak jak to robi cały Kościół i jego biskupi. Musi jednak wyzbyć się swojego niewolnego od agresji i nienawiści języka, a także spojrzeć na Polskę nie jak na oblężoną przez obce siły twierdzę, ale jak na kraj, który ma wiele problemów, w którym jest dużo niesprawiedliwości, ale w którym inni też mogą mieć rację. Tak samo powinni postępować dzisiejsi obrońcy Radia Maryja. Krzysztof Gottesman

Krytyka Radia Maryja i o. Rydzyka w mediach jest atakiem przeciwko naprawie Rzeczypospolitej - oświadczył Jarosław Kaczyński - odnotowuje Gazeta Wyborcza. Obrona toruńskiej rozgłośni zdominowała konferencję prasową, którą nieoczekiwanie prezes PiS zwołał w niedzielę w Gdyni. Dziś sprawą mediów o. Rydzyka zajmie się Episkopat na Jasnej Górze. Spodziewane jest odsunięcie o. Rydzyka od kierowania Radiem. Pytany, czy zabiera głos w związku z zebraniem biskupów, Kaczyński odparł: - Nie mam zamiaru podejmować akcje wewnątrz Kościoła instytucjonalnego. Jestem katolikiem, a więc należę do Kościoła i mam prawo zabierać głos w sprawach, które są z Kościołem związane. Wyeliminowanie o. Rydzyka to wyeliminowanie Radia Maryja - Wolność mediów jest w Polsce bardzo wyraźnie zagrożona - ostrzegał w niedzielę Kaczyński. - Oto ci sami, którzy nieustannie powołują się na zasadę wolności mediów, np. wtedy kiedy ludzi obrażają, w tym nieustannie obrażają głowę państwa, jednocześnie prowadzą zaciekłą kampanię przeciwko Radiu Maryja i ojcu Rydzykowi. Chcą go wyeliminować, chcą w istocie wyeliminować Radio Maryja, no bo osoba ojca Rydzyka i Radio Maryja są ze sobą ściśle związane. Twierdzenie, że to jest medium, które nie ma prawa istnieć w demokratycznym kraju, może paść tylko z ust osób, które są po prostu wrogami wolności i co za tym idzie wrogami demokracji, bo bez wolności demokracji być nie może. PO to centrum sił, a "Gazeta" arystokracja III RP Prezes PiS nie szczędził krytyki "Gazecie". W sobotę przedstawiliśmy wyniki sondażu na temat koalicji PiS i Samoobrony. Dominowało rozczarowanie (taką odpowiedź wybrało 32 proc. badanych), a także mocniejsze - wstyd (20 proc.) i złość (9 proc.). Pytany o to Kaczyński powiedział: - Mamy bardzo szczególną sytuację w firmach, które zajmują się badaniem opinii publicznej. To są firmy bardzo często służące propagandzie. PO to jest samo centrum tych sił, które bronią III Rzeczypospolitej, bo można powiedzieć, że tą najwyższą częścią "arystokracji III RP" to byli ludzie związani z "Gazetą Wyborczą". Proszę mnie nie przekonywać do tego, żebym w ogóle brał pod uwagę to, co jest w "Gazecie Wyborczej", bo to jest propaganda i to niestety w stylu związanym z genezą tego środowiska, a ta sięga Komunistycznej Partii Polski. Analogii w obronie o. Rydzyka prezes PiS poszukał znów w "Gazecie". - Proszę sobie wyobrazić, że prowadziłbym teraz kampanię przeciwko "Gazecie" i żądał usunięcia z niej Adama Michnika. To bez sensu. Spieram się z "Gazetą", ale nie będę przecież żądał, żeby ja zamknąć albo decydować, kto ma być jej redaktorem naczelnym - stwierdził. Obrona koalicji Lider PiS bronił też koalicji z Samoobroną. O Samoobronie mówił: - Ta partia przeszła bardzo daleko idącą ewolucję. Mieliśmy do wyboru albo zmieniać Polskę z tym koalicjantem, albo nie czynić niczego. W PiS nie było w tej kwestii - wbrew temu, co donosiły media - jakiejś niezgody. Partia była w tej sprawie całkowicie zjednoczona - zapewniał.

Dla Gazety Wyborczej wypowiedział się Zbigniew Nosowski, redaktor naczelny Więzi, konsultor Papieskiej Rady ds. Świeckich: Krytyka polityzacji Radia Maryja nie zaczęła się, gdy stało się ono sojusznikiem PiS-u. Raczej odwrotnie: to Jarosław Kaczyński stał się obrońcą Radia Maryja, odkąd ojciec Rydzyk go popiera. Wcześniej Kaczyński należał do grona najsurowszych krytyków Radia, zarzucając mu nawet uleganie agenturalnym wpływom rosyjskim. Krytycy Radia Maryja są bardzo różni, nie odpowiadam za wszystkich. Nie znam też poważnych głosów domagających się delegalizacji tego radia. Moim zdaniem złe jest nie to, że Radio Maryja jednoznacznie popiera PiS, lecz że zakonne radio jednoznacznie popiera jakąkolwiek partię polityczną. O to chodzi również w zarzutach Stolicy Apostolskiej. Można oddzielić Radio Maryja od ojca Rydzyka. Można bowiem robić dobre radio katolickie wolne od upartyjnienia. Warszawskie archidiecezjalne Radio Józef jest najlepszym przykładem, że możliwe jest radio kościelne, które ma wszystkie zalety Radia Maryja, nie posiadając żadnej jego wady. Pełne jest ducha modlitwy, wsparcia dla ludzi zagubionych, buduje wspólnotę swoich słuchaczy, ale nie wciąga ich w partyjne rozgrywki.

Marek Beylin w Gazecie Wyborczej napisał komentarz redakcyjny: Tuż przed obradami biskupów na temat Radia Maryja Jarosław Kaczyński postanowił ich pouczyć. Krytyka o. Rydzyka jest atakiem na naprawę Polski - oznajmił, wzywając tym samym biskupów, by uszanowali polityczny sojusz Radia Maryja z PiS i Samoobroną. Tyle że właśnie za ten sojusz krytykują o. Rydzyka Watykan i polscy biskupi. W absurdalnej logice Kaczyńskiego wychodzi na to, że i hierarchowie Kościoła sprzysięgli się przeciw Polsce. Wobec tych myśli prezesa PiS niemal banalnie zabrzmiał jego czwarty atak na "Gazetę". Jesteśmy wrogami wolności i wywodzimy się z Komunistycznej Partii Polski - w języku Kaczyńskiego oznacza to tyle, że krytykujemy poczynania PiS i jego sojuszników. A nie mamy do tego prawa, bo tylko szef PiS chce naprawić Polskę. Kaczyński zarzucił nam też, że dążymy do likwidacji Radia Maryja. Nie dążymy. Opowiadamy się za tym, by to radio działało, ale by nie szerzyło nienawiści, nie urządzało nagonek na ludzi o odmiennych poglądach. A jak się zdaje, Kaczyńskiego w Radiu Maryja bardziej interesują heroldowie wrogości niż heroldowie wartości. To słowa polityka, który czuje się zagrożony. Tym bardziej że dziś jego program naprawy Rzeczypospolitej przejawia się już tylko w eksplozji obelg pod adresem przeciwników.

Gazeta Wyborcza zamieszcza też rozmowę z abp. Marianem Gołębiewskim, metropolitą wrocławskim, członkiem Zespołu Duszpasterskiej Troski o Radio Maryja: - Sprawa Radia Maryja ostatnio bardzo nabrzmiała. Już dwukrotnie głos zabrał Watykan. Jakie jest najlepsze rozwiązanie problemu mediów o. Rydzyka? Abp Marian Gołębiewski, metropolita wrocławski, członek Zespołu Duszpasterskiej Troski o Radio Maryja: - Myślę, że posuwamy się w dobrą stronę. Ale temu radiu trzeba dać jakieś miejsce w kraju, żeby było tym głosem prawicowym, nawet dla równowagi z innymi mediami, dla kontrastu. Poglądy ludzi są przecież różne. Nie możemy tworzyć zmowy, że Radio Maryja to jakiś diabeł wcielony, bo tam jest przecież wiele rzeczy dobrych. Słuchacze to radio cenią i nie można tego nie uwzględniać. Zwłaszcza jego strona religijno-dewocyjna jest dobra. - Ale zaangażowanie polityczne Radia jest przecież naganne. - Powiedziałbym, że kilkadziesiąt procent jest do zaakceptowania, a pewne rzeczy są kontrowersyjne. I to je - w dyskusjach i negocjacjach - trzeba doprowadzić wreszcie do uregulowania. Trzeba zadbać o to, żeby Radio Maryja wychowywało społeczeństwo, lansowało treści katolickie. Żeby budowało jedność i nie powodowało niepotrzebnych konfliktów. - Czy po obradach Episkopatu można spodziewać się rozwiązania problemu Radia Maryja? - To będzie jakiś etap. Chodzi o to, żeby ustalić umowę z Radiem Maryja i wyznaczyć radę programową, do której wejdą przedstawiciele Episkopatu Polski. Potem stopniowo mogą zostać rozwiązane dalsze problemy. - Episkopat dosyć długo już dąży do zawarcia umowy. - Na początku trochę się to wszystko zablokowało, ale teraz doprowadzimy sprawę do końca. Redemptoryści przedstawili statut. Musi zostać jeszcze zharmonizowany z umową (chodzi o szczegóły formalno prawne). Dzięki temu Konferencja Episkopatu uzyska wgląd w sprawy Radia. Teraz jest już bliżej niż dalej. Sądzę, że niebawem umowa zostanie sfinalizowana.

Sprawa Radia Maryja zajął się również Dziennik: W poniedziałek, na dzień przed zebraniem rady episkopatu, która ma zdecydować o przyszłości Radia Maryja, na antenie toruńskiej rozgłośni panował modlitewny spokój. Nic nie wskazywało, że dyrektor radia o. Tadeusz Rydzyk jest bliski rozstania ze swoją stacją. Dziś bowiem na Jasnej Górze biskupi zdecydują, jak spełnić oczekiwania Stolicy Apostolskiej wobec Radia Maryja. 3 kwietnia Watykan w bezprecedensowy sposób stanowczo poprosił polski Kościół, by ograniczył polityczną aktywność radia. Czy o. Rydzyk będzie musiał odejść z Torunia? Czy biskupi zaryzykują decyzję, która mogłaby się zakończyć nawet rozłamem w Kościele? Choć każdy scenariusz jest możliwy, wygląda na to, że o. Rydzyk dostanie ostatnią szansę. Z naszych informacji wynika, że biskupi zdecydują się na kompromis - najpierw powołają radę programową rozgłośni. Dyrektor Radia Maryja dopiero wtedy będzie miał poważny problem, gdy okaże się, że nie potrafi współpracować z radą. Wówczas generał zakonu redemptorystów mógłby odwołać go ze stanowiska. A w skład rady ma wejść czterech członków mianowanych przez Konferencję Episkopatu i czterech przez właściciela stacji, czyli zakon. Atmosferę wokół rozgłośni ojca Rydzyka podgrzał w niedzielę prezes PiS Jarosław Kaczyński. Po raz pierwszy tak otwarcie udzielił poparcia Radiu Maryja i wziął w obronę ojca dyrektora. Na szali położył swój autorytet. Jego głos ma w znaczący sposób wzmocnić argumenty tych biskupów, którzy są przychylni o. Rydzykowi i utrudnić podjęcie przez episkopat radykalnych decyzji. - Radio Maryja stało się częścią frontu, który ma szansę Polskę zmienić - mówił w niedzielę Kaczyński. Dowodził, że „zaciekła kampania” innych mediów przeciw toruńskiej stacji jest „atakiem przeciwko naprawie Rzeczypospolitej”. Szef PiS jest przekonany, że ojciec dyrektor dalej powinien kierować Radiem Maryja. - Twierdzenie, że jest to medium, które nie ma prawa istnieć w demokratycznym kraju, może paść tylko z ust osób, które są po prostu wrogami wolności i demokracji. Czy wszyscy biskupi posłuchają jego głosu? Na razie o. Rydzyk może być spokojny. - Radio jest własnością zakonu. Biskupi nie mogą podejmować decyzji personalnych i tu nie ma sensu podgrzewanie atmosfery - zapowiedział rzecznik episkopatu Józef Kloch. I dodał, że biskupi będą bardziej analizować sytuację, niż podejmować decyzje. Spokojni są też zwolennicy rozgłośni. Dobrze wiedzą, że krytyczni wobec o. Rydzyka biskupi muszą postępować ostrożnie. - Nie wydarzy się dziś nic złego. Większość hierarchów jest przychylna radiu - twierdzi senator Ryszard Bender, częsty gość stacji. Jego zdaniem nic też nie zagraża pozycji ojca dyrektora: - Zakon redemptorystów stoi za nim murem - tłumaczy Bender.