Zarobić na I Komunii

Dziennik/a.

publikacja 15.05.2006 20:09

Przeciętna rodzina wyda w tym roku na I Komunię dziecka ok. 2-3 tys. zł - bliczył Dziennik.

Komunia stała się okazją do kolosalnych zysków dla firm. Do walki o te pieniądze stają kolejne z nich - twierdzi gazeta. Wydatki rodziców to zyski dla firm. Niemal miliard złotych powędruje w tych tygodniach do sklepów z sukienkami, firm cateringowych, fryzjerów, fotografów, supermarketów. Zarobią nawet ekipy remontowe. Przyjazd dawno niewidzianych krewnych motywuje do odnowienia mieszkania. - Własnym sumptem odmalowaliśmy z mężem ściany. Mamy też więcej kwiatów i kratki na balkonie - wymienia Bożena Kozera. Wspomina też o koleżance, która kupiła nową kanapę, by goście mieli wygodne spanie. To jednak tylko wierzchołek góry wydatków, które spotkały panią Bożenę. Na samo przyjęcie zorganizowane w domu wyda 1600 zł. Zamawia bowiem firmę cateringową. Nie ona jedna. - Na najbliższą niedzielę mamy 14 zamówień i tak jest przez cały maj. W tym miesiącu mamy dwa razy więcej pracy niż zazwyczaj - mówi przedstawiciel warszawskiej firmy Fiesta Catering. Średni wydatek na osobę to ok. 70 zł. Ważny jest też odpowiedni tort. W cukierniach Bliklego najlepiej sprzedaje się ciasto w kształcie otwartej księgi. Samo przyjęcie to połowa kosztów komunii. Druga część to już dbałość o wizerunek ośmiolatka. Koszt garnituru to średnio 250 zł. O dziwo, firmy najbardziej znane w Polsce z produkcji garniturów nie przygotowują nic specjalnego na tę okazję. W Sunset Suits można kupić dziecięcy garnitur szyty na miarę, ale ten sam model za tę samą cenę można dostać też w październiku czy lutym. Komunijny garnitur kupuje się więc na bazarze, w hali targowej lub w prywatnych sklepikach. Coraz częściej chłopcy ubierani są w alby dostarczane przez parafie. Syn pani Bożeny na garnitur wdzieje właśnie taką szatkę, która kosztowała mamę 95 zł. Z dziewczynkami sytuacja jest o wiele trudniejsza. To pierwsza okazja w życiu, by kilkulatka mogła poczuć się jak mała królewna - uważa Dziennik. Wytworna sukienka może kosztować od 200 do nawet 600 zł. Sam ubiór nie wystarczy. Mamy chodzą z córeczkami do solarium, do fryzjerów, a nawet do manikiurzystki na przyklejanie tipsów. Gdy już przygotujemy dziecko i nasz dom na przyjęcie, można skupić się na uroczystości kościelnej. Ta też kosztuje - twierdzi Dziennik. Pani Bożena musiała przeznaczyć ok. 200 zł na kwiaty, składkowy prezent dla katechetki i obowiązkowy zestaw zawierający modlitewnik i różaniec.

Dla ośmiolatków najważniejsze są jednak prezenty. Krewni często składają się wspólnie na podarunek, który wart jest od 800 do 2 tys. zł. Sklepy z elektroniką i supermarkety zacierają ręce. Tegoroczne hity to komórki i cyfrowe aparaty fotograficzne. Tesco w ostatnim miesiącu sprzedało 3,5 tys. odtwarzaczy MP3. Choć rowery, które były kiedyś szczytem marzeń wszystkich dzieci, nie są one już prezentem tak oczekiwanym, to wciąż sezon komunijny jest okresem żniw dla ich producentów. W dziale handlowym przasnyskiego Krossa gazeta dowiedziała się, że okolice maja są najgorętszym okresem, jeśli chodzi o sprzedaż. Poza drogimi prezentami w modzie są też komunijne bombonierki. Od 10 lat produkuje je "Solidarność". Stały się tak popularne, że w tym roku swoją serię wypuścił Cadbury-Wedel. Jednorazowy wydatek kilku tysięcy złotych trudno czasem pokryć z własnej kieszeni. I tu ze swoją ofertą wkraczają banki, promując kredyty komunijne. W Euro-banku dziesięciomiesięczna pożyczka 2 tys. zł przeznaczona specjalnie dla rodziców ośmiolatków oprocentowana jest na 15-20 proc. Zainteresowanie jest spore. W końcu rodzice dla swych królewien i królewiczów są w stanie zrobić wszystko. O prezentach komunijnych wypowiedział sią dla Dziennika Janusz Czapiński, profesor psychologii społecznej na Uniwersytecie Warszawskim: - Panie profesorze, kto wybiera prezenty komunijne? - Prezenty wybierają sobie dzieci. Ośmiolatek jest w stanie łatwo wpłynąć na rodziców, którzy poddadzą się jego woli. Dzieci wartością prezentu wyrównują swój status wśród rówieśników. Komunia to pierwszy krok w wyścigu, który do niedawna był domeną dorosłych. - Dlaczego rodziny poddają się tej szopce? - Jeśli rodzice znają swoją wartość, to nie będą się oglądać na wystawną imprezę u sąsiadów czy absurdalne prezenty. Ale jeśli nie są pewni swojej pozycji społecznej, to podejmą rywalizację. - Czy można sprawić mądry prezent? - Jestem przeciwnikiem praktycznych, funkcjonalnych prezentów. Za kilka lat nastolatek nie będzie pamiętał o grze komputerowej czy drogiej komórce. Ale wspomnienia z wycieczki będą pamiątką na lata.