Kard. Dziwisz: Współdziałajmy, nie walczmy ze sobą!

a.

publikacja 21.05.2006 11:03

Współdziałajmy, nie walczmy ze sobą! Wyzysk i krzywda kwitną w klimacie walki. Wspólne dobro rośnie w klimacie zgody, w klimacie społecznego dialogu - wołał kard. Stanisław Dziwisz w homilii wygłoszonej podczas pielgrzymki mężczyzn i młodzieńców do Piekar Śląskich..

Publikujemy udostępniony przez biuro prasowe pielgrzymki tekst wystąpienia kard. Stanisława Dziwisza w Piekarch Śląskich: 1. Dzisiejsza Ewangelia opowiada o niecodziennym spotkaniu Jezusa z Matką. Przyszła z kilkoma krewnymi, aby porozmawiać z Synem. Zastali Jezusa przemawiającego do tłumu ludzi spragnionych słowa życia, szukających prawdy o swoim życiu i przeznaczeniu. Ktoś zwrócił się do przemawiającego Mistrza: „Oto Twoja Matka i Twoi bracia stoją na dworze i chcą mówić z Tobą”. Jezus nie przerywa przemówienia. Nie zostawia tłumu słuchaczy i uczniów. Wykorzystuje zaistniałą sytuację, aby postawić ważne, choć zaskakujące pytanie: „Kto jest moją matką i którzy są moimi braćmi?” Powtórzmy pytanie: kto jest najbliższą osobą dla Jezusa? Kto należy do Jego wielkiej rodziny? Kto należy do grona Jego uczniów? On sam odpowiada na to pytanie. Wskazując na swoich uczniów, mówi: „Oto moja matka i moi bracia. Bo kto pełni wolę Ojca mojego, który jest w niebie, ten Mi jest bratem, siostrą i matką”. Jezus wznosi się ponad zwyczajne więzy pokrewieństwa, łączące w sposób naturalny ludzi, zapewniające im przynależność do podstawowej wspólnoty, jaką jest każda rodzina. Syn Boży, Jezus Chrystus przyszedł na ziemię jako Zbawiciel człowieka. Każdego człowieka, w każdym czasie i w każdym zakątku ziemi. Każdy człowiek, a więc i każdy z nas, ma szansę wejścia w krąg najbliższych osób Jezusa. Warunkiem przynależności jest być Jego uczniem: słuchać Jego słowa i pełnić wolę naszego Ojca, który jest w niebie. Cała Ewangelia mówi nam o tym, że najpilniejszą uczennicą Jezusa była Jego Matka. On wzrastał jako dziecko w Jej obecności, ale jednocześnie Ona wzrastała w świetle tajemnicy Jego Boskiej osoby i Jego posłannictwa. Ona w sposób najwierniejszy pełniła wolę Bożą w Nazarecie, w Betlejem, a także pod krzyżem Syna i jako Matka oraz Opiekunka rodzącego się Kościoła. Tak więc, wchodząc w krąg najbliższych Jezusowi osób, należąc do Jego wielkiej rodziny, spotykamy w niej przede wszystkim Maryję, Matkę Jezusa i Matkę Kościoła. Naszą Matkę. Oto dlaczego przybyliśmy dzisiaj do Piekar. Przybyliśmy do Matki. Przybyliśmy jako wielka rodzina Jezusa i Maryi. Przybyliśmy jako bracia w wierze. Przybyliśmy ożywieni jedną nadzieją i powołani do jednej miłości. Do miłości Boga i drugiego człowieka. W tej miłości spełnia się całe „prawo i prorocy”, w niej zawiera się „wola Ojca, który jest w niebie”. 2. Drodzy Bracia, z wielką radością i wzruszeniem staję dziś przed Wami wszystkimi. Staje jako pielgrzym od grobu świętego Stanisława, Biskupa krakowskiego i Męczennika. Wielokrotnie towarzyszyłem Księdzu Kardynałowi Karolowi Wojtyle w jego majowych wyprawach do Piekar. To był stał punkt jego duszpasterskiego kalendarza. Pamiętał też o nim wiernie w Watykanie, przez cały swój długi Pontyfikat. Corocznie przesyłał swoje słowo papieskie, w które tutaj wsłuchiwaliście się. Już podczas pierwszej podróży apostolskiej do ojczyzny, w czerwcu 1979 roku, spotkał się z pielgrzymami Śląska i Zagłębia na Jasnej Górze. Wypowiedział wtedy to, co czuło jego serce: „Zawsze byłem sercem bliski Kościołowi katowickiemu i temu całemu Kościołowi, który 'siedzi na węglu' i mieszka wśród fabryk, hut.

Temu Kościołowi, który w całokształt życia katolickiego w Polsce wnosi szczególne doświadczenia oraz szczególne wartości” (6 VI 1979, n. 1). Nawiązał też bezpośrednio do Piekar wyznając, że kieruje swoje słowo „poprzez Serce tej Matki, która jeszcze bliżej waszych domów, waszych kopalń i fabryk, waszych miast i wsi obrała sobie miejsce w Piekarach i stworzyła tam swoje duchowe, macierzyńskie, Maryjne Zagłębie. Zagłębie ludzkich dusz i serc, które musi odpowiadać Zagłębiu i Śląskowi fabryk, kopalń i hut. Zagłębie Maryjne, polskie Zagłębie ludzkich serc” (n. 4). A jakże nie wspomnieć dziś spotkania Jana Pawła II z Matką Boską Piekarską i niezmierzoną rzeszą pielgrzymów na Muchowcu 20 czerwca 1983 roku! Wygłosił wtedy porywającą homilię o pracy i modlitwie, o sprawiedliwości społecznej i miłości, o rodzinie i ojczyźnie. Zaczął jednak od Piekar: „Na to spotkanie w Piekarach czekałem od roku 1978. Czekałem wytrwale i z ufnością. I wy również - czekaliście wytrwale i z ufnością. Kiedy zaś stało się ono możliwe, okazało się, że na Wzgórzu Piekarskim wszyscy się nie pomieścimy. I dlatego trzeba było przenieść Piekary na to lotnisko w pobliżu Katowic (...). Aby odbyć dzisiejszą papieską pielgrzymkę do Piekar - trzeba było, aby Piekary same tym razem wyruszyły na pielgrzymkę! (...) Przybywam dziś do sanktuarium w Piekarach, a Matka Boża ze swego sanktuarium łaskawie wychodzi mi na spotkanie” (n. 1-2). Ojciec Święty kończył swoje kazanie i żegnał się z pielgrzymami słowami: „Przyjmijcie w tej naszej wielkiej wspólnocie, którą aż trudno wzrokiem ogarnąć, przyjmijcie raz jeszcze od swego Rodaka i Następcy świętego Piotra ewangelię pracy i przyjmijcie ewangelię sprawiedliwości i miłości społecznej. Niech ona zespala was głęboko wokół Matki Chrystusa w Jej sanktuarium w Piekarach, tak jak zespalała tutaj całe pokolenia. Niech promieniuje szeroko na życie ludzi ciężkiej pracy na Śląsku i w całej Polsce” (n. 13). 3. Jan Paweł II głosił ewangelie pracy. Czynił to wielokrotnie i wszechstronnie, zdając sobie sprawę, że ta podstawowa dziedzina ludzkiej działalności wymaga stałej refleksji i odniesienia do samego Źródła, czyli do Boga, który stworzył człowieka i oddał mu we władanie ziemię. Ojciec Święty pozostawił nam Encyklikę poświęconą ludzkiej pracy, Laborem exercens (1981), w której przekazał całemu Kościołowi owoc swoich przemyśleń, a także osobiste doświadczenie pracy. Był przecież człowiekiem ciężkiej pracy, nie tylko jako robotnik w zakładach Solvaya w Krakowie, ale również jako duszpasterz i profesor, jako biskup i kardynał, i wreszcie jako Pasterz Kościoła powszechnego - Namiestnik Chrystusa na ziemi. Powtarzam: Jan Paweł II był człowiekiem ogromnej pracy. Mogę o tym osobiście świadczyć. Nic więc dziwnego, że jego słowa o pracy, o godności pracy i godności człowieka pracy, o duchowości pracy brzmią wiarygodnie i stają się inspiracją do dalszych przemyśleń i działań wielu ludzi - filozofów, nauczycieli, pisarzy, ale także przedsiębiorców, polityków, ludzi odpowiedzialnych za dobro wspólne, za kształt życia gospodarczego i społecznego na całym świecie. Pozwólcie, że przytoczę tylko jeden fragment ze wspomnianej Encykliki, mówiący o trudzie pracy, ale także o jej godności: „Człowiek (...) usłyszał słowa: 'w pocie (...) oblicza twego będziesz musiał zdobywać pożywienie (Rdz 3, 19). Słowa te mówią o trudzie, o ciężkim nieraz trudzie, jaki odtąd towarzyszy pracy ludzkiej - ale nie zmieniają one faktu, że jest ona drogą, na której człowiek realizuje właściwe sobie 'panowanie' w świecie widzialnym, 'czyniąc sobie ziemię poddaną'. Ów trud zaś jest faktem powszechnie znanym, bo powszechnie doświadczanym. Wiedzą o nim ludzie pracy fizycznej, prowadzonej w warunkach nieraz wyjątkowo uciążliwych. Wiedzą o nim nie tylko rolnicy, poświęcający długie dni uprawie ziemi, która niekiedy 'rodzi ciernie i osty' (Hbr 6,8; por. Rdz 3, 18), ale także górnicy w kopalniach czy kamieniołomach, hutnicy przy swoich wysokich piecach, ludzie pracujący przy budowach i konstrukcjach w częstym niebezpieczeństwie kalectwa czy utraty życia.

Wiedzą o nim równocześnie ludzie związani z warsztatem pracy umysłowej, wiedzą uczeni, wiedzą ludzie obciążeni wielką odpowiedzialnością za decyzje o dużym znaczeniu społecznym. Wiedzą lekarze i pielęgniarki czuwający dzień i noc przy chorych. Wiedzą kobiety, które niekiedy, bez należytego uznania ze strony społeczeństwa, a czasem własnej rodziny, znoszą codzienny trud i odpowiedzialność za dom i za wychowanie dzieci. Wiedzą wszyscy ludzie pracy - a ponieważ praca jest powołaniem powszechnym: wiedzą wszyscy ludzie. A przecież, z tym całym trudem - a może nawet poniekąd z jego powodu -praca jest dobrem człowieka (...) dobrem jego człowieczeństwa - przez pracę bowiem człowiek nie tylko przekształca przyrodę, dostosowując ją do swoich potrzeb, ale także urzeczywistnia siebie jako człowiek, a także poniekąd bardziej 'staje się człowiekiem'” {Laborem exercens, 9). Tak pisał Papież, który sam ciężko pracował i dlatego doceniał trud związany z jakąkolwiek pracą. Dziś, w wolnej ojczyźnie, odczytujemy ponownie jego słowa, pisane i wypowiadane przed laty, w innym kontekście społecznym i politycznym. Te słowa są nadal aktualne, bo pisał je człowiek głębokiej wiary, który patrzył na problemy naszego codziennego życia w świetle słowa Bożego, w świetle najgłębszej prawdy o życiu i powołaniu człowieka, z perspektywy wieczności. Dziś Jan Paweł II upominałby się, bo i to czynił, o prawo człowieka do pracy i do godziwego wynagrodzenia za pracę, by nie było wśród nas tak wielu bezrobotnych, zwłaszcza młodych bezrobotnych, bo szczytne hasła o solidarnym społeczeństwie odbierają oni jako puste, nic nieznaczące słowa. Upominałby się o krzywdę ludzi upokorzonych przez tzw. mechanizmy rynku pracy do niemal żebraczej roli. Za tę krzywdę nie są odpowiedzialne mechanizmy rynkowe, lecz liczący jedynie na zysk pracodawcy, niewrażliwi prawodawcy szermujący obietnicami bez pokrycia, niesumienni stróże i wykonawcy prawa przymykający oczy na wyzysk. Nie zapominajmy o tych wszystkich naszych braciach i siostrach bez pracy. Niech ich sytuacja, niech sytuacja ich rodzin nie daje nam spokoju! Współdziałajmy, nie walczmy ze sobą! Wyzysk i krzywda kwitną w klimacie walki. Wspólne dobro rośnie w klimacie zgody, w klimacie społecznego dialogu. 4. Jan Paweł II głosił ewangelie sprawiedliwości i miłości społecznej. Goszcząc na Śląsku, na ziemi ciężkiej pracy, Papież zwracał się do Maryi, wybranej przez śląski lud za Matkę Sprawiedliwości i Miłości Społecznej. I dlatego mówił z wielka pasją: „Zwracamy się do Maryi jako Matki sprawiedliwości społecznej, ażeby podstawowe zasady ładu społecznego (...) przyoblekły się w realny kształt życia społecznego na naszej ziemi. (...) Równocześnie zaś wzywamy Maryję jako Matkę miłości społecznej. Poprzez wprowadzenie w czyn zasad sprawiedliwości społecznej możliwa staje się ta miłość, o której mówił Chrystus swoim uczniom: 'Przykazanie nowe daje wam, abyście się wzajemnie miłowali' (J 13, 34). Ta miłość społeczna nie jest też niczym innym, jak stale przypominaną przez Papieża Pawła VI 'cywilizacją miłości'. (...) Miłość jest większa od sprawiedliwości. I miłość społeczna jest większa od sprawiedliwości społecznej. Jeżeli prawdą jest, że sprawiedliwość musi przygotować grunt dla miłości - to jeszcze większą prawdą jest, że tylko miłość może zabezpieczać prawa człowieka” (homilia, 20 VI1983, nn. 11-12). Jakże bardzo potrzeba nam miłości społecznej w naszych czasach, w naszej Ojczyźnie, w Polsce, która po kilkudziesięciu latach systemu totalitarnego wreszcie może budować zręby swojej egzystencji pośród innych europejskich narodów, ucząc się jednocześnie, jak korzystać z daru wolności. Jeżeli jako uczniowie Chrystusa, jako chrześcijanie, jako bracia potrafimy się spotkać i wspólnie gorąco modlić, tak jak dziś w Piekarach, to jednocześnie to spotkanie z Matką Sprawiedliwości i Miłości Społecznej staje się dla nas wszystkich wielkim wyzwaniem, byśmy z nie mniejszą gorliwością angażowali się na rzecz dobra wspólnego. Wspólna modlitwa powinna rodzić wspólne dobro we wspólnym, solidarnym działaniu. To wspólne, solidarne działanie sprawia, że rodziny, wspólnoty parafialne, środowiska pracy i nauki wcielają w życie ewangeliczne wartości i promieniują ewangelicznym duchem. O jakie wartości, o jakie postawy chodzi?

Mówi o nich wyraźnie święty Paweł w Liście do Kolosan, którego fragment nieprzypadkowo dziś odczytaliśmy: „Jako więc wybrańcy Boży - święci i umiłowani - obleczcie się w serdeczne miłosierdzie, dobroć, pokorę, cichość, cierpliwość, znosząc jedni drugich i wybaczając sobie nawzajem, jeśliby miał ktoś zarzut przeciw drugiemu: jak Pan wybaczył wam, tak i wy! Na to zaś wszystko przyobleczcie miłość, która jest więzią doskonałości”. Powtórzmy za świętym Pawłem, o jakie postawy chodzi: chodzi o miłosierdzie, o dobroć, o pokorę, o cichość, o cierpliwość, o wzajemne wybaczenie, jednym słowem - chodzi o miłość. Jak bardzo potrzebujemy ludzi przyjmujących te ewangeliczne postawy w życiu osobistym! Nie są one cechą ludzi słabych, nieporadnych, biernych. Nie! To są cechy ludzi czynu, ludzi pracy, ludzi solidarnie budujących dobro wspólne. Tylko ludzie ewangelicznych Błogosławieństw mogą odmienić oblicze naszej ziemi, naszego narodu, naszego pokolenia. Tylko ludzie ubodzy w duchu, dla których największą wartością jest sam Bóg i drugi człowiek. Tylko ludzie cisi, ale wewnętrznie mocni, którzy nie odpowiadają przemocą na przemoc. Tylko ludzie łaknący i pragnący sprawiedliwości, bo Bóg zaspokoi ich głód i pragnienie. Tylko ludzie miłosierni, bo to oni czynią ten świat bardziej ludzkim, bardziej otwartym, zwłaszcza dla zagubionych, błądzących, dając im szansę powrotu na drogę prawdy i miłości. Tylko ludzie wprowadzający pokój, bo o nich Jezus powiedział, że są synami Bożymi (por. Mt 5, 3-12). Może warto, by każdy z nas, pielgrzymów piekarskich, zastanowił się dzisiaj nad tym, jaką osobistą postawą, jakim czynem, jakim gestem może wnieść wkład w duchową odnowę Kościoła, rodziny i społeczności, do której należy. [...] 5. Drodzy Bracia, za kilka dni powitamy Ojca Świętego Benedykta XVI. Przyjeżdża do ojczyzny Jana Pawła II z potrzeby serca. Ale przyjeżdża też, aby nas umocnić w wierze, byśmy w niej trwali niezachwianie i w niej wzrastali. Będziemy wsłuchiwać się w jego słowa, będziemy się z nim wspólnie modlić. Nasza dzisiejsza pielgrzymka do Piekar wprowadza nas bezpośrednio w klimat wizyty Ojca Świętego, jest do niej najlepszym, duchowym przygotowaniem. Powierzmy więc Matce Boskiej Piekarskiej spotkanie Kościoła w Polsce z Piotrem naszych czasów, i prośmy Ją: Maryjo, Matko Sprawiedliwości i Miłości Społecznej, dziękujemy Ci za Twego sługę Jana Pawła II, za jego wieloletnią posługę całemu Kościołowi i za jego błogosławioną, bo rodzącą życie śmierć. Dziękujemy Ci za bliskie już spotkanie z Twym sługą Benedyktem XVI, który prowadzi nas drogami wiary do Jezusa, do Jego Królestwa prawdy, sprawiedliwości, miłości i pokoju. Otwórz nasze serca, by w tych dniach wsłuchiwały się uważniej w słowa Namiestnika Twego Syna na ziemi. Błogosław naszym rodzinom, wspólnotom i parafiom, całemu Kościołowi w naszej ojczyźnie. Umacniaj naszą wiarę, pogłębiaj naszą nadzieję i ożywiaj naszą miłość. Ucz nas być ludźmi cichego, mężnego i wrażliwego serca, na wzór Serca Twego Syna. Ucz nas pełnić wolę Ojca w niebie, byśmy mogli należeć do grona rodziny Twojej i Jezusa. Amen!